Ilość postów: 683
Nie moge zrozumiec fenomenu swiatyni pierwotnego zla. Moze mechanike walki ma dobra, ale cala gra jest kupą.
Matuzalem
Ilość postów: 9483
Klasa: Wampir
Aaaaa, MotB, to był dodatek. Również pozytywnie mnie zaskoczył swoją fabułą. Mroczna, egzystencjalna, dająca do myślenia. Po prostu magia. I te nietuzinkowe postacie ze swoimi problemami.
ToEE to zdecydowanie ciekawy koncept, ale lekko jej przejść się nie da. Strasznie musiałem się namęczyć, by tytuł ukończyć, choć dało to dużą satysfakcję.
Pan Rozkładu
Ilość postów: 2753
Klasa: Nekromanta
Świątynia daje sporo frajdy jak zainstaluje się mody. Niektóre to prawdziwe perełki fabularne. Nie wiem czemu wszyscy narzekają na ten głód w Masce Zdrajcy, nigdy nie miałem z nim problemów, niezależnie czy zostawałem pożeraczem na pełen etat albo tłumiłem go. I jak można zginąć po opuszczeniu pierwszej lokacji w Falloucie? Przecież początek był strasznie łatwy.
Opiekuńczy duch
Ilość postów: 3108
Klasa: Łowca
Prawdę mówiąc, ja także całkowicie odpuściłem sobie wpisywanie słów kluczy przy przechodzeniu Fallouta. Przyznam też, że zupełnie zapomniałem, że taka opcja była dostępna w grze.
Taka luźna uwaga - stare gry maja duży próg wejścia - możesz stworzyć niegrywalną postać i w połowie gry uświadamiasz sobie, że spieprzyłeś sprawę i ani kroku dalej nie zrobisz. Wymagają poświęcenia sporej ilości czasu na samo zrozumienie sposobu grania. Mnie np. odpycha Arcanum. Sam Chris Avellone - mimo zobowiązania wobec kicksarterowiczów przy promocji zbiórki na Pillarsy - odpuścił sobie przechodzenie gry. I nie ma co mu się dziwić - jest ona strasznie frustrująca dla nowego gracza.
Matuzalem
Ilość postów: 9483
Klasa: Wampir
Dokładnie, mam podobne zdanie. Wiele statystyk, mało klarowne opisy i nieznany do końca algorytm powodował, że w pewnym momencie nie było się w stanie pobić jakiegoś bossa. I trzeba było robić wszystko od początku. Ale wtedy było znacznie mniej gier do przejścia, więc aż tak to nie frustrowalo , jak dziś, kiedy każda godzina gry jest warta garść złota.