Wilkołak [ runda XXII ]

RUNDA XXII

Zasady gry

Główne zasady:

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście wybierani losowo do poszczególnych ról.
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIE GŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS. UWAGA: jeśli wszyscy spasują, to w tym dniu Czuwający/Doktor/Sędzia/Wyrocznia (rola zostanie wybrana losowo) nie będzie mógł skorzystać ze swych mocy!
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 22.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Uratowani przez Kaznodzieję, 3. Zlinczowani + osądzeni przez Sędziego, 4. Uratowani przez Doktora, 5. Zabici przez Wilkołaka 6. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.
- W podsumowaniach kolejnych dni mogą (lecz nie muszą) znajdować się wskazówki i podpowiedzi dla graczy.



Bracia
- Bracia jako jedyni wśród ludzi wiedzą o swoim istnieniu, a co za tym idzie - o niewinności. Niby niewielka pomoc, ale zawsze.

Czuwający
- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

Doktor
- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Incognito
- Incognito, przynajmniej początkowo, nie różni się niczym od zwykłego Człowieka. Jednak z czasem, zależnie od podejmowanych decyzji, ich trafności oraz zbieżności z decyzjami pozostałych postaci, przybiera formę jednej z nich, jako dodatkowa z wyżej wymienionych.

Kaznodzieja
- Kaznodzieja może modlić się za osobę, która zostanie wyznaczona do zlinczowania, jeśli jest święcie przekonany, że głosujący pomylili się i zamierzają stracić niewinnego człowieka. Jeśli to zrobi, wysyłając prowadzącemu PW z nickiem tej osoby, nie zostanie ona zlinczowana niezależnie od ilości głosów, a przez cały następny dzień NIKT nie będzie mógł na nią głosować. Dlatego należy baaaardzo uważnie prosić Niebiosa o wstawiennictwo - marnie by było ratować Wilkołaka i dawać mu immunitet

Sędzia
- Sędzia może raz dziennie wysłać prowadzącemu PW, w którym poda nicka osoby, na którą oddaje drugi głos (pierwszy w oficjalnym głosowaniu, drugi na PW). Jeśli jego głos przeważy, osoba na którą głosował podwójnie, zostanie zlinczowana.

Widziadło
- Właściwie nie różni się niczym od zwykłego człowieka, z jednym wyjątkiem: jeśli zginie z łap Wilkołaków, to wskazuje dwie osoby, z których jedna będzie nocnym zabójcą.

Wilkołaki:
- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.
*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków
lub
jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3
w innym przypadku
n = 2;

Wyrocznia
- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.



___________________________
Aktualnie grający:

Audrey
Hrywi
Kota
krzyslewy
Mikeal
Tamc.
Tig
Vitanee
Von Majden

___________________________


Na dworze ziąb, liście spadają z drzew. Wkrótce nadejdzie zima. Jednak zanim to nastąpi istoty ludzkie będą obchodzić święto Halloween. Zgodnie z tradycją, przebrani za różne straszydła, będą wyłudzać słodycze od osób starszych pod groźbą zdemolowania ich domów. Dzieci będą próbowały oswoić swoje lęki, a dorośli będą mogli poudawać dzieci i zabawić się na jednej z wielu imprez.

Być może zapytacie: „Dobra, ale co w tym czasie porabiają upiory i monstra znane nam z horrorów?” Odpowiedź jest prosta. Straszą, mordują, próbują zdobyć władzę nad światem, wedle ich uznania. Jednak zanim Noc Duchów nadejdzie, istoty z koszmarów wcale nie odpoczywają, a bardzo aktywnie przygotowują się do swojej pracy, bo przecież, komu uda się załatwić większą ilość śmiertelników ten wygrywa!

W tym roku Scary Farm – konwent i targi pracy dla straszydeł różnorakich zostały zorganizowane przez tajemniczego sponsora w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym.



Potwory maści wszelakiej nie czekały długo, zanim tłumnie wyraziły chęć pojawienia się 16 października w owym przerażającym miejscu. Już przy wejściu można było wyczuć atmosferę grozy i oczekiwania. W końcu każdy chciał się podzielić doświadczeniem z kolegami, odnowić stare znajomości, a także nabyć nowe umiejętności straszenia.

Powitaniom nie było końca, same stare, dobrze znane twarze. Upiory wydawały się być zrelaksowane w tak doborowym towarzystwie. Z głośników leciała wkurzająca muzyka zapodana przez Myersa, który najwyraźniej został mianowany DJ’em przyjęcia...

Jednak wszyscy plotkowali i zastanawiali się, kto jest owym tajemniczym gospodarzem i kto zaplanował ich spotkanie, po tak długiej przerwie? (Po ostatnim przyjęciu zorganizowanym przez Samarę, upiory zgodnie stwierdziły, że muszą sobie zrobić dłuższą przerwę. Do takiego wniosku doszły kiedy już pozbyły się kaca i zorientowały się, że przypadkowo wrzuciły gospodynię do telewizora i dodatkowo nagrały ją na kasetę VHS. przyp. autora). Wtem, nad głowami wszystkich włączył się telewizor. Na ekranie pojawiła się lalka z czarnymi włosami i czerwonymi spiralami na policzkach, jeżdżąca na trójkołowym rowerku.



Z głośników popłynął męski głos:

-Witajcie upiory i straszydła. Chcę z wami zagrać w grę. Do tej pory walczyliście między sobą, by zobaczyć, które z was jest lepsze. Daję wam szansę by to sprawdzić i udowodnić swoją wyższość nad pozostałymi. Z tej szansy skorzystacie grając w MOJĄ GRĘ. Kiedy wchodziliście do tej sali na część z was została rzucona klątwa. Kilkoro z was dostało moc zabicia swoich oponentów, tym razem ostatecznie. Inni z kolei dostali dar, który może pomóc przetrwać, o ile wykażecie się bystrością i będziecie potrafili współpracować. Życie lub śmierć. Wybór należy do was.

Telewizor wyłączył się nagle. Kilka potworów rzuciło się do wyjścia lecz okazało się, że cały szpital jest zabezpieczony z zewnątrz i od wewnątrz metodami magicznymi i fizycznymi. Nikt nie wyjdzie i nikt wejdzie. Zapadała pełna milczenia cisza. Wreszcie zaczęło do nich docierać, że zostali wrobieni w niezły horror i że teraz muszą sobie poradzić. I tak zaczął się...

DZIEŃ PIERWSZY.
Odpowiedz
Brak luster śmiertelników sprawiał, że Mary musiała radzić sobie ze swoim. Za bardzo, wiedziała to, za bardzo przywykła do ukrywania się w nich i polowania z zasadzki, więc teraz czuła się odsłonięta i podatna na atak - jak się okazało, bardziej niż jej się dotąd wydawało.
Spojrzała przez swoje przenośne lusterko w ekran i skrzywiła się.
- Mnie to nie pasuje. Mnie to nie pasuje. Mnie to nie pasuje.
Rozejrzała się i ponownie skrzywiła.
- Ja nie gram. Ja nie gram. Ja nie gram.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Odpowiedz
Na scenę wkroczył klaun - jak wygląda typowy klan, każdy wie. Tego wyróżniały tylko za duże buty, w których chodził dość pokracznie, próbując z mizernym skutkiem nie potykać się po drodze. Skutek mizerny, bo ślad tajemniczego klauna znaczyły srogie przekleństwa ludzi, na których niecelowo (czy aby na pewno?) wpadał.

Nie studziło to jednak jego maniakalnego uśmiechu, który w połączeniu z wysokim czołem, białą jak marmur twarzą, czerwonym jak renifercio Rudolf nosem oraz również czerwoną peruką dawał przerażający efekt. Po drodze klaun - jak to klaun - rozdawał balony uformowane w zwierzęta. Obdarowanych już było sporo, a ci z każdą chwilą przybywali. Odmowa nie wchodziła w grę. Klaun potrafił robić bardzo głośne wyrzuty, zaś za jego wzrokiem czaiła się cicha groźba, co by nie patrzeć darowanemu koniowi w zęby tylko brać...

PAS
Odpowiedz
Mała, przestraszona dziewczynka schowała się za filarem. Tyle tu dużych i strasznych potworów! Klauny jak z najgorszych koszmarów, strzygi, duchy i upiory. I ona, samotna, w różowej piżamce. Przecież nie była taka zła jak oni wszyscy, czasem tylko obracała głowę o 360 stopni, co, nie wiedzieć czemu, bardzo przerażało Mamę i Tatę. Pewnie jej zazdrościli tak giętkiego kręgosłupa...
Spytana, kim jest, ze strachu zapomniała jak się powinno mówić i odpowiedziała od tyłu:
- Demonie mnie do krzyczy czasem Pastor ale, Megan imię na mam.
Po czym krzyknęła w nieznanym języku:
- Saya ingin pergi sekarang!

Szybko uciekła w kąt. Bała się, że inne potwory każą jej jeść szpinak, a ona bardzo nie lubiła szpinaku. Zawsze wypluwała z ust zieloną papkę.
Odpowiedz
- Dom wariatów - pomyślała Audrey i schowała się w kącie. Nie miała ochoty z nimi przebywać, są tacy... dziwaczni. Ona nie jest taka.
- Jasne... - powiedział cichy głos w jej głowie.
- Zobacz tę małą! - zawołał inny.
- O, klaun!
- Chyba się trochę nudzę.
- Przestańcie - usłyszała swój wściekły krzyk. - Przestańcie się nade mną pastwić. - Zadziałało. Zrobiło się cicho.
Odpowiedz
Koniec dnia pierwszego.



Podsumowanie

Dzień 1:

Zlinczowani: -

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: -

Zabici przez Czuwającego: -

Nie głosowali i nie pasowali: Hrywi, Mikeal, Tamc., Tig, Von Majden

___________________________

Od dziś nie można już pasować
___________________________

Aktualnie grający:

Audrey
Hrywi
Kota
krzyslewy
Mikeal
Tamc.
Tig
Vitanee
Von Majden
___________________________
Początkowe niedowierzanie i zaskoczenie zniknęło niemal tak szybko, jak się pojawiło. Upiory przyglądały się sobie bacznie, jedynie odburkując sobie oschłe odpowiedzi. Wściekłe, zastanawiały się, jakim cudem postąpiły tak głupio i dały się złapać jakiejś durnej lalce z TV. Jedni wietrzyli spisek, inni sugerowali, że to śmiertelnicy wreszcie wpadli na pomysł, jak skutecznie się ich pozbyć.

Pomimo wielkich emocji, które pojawiły się na początku, ten dzień okazał się wyjątkowo nudny, ba, nawet wydawał się dłużyć. Część upiorzyc spędziła go siedząc na podłodze i ostrząc pazury o ściany z głośnym, obrzydliwym dźwiękiem skrobania po tablicach. Wykazywały tym samym swoją irytację. Inne monstra postanowiły udać się na przechadzkę. Zwiedzały stary szpital w poszukiwaniu jakichkolwiek pobudzających bodźców, a tych było całkiem sporo, gdyż gospodarz zadbał by miejsce było wręcz naszpikowane niebezpiecznymi pułapkami. Dziwne maski przypominające wnyki, łańcuchy na ścianach, zardzewiałe narzędzia. Gdyby nie fakt, że zapewne wkrótce użyją ich przeciw sobie, upiory byłyby zachwycone tą ponurą aranżacją wnętrza.

Monstra ziewały i autentycznie skręcały się z nudów. Co w końcu można robić w opuszczonym szpitalu po kilkunastu godzinach wzajemnego oskarżania się i obserwowania przyjaciół / przeciwników * (* niepotrzebne skreślić)? Fakt, że byli ciągle zagrożeni przez monstra, które czaiły się między nimi, został najwyraźniej wyparty. Freud mógłby zbić fortunę na tej grupie.

Pod koniec dnia ekran telewizora ponownie rozbłysnął, a na monitorze pojawił się ludek z czerwonymi kółeczkami na policzkach.
- Zamiast skorzystać z okazji wybraliście bezczynność. Wasze zachowanie będzie miało swoje konsekwencje. – kiedy stwór z telewizji wypowiadał te słowa, z kratek wentylacyjnych w ścianach z głośnym sykiem wyleciały zielone chmury stęchłego powietrza. – Od dziś bezczynność będzie karana śmiercią. Jeśli któreś z was okaże się tchórzem i postanowi zignorować grę trzykrotnie - zginie. A teraz cieszcie się ostatnim dniem spokoju w waszym życiu. Niech rozpocznie się gra!

Ekran zgasł, a wokół zapadła krępująca cisza. Teraz już wiedzieli, że nie mogą w dalszym ciągu liczyć na pomyłkę gospodarza. Musieli zacząć działać… I tak rozpoczął się…

___________________________

DZIEŃ DRUGI
Odpowiedz
- Gra, która ma przysporzyć nam zarówno cierpienia fizycznego, jak katuszy wahania i braku pewności w wyborze wroga, a także wyrzutów sumienia lub poczucia straty, które pojawią się po zabiciu niewłaściwej ofiary - odezwał się głosem, który zadudnił w pobliskich korytarzach. Kliknął parę razy kostką Rubika. - Czy nasz prowadzący jest badaczem? Czy jako badacz zabijałby, zamiast zostawiać sobie obiekty do dalszych eksperymentów.. gier? Jakże chciałbym go spotkać i przebadać samemu.. - K-k-klik, zastukała kostka.
- Wygląda na to, że na razie nie mogę odejść sam. Któż jest przeklęty? Niech zginie i bądźmy wolni.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Odpowiedz
Dziewczynka była bardzo zaniepokojona. Nikogo tam nie znała, choć jakiś głos w jej głowie podpowiadał, że wszyscy byli źli.
No i dlaczego nic się nie stało? Zły pan z telewizora zapowiadał apokalipsę! Czy to cisza przed burzą? I kim byli ci kryjący się w cieniu, dlaczego wczoraj nie zabrali głosu? Podejrzani byli też ci, którzy nie wyjawili kim są, uciekając się do jakichś dziwnych nicków. A ją zawsze uczyli, że po pierwsze poznając kogoś powinno się przedstawić...
Odpowiedz
- Niech to szlag, głupia gra. - rzekł mężczyzna, lustrując otaczające go istoty spod swej weneckiej maski. - Co by zrobiła moja Mama, co ona by teraz zrobiła? - Stał tak, zastanawiając się od kilkunastu godzin i wciąż nie znalazł odpowiedzi na postawione sobie pytanie.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Odpowiedz
Hrabia Von Majden nie lubił gier.
- Gry są stworzone dla plebsu. Gry dają możliwość bycia gorszym niż inni. Dodatkowo gry mają to do siebie, że można stać się łatwą ofiarą, a ja.... a ja jestem drapieżnikiem. - zwrócił się do reszty mlaskając wytwornie. Przemierzając posępne korytarze swym arystokratycznym krokiem, przesadnie gestykulował swymi nad wyraz długimi szponami i zastanawiał się jak w obecnej sytuacji ma się zachować.
Odpowiedz
Mikeal rozglądał się się niepewnie po holu wypełnionym dziwacznymi postaciami. Ich widok wywoływał w nim strach, który starał się hamować pokaźnym nożem w prawej dłoni. "Ech"- pomyślał sobie - gdybym tylko zamiast tych stylowych rurek kupił sobie pas siły.
Odpowiedz
- Ja nie mam zamiaru umierać. Wiem, jak to boli, wszyscy których zabijam strasznie krzyczą. Ja nie mam zamiaru umierać. Wiem, jak to boli, wszyscy których zabijam strasznie krzyczą. Ja nie mam zamiaru umierać. Wiem, jak to boli, wszyscy których zabijam strasznie krzyczą - oznajmiła Mary i rozejrzała się. Wskazała na Mikeala.
- Czuję się zagrożona przez ten nóż. Czuję się zagrożona przez ten nóż. Czuję się zagrożona przez ten nóż - dodała.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Odpowiedz
Banda wariatów - pomyślała Audrey.
- Raczej pomyleńców - pojawiła się inna myśl.
- Chcę do domu - westchnęła.
- Lepiej się z nimi nie zaprzyjaźniać.
- Zostań na miejscu.
- Jakby miała jakiś wybór.
- Ktoś chcę kawę?
- Nie piję kawy.
- Myślicie, że zimno jest na dworze?
- Do domu!
Banda wariatów - pomyślała Audrey...
Odpowiedz
- Zna ktoś potwora o imieniu Audrey? Ja nie znam... Dlaczego nie chce nam wyjawić kim jest? Pojawiający się znikąd dodatkowi towarzysze niedoli budzą niepokój...
Dziewczynka przestraszyła się swoich słów i z nerwów znów zaczęła mówić od tyłu.
- pochwalić czymś się chciał jakby gada drapieżnictwie tym o ciągle, podoba nie się VonMajden Mnie.
Po chwili dodała
-Mary, czy myślisz, że nóż jest odpowiednikiem kłów?
A mówiąc to obracała głową o 360°
Odpowiedz
Obserwował obracającą się głowę, czując coś w rodzaju fascynacji. Spoglądał na nóż, z pewnością przynoszący tym znajdującym się po jego ostrej stronie sporo cierpienia, ale pewnie tego prymitywnego rodzaju. W ogóle obecni zdawali się nie mieć pojęcia o prawdziwej rozkoszy. K-k-klik, zabrzmiała kostka, którą obracał w palcach. Wyglądało na to, że wcale nie zamierza ułożyć jej tak, by na każdej ściance widniał jeden kolor.

Audrey i Kota wyglądały na takie, które cierpią z powodu własnych umysłów. Szkoda było przerywać to, wybierając je do zabicia. Dziewczynka Vitanee też miała pewien.. potencjał. Mikeal zdawał się być przestraszony, a Tamc. w głębokiej rozterce, to też się liczy.. Jedynie Von Majden wydawał się być nonszalancki, jakby odnajdywał się w tej sytuacji.

Co mogło znaczyć, że jest jednym z kluczy do przetrwania. Tylko w jaki sposób? Czy zabicie go miałoby dobry, czy zły wpływ na to, jak potoczy się gra? Trzeba mu się przyjżeć, póki jest jeszcze trochę czasu. Może jeszcze odezwą się ci, którzy nadal siedzą cicho i kryją się w cieniach. W końcu to takie osobistości mogą okazać się najgroźniejsze.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Odpowiedz
Biedną, rudą głowę Mikeala wypełniała plątanina chaotycznych myśli. Przed jego oczyma tańczyło płynne szaleństwo, tłumy potworów przewalały się obok niego wypełniając jego sercem strachem. Kto jest?- mamrotał wystraszony- Kto jest ścigającym mnie potworem- mamrotał trzymając mocniej ostrze zaufanego noża. Nagle do głowy wpadł ma cwany pomysł. Położył ostrze na ziemi i zakręcił nim. Audrey, Vitanee, Tig, Tamc., Kota... w końcu czubek wskazał swój cel. krzyslewy- wykrzyknął nim pobiegł w ciemność śmiejąc się szaleńczo.
Odpowiedz
- Nie podoba mi się to miejsce.
- Nie marudź i trzymaj się doniczki.
- ...niczki, ..iczki, ...czki...
- Zamknij się!
- Tig jest logiczny.
- Wariacko logiczni.
- Wariaci są logiczni.
- Logicznie wariaccy.
-... accy...
Odpowiedz
Hrabia myślał, myślał i myślał. W jego głowie rodziły się co raz to bardziej chore, a może klarowne wizje.
- Audrey [i]? Twoja krew pachnie inaczej niż reszty - [/i]pomyślał oblizując nieco wysuszone wargi.
Odpowiedz
- Postępuję logicznie - oznajmił swym grzmiącym głosem, po czym spojrzał wymownie na Audrey. - Ale ja nie jestem wariatem. Za to ty.. zagrażasz mi.

Von Majden był elementem układanki, być może pasującym, być może nie. Ale to okaże się później. Na razie, na początku, trzeba zadbać o siebie, by móc potem dalej obserwować ten coraz ciekawszy eksperyment.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Odpowiedz
KONIEC DNIA DRUGIEGO

Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: Audrey

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: Kota

Zabici przez Czuwającego:-

Nie głosowali i nie pasowali: Hrywi (2), Mikeal, Tamc (2)., Tig, Von Majden, krzyslewy

___________________________

Aktualnie grający:
Audrey
Hrywi
Kota
krzyslewy
Mikeal
Tamc.
Tig
Vitanee
Von Majden
___________________________

W końcu, zgodnie z przypuszczeniami klauna z rowerkiem, monstra rzuciły się na siebie. Obrzucały się wzajemnymi oskarżeniami, nie kryjąc przy tym swoich demonicznych emocji. Pod koniec dnia nawet Ci, którzy do tej pory chowali się gdzieś po kątach, aktywnie wzięli udział w „grze” . Każdy z nich miał własne podejrzenia… Na początku wszyscy podejrzewali się wzajemnie, chaotycznie. Dopiero pod samiuteńki koniec to Audrey II wysunęła się na prowadzenie, jako ta, którą najwięcej upiorów podejrzewa...

Biedna Audrey II nie miała okazji zabłysnąć w musicalu , ani też zawładnąć Ziemią przy pomocy swoich sadzonek. Stała w swojej doniczce, z której ciężko było jej uciec…

Ekran telewizora rozbłysnął. Mężczyzna na rowerku ponownie się odezwał:

- Audrey byłaś ludożerną rośliną, której wydawało się, że będzie w stanie podbić świat. Wkrótce zakosztujesz czegoś innego i dowiesz się, czym jest prawdziwa inwazja.

Jak na zawołanie upiory ruszyły rozrywając doniczkę. Kawałki ceramiki potoczyły się po podłodze. Na nic sadzonki i pomocnicze kwiatki. Na nic pieśń i prośby. Któryś z nich znalazł w piwnicy słój z niebezpiecznymi, roślinożernymi mrówkami. Słoik został ciśnięty w kierunku rośliny, a owady zaczęły gryźć jej odsłonięte korzenie i liście. Resztki mrówek i chlorofilu zostały profilaktycznie spalone, by reszta uzyskała pewność, że pokierowała swoje oskarżenia w dobrym kierunku. Dopiero gdy upiory zaczęły grzebać w prochach biednej rośliny, zorientowały się, że Audrey II mogła być ich wybawcą, gdyby tylko miała szansę… Płacz rozległ się w powietrzu na przemian z głośnym zgrzytaniem zębami.
Mężczyzna na rowerze przemówił ponownie:

- Straciliście jedną z szans na ocalenie własnej skóry. Gra niech toczy się dalej. Ktoś zbyt długo zerkał na własne odbicie i w końcu zobaczył w nim samego diabła. – marionetka zakończyła swój monolog zagadką, a ekran telewizora zgasł.

Kiedy potwory zaczęły rozglądać się po pomieszczeniu, spostrzegły szybko, że gdzieś zniknęła Krwawa Mary. Po kilku minutach poszukiwań, spostrzegły rozbite lustro z którym niegdyś chodziła. Ktoś wymamrotał coś o siedmiu latach nieszczęścia. Na odłamkach lusterka zwisały smętnie kawałki materiału , które niegdyś zdobiły jej ubranie. Ciarki przebiegły im po plecach. Najwyraźniej ktoś wepchnął Mary z powrotem do jej lustra, a potem stłukł je, uniemożliwiając demonicy powrót.
Wszystko wskazywało na to, że dzień zakończył się zwycięstwem przeklętych.

Jak potoczy się…

___________________________

DZIEŃ TRZECI ?
Odpowiedz
← Wilkołak

Wilkołak [ runda XXII ] - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...