Członek trupy "Ciemne piwo"
Ilość postów: 233
Klasa: Bard
Gra wzbudza bardzo mieszane uczucia - jedni się zachwycają, inni (np. ja) wkurzają. Wolvertino bardzo ostrożnie podszedł do sprawy i za to mu chwała. Jednak ocena 8/10 to zdecydowanie za wiele. Koniecznie trzeba podkreślić, że Inkwizycja poza otwartym światem niewiele oferuje - przeciwnicy tej produkcji często porównują ją do MMO i ja się z tym zgadzam. Jeśli ktoś szuka ciekawej historii, skomplikowanych postaci, niejednoznacznych wyborów - ten się rozczaruje i wynudzi. Jeśli ktoś lubi szwendać się po otwartym świecie w poszukiwaniu znajdziek i nie przeszkadzają mu setki zadań typu: przynieś x przedmiotów, oznacz x miejsc - ten będzie się bawił dobrze.
PS - do minusów trzeba też koniecznie dodać koszmarne sterowanie na PC - choć coś mieli poprawiać w łatkach, więc nie wiem, jak to wygląda teraz. Mnie trafiał szlag, kiedy łotrzyk machał sztyletami w powietrzu, a wróg stał metr obok.
Ilość postów: 683
Na wadę można też dodać niestety skrócenie i ograniczenie dialogów postaci, mimo że i tak jest trochę lepiej niż w DA2, wciąż dialogi postaci ograniczają się do jednego, krótkiego zdania, czasem trochę dłuższego.
Członek trupy "Ciemne piwo"
Ilość postów: 233
Klasa: Bard
Dunio, spróbuj teraz, na świeżo po Inkwizycji, zagrać w DA2. Zdziwisz się
Hawke przynajmniej wybiera sobie ton odpowiedzi, Inkwizytor zawsze jest taki sam. Generalnie te dwa systemy są bardzo podobne, ale mnie akurat ten z dwójki bardziej pasuje. Bardzo żałuję, że nie dano nam możliwości zagrania np. szalonego inkwizytora, opętanego żądzą władzy i mordującego oponentów - może to kwestia wybranego głosu, ale każda wypowiedź brzmiała jak praworządny bądź neutralny dobry.
Myślę, że możemy niestety zapomnieć o długich dialogach. Pamiętam narzekania, że Szary Strażnik to niemowa. Ludzie przyzwyczaili się do dubbingu, a nagrywanie całych referatów jest ze względów budżetowych niemożliwe.
A, i jeszcze jedno - grałem krasnoludem, a w sumie to traktowali mnie jak człowieka. W porównaniu z Początkiem trochę mało smaczków, związanych z rasą/pochodzeniem. Liczyłem na spotkanie oko w oko z przyjaciółmi z Kartelu, a tu klapa.
Gość_Tragedia*
Dla mnie ta gra to szczerze mówiąc w ogóle tragedia. Chyba w żadnej innej grze nie odczuwałem tak zmarnowanego potencjału jak w tej. Jest to tak bardzo widoczne i bolesne że aż przysłania mi te "plusy" wymienione przez autora. Bo ok świat jest rzeczywiście ogromny i różnorodny, tu las, tam pole bitwy, gdzie indziej pustynia czy też mokradła....ale serio????? Co z tego że świat jest ogromny jak jest po prostu cholernie nudny.....w każdej lokacji praktycznie te same misje w stylu, przynieś/znajdź/zabij, do tego większość lokacji albo w ogóle nie jest związana z fabułą albo związana tak lekko i powierzchownie że płakać się chce (przykład-Syczące Pustkowia i wątek Venatori szukających artefaktów, równie dobrze mogliby być zastąpieni przez jakichś szabrowników, złomiarzy czy królewnę śnieżkę z krasnalami, różnicy by specjalnie nie było). Co do grafiki.....niestety grałem w DA:I na Xbox 360 i okej rozumiem że gra była robiona pod konsole nowej generacji i lepsze PC, ale cholera jasna skoro zdecydowali się jednak wydać je również na starsze konsole, to mogli jednak zadbać żeby świat i postacie nie wyglądały jak namalowane pastelami przez osobę z Parkinsonem. Co do obecności znajomych z serii już też nie przesadzajmy, gdyż większość z nich jest traktowana baaaaardzo po macoszemu i gra już nawet nie drugie a trzecie skrzypce (oczywiście parę chlubnych wyjątków jest, ale niewiele). Podniebna Twierdza...kolejna zmarnowana szansa, pominę wnerwiający aspekt że twierdza przy jakoby "maksymalnym rozbudowaniu" ma dalej dziury w ścianach w kluczowych miejscach i skupię się na innych irytujących rzeczach. Mianowicie na tym iż nasze 3 jedyne decyzje co do rozbudowy twierdzy (ogród, wieża i dziedziniec) tylko w jednej opcji dają realną fizyczną zmianę (dziedziniec i opcja szpitala bądź miejsca do treningów), która zresztą również nie powala. Druga rzecz dotyczy czegoś na co myślę każdy z graczy czekał przez całą niemal grę....czyli atak na Podniebną Twierdzę i wielka bitwa w obronie Inkwizycji. Nie pamiętacie jej? Spoko, ja też nie. A wiecie czemu? Ano dlatego że jakiś/jakaś mądrala z ekipy tworzącej grę uznał że taką epicką akcję lepiej wrzucić....do zapyziałego klasztoru w górach -_-. Jednym z nielicznych naprawdę fajnych smaczków jest rzeczywiście stół narad i podejmowane przy nim działania, to jest naprawdę spoko zrobione i ciężko się o coś przyczepić. Co do drużyny to na pewno nie powiem że są to towarzysze z krwi i kości bo jak na tak cholernie długą grę to rozmów z nimi (o akcjach i misjach nie mówiąc) jest jak na lekarstwo. A sam wątek główny? JEDNA WIELKA ŻENADA!!! Krótki jak jprd, wciągający jak łowienie ryb w bezrybnym stawie. Główny antagonista jest tak przekonująco zły jak Arctos z Tabalugi, nie budzi żadnej żądzy powstrzymania go i pokonania, jeśli budzi jakiekolwiek emocje to raczej irytację z faktu że w ogóle jest. Na koniec chciałbym ogólnie zauważyć że twórcy serii Dragon Age poszli w złym kierunku, robiąc każdą część de facto o czymś innym, jedynie luźno je splatając. Pierwsza część zyskała chyba największą popularność (w pełni zasłużenie) i dlaczego nikt tego nie ciągnął? Nie lepiej było zrobić trylogię w której gramy JEDNĄ!!! wykreowaną przez nas postacią z pierwszej części? Skupić się stricte na wątku mrocznych pomiotów, budowie nie Inkwizycji a Szarej Straży w Fereldenie i wzmacnianiu naszej w niej pozycji. Tak naprawdę to Przebudzenie powinno być drugą częścią a Dragon Age 2 formą dodatku w którym nasz bohater/bohaterka zajął by się regulowaniem spraw magów i templariuszy czy coś w tym stylu. Trzecią część wtedy można by przedstawić jako ostateczny konflikt z mrocznym pomiotem, walkę z Architektem, przebudzonymi dwoma ostatnimi Arcydemonami i podrasowanym Koryfeuszem o losy świata. Przy okazji ratowania świata, główny bohater mógłby zajmować się bardziej "przyziemnymi" sprawami, takimi jak: qunari, los elfów, ewentualne konflikty międzynarodowe itd. Można by wtedy jakoś racjonalnie i przyzwoicie przedstawić wątek dziecka Morrigan (które w takiej koncepcji musiałoby się pojawić) a nie zrobić takie gówno jak DA:I. Tutaj kłania się fabuła trylogii Mass Effect, gdzie koncepcja jednego bohatera i jednego głównego konfliktu sprawdziła się wyśmienicie. Na koniec jeszcze raz podkreślę że chyba żadną grą RPG w historii nie rozczarowałem się tak bardzo jak Dragon Age: Inkwizycją, ale cóż twórcy bardzo się spieszyli żeby grę wydać przed świętami....no i wyszła trylogia, "nowa trylogia" Sienkiewicza ch*j, dupa i kamieni kupa.