Wilkołak [Runda 18]

Zamyśliła się podgryzając smakowitego ogóreczka z oka. Nie zamierzała brać udziału w jakimś głupim konkursie mokrego podkoszulka, w końcu jej pracą było pozowanie twarzą, a nie ciałem. Zerknęła na Zorro, który zachował się naprawdę cudownie, jak na Dżentelmana przystało i rzekła:

-Dalej nie wiemy, kto z dwójki Kota-Noire Panthere jest potworem. Ale spokojnie, poczekamy zobaczymy. Obie były na tyle chytre, by móc zlikwidować wczoraj bogu ducha winnego Tamc.a. Zagłosuję, jak szanowny Zorro podpowiada - przecież on jest czysty, wilkołaki chciały go zjeść i im nie wyszło. Więc dzisiaj Von Majden! - to mówiąc machnęła w jego stronę bzyczącym depilatorem.


// Łups i prawie zrobiłam z Ciebie Żelazną Dziewicę
Mężczyzna w masce Guya Fawkesa ze zdenerwowania aż poczerwieniał.
- Drogi panie Zorro, iż jest pan niewinny nie ulega żadnej wątpliwości, ale tego, że rzuca pan niczym nie podparte oskarżenia na prawo i lewo nie rozumiem - mówił z wymuszonym spokojem.
Następnie odwrócił się w stronę koniogłowego i pogroził palcem
- Tyś jest agent, tyś od początku zwodzisz i próbujesz poprowadzić nas za rękę tylko nie wiadomo w jaką stronę. Nie podobasz mi się Magggus. Chyba wysadzę Cię w powietrze, a szczątki zakopię w ogródku.


Von Majden się mówi Maiden to jest Iron
Krzyslewy czy Magggus? A może Kota? O, Von Majden też. Ale... hm, nie, dzieli mą miłość do wybuchów, najwyraźniej. Myślę, że koniogłowy dziś położy łeb na pieńku. Zanadto w oczy się rzuca, bo jednak włochaczowi tylko lubieżność w głowie, gdzie takiemu do zjadania niewinnych, hm?
Stwierdziwszy to oddaliła się w tylko sobie znanym kierunku, by pochwalić się swoim wychuchanym Zestawem Małego Samobójcy komuś, kto go jeszcze nie widział.
Z ciemności wyszedł... Maska z filmu maska, który po ostatnim balowaniu musiał przespać dwie noce.
-Co się stało, o co chodzi? Osz kruwa moja skóra jest taka pomarszczona, dobrze, że druga skóra (ubranie i maska) jest w stanie idealnym. A pan, panie Majden, jak się pan czuje?
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Postać była niepocieszona. Do karaoke nikt się nie palił, przynajmniej nikt z gości starających się rozwiązać sprawę morderstw, za to parę osób paliło się do zamordowania postaci.
Nikogo zainteresowanego karaoke? – zapytała Postać. – Nie to nie. Zaś co do waszych zarzutów, to prawda Koto plan idealny nie jest, ale to ty wiesz że jesteś niewinna, cała reszta tego nie wie, a każdy chce przeca przeżyć. A jeśli chodzi o kierunek w którym jak twierdzi pan Faweks próbuje was wieść, to tym kierunkiem jest i wyłącznie dobra zabawa. I tak większość z nas umrze, nie łudzimy się a należało by użyć trochę życia przed śmiercią. Proszę zastanówcie się co niby we mnie jest podejrzanego a wracając zaś do głównego tematu, może to i dobrze że nie dołączycie się ani do konkursu, ani do jur. W ten sposób sędziować będę ja, a sędziując śpiewać nie mogę. A śpiew mój jest przeżyciem bardzo specyficznym i jedynym w swoim rodzaju. Raz jeszcze proszę o rozwagę przy rzucaniu wyrokami i żegnam. – Postać odwróciła się i ruszyła w kierunku sceny. – A jakby któryś zmienił zdanie zapraszam na scenę. – rzuciła przez ramię Postać weszła na scenę, raz jeszcze sprawdziła prowizoryczny system nagłaśniający i ogłosiła rozpoczęcie karaoke. Chwile później w Sali dało się usłyszeć różne, często bardzo oryginalne wersjach znane przeboje i piosenki całkiem zapomniane.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
- Hahahahaha! Desperados! - roześmiał się w głos zamaskowany Lis, słysząc pokrętne wymówki oskarżanego przezeń i jego wspólniczki. - Czy ktoś jeszcze tutaj stracił uszy i oczy w pojedynku? Czy ktoś nie widzi i nie słyszy, jak "cudownie ocalona" rzuca na oślep, niby sztyletem w wirującym kole śmierci, oskarżenia pod moim adresem? Czy potrzeba lepszego dowodu? Czy zatem ktokolwiek jeszcze nie widzi, jak zachowuje się Von Majden? "Maggus" - powiada Von Majden, ratując się jak może. "Maggus" podchwytuje jego wspólniczka, wiedząc, że tylko odwleka wyrok, ale dodając jeszcze paradne domniemania pod jego adresem. Ach, cóż za nieskazitelność, cóż za niewiedza - może Kota? Może Von Majden? Któż to wie?!
Wskoczył na stół, wykonując przy tym efektowne salto i dobył szpady, celując w Guya Fawkesa.
- Otóż ja wiem, moi drodzy. Kto widział i słyszał od dnia pierwszego, kto nie usnął i nie poddał się mocy serwowanych alkoholi, nie może nie wiedzieć. Pierwszy dzień - pierwsze oskarżenie: Maggus wyznacza Kotę. Von Majden, niby niezdecydowany, wymienia i ją i swą drapieżną siostrzyczkę, nikogo nie wskazując. Dziś, gdy wyrok zdaje się już przesądzony, zobaczcie, kto spieszy z pomocą "niewinnemu"! Równie "niewinna", ciesząca się doskonałą reputacją osoba, która przekonała na spowiedzi naszego niezbyt lotnego kaznodzieję! A także Kota, co zastanawiające, ale dające do myślenia - być może pomyliłem się w jej niewczesnej ocenie... - zmrużył oczy, skryte pod maską, drapiąc się czubkiem szpady po brodzie.
- Nie dajmy się rozdzielić! Nie pozwólcie szczuć siebie na siebie na wzajem. W ten sposób któraś z ukrytych bestii może się wymknąć. Dziś skupmy się na wrogu, którego odarliśmy z maski - gdy Von Majden ukaże nam swoje prawdziwe oblicze, zobaczymy, jak zareagują Kota i Maggus.
Darth Wannabe Vader machnął ostentacyjnie swym plastikowym mieczem w stronę Von Majdena, drapiąc się przy okazji po plecach, zapewne z powodu pchły, która kryła się w wypożyczonym kostiumie. Nim wyrzucił z siebie jakiekolwiek słowa, zaciągnął się mocno, jakby próbował wyssać całe powietrze z inhalatora, po czym dostał ataku kaszlu, tak mocnego, że aż zgięło go w pół. Gdy w końcu udało mu się go opanować wymierzył znów swą zabawką w stronę Majdena i powiedział:
- Jestem tobą zawiedziony. Spotka cię za to kara, synu - po czym wsadził sobie ciastko pod maskę. - Jednak wy, dołączcie do mnie! Przejdźcie na ciemną stronę mocy, mamy ciastka i aspiracje, by zwojować wszechświat!
A oto przemówił jedyny niewinny w tym gronie. – Pomyślała Postać starając się ignorować konkursowicza który właśnie katował na scenie któryś przebój Iron Maiden’u. – Co do mnie ja się zachowam konsekwentnie, Kota jest winna i basta. – Postać z ulgą skonstatowała że konkursowicz skończył śpiewać. – CO PUBLICZNOŚĆ SĄDZI!? – krzyknęła Postać do widowni wracając myślami do rzeczywistości. Widownia, dość spora, konkurs choć początkowo niemrawy szybko się rozkręcił, odpowiedziała jej buczeniem i gwizdami. – ZGADZAM SIĘ, ON JEST PRAWIE TAK ZŁY JAK JA. ZERO PUNKTÓW. NASTĘPNY PROSZĘ. – „Śpiewak’ zszedł ze sceny a Postać z powrotem zatopiła się w myślach. – Tak, tak, źle nie jest ale mogło by być lepiej. Ten cały Wookie mógłby się w końcu zdecydować przeciwko komu jest.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Nawet Wookie był pod wrażeniem wypowiedzi Zorro. Znów więc poparł jego osąd, kierując swój blaster na Von Majdena, a w jego oczach pojawiły się mordercze iskierki. Zbliżała się godzina śmierci. A Wookie najwyraźniej chciał sprzymierzyć się z Zorro i Kobietą ze Strasznym Narzędziem (Depilatorem) i razem z nimi pokazać mordercom, gdzie ich miejsce. Czyżby dni wampirów, wilkołaków, Sithów i innych zbrodniarzy były już policzone?
Koniec dnia trzeciego.

[Dodano po godzinie]

Dzień 3:

Zlinczowani: Von Majden +Maślan (autolincz)

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: krzyslewy

Zabici przez Czuwającego: Magggus

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej (2), Kapciowaty, Magggus, Maślan (3 - autolincz), Piastun, Von Majden, Wiktul

___________________________

Aktualnie grający:

- Dalej...
- Ielenia
- Jezid
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Maślan
- Piastun
- Tamc.
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

Szanowni państwo, jak samopoczucie? Wiemy, wiemy - nas też już zaczyna niepokoić cała ta sytuacja. Dostaliśmy informację, iż pomoc humanitarna nadejść niestety nie może, ponieważ ktoś, bądź coś, rozpętało na całym jeziorze tornado. Tak. Tornado.
Zapytacie państwo - co u naszych bohaterów? Ano, płacz i zgrzytanie zębów. Po wczorajszej interwencji niebios, goście sami nie wiedzieli w co ręce, łapy, widelce (...) włożyć. Wiadome było jedno - Wiktul jest niewinny.
Część osób stworzyła koalicję, inni tylko się przerzucali oskarżeniami - ogólnie wielki chaos. Z chaosu zaś wyłonił się (nie, nie, tym razem nie Uranos) Magggus, który jak zwykle, próbując rozruszać towarzystwo, zorganizował konkurs. Najwyraźniej Czuwającemu ta zabawa się nie spodobała, dlatego, gdy tylko człowiek z głową konia zszedł ze sceny - spotkał się z ukrytym ostrzem naszego nieomylnego? bohatera. Populacja ludzi zmniejszyła się o jednego osobnika.
Ale to nie wszystko, szanowni państwo, ponieważ tragedii dnia dzisiejszego ciąg dalszy właśnie następuje. Po nieudanym strzale w konia (o matko, jak to brzmi!), tłum gapiów zebrał się w grupkę - wiadomo - w kupie siła. Z boku znalazł się tylko krzyslewy. Nieszczęsny Chewbacca, przez swoje skołtunione futro nie zdążył zauważyć innego futra - wilkołaczego - nadciągającego w jego stronę. Dwa szarpnięcia pazurami i szczękami i z naszego Misia został tylko plusz.
Natomiast nie frasujcie się, mili państwo, jako że, mimo tylu ofiar, zwycięstwo też miało miejsce! Jeden z wilkołaków, Von Majden, tak zaplątał się w kłaki Chewbacci, iż nie zdążył w porę się odplątać. I właśnie w tej chwili, inni uczestnicy dawno zapomnianego balu znaleźli w sobie resztki odwagi i, czymkolwiek się dało, zaczęli walić w Guya Fawkesa. Nieszczęśnik pośliznął się na własnej krwi, walnął potylicą w najbliższy stół i... już go nie było. Natomiast, szanowni państwo, pasztet z tego wilka, wyśmienity!

Tak to właśnie, po wielu stratach i jednym zwycięstwie, uczestnicy udali się pod stoły, by w spokoju rozważać intensywny smak Johnny'ego Walkera. I nastawić się na...
___________________________
Dzień czwarty.
Zamaskowany mściciel przycisnął kapelusz od piersi i pochyli głowę nad ciałami niewinnych.
- Uważajcie, compadres, albowiem niebezpiecznie jest słuchać moich rad. Ale jeszcze bardziej jest wiedzieć lepiej i strzelać w ciemno. Zadanie mamy proste, lecz czasu coraz mniej. Nieobecni sami osłabiają nasze szeregi. Złe decyzje - jeszcze mocniej. Widzimy, kto kogo wskazywał i jakie poniósł konsekwencje. Maggus, który konsekwentnie oskarżał Kotę, nie oskarży już nikogo. Skoro jednak zdołaliśmy zewrzeć szyki przeciw jednemu i drugiemu z oczywistych winnych, zróbmy to ponownie. Noire Panthere, tym razem nic cię nie uchroni przed sprawiedliwą karą, której nawet ty sama nie starasz się już uniknąć. I słusznie.
Zorro zdjął pelerynę i wbił szpadę w stół, gdzie drgała z charakterystycznym dźwiękiem.
Osiem osób z nas zostało, zastanówmy się kto kim jest.

[Dodano po 6 godzinach]

Dobra,strzelam- powiedzmy, że noire
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
- Dalejdoichgardelwyrzanacic, Wiktul, Kota, Noire Panthere, Ielenia, Jezid i Kapciowaty. Tylko tylu zostało. Wśród nich zabójca. Albo zabójcy. - mamrotał do siebie mężczyzna, mający macki wyrastające z twarzy oraz szczypce zamiast jednej z dłoni. Kapitan Latającego Holendra zastanawiał się, kto zabija. Dziś było wyjątkowo spokojnie, ludzie coś siedzą cicho. Kapitan dumał też nad tym, czy dalej oskarżać tę samą osobę. Po chwili namysłu zdał sobie sprawę, że jest zbyt wielkim indywidualistą, by iść za głosem stada.

- Niech mnie diabli, zostanę przy swoim. Mam wrażenie, że Kota jest wilkołakiem.
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne." Prokop
-> Lux Perpetua
"(...) stwierdzono wręcz niepoczytalną skłonność do okrucieństwa, agresji, gwałtownych wybuchów gniewu a także wybujały temperament." Stregobor
"u każdej baby można stwierdzić coś takiego." Geralt
-> Ostatnie życzenie
- Ja zaufam Wiktulowi i zagłosuję na Noire... I mam przeczucie, że Doktor powinien go bronić tej nocy... - wymruczała zmiennokształtna, przybierając swoją ulubioną postać długonogiej blondynki.

- No, fakt faktem, uważam że i tak powinno się zagłosować na Noire. A potem... czyżby Piastun? No cóż, to na przyszłą kolejkę, prawda? Ale będę wdzięczna za opinię innych, bo ostatnio pomyliłam się okrutnie...
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

-Ponownie zaufam czujnemu nosowi pana Zorro i wskażę Noire Panthere, aczkolwiek obawiam się, że równie dobrze winowajczynią może być Kota. Ciężko podjąć decyzję po tym, jak straciłam najbardziej wdzięczny obiekt do depilowania. Ciekawe jak wygląda taki Wookie bez włosów... - zadumała się zjadając kolejny plasterek ogórka
Wylazł na stół. Wreszcie można. Zatańczył ekspresyjnie posuwając się niby do przodu, a faktycznie do tyłu.
- Coś mi się zdaje, że tytuł mojego teledysku był znaczący.
Kota czy Noire? Zorro wielką odpowiedzialność na siebie bierze. Kłaki dobre uzasadnienie mają podpinając się pod jego sugestie. Niech będzie jednak. Jakby co, to wiadomo na kogo kręcić sznur jutro.
Astmatyk znów dostał ataku kaszlu, jeszcze potworniejszego od poprzedniego. Zgięcie w pół było tym razem natychmiastowe, a w płucach działały tak silne spazmy, że można było dotknąć ich niematerialnego ciała w innych układach gwiezdnych. Szybki ratunek inhalatorem nie pomógł, a wręcz przeszkodził - siła następnego ataku kazała mu aż uklęknąć. Gdy już pozbierał się, wciągnął kolejne ciastko pod maskę ikony Sci-Fi.
- Dzieci, jestem wami zawiedziony! - powiedział stanowczo, niczym ojciec do swych własnych pociech. Syndrom niespełnionego tatusia? - Kto jest odpowiedzialny za ten bałagan niech przyzna się, nim będzie za późno, tak jak dla niektórych z was - wskazał swym plastikowym mieczem na wszystkich zebranych, żywych i mniej chętnych do zabawy, w tym na Zorro, Kotę, czy Noire.
Koniec dnia czwartego.

[Dodano po godzinie]

Dzień 4:

Zlinczowani: Noire Panthere

Osądzeni przez Sędziego: color="blue"]Noire Panthere[/color]

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Piastun

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej (2), Kapciowaty, Magggus, Maślan (3 - autolincz), Piastun, Von Majden, Wiktul

___________________________

Aktualnie grający:
- Dalej...
- Ielenia
- Jezid
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Maślan
- Piastun
- Tamc.
- Von Majden
- Wiktul
___________________________

Szanowni państwo, witamy w kolejnym dniu naszej udręki. Państwo pewnie siedzicie sobie wygodnie w swoich burżujskich fotelach, sącząc Earl Greya i podjadając ciasteczka maślane, podczas gdy tu rozgrywa się walka na śmierć i życie!
A dziś... stało się coś okropnego.
Szanowni Państwo, kolejne zwycięstwo ludzi jednak jakim kosztem?! Ale wszystko po kolei...
Po wczorajszym udanym polowaniu na zwierzęta futerkowe (sorry, Chewbacca, też się do nich zaliczasz - jakby na to nie patrzeć) nasi goście zapomnianego przez wszystkich balu Samhain odzyskali resztki odwagi i znów postanowili wyjść na przeciw niebezpieczeństwu!
Tym razem padło na Noire Panthere, kobietę - Arabkę, która, jakby na to nie patrzeć, pod wszystkimi możliwymi warstwami swojego jakże szczelnego ubioru, miała miejsce na trochę futerka. A gdy już Dobrzy zbliżali się do ofiary, jeden z nich Piastun swym czujnym okiem dostrzegł jakiś ruch. Na jego nieszczęście również i Noire swoimi ulepszonymi, bo w końcu po przeobrażeniu w wilkołaka, zmysłami to dostrzegła i nie zastanawiając się dłużej odpaliła swój Podręczny Zestaw Małego Kamikadze. No. I tyle ich kto widział. Znaczy Noire i Piastuna. Nasi bohaterowie powrócili więc pod swoje stoły, zastanawiając się, czy problem rozwiąże się...
___________________________
Dnia piątego
Sporo już wiadomo. Pytanie; ile jeszcze kłaków zostało?

[Dodano po 3 minutach]

Wychodzi mi na to, że co najwyżej dwóch. Hmm...
Cztery osoby, 1 sędzia (o ile nie pomyliłem kolorów), doktor... Może złem jest Kota.
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
← Wilkołak
Wczytywanie...