Pozwolicie, że się tu trochę rozpiszę.
Nie chce mi się sięgać do notatek z wykładów, więc popiszę z pamięci, może część przeinaczę, ale to nic.
Ogólnie, istnieje kilka różnych definicji słowa `subkultura`. Pierwsze pojawiły się po 2 Wojnie Światowej, jednak nie były to subkultury w takim znaczeniu, w jakim są one rozumiane teraz. Były to elementy występujące w obrębie kultury takie jak grupy etniczne, religijne, czy zawodowe. Nie wartościowano tego na gorsze, czy lepsze. Dopiero w latach 50. pojawił się termin `subkultur młodzieżowych` i od tamtego czasu obejmował on właśnie te grupy społeczne. Młodych ludzi.
W latach Wielkiego Kryzysu określenie to nabrało negatywnego znaczenia, stąd `sub` - coś gorszego, podkultura. Kojarzyło się z grupami ludzi, którzy nie potrafili przystosować się do ogólnie panujących norm, którzy byli agresywni i prymitywni. Ale dość tej historii.
Co to jest subkultura DZIŚ?
W latach 90. polski socjolog Mirosław Pęczak stworzył definicję subkultury. Wg niego jest to względnie spójna grupa społeczna, która pozostaje na marginesie dominujących tendencji społecznych, która im się przeciwstawia, neguje utrwalone i powszechnie przyjęte wzorce kulturowe.
A kultura młodzieżowa to całościowy sposób życia charakterystyczny dla młodych ludzi danego miejsca i czasu, na który składa się wszystko co młodzi robią, myślą i posiadają jako członkowie autonomicznej grupy społecznej.
Ogólnie, ludzie gdy wypowiadają słowa `subkultura` kojarzą to właśnie ze skejtami, metalami, dresami itp. A przecież nie od tego się zaczynało. Pierwszą subkulturą byli `Teddy Boys`, subkultura brytyjska. Nie będę zanudzał ich charakterystyką (chyba, że ktoś chce
). Po krótce, to słuchali rock`n`rolla, nie istniał tam bunt pokoleniowy, ale za to lali się z punkami brytyjskimi bo uważali ich za zbyt małych patriotów. Ale ogólnie rzecz biorąc, mało mieli wspólnego z dzisiejszymi subkulturami. Mieli swoje przekonania, coś w co wierzyli.
Ciekawostką jest pierwsza polska opisana subkultura. Wie ktoś jaka? Tzw. Bikiniarze - pojawili się w Polsce w latach. 50. -60. Wzorowali się trochę na Teddy Boys, no ale wiadomo, warunki życia w Polsce były wtedy takie, a nie inne, więc musieli się jednak różnić. Odrzucali propagandowe wzorce, byli zafascynowani zachodem, przez co często spotykały ich sankcje ze strony bojówek młodzieżowych PZPR. Co ciekawe same władze nie brały ich jako poważnego zagrożenia.
Kolejnymi subkulturami byli Rockersi i Modsi, znów Wielka Brytania. Ci to się nienawidzili. Starczy powiedzieć, że przez cały okres istnienia tych subkultur prowadzili ze sobą ciągłe walki. Można mieć pojęcie jak wyglądali Rockersi. Skórzane kurtki, motory, życie na krawędzi, ale dalekie od przestępczego. Zaś Modsi - idący z duchem czasu, czerpiący ze wzorców mody włoskiej, zadbani, jeździli sobie na skuterach albo małymi samochodami (które Rockersi nazywali `suszarkami` ;D). I tu ciekawostka - wiedzieliście, że ortodoksyjny odłam Modsów w latach 70. dał początek... skinom? Ha, na początki te przyjemniaczki słuchały nowości rocka, ska i soul.
Dalej były subkultury Hell`s Angels, czyli Bikersów z USA. Ci to już nie przebierali w środkach, była to pierwsza subkultura, która przerodziła się w organizacje przestępcze. Hell`si są najbardziej znani, jednak w USA było dużo gangów motocyklowych. Jak spotkacie kiedyś kolesi na motorach, którzy będą mieli naszywkę `1%`, to nie zadzierajcie z nimi. Są to najgroźniejsi z groźnych w tych gangach.
Bitnicy i Hipstersi - były to dwa ruchy, które w późniejszym czasie w konsekwencji swych działań i przekonań dały początek i podwaliny subkulturze Hipisów. Jack Kerouguac, Allan Ginsberg, to w sumie dawaj najbardziej znani pisarze i `działacze` tamtego okresu.
Aż w końcu... lato 1967 - Summer of Love. W San Francisco, `stolicy` Hipisów powstaje największa w świecie komuna. Następuje wielki wybuch tej subkultury, której chyba nie muszę tutaj szerzej opisywać (znów - jak ktoś chce, to mówcie;p). Co ciekawe, sami siebie nazywali na początek Freak albo Head. Dopiero potem za sprawą pewnego kolesia, którego nazwiska nie pamiętam, przylgnęła do nich nazwa Hipisów. Podstawowe hasło ruchu hipisowskiego: Turn on, Tune in, Drop out; Make Love not War ; Do your own thing.
Drugą polską subukulurą, która została opisana byli Gitowcy. Z tym, że ta subkultura była naszą rodzimą. Nie wzorowali się na nikim. Pojawili się na początku lat 70. w wielkich miastach przemysłowych. Mieli twarde zasady, bo i sami byli twardzi. Toczyli walki z hipisami, ale też z innymi Gitowcami z innych miast, albo nawet dzielnic. Najsilniejszy był tam szefem. Z ciekawostek dodać mogę, że np. późniejszy światek przestępczy w Polsce przejął od Gitowców grypserę, slang. Sami Gitowcy zaś nigdy nie mieli dużo do czynienia ze światem przestępczym. Rozśmieszyło mnie to, że jak chcieli zlać jakiegoś kolesia, a szedł on ze swoją panną, to czekali, aż ją odprowadzi i dopiero go lali. ;D
Kolejny ruch to ruch Punków, ale o tym to już nie będę się rozpisywał, bo pewnie dużo z Was posiada informacje na ten temat.
Oczywiście w późniejszych latach pojawiały się potem różne subkultury, mniejsze, większe, tak jak to widzimy teraz. Dresy, metale, techno boys and girls i inne takie. Ekh zadał pytanie, czy to rzeczywiście są subkultury. Cóż, wg mnie są, jednak Tar też ma rację, że uległy one spłyceniu. Można sobie zadać pytanie - `dlaczego?` - i można by tu siedzieć i pisać do usranej śmierci. Stoi za tym i strach przed odrzuceniem, i potrzeba wyrażenia się w jakiś sposób, bunt, czasem brak własnego zdania itp. itd. Mój ulubiony autor, Bauman, pisał dużo na temat czasów ponowoczesnych. Nastąpiło w nich pewne rozprężenie, ludzie w końcu mogli zacząć wyrażać siebie, bez odgórnie nadanej ścieżki życiowej. Jednak nie wszyscy ludzie to potrafią, nie wszyscy tego do końca potrzebują. Indywidualizm - jednak nie we wszystkich aspektach życia. Może właśnie dlatego wybierają subkultury? A potem, gdy już zostają wciągnięci w grupę, jest dla nich za późno, by się wyrwać. Zaczynają działać mechanizmy wewnątrzgrupowe. Ale jak bym chciał i o nich zacząć się rozpisywać to bym nie skończył do jutra.
Sam często żałuję, że nie ma w naszych czasach tych `PRAWDZIWYCH` subkultur. Które porywały całe rzesze ludzi, które niosły za sobą jakieś przesłania, które były całym życiem ludzi, które nie opierały się tylko na innych ubraniach, muzyce, ale też na tym, co ludzie mieli w sercach. A teraz.. cóż, teraz właśnie mamy świat ponowoczesny.
Jeśli ktokolwiek dotrwał aż to tego momentu... to podziwiam, szczerze.