A ja tak jakoś najczęściej zwykłą bronią walczyłem. Ebenowy długi miecz, stalowy claymore i żelazny krótki miecz A z takich magicznych to młot, który dostawało się bodajże od Malacatha (tego daedrycznego księcia co chciał żeby mu ogry uwolnić) i buława Molag-Bala. Lubiłem też kostur Króla Czerwii czy jakoś tak. Miał od cholery ładunków i mógł wskrzeszać martwych. Ale to raczej tak dla zabawy niż użytku w walce.