EPIZODE 1
Earnil przechadzał się wokół swojego grodu Everneth myśląc komu jeszcze może pomóc. W końcu, to właśnie tu postanowił się osiedlić. W jego pamięci utkwiła chwila, w której to, przybywając z Wojny Domowej, został powitany jak bohater i wielki obrońca uciśnionego narodu. Nadano mu akt własności, licząc na to, że miasto zdobędzie nowego obrońcę. Od tamtej pory Earnil mieszka tu spokojnie, oczekując na starość. Nagle zobaczył złodziejów, którzy na środku rynku, w biały dzień, próbowali okraść biedną staruszkę! Earnil podszedł do nich, wyjął z pochwy swój pięknie zdobiony miecz i bez słowa zaatakował rozbójników, obcinając im głowy z krawiecką dokładnością. Biedna kobieta drżała ze strachu, lecz on powiedział:
-Nie bójcie się, dobra kobieto, to ja, wasz obrońca.
Lecz ona biedna uciekła w przerażeniu, najwidoczniej odchodząc od zmysłów ze strachu.
Tak mijał mu każdy dzień. Na obronie mieszkańców i chwale dzięki temu. Tak mijał, Aż do dziś.
Kiedy Earnil wracał do domu, ciemno już było. Cieszył się na myśl, że wraca do swojej ukochanej kobiety, do dwójki dzieci, od domu. Nagle , w ciemności błysnął sztylet, a obrońca uciśnionych poczuł krew i ból w boku. Spojrzał w dół. Jakie było jego zdziwienie, kiedy ujrzał sztylet, sztywno siedzący po rękojeść! Nim upadł, ujrzał jeszcze czaszkę z rubinami w oczodołach, którą oplatał wąż. Potem padł i już nigdy nie powstał, tuż przed swoim domem. Zabójczyni, bo z pewnością była to kobieta(skórzana zbroja ciasno oplatała sylwetkę, ładnie ukazując szczupłą figurę)wyciągnęła kawałek pergaminu i skreśliła nazwisko Earnil Eneth, poczym mruknęła pod nosem „Jedna bestia mniej.”
Kilka dni później, na pogrzebie wielkiego obrońcy wszyscy śmiali się i śpiewali, a piwo lało się kuflami. Tylko jedna osoba płakała, prawdziwie żałowała tej śmierci-żona zamordowanego.
***
Ujrzał ogień. Płomień oplatał ziemię, niszcząc każde dzieło rąk ludzkich. Widział wszędzie toczące się walki, bitwy, które nie miały sensu, widział jak płomień ogarniał ojca i syna, brata i siostrę, którzy nie znali opamiętania w boju. ON to przewidział, on wiedział, że to się stanie, czuł to już od dawna.
Nagle Vejmar przebudził się. Po chwili, gdy dreszcze już mu przeszły, westchnął. Od najmłodszych lat śniły mu się te sceny, ale teraz nasilały się z każdą nocą, stając się coraz wyraźniejsze. Kiedy miał wstać i napić się wody, zobaczył mglistą postać odzianą w szatę. Widział tylko ogólny kształt, kontury, twarz, a nawet kolor i krój szaty były zamazane.
-Szukasz odpowiedzi? Nie łudz się, Płomień to nie twój wymysł! Zrób coś, inaczej spłoniesz razem ze zjawami z twoich koszmarów! Szukaj Kaer Kaladhon, a znajdziesz mnie!...
Oceniajcie !!!