Wilkołak [19 runda]
-Jeśli mielibyśmy wskazać osobę najmniej podejrzaną, to byłbyś to Ty, krzyslewy. - powiedziała yoginka otwierając oczy w pozycji dhanurasany - Zresztą zasugerował to wczoraj Kapciowaty. Faktycznie dobry plan dla nie-ludzia, wskazać swojego towarzysza i raz na zawsze odsunąć od siebie podejrzenia. To byłoby naprawdę niezłe, ale nie. Nie podejrzewam Ciebie. - Zmieniła pozycję na Virabhadrasanę II. Dłoń wycelowała w Roberta. - Mnie natomiast zastanawia, że aż dwukrotnie Vitanee Cię wskazywała. A potem zginęła tragicznie. Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
-Ugh- rozpoczął elokwentnie Facet- Udający normalnego gościa kłak też by chciał doktora, bo raz, że to dobrze wygląda, a dwa, że wtedy doktor nie może pomagać komuś innemu. Więc nic z tego nie wynika. A jeśli chodzi o mnie....eee... na lincz chciała mnie też skazać Vitt, a ona była dobra. Czyli to ja robiłem coś źle. Według niej. Ale nie wiem co, bo nie mówiła nic konkretnego, nikogo nie przekonała, tylko się na mnie uwzięła. A zginęła bo inni tak chcieli. Ja na nią ani razu nic nie powiedziałem, ja tam z kobietami się nie kłócę, bo z tego same problemy, nie wskazywałem jej i nikogo nie przekonywałem. To że padła to przez innych. Ja tylko chcę coś wiedzieć, bo na razie nie wiem nic. - zakończył z gracją.
- Ależ z tego wynika dużo. Mianowicie, że ten plan byłby absolutnie przekombinowany - pokiwał z niezadowoleniem głową - Poza tym, na miejscu takiego wilkołaka naprawdę nie zabijałbym Tamc. tylko innego sojusznika. Podejrzewam, że Tamc. nie lubi ginąć tak wcześnie i z pewnością naraziłbym się na jego zemstę w przyszłych życiach, jeśli dopuściłbym się haniebnej zdrady...
-No chyba, że Tamc.owi akurat coś wypadło i mógłby tak czy tak zginąć przez bierność i sam zaproponować taką opcję... Możliwości są nieskończone, tak jak ludzka wyobraźnia. I w takim wypadku nie ma mowy o przekombinowaniu, ale o naprawdę skutecznym planie. Niemniej, tak jak mówiłam, nie podejrzewam Cię, mimo że teoretycznie mógłbyś być kłakiem. - odrzekła poważnie.
- Nadal nie jestem przekonany co do słuszności takiego planu... ale! Nie, nie jestem kłakiem i obawiam się, że każdy (oprócz mnie) wygląda na podejrzanego. A Magnusa, którego byłem pewien, mi zabili (nikt nie zareagował, gdy go na początku wskazałem, więc wiedziałem, że to człek). Zauważyliście jednak, że Dalej od początku z uporem maniaka wskazuje Secrusa? Może ma rację, co do niego?
-Właściwie jak się sprawy mają dzisiaj? Dalej ma w sobie coś dziwnego, no i podejrzenia kierują się na niego właściwie od samego początku. Kapciowaty zagłosował wczoraj na Ciebie krzyslewy i możliwe, że odpadnie z powodu swojej własnej bierności dzisiaj. Robert... Nie powiem, podejrzewam go od wczoraj, a Vit zazwyczaj ma nosa i potrafi wskazać oprawcę. Secrus... Hmm tu sprawa jest ciężka - jest podejrzany praktycznie od samego początku. Winny czy ofiara? No i Von Majden, odnośnie którego nie mam zdania. - yoginka wstrzymała oddech. - Sami nie pewni ludzie wokoło... Ciężko cokolwiek mądrego powiedzieć.
Mężczyzna w garniturze poprawił marynarkę, która, podczas jego pełnego energii gadania pomięła się nieco, co zapewne było mu bardzo nie w smak, zwłaszcza, że wtedy wyglądał na JESZCZE chudszego, co wydawać się mogło było niemożliwe. Zmarszczył brwi, zajrzał do tobołka, którym okazał się być gigantycznych rozmiarów kapeć, taki sam, jaki przywieźć można z wakacji w Zakopanem, po czym rzucił do reszty.
- Dalej nic nie wiemy, jednak czuję, że dzisiejsza noc będzie wyjątkowo krwawa. Oby tym razem futro kłaków zbryzgane zostało ich własną krwią...
- Dalej nic nie wiemy, jednak czuję, że dzisiejsza noc będzie wyjątkowo krwawa. Oby tym razem futro kłaków zbryzgane zostało ich własną krwią...
-Strzelanie czasem przynosi korzyści. 3 głosy o ile dobrze liczę są na Daleja. Von Majden jako pierwszy rzucił na niego dzisiaj oskarżenie. Jak mówiłam, odnośnie Von Majdena nie mam zdania, więc może moja intuicja podpowiada mi, że jest człowiekiem? W końcu wśród nas musi się kryć Doktor, Czuwający i Brat. Totalnie nie wiem kto może być winny. Zostaje chyba faktycznie strzelanie. - powiedziała siadając w dandasanie.
Koniec dnia czwartego
A to-to po 22 to spóźnione i nieważne! : P
[Dodano po godzinie]
Podsumowanie
Dzień 4:
Zlinczowani: Dalej
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: brak
Zabici przez Wilkołaki: Von Majden
Zabici przez Czuwającego: Ielenia
Nie głosowali i nie pasowali: Dalej, Kapciowaty (2), Wiktul
___________________________
Aktualnie grający:
-Dalej
-Ielenia
-Jezid
- Kapciowaty
-Kota
- krzyslewy
-Magggus
- Robert
- Secrus
-Tamc.
-Vitanee
-Von Majden
-Wiktul
___________________________
Dzień trzeci zakończył się całkowitym zwycięstwem zawodowych ubijaczy mięsa na kotlety – w brutalnym linczu na praktycznie niebroniącej się dziewczynie (no bo jak to, nawet w chwili śmierci wypada ładnie wyglądać, a nie, że tu fluid spłynął, tam tusz się rozmazał, szminka się starła...) zginęło Widziadło. Przeciwnicy ludzkości zwąchali nosem pismo i dyplomatycznie pozbyli się problemu, który mógłby skończyć się bardzo ciężką niestrawnością. Nie, żeby w ogóle miały zaprogramowaną zdolność trawienia... Dlatego też za obiekt swych uczuć wybrały Sędziego – całkiem pokaźny kawał szynki mógłby z niego być, no ale...
Życie jednak toczyło się dalej i należało spoglądać przed siebie, zamiast zerkać przez ramię. Ot, przedstawienie musi trwać. Tym razem bilet w jedną stronę wygrał Dalej, wygrywając w konkursie na najbardziej irytującego i podejrzanego człeka. Niektórzy chyba wyszli z założenia, że miejsce squasha jest na korcie, zamiast w czterech ścianach siłowni. Że to się wtedy tenis będzie nazywało...? Oj tam, oj tam... W każdym razie, biednego Daleja zaciągnięto na dach, z którego został strącony. Superspecjalni agenci, wciąż koczujący wokół budynku, odfajkowali śmierć kolejnej, całkowicie zwykłej ofiary. Strata niby żadna, ale to wciąż zawęża pole manewru.... Pytanie tylko, na ile [nie]celne będą następne strzały?
Dobra passa mechanicznych wilkołaków trwała w najlepsze. Poczekały na stosowną chwilę, gdy Von Majden oddali się, aby w spokoju raczyć się piwkiem – kurczące się zapasy nie zachęcały do dzielenia się nim z towarzyszami niedoli. Zaraz, mówiłam, że dobra passa trwała? Wygląda na to, że fortuna w końcu się odwróciła; pozostali przy życiu odkryli dwa ciała - Doktora uduszonego własnym naszyjnikiem z puszkowych zawleczek oraz Ielenię. Cicha woda brzeg rwie... Yoginka, leżąca już w pozycji trupa, połasiła się na zapasy swej ofiary, co przypłaciła nie-życiem; Czuwający tej nocy okazał się naprawdę czuwającym.
Czy poznamy zakończenie tej historii...
___________________________
... dnia piątego?
A to-to po 22 to spóźnione i nieważne! : P
[Dodano po godzinie]
Podsumowanie
Dzień 4:
Zlinczowani: Dalej
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: brak
Zabici przez Wilkołaki: Von Majden
Zabici przez Czuwającego: Ielenia
Nie głosowali i nie pasowali: Dalej, Kapciowaty (2), Wiktul
___________________________
Aktualnie grający:
-
-
-
- Kapciowaty
-
- krzyslewy
-
- Robert
- Secrus
-
-
-
-
___________________________
Dzień trzeci zakończył się całkowitym zwycięstwem zawodowych ubijaczy mięsa na kotlety – w brutalnym linczu na praktycznie niebroniącej się dziewczynie (no bo jak to, nawet w chwili śmierci wypada ładnie wyglądać, a nie, że tu fluid spłynął, tam tusz się rozmazał, szminka się starła...) zginęło Widziadło. Przeciwnicy ludzkości zwąchali nosem pismo i dyplomatycznie pozbyli się problemu, który mógłby skończyć się bardzo ciężką niestrawnością. Nie, żeby w ogóle miały zaprogramowaną zdolność trawienia... Dlatego też za obiekt swych uczuć wybrały Sędziego – całkiem pokaźny kawał szynki mógłby z niego być, no ale...
Życie jednak toczyło się dalej i należało spoglądać przed siebie, zamiast zerkać przez ramię. Ot, przedstawienie musi trwać. Tym razem bilet w jedną stronę wygrał Dalej, wygrywając w konkursie na najbardziej irytującego i podejrzanego człeka. Niektórzy chyba wyszli z założenia, że miejsce squasha jest na korcie, zamiast w czterech ścianach siłowni. Że to się wtedy tenis będzie nazywało...? Oj tam, oj tam... W każdym razie, biednego Daleja zaciągnięto na dach, z którego został strącony. Superspecjalni agenci, wciąż koczujący wokół budynku, odfajkowali śmierć kolejnej, całkowicie zwykłej ofiary. Strata niby żadna, ale to wciąż zawęża pole manewru.... Pytanie tylko, na ile [nie]celne będą następne strzały?
Dobra passa mechanicznych wilkołaków trwała w najlepsze. Poczekały na stosowną chwilę, gdy Von Majden oddali się, aby w spokoju raczyć się piwkiem – kurczące się zapasy nie zachęcały do dzielenia się nim z towarzyszami niedoli. Zaraz, mówiłam, że dobra passa trwała? Wygląda na to, że fortuna w końcu się odwróciła; pozostali przy życiu odkryli dwa ciała - Doktora uduszonego własnym naszyjnikiem z puszkowych zawleczek oraz Ielenię. Cicha woda brzeg rwie... Yoginka, leżąca już w pozycji trupa, połasiła się na zapasy swej ofiary, co przypłaciła nie-życiem; Czuwający tej nocy okazał się naprawdę czuwającym.
Czy poznamy zakończenie tej historii...
___________________________
... dnia piątego?
- Podejrzewałeś? Podlizującą się? - obruszył się Facet- To najpierw każesz jej kogoś zaproponować, potem zmieniasz swój wybór z Secrusa na mnie, bo podlizująca się Ielenia chciała mnie ubić, a z dodatkowym głosem Secrusa było już blisko, a teraz nagle mówisz, że ją podejrzewałeś. Tak bardzo, żeby głosować tak jak ona. O nie, o nie, to mi się nie podoba- wyrzucił czerwony z oburzenia Facet szukając wzrokiem odpowiednio cięzkiego gryfu sztangi. Dostrzegł go nawet, tyle że na drugim końcu sali... dość daleko... i wracać z tym z powrotem... łapy, bary i klata spokojnie dadzą radę, ale może z nogami będzie problem.... nie warto.
- Spokojnie, spokojnie. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Cztery raz. Cztery dwa. Cztery trzy. Teraz zagłosuję jak ktoś mnie mądrze przekona. I tylko wtedy. Zero emocji. Spokój. Kwiat lotosu. - zakończył patrząc na wyjątkowo spokojną yoginkę.
- Spokojnie, spokojnie. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Cztery raz. Cztery dwa. Cztery trzy. Teraz zagłosuję jak ktoś mnie mądrze przekona. I tylko wtedy. Zero emocji. Spokój. Kwiat lotosu. - zakończył patrząc na wyjątkowo spokojną yoginkę.
Jestem kaznodzieją. Nie ja więc zabiłem Ielenię. A Tamc. to był ślepy strzał spowodowany irytacją, że kłaki kogoś zabiją, a my nie. Zostaje więc jeszcze Czuwający, Wyrocznia i jeden kłak.
[Dodano po 4 minutach]
- Ale nikt nie poparł mego podejrzenia, a sądziłem, że Dalej jest człowiekiem! Nie uratowałem go, bo stwierdziłem, że mogę się mylić i ta obawa spowodowała nie-ratowanie nikogo.
[Dodano po 4 minutach]
- Sprawa wygląda tak - rzekł spokojnie - niech każdy powie kim jest. Dwa razy się powtórzy jedna klasa i z tej dwójki osób, które ją podadzą, będziemy wybierali na lincz.
[Dodano po 4 minutach]
- Ale nikt nie poparł mego podejrzenia, a sądziłem, że Dalej jest człowiekiem! Nie uratowałem go, bo stwierdziłem, że mogę się mylić i ta obawa spowodowała nie-ratowanie nikogo.
[Dodano po 4 minutach]
- Sprawa wygląda tak - rzekł spokojnie - niech każdy powie kim jest. Dwa razy się powtórzy jedna klasa i z tej dwójki osób, które ją podadzą, będziemy wybierali na lincz.
- Spóźniłem się i zginął niewinny człowiek! Nie wiem jednak, czy gdybym przyczynił się do linczu Roberta, to decyzja byłaby lepsza... Coraz odważniej spoglądam w stronę krzyslewego, który ubrał się w skóry lista i od początku manipuluje, zmienia decyzje, podjudza, jak rasowy intrygant! Do tego powiedzcie, czy najlepszym odwróceniem od siebie uwagi nie byłoby, gdyby wilkołak zabił wilkołaka, w dodatku w pierwszym dniu, przez co zyskałby pozorne zaufanie w tej nierównej rozgrywce? Chytry plan, bo do tej pory okazywał się wyrocznią, której się wierzyło, odsuwając wszelkie podejrzenia ze względu na jeden jedyny incydent. Nie decyduję jeszcze, może ktoś zdoła mnie przekonać do swoich racji, ale obawiam się, że jeśli pójdzie tak dalej, to znów zginie niewinna osoba! - wykrzyknął retorycznym tonem i zanurzył się w lekturze jednej z ksiąg. Nie miał sił na ćwiczenia...