Sesja Jedi Mastera

Zbiłeś - wyskoczyłeś - cisnąłeś o glebę - wyrwałeś jednemu broń. Twoi "koledzy z oddziału" wykorzystali ten moment, by ustrzelić jednego z napastników zanim podniósł się z ziemi.
kurwa. Dobra więc postaram się spushować tylu republikanów ilu sie da, tak by ich ogłuszyć, nie zabic, przy odrobinie szczęścia choć kilku ocalę jeżeli uda się ich mocnym impaktem mocy zemdlić.
Zdołałeś posłać wszystkich czterech rebeliantów w cztery różne kierunki, każdego z osobna. Jeden osunął się po drzewie, na które wpadł, dwóm broń wystrzeliła z ręki na kilka metrów w bok lub wstecz, jeden po prostu potoczył się w trawę.
Wystarczyło to, by zrobić z nimi spokój i by zainteresowali się tobą teraz imperialni, którzy najwyraźniej skumali, że coś jest z tobą nie tak, jak być powinno. Trzy serie z trzech różnych źródeł lecą w twoim kierunku.
Kurwa! Podskakuję w górę, jestem ustawiony twarzą do jednego z nich, będę saberem odbijał jego strzały aby go nimi zabić, bo generalnie plan jest taki aby pozbyć się dwóch, pochwycić trzeciego i wmówić mu że MUSI mnie zaprowadzić do kapsuły.
Wyskoczyłeś, a seria przecięła powietrze pod tobą. Kolejne dwie zmierzały do trafienia cię w powietrzu. Zgodnie z założeniem odbiłeś w jednego z nich jego własną serię. Równocześnie kolejna dostosowywała się do twojego pułapu, lecz nagle urwała się, a z wysokości zobaczyłeś, jak drugi Imperialny leci właśnie w krzaki, w które wciągnęła go pojawiająca się znienacka duża postać w masce.
Zawirowania Mocy nie. Zawirowania "O kurwa!" i "Ja pierdolę!" już tak. Z krzaków, z rękami uniesionymi w pokojowym geście wychodzi prawdziwy Felucjanin, obwieszony bronią i amunicją. Wmurowało cię w glebę na ten widok, przez całe życie tylko raz widziałeś przedstawiciela tego pokręconego gatunku.
- Mogę wiedzieć co tu się wyprawia? - zagulgotał, przechylając lekko głowę.
Eeee.... zdaje się, że właśnie spieprzyłeś mi dzień Felucjaninie, to tyle jak narazie z mojej strony, możesz mi teraz powiedzieć co ty tutaj robisz?- pytam i lustruję; w co jest uzbrojony, czy ma jakiś mundur, na oko czy sprawia wrażenie niebezpiecznego.
Jego twarz była zakryta granatowym metalowym hełmem taktycznym zaopatrzonym w dwa okrągłe, przyciemniane wizjery oraz coś, co przypomina filtr niebywale zaawansowanej maski gazowej. Resztę ciała zakrywa lekki pancerz bojowy z pancernych płytek chroniących ramiona, przedramiona (obie pary przedramion), klatkę piersiową, uda i golenie. Dodatkowo ssawkowate górne łapy są wole od jakiegokolwiek odzienia. Felucjanin ma też wysokie taktyczne buty, dwie kabury mieszczące blastery oraz plecak.
- Psuję dni nieznajomym. - Rzucił obojętnie, opuszczając łapska - A przy okazji szukam pewnej zguby.
Pod maską Łowcy coś zabulgotało...najpewniej był to spokojny, rozluźniający wydech.
- Kim jesteś?
To kim jestem dla Ciebie w danym momencie, zależy wyłącznie od Ciebie Felucjaninie. Jeżeli w poszukiwaniu swojej zguby pomagasz sobie kładąc trupa imperium, to mogę być przyjacielem, jeżeli ubijasz i przeszukujesz każdego kogo uda Ci się zaskoczyć i obezwładnić w tym bitewnym zgiełku, to mogę być najchujowszym kamorem na jakiego Twoja kosa mogłaby trafić. - Kończę wskazując wzrokiem na jego kabury.
Felucjanin westchnął demonstracyjnie.
- Tak, zdecydowanie zaliczam się do drugiej opcji i dlatego wyszedłem się przywitać, a nie spróbowałem zaatakować Cię od pleców. - Wygulgotał spokojnie - Pracuję dla Republiki i zdecydowanie działam na szkodę Imperium. Żarciki na bok, dobra? - Westchnął ponownie, powoli naciągając mięśnie szyi - Mam tu robotę, która jest dość istotna dla Republiki.
Witaj w klubie- Mówię, i mam nadzieję, że moc podpowiada mi iż jego słowa są prawdziwe. Chowam miecz i dodaję: Można wobec tego wiedzieć kto jest Twoim przełożonym i jaka to jest misja?
- Na zlecenie dowództwa jednego ze stacjonujących na orbicie desantowców szukam nijakiego Xyrona. - Odparł po chwili zastanowienia. - Zakładam, że to nazwisko nie jest Ci obce, hm?
Nie, nie jest. I zapewne byłbym w tym momencie bliżej tego dupka, gdyby nasz wspaniały oddział nie zaatakował grupki prowadzących mnie do Xyrona imperialnych. Jednak nic to, zdemaskowany też dam sobie radę, możemy nie mieć zbyt wiele czasu, Ty przeszukaj tych po prawo, ja sprawdzę tych tutaj, przy odrobinie szczęścia któryś z tych żołnierzy wciąż ma jeszcze aktywny GPS prowadzący do kapsuły ratunkowej Xyrona... a tak na marginesie- Wyciągam w jego stronę dłoń - Kubba Kalot- kapitan 123 dywizjonu myśliwców wielozadaniowych, 13 grupy myśliwskiej floty Republiki galaktycznej.
- Sarth'lac, zwykły Łowca Głów z niemałym stażem - Przedstawił się chwytając twą dłoń w trzy zwinne paluchy swej chwytnej prawicy - Miło poznać. - przyglądał ci się badawczo, przekręcając głowę w dziwny sposób.
- Dobra, poszukajmy tego GPS. - Rzucił po krótkiej chwili, po czym zabrał się do roboty.
Ty również zacząłeś przeszukiwanie. Zanim znalazłeś coś wartościowego, bardzo ostrożnie zbliżył się do ciebie jeden z Rebeliantów w płaszczu koloru khaki, trzymając broń w luźno w poprzek bioder.
- Czy ktoś wyjaśni mi co tu się wyrabia? Nie przypominam sobie, żeby piechota Sithów walczyła świetlną bronią... - zaczął niepewnie mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach i takim też zaroście.
-ja również nie pamiętam aby to robili. Sith... albo Jedi- to już co innego. Mówię jakby od niechcenia i puszczam do niego oko. Czy znalazłem jakiś nadajnik lub sensor, lub jakiekolwiek inne aktywne urządzenie naprowadzające? Ewentualnie ten łowca nagród? Masz coś ?- krzyczę przez ramię do Sarth'laca.
- Znalazłem coś ciekawego. - Rzucił cichym, spokojnym głosem. Pokazał ci małe ustrojstwo, które trzymał w łapie ze ssawkami. Małe, mechaniczne, piszczy, podaje odległość.
- Nadajnik. - zauważył odkrywczo rebeliant. - Właśnie tego było nam trzeba, rozumiem, że wy też tu za tą kapsułą. Musi być niedaleko, około kilometra. - przypuścił, wskazując na odczyt z urządzenia.
Zebrałeś pozostałych trzech partyzantów i ruszyliście przed siebie, we wskazanym przez nadajnik kierunku.
- Masz jakiś zarys planu? - Sarth'lac szedł spokojnym, równym krokiem - Masz może jakieś pojęcie o sile przeciwnika?
- Mnie podano jedynie kilka tytułów jego lordowskiej mości, jestem jednak pewien, że nie zaszedł tak wysoko szydełkując. - Dodał po krótkiej chwili.
-Bystrzacha z Ciebie- uśmiecham się, ale to w sumie jest naprawdę niegłupie pytanie do MG, na które jak do tej pory nie było czasu: czy ja mam realny pogląd o sile lorda Xyrona? Kiedyś się już z nim starłem w bezpośredniej walce? - Sądząc po stylu w jakim prowadzi swoje kampanie to raczej nie jest aż tak bystry jak sam zwykł o sobie myśleć... choć po tym jak sam dałem mu uciec, być może nie powinienem go tak osądzać... Nigdy nie należy lekceważyć lodrów ciemnej strony mocy, ponieważ ich siła leży nie tyle w mocy co w przewrotnym charakterze walki i podstępnych sztuczkach. Nawet jeśli znasz go tylko ze zdjęć to tytuł który nosi powinien Ci mówić, że jest to ktoś do kogo NIGDY nie można być zwróconym plecami. Ale bounty hunterowi chyba nie trzeba takich rzeczy mówić. - jak na razie mogę powiedzieć tyle
← Sesja SW
Wczytywanie...