Koniec dnia trzeciego.
[Dodano po godzinie]
Dzień 3:
Zlinczowani: Von Majden +Maślan (autolincz)
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: brak
Zabici przez Wilkołaki: krzyslewy
Zabici przez Czuwającego: Magggus
Nie głosowali i nie pasowali: Dalej (2), Kapciowaty, Magggus, Maślan (3 - autolincz), Piastun, Von Majden, Wiktul
___________________________
Aktualnie grający:
- Dalej...
- Ielenia
- Jezid
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Maślan
- Piastun
- Tamc.
- Von Majden
- Wiktul
___________________________
Szanowni państwo, jak samopoczucie? Wiemy, wiemy - nas też już zaczyna niepokoić cała ta sytuacja. Dostaliśmy informację, iż pomoc humanitarna nadejść niestety nie może, ponieważ ktoś, bądź coś, rozpętało na całym jeziorze tornado. Tak. Tornado.
Zapytacie państwo - co u naszych bohaterów? Ano, płacz i zgrzytanie zębów. Po wczorajszej interwencji niebios, goście sami nie wiedzieli w co ręce, łapy, widelce (...) włożyć. Wiadome było jedno - Wiktul jest niewinny.
Część osób stworzyła koalicję, inni tylko się przerzucali oskarżeniami - ogólnie wielki chaos. Z chaosu zaś wyłonił się (nie, nie, tym razem nie Uranos) Magggus, który jak zwykle, próbując rozruszać towarzystwo, zorganizował konkurs. Najwyraźniej Czuwającemu ta zabawa się nie spodobała, dlatego, gdy tylko człowiek z głową konia zszedł ze sceny - spotkał się z ukrytym ostrzem naszego nieomylnego? bohatera. Populacja ludzi zmniejszyła się o jednego osobnika.
Ale to nie wszystko, szanowni państwo, ponieważ tragedii dnia dzisiejszego ciąg dalszy właśnie następuje. Po nieudanym strzale w konia (o matko, jak to brzmi!), tłum gapiów zebrał się w grupkę - wiadomo - w kupie siła. Z boku znalazł się tylko krzyslewy. Nieszczęsny Chewbacca, przez swoje skołtunione futro nie zdążył zauważyć innego futra - wilkołaczego - nadciągającego w jego stronę. Dwa szarpnięcia pazurami i szczękami i z naszego Misia został tylko plusz.
Natomiast nie frasujcie się, mili państwo, jako że, mimo tylu ofiar, zwycięstwo też miało miejsce! Jeden z wilkołaków, Von Majden, tak zaplątał się w kłaki Chewbacci, iż nie zdążył w porę się odplątać. I właśnie w tej chwili, inni uczestnicy dawno zapomnianego balu znaleźli w sobie resztki odwagi i, czymkolwiek się dało, zaczęli walić w Guya Fawkesa. Nieszczęśnik pośliznął się na własnej krwi, walnął potylicą w najbliższy stół i... już go nie było. Natomiast, szanowni państwo, pasztet z tego wilka, wyśmienity!
Tak to właśnie, po wielu stratach i jednym zwycięstwie, uczestnicy udali się pod stoły, by w spokoju rozważać intensywny smak Johnny'ego Walkera. I nastawić się na...
___________________________
Dzień czwarty.