Jako że nigdy nie grałem w większe gry planszowe, ostatnio doszedłem do wniosku, że najwyższa pora zmienić ten niechlubny stan rzeczy i spróbować na własnej skórze poczuć to, czym zachwycają się wszyscy miłośnicy planszówek. Zrządzeniem losu mój debiut w tej branży przypadł na drugą edycję "Gry o Tron", o której wiedziałem tylko tyle, że ponoć jest niezwykle udaną, ale jednocześnie wymagającą i skomplikowaną produkcją. Czy może być coś bardziej ekscytującego, niż skok na głęboką wodę? Stanowiąca zabawę dla 3-6 osób gra opiera się na sadze fantasy "Pieśń Lodu i Ognia", autorstwa George'a R.R. Martina i pozwala nam wcielić się w przywódców wielkich Rodów Westeros usilnie walczących o Żelazny Tron.
Gdy otworzymy pudełko, naszym oczom ukażą się plansza, specjalne zasłonki i cała sterta liczonych w setkach wszelkiej maści żetonów, kart i figurek. Słowa: "Z czym się co je?" nasuwają się natychmiastowo, na szczęście z pomocą przychodzi 32-stronicowa instrukcja, skrywająca w sobie odpowiedzi na to i wszystkie inne rodzące się w głowie pytania. Jeśli przyjrzymy się planszy, zobaczymy, ile cennych informacji można na niej zaznaczać.