[Terminator: Genisys] Recenzja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Terminator: Genisys"!

W życiu każdego z nas przychodzą chwile, w których osiągamy limit swoich możliwości. Zadania przerastające nasze kompetencje, wyzwania, jakim – pomimo starań i chęci – nie potrafimy sprostać. Wiedziałem, że w końcu spotka to także mnie jako recenzenta. Sądziłem jednak, iż stanie się to za sprawą dzieła pokroju "Czasu Apokalipsy". Tymczasem me recenzenckie umiejętności zostały unicestwione przez Terminatora. Zawiodłem w swej misji. I koniecznie musicie dowiedzieć się, dlaczego.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
Po przeczytaniu Twojej recenzji i zobaczeniu całkiem pozytywnych ocen wciąż czuję się chętny do zobaczenia nowego Terminatora w kinie Ale jeszcze się zastanowię, bo do dziś pamiętam jak sparzyłem się przy "Godzilli". przy której sytuacja była podobna.
Odpowiedz
Bez obaw krzysiu, to nie kupsko pokroju "Godzilli", bo przede wszystkim tutaj jednak RZECZY SIĘ DZIEJĄ i to aż za bardzo. Przypuszczam, że i tak każdy, kto tak jak ja, Jedi Master i Ranger kocha Arnolda całym sercem, pójdzie na ten film bez względu na wszystko. Ostrzegam jednak, by uzbroić się w odpowiednie nastawienie i odrzucić wszelkie nadzieje, które mogłyby zostać boleśnie zawiedzione.
Odpowiedz
To jak w końcu, jest to po prostu remake 2 części, czy co? Bo już nie czaję
Odpowiedz
Jak opisałem wyżej - pierwsze pół godziny aspiruje do miana remake'u czegoś w rodzaju połączenia pierwszej i drugiej części. Widzimy kilka scen rozgrywających się w świecie po Dniu Sądu, dochodzimy do momentu, w którym John postanawia wysłać Reese'a na ratunek Sarze, celem zabicia której Skynet wysłał już w przeszłość T-Arnold... tfu, T-800. Do momentu pojawienia się Kyle'a i Terminatora wszystko wskazuje na pełnoprawny remake, włącznie z bardzo pieczołowitą dbałością o odtworzenie paru kultowych scen. Później następuje znaczny twist, mający z pewnością zszokować widza, że jednak nie wie, cóż ten film przyniesie oraz wnieść weń powiew świeżości, co zrozumiałe. Problemem nie jest bynajmniej to, że po wstępie produkcja nie rozwija się w pełnoprawny remake czy nawet niezdefiniowany w czasie dodatek (jakim był choćby nowy Mad Max), lecz fakt, że późniejszy rozwój akcji naprawdę nie pozwala ani określić, jak ta historia ma się do linii fabularnej wszystkich poprzednich części, ani nawet zachować logicznego ciągu wydarzeń, który pozwoliłby na uważne śledzenie akcji ze zrozumieniem jej przez widza.

Mówiąc po ludzku - ja też nie wiem, o co chodzi, dunio, a rozumiem, że oglądałem film o dwie godziny dłużej od Ciebie
Odpowiedz
Wiesz, ja nawet nie oglądałem 1 minuty filmy, więc pytałem z ciekawości

Po opisie to brzmi jak beznadziejne kopiuj wklej 2, z tym że pozmieniana -,-
Odpowiedz
Czemu kalisi nie wezwała smoków do walki z maszynami? A tak na serio to nie widzę ją jako silnej przywódczyni. Jest po prostu za młoda, a jej twarz za łagodna.
Odpowiedz
Dobra recenzja, Wiktulu. Nie cierpię skali ocen jako wyrazu opinii, stąd rozumiem Twoje wątpliwości co do oceny nowego Terminatora. Cały ten film posklejany jest z rożnych pomysłów, tworzy to jakiś iście fabularny bajzel. Ocenienie tego, a nawet skomentowanie, urasta do rangi sztuki.


Nie drążąc tematu, film jest słaby. Na szczęście, jak wspomniałeś, jest ARNOLD. Charyzma, którą emanuje (bo trudno JEGO grę nazwać aktorstwem), ratuje Genisys - sprawia, że można obejrzeć ten film z pewnego rodzaju przyjemnością. Wstydliwą przyjemnością.

Nie będę ukrywał, że poszedłem do kina tylko po to, żeby po raz kolejny zobaczyć GO znów w klasycznej roli. W końcu przecież nie po to, żeby cieszyć się filmem, o którym już po pierwszym zwiastunie nie miałem dobrego zdania. Podsumowując Film jest gówniany, Arnold jest WIELKI. Amen.
Odpowiedz
← Artykuły

[Terminator: Genisys] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...