Wilkołak [ runda XXII ] - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Audrey,
To sobie pograliśmy
Ielenia,
KONIEC DNIA TRZECIEGO - OSTATNIEGO


Podsumowanie

Dzień 3:

Zlinczowani: Von Majden, Hrywi (autolincz)

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: Mikeal

Zabici przez Czuwającego: -

Nie głosowali i nie pasowali: Hrywi (3), Mikeal, Tamc (2)., Tig, Von Majden, krzyslewy

___________________________

Aktualnie grający:
Audrey
Hrywi
Kota
krzyslewy
Mikeal
Tamc.
Tig
Vitanee
Von Majden

___________________________

W starych podaniach i porzekadłach często mawia się: „do trzech razy sztuka”. Możemy śmiało zmienić to powiedzonko na „do trzech dni sztuka” opierając się na wydarzeniach ze szpitala psychiatrycznego, które wydarzyły się dzisiejszej nocy. Historia wielkiej porażki potworów zapewne przejdzie do legend jako jedna z najbardziej przykrych i dołujących. Niewątpliwie przeklęci zdruzgotali swoich oponentów w krótkiej, krwawej grze.

Ale, ale… Po kolei. Zacznijmy od tego, że Hrywi - Freddy Kreuger miał bardzo, bardzo dużego pecha. Chciał uciec od innych potworów i przeczekać w swojej ukochanej kotłowni, migając się od głosowania. Niestety, wchodząc do piwnicy, zostawił za sobą zbyt wyraźne ślady – jego szponiasta rękawica zahaczała się co krok o jakieś urządzenia, przez co monstrum zostawiało za sobą pasmo zadrapań.. Kiedy już poczuło się bezpiecznie w swoim demonicznym domiszczu, z głośników rozległ się znajomy głos:

-Do tej pory mordowałeś nastoletnie dziewczynki, krzycząc i nawiedzając je w ich słodkich snach. Teraz zajmiesz ich miejsce i zobaczysz, co oznacza strach przed wiecznym snem.

Jak na zawołanie ze ścian wyleciał zielony dym, który najwyraźniej był gazem usypiającym w dawce śmiertelnej dla potworów. I tak swój żywot zakończył Freddy Krueger.

Nosferatu Von Majden również miał pecha. Jego ciągłe mlaskanie i rozpoczęte przez niego głosowanie z dnia poprzedniego, sprawiły, że wszelkie podejrzenia spadły na jego niezdrową osobę. Na nic nie zdały się straszne miny, ani grożenie długimi uszami. Jak jeden mąż, potwory i upiory rzuciły się po kołki osikowe i przedziurawiły starożytnego wampira. Monstra z drugiego rzędu rzucały w jego kierunku główkami czosnku. Popioły, które pozostały z Von Majdena zmieściłyby się w siatce nylonowej… Niestety, bardzo szybko okazało się, że nie miał on nic wspólnego z przeklętymi…

Na dobry trop wpadł za to Mikeal – Chucky, który wyruszył na spotkanie… ze swoją śmiercią. Nie wiedział, że przeklęci dokładnie obserwowali jego poczynania i przewidująco zastawili na niego pułapkę. Kiedy zaczął zbliżać się z wyciągniętym nożem do Pinheada – Tiga , pozostałe dwa wilkołaki wskoczyły mu na plecy, unieruchamiając go. W tym czasie Tig otworzył drzwi piekarnika rozgrzanego do czerwoności. Laleczka Chucky, wrzucona do środka, zaczęła płonąć i topić się do końca złorzecząc swoim oprawcą. I tak łowca stał się zwierzyną – historia stara jak świat.

Jason – Tamc. Zdołał ukryć się w komórce na miotły. W jego głowie odezwała się mama, która mówiła mu „Kochany synku siedź cichutko jak myszka pod miotłą i nie wychodź”. Postanowił jej usłuchać, gdyż jak dobrze wiedział, matki mają zawsze rację.

W tym samym czasie przeklęci z dzikim wyciem przemienili się w swoje prawdziwe postaci. Małej Megan – Vitanee urosła gęsta broda, Pinhead – Tig stracił resztę szpilek, a morderczy klaun Pennywise- krzyslewy wyszczerzył swoje niepokojące, przydługie zęby.

Potwory wyruszyły na ostatnie polowanie, a kiedy udało im się znaleźć tajemniczego gospodarza, rozerwały go na strzępy. Później wyszły na upragnioną wolność, uciekając w noc. I tak dla ludzkości rozpoczęło się najgorsze Halloween w historii…

___________________________

I tak rozpoczął się … koniec świata.
Tig,
Przez moment podążał wzrokiem za Mikealem. Był trochę podejrzany, kryjąc się tak ciągle po cieniach, ale wydawał się niegroźny.

- Hrabio Von Majden, wierzę, że jeśli okażesz się niewinny, twoje nadnaturalne moce pozwolą ci trwać w nieżyciu.. i dalej cierpieć męki rozkoszy bycia niemal nieśmiertelnym i uzależnionym od krwi. - Słowa wymawiane były powoli, głosem zdającym się dochodzić z samego Piekła. - Wybacz, lecz muszę się bronić. Postaraj się przetrwać, bo szkoda byłoby twego cierpienia - dodał ze szczerością, niemal się uśmiechając. - Ma wartość.
Mikeal,
Mikeal biegał pośród cieni myśląc gorączkowo. Audrey okazała się niewinna, a morderca wciąż przebywał między nimi. Inne głosy wskazywały Von Majdena i on też zdecydował się krzyczeć razem z nimi.
Vitanee,
-Pomyślmy, kto mógł mieć przeciwko Kocie złe zamiary... - powiedziała opętana dziewczynka.
Tamc.,
- Mama mówi, że to Von Majden!
Tig,
- Mamo, mamo, mamo - przedrzeźniał, za każdym powtórzeniem wyciągając sobie gwóźdź z głowy. - Gdyby Audrey mnie nie wskazała, nie wiem, kogo bym wybrał. Jakiekolwiek mógłbym mieć podejrzenia, ten akt agresji wobec mnie był najsilniejszym bodźcem, jaki mógł mnie zmusić do głosowania na nią. Poza tym mógłbym podbić którykolwiek z innych głosów, tak samo jak ktokolwiek, ale gdyby nie to oskarżenie.. pewnie zdecydowałbym się na ryzyko losowania. Grunt to przeżyć i niwelować zagrożenie. - Zasępił się. - Teraz też nie wiem, kto mógłby być przeklętym. Von Majden przecież nie mógł wiedzieć, że Audrey jest Doktorem. Kota-Mary była zwykłym potworem i głosowała na Mikeala, więc.. i tak nic nam to nie daje. Musiała zgadywać i mogła zgadnąć źle. Jak, zapewne, każdy inny, prócz przeklętych.

Spoglądał dalej po potworach, demonach i straszydłach, próbując bez powodzenia coś wykombinować. Obawiał się nominować Von Majdena do linczu. A jeśli pomyli się ponownie? Co prawda już wcześniej podejrzewał istotę, która zdawała się być już oswojona z grą. Z drugiej strony, to niczego nie dowodzi. Zwykłe podejrzenie..
Von Majden,
Hrabia zachowywał stoicki spokój. Był wamirem, przeżył już wiele, widział wszystko i tylko jednego nie można było mu zarzucić. Nie był wilkołakiem.
- Upiory, potwory, mary, zjawy, fantomy i inne odrażające kreatury. Owszem wskazałem Audrey. Owszem nie trafiłem, ale nie było tu żadnego podtekstu ani premedytacji - rozpoczął mlaskając dostojnie.
- To Tig poparł mnie i to jemu należy się przyjrzeć - kontynuował
- Jego głos przeważył i moim zdaniem tu jest jakaś gruba kombinacja. Wiem, że pospulstwu myślenie przychodzi raczej z trudem, ale mam nadzieję, że pomimo tego wybór będzie dobry - zakończył dumnie wypinając pierś.
krzyslewy,
Przerażający klaun przegapił linczowanie. Tak zajął się rozdawaniem baloników, że z powodzeniem zapomniał o niebezpiecznej sytuacji. Przez chwilę pomyślał, że może uratowałby niewinną Audrey, gdyby wziął udział w głosowaniu... - To Von Majden! On pierwszy wskazał Audrey! - powiedział, po czym udał się zasmucony w kąt.
Tamc.,
- Mamo, Mamo, powiedz mi, Mamo, jak to mogło być? Mężczyzna stał i przenosił swe spojrzenie z jednego osobnika na drugiego. - Czy to Von Majden wskazał nieświadom swego wyboru niewinną osobę, a Tig wykorzystał nadarzającą się okazję i podbił głos? Czy to Von Majden celowo wybrał niewinną, a nieświadom Tig podbił głos? Czy może, droga Mamo, wspólnie uczestniczyli w tym spisku?
Tig,
Odchrząknął, co brzmiało trochę jak odległy, zapowiadający burzę grzmot. Doktor Audrey II padła, a w dodatku nie wyglądało to tak, jakby wyniosła z tego jakieś cenne doświadczenie. Przynajmniej Mary, uwięziona w lusterku, ma szansę nauczyć się czerpania przyjemności z udręki. Słuchając płaczu i zgrzytania zębami, odezwał się:
- Bez łez, proszę.. marnotrawstwo dobrego cierpienia. - Pozmieniał znów trochę ułożenie kostki Rubika. Wyglądał na nieco poirytowanego brakiem sukcesów. K-k-k-k-klik. Zastanawiał się nad losem Mary, a przy okazji i nad okolicznościami jej odejścia. Czy sposób, w jaki została wyeliminowana, wskazywał lub wykluczał kogokolwiek?
Ielenia,
KONIEC DNIA DRUGIEGO

Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: Audrey

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: Kota

Zabici przez Czuwającego:-

Nie głosowali i nie pasowali: Hrywi (2), Mikeal, Tamc (2)., Tig, Von Majden, krzyslewy

___________________________

Aktualnie grający:
Audrey
Hrywi
Kota
krzyslewy
Mikeal
Tamc.
Tig
Vitanee
Von Majden
___________________________

W końcu, zgodnie z przypuszczeniami klauna z rowerkiem, monstra rzuciły się na siebie. Obrzucały się wzajemnymi oskarżeniami, nie kryjąc przy tym swoich demonicznych emocji. Pod koniec dnia nawet Ci, którzy do tej pory chowali się gdzieś po kątach, aktywnie wzięli udział w „grze” . Każdy z nich miał własne podejrzenia… Na początku wszyscy podejrzewali się wzajemnie, chaotycznie. Dopiero pod samiuteńki koniec to Audrey II wysunęła się na prowadzenie, jako ta, którą najwięcej upiorów podejrzewa...

Biedna Audrey II nie miała okazji zabłysnąć w musicalu , ani też zawładnąć Ziemią przy pomocy swoich sadzonek. Stała w swojej doniczce, z której ciężko było jej uciec…

Ekran telewizora rozbłysnął. Mężczyzna na rowerku ponownie się odezwał:

- Audrey byłaś ludożerną rośliną, której wydawało się, że będzie w stanie podbić świat. Wkrótce zakosztujesz czegoś innego i dowiesz się, czym jest prawdziwa inwazja.

Jak na zawołanie upiory ruszyły rozrywając doniczkę. Kawałki ceramiki potoczyły się po podłodze. Na nic sadzonki i pomocnicze kwiatki. Na nic pieśń i prośby. Któryś z nich znalazł w piwnicy słój z niebezpiecznymi, roślinożernymi mrówkami. Słoik został ciśnięty w kierunku rośliny, a owady zaczęły gryźć jej odsłonięte korzenie i liście. Resztki mrówek i chlorofilu zostały profilaktycznie spalone, by reszta uzyskała pewność, że pokierowała swoje oskarżenia w dobrym kierunku. Dopiero gdy upiory zaczęły grzebać w prochach biednej rośliny, zorientowały się, że Audrey II mogła być ich wybawcą, gdyby tylko miała szansę… Płacz rozległ się w powietrzu na przemian z głośnym zgrzytaniem zębami.
Mężczyzna na rowerze przemówił ponownie:

- Straciliście jedną z szans na ocalenie własnej skóry. Gra niech toczy się dalej. Ktoś zbyt długo zerkał na własne odbicie i w końcu zobaczył w nim samego diabła. – marionetka zakończyła swój monolog zagadką, a ekran telewizora zgasł.

Kiedy potwory zaczęły rozglądać się po pomieszczeniu, spostrzegły szybko, że gdzieś zniknęła Krwawa Mary. Po kilku minutach poszukiwań, spostrzegły rozbite lustro z którym niegdyś chodziła. Ktoś wymamrotał coś o siedmiu latach nieszczęścia. Na odłamkach lusterka zwisały smętnie kawałki materiału , które niegdyś zdobiły jej ubranie. Ciarki przebiegły im po plecach. Najwyraźniej ktoś wepchnął Mary z powrotem do jej lustra, a potem stłukł je, uniemożliwiając demonicy powrót.
Wszystko wskazywało na to, że dzień zakończył się zwycięstwem przeklętych.

Jak potoczy się…

___________________________

DZIEŃ TRZECI ?
Tig,
- Postępuję logicznie - oznajmił swym grzmiącym głosem, po czym spojrzał wymownie na Audrey. - Ale ja nie jestem wariatem. Za to ty.. zagrażasz mi.

Von Majden był elementem układanki, być może pasującym, być może nie. Ale to okaże się później. Na razie, na początku, trzeba zadbać o siebie, by móc potem dalej obserwować ten coraz ciekawszy eksperyment.
Von Majden,
Hrabia myślał, myślał i myślał. W jego głowie rodziły się co raz to bardziej chore, a może klarowne wizje.
- Audrey [i]? Twoja krew pachnie inaczej niż reszty - [/i]pomyślał oblizując nieco wysuszone wargi.
Audrey,
- Nie podoba mi się to miejsce.
- Nie marudź i trzymaj się doniczki.
- ...niczki, ..iczki, ...czki...
- Zamknij się!
- Tig jest logiczny.
- Wariacko logiczni.
- Wariaci są logiczni.
- Logicznie wariaccy.
-... accy...
Mikeal,
Biedną, rudą głowę Mikeala wypełniała plątanina chaotycznych myśli. Przed jego oczyma tańczyło płynne szaleństwo, tłumy potworów przewalały się obok niego wypełniając jego sercem strachem. Kto jest?- mamrotał wystraszony- Kto jest ścigającym mnie potworem- mamrotał trzymając mocniej ostrze zaufanego noża. Nagle do głowy wpadł ma cwany pomysł. Położył ostrze na ziemi i zakręcił nim. Audrey, Vitanee, Tig, Tamc., Kota... w końcu czubek wskazał swój cel. krzyslewy- wykrzyknął nim pobiegł w ciemność śmiejąc się szaleńczo.
Tig,
Obserwował obracającą się głowę, czując coś w rodzaju fascynacji. Spoglądał na nóż, z pewnością przynoszący tym znajdującym się po jego ostrej stronie sporo cierpienia, ale pewnie tego prymitywnego rodzaju. W ogóle obecni zdawali się nie mieć pojęcia o prawdziwej rozkoszy. K-k-klik, zabrzmiała kostka, którą obracał w palcach. Wyglądało na to, że wcale nie zamierza ułożyć jej tak, by na każdej ściance widniał jeden kolor.

Audrey i Kota wyglądały na takie, które cierpią z powodu własnych umysłów. Szkoda było przerywać to, wybierając je do zabicia. Dziewczynka Vitanee też miała pewien.. potencjał. Mikeal zdawał się być przestraszony, a Tamc. w głębokiej rozterce, to też się liczy.. Jedynie Von Majden wydawał się być nonszalancki, jakby odnajdywał się w tej sytuacji.

Co mogło znaczyć, że jest jednym z kluczy do przetrwania. Tylko w jaki sposób? Czy zabicie go miałoby dobry, czy zły wpływ na to, jak potoczy się gra? Trzeba mu się przyjżeć, póki jest jeszcze trochę czasu. Może jeszcze odezwą się ci, którzy nadal siedzą cicho i kryją się w cieniach. W końcu to takie osobistości mogą okazać się najgroźniejsze.
Vitanee,
- Zna ktoś potwora o imieniu Audrey? Ja nie znam... Dlaczego nie chce nam wyjawić kim jest? Pojawiający się znikąd dodatkowi towarzysze niedoli budzą niepokój...
Dziewczynka przestraszyła się swoich słów i z nerwów znów zaczęła mówić od tyłu.
- pochwalić czymś się chciał jakby gada drapieżnictwie tym o ciągle, podoba nie się VonMajden Mnie.
Po chwili dodała
-Mary, czy myślisz, że nóż jest odpowiednikiem kłów?
A mówiąc to obracała głową o 360°
Audrey,
Banda wariatów - pomyślała Audrey.
- Raczej pomyleńców - pojawiła się inna myśl.
- Chcę do domu - westchnęła.
- Lepiej się z nimi nie zaprzyjaźniać.
- Zostań na miejscu.
- Jakby miała jakiś wybór.
- Ktoś chcę kawę?
- Nie piję kawy.
- Myślicie, że zimno jest na dworze?
- Do domu!
Banda wariatów - pomyślała Audrey...
Kota,
- Ja nie mam zamiaru umierać. Wiem, jak to boli, wszyscy których zabijam strasznie krzyczą. Ja nie mam zamiaru umierać. Wiem, jak to boli, wszyscy których zabijam strasznie krzyczą. Ja nie mam zamiaru umierać. Wiem, jak to boli, wszyscy których zabijam strasznie krzyczą - oznajmiła Mary i rozejrzała się. Wskazała na Mikeala.
- Czuję się zagrożona przez ten nóż. Czuję się zagrożona przez ten nóż. Czuję się zagrożona przez ten nóż - dodała.
Wczytywanie...