Los bywa przewrotny. Należy zaznaczyć, że choć CDP i CD Projekt RED mają wspólne korzenie, to od lat nie wiąże ich wiele. Z wydawcy narodził się producent – pierwszy zgłosił wniosek o upadłość, drugi jest najwyżej notowaną spółką na warszawskiej giełdzie. Fakty są takie, że jeden z najstarszych polskich dystrybutorów gier, po 25 latach bytności na rynku detalicznym, odchodzi w zapomnienie.
Firma jednak od lat borykała się z mniejszymi bądź większymi problemami. Ich kumulacją było przełożenie premiery “Cyberpunk 2077”, której miała być oficjalnym wydawcą na terenie Polski.
Podobno dystrybutor nic nie wiedział o planach CD Projekt RED i wcześniej przygotował ogromną machinę marketingową (reklamy, banery, plakaty, gadżety i wiele innych materiałów promocyjnych), która po czasie okazała się nieaktualna i trzeba było sporo rzeczy wyrzucić po prostu do kosza (bo zawierały kwietniową datę premiery). Nagle budżet przestał się dopinać, co doprowadziło do reakcji łańcuchowej. Najpierw doszło do masowych zwolnień i przeglądu opcji strategicznych. Następnie prawa do wydania pudełkowego oraz dystrybucji edycji kolekcjonerskich otrzymała Cenega, a CDP został na lodzie, bo to była ostatnia duża produkcja, jaką miał w tegorocznym portfolio.
Trochę to smutne, bo patrząc wstecz z tym dystrybutorem wiązała się masa pozytywnych wspomnień. Epickie wydania pudełkowe (nadal przy którymś pęczku kluczy pyszni się brelok z motywem “Baldur’s Gate II”), świetne polonizacje gier (w tym, według mnie, jedna z najlepiej wykonanych w historii – “Planescape: Torment”) oraz kilka świetnych pomysłów, jak motyw tanich serii pudełkowych znanych jako “eXtra Klasyka”.
Generalnie sporo pozytywnych rzeczy i znikomy odsetek kwasów. To chyba ostateczny dowód na to, że rynek pudełkowy umiera na rzecz cyfrowych wydań gier.