Wilkołak [Runda 18]

- WWWRRRRGGGGGGGDDDRRRRRRGGGGRRRRBBBBBRRR!!! - trudno powiedzieć, czy ten potężny warkot był odpowiedzią na oskarżenie o nielogiczne zachowanie czy zachwytem nad pomysłem Noire. A może jedno i drugie?

[Dodano po 13 minutach]

Po chwili sprawa się wyjaśniła. Kiedy czekano na oficjanego tłumacza, tajemniczy Chewbacci wziął tabliczkę, na której napisał w ludzkim języku, o co mu chodzi, a następnie pokazał ją publiczności: miss mokrego podkoszulka futerka.
Super, najpierw szalony Wookie, który z logiką rozminął się chyba jeszcze jadąc tutaj, później ten zamachowiec pijaczyna, Zorro, a teraz jeszcze zmiennokształtna, i wszyscy oni rzucają oskarżeniami na ślepo, jak popadnie, nie licząc rzecz jasna tych którzy strzelają jak popadnie. I jeszcze do kompletu ta Noire z zestawem Małego Samobójcy. To aż się prosiło o katastrofę. – Kabanosożercy wszyscy bez wyjątku, krew dzieci ziemi im się na mózgi rzuciła. – Tak sobie niewesoło dumając Postać postanowiła że nie ma co siedzieć pod tym stołem, blaster Wookiego przebije go jak papier, trzeba działać.
Postać wychyliła się spod stołu i szybko, starając nie rzucać się w oczy szaleńcom, zdjęła ze stołu nienapoczętą połówkę Jack’a Danielsa i schowała do jednej z rozlicznych kieszeni wewnątrz rękawa. Stwierdziwszy że może to być mało zaryzykowała dłuższe wychylenie i zdjęła ze stołu litr Belwedera. Tak wyposażona zaczęła się czołgać pod stołami zaczepiając co którąś kobietę i powtarzając, w różnych formach, ten sam komunikat: Widzi pani ten stolik, tak ten przy którym stoi Wookie, za chwile odbędzie się tam konkurs na mis mokrego podkoszulka a pani z pani figurą nie może nie wygrać. Postać nie miała czasu by zatrzymywać się przy każdej kobiecie z osobna, ale miała nadzieje że poczta pantoflowa zrobi swoje.
Postać znalazłszy się w odpowiednim miejscu wyszła spod stołu, i starając się zachować bezpieczny dystans podała Guyowi Fawkesowi, który właśnie dostawał napadu delirium tremens, połówkę Danielsa mówiąc – Oto pana zagubiona druga połówka. Proszę się nie martwić, jesteście już razem wszystko, będzie dobrze. – A na wszelki wypadek proszę wziąć to – powiedziała Postać podając mu belweder. Wszystko będzie dobrze tylko proszę niczego nie wysadzać, proszę iści za mną, niedługo rozpocznie się konkurs na mis mokrego podkoszulka a nam potrzebne są niezależne jury.
Postać skończyła mówić i nie odwracając się ruszyła w kierunku Zorro. Jego też zaprosiła do składu sędziowskiego i nie czekając na odpowiedź ruszyła do stolika przy którym stały Noire, Kota i lelenia. Mijając Wookiego Postać powiedziała uprzedzając pytania, że jak on chce być zawodnikiem to on do jur iść nie może.
Postać podeszła do stołu przy którym stały kłócące się panienki i zrzuciła z niego zastawę razem z resztkami dań. Nie zważając na patrzących się na nią ludzi Postać powtórzyła operację z kilkoma sąsiednimi stołami i zsunęła je tworząc coś na kształt prowizorycznej sceny, myśląc przy tym że nie ma pojęci co robi, ale chwilowo chyba idzie jej nieźle.
Postać wdrapała się na świeżo skleconą scenę i krzyknęła gromkim, z powodu maski nieco metalicznym głosem: PANOWIE I PANIE, ZARAZ ROZPOCZNIE SIĘ KONKURS NA MIS MOKREGO PODKOSZULKA. WSZYSTKIE ZAINTERESOWANE PROSIMY O UDANIE SIĘ W POBLIŻE SCENY, ZAŚ PANÓW O ZAJĘCIE MIEJCS NA „WIDOWNI”. – Mówiąc to wskazał na kawałek pustej podłogi naprzeciw „sceny” na którym poustawiał odsunięte od stołów krzesła. – BĘDĄ NAM PANOWIE POTRZEBNI JAKO NAPRAWDĘ NIEZALEŻNI SĘDZIOWIE. POZATYM PROSIMY OCHOTNIKÓW O WSPARCIE TECHNICZNĘ, CZYLI PRZYNIESIENIE WIADER Z WODĄ BEZ KTÓRYCH KONKURS ODBYĆ SIĘ NIE MOŻE. – Postać wyłowiła na chybił trafił grupę z lasu rąk który się podniósł, posłała ją po wodę i kontynuowała przemówienie – KONKURS ROZPOCZNIE SIĘ JAK TYLKO DOJDZIE RESZTA JUR POD POSTAĆĄ ZZORO I PANA FAWEKSA. –Powiedziała Postać wskazując na pozostałych sędziów. – TYM CZASEM PROSZĘ O ZAJĘCIE MIEJSC WIDZÓW.
Postać zeszła ze „sceny”, podeszła do dalej kłócących się dziewcząt i powiedziała: Pani Noire konkurs zaraz się zacznie, proszę się przygotować. Osobiście bym radził przed wejściem na scenę zdjąć pani Zestaw Małego Samobójcy. A panienki jeśli chcą też oczywiście mogą dołączyć do konkursu.
Postać odwróciła się i wróciła na scenę modląc się w duchu by Noire zdjęła Zestaw Małego Samobójcy na dość długo by go gdzieś schować a także by pozostali członkowie jury dołączyli, zwłaszcza że w przeciwnym razie z konkursu wyjdzie pośmiewisko.
Znowu stojąc na scenie postać przemówiła: ZASADY NASZEGO KONKURSU SĄ PROSTE, KAŻDA ZAWODNICZKA POD KONIEC WYSTĘPU ZOSTANIE OCENIONA PRZEZ SĘDZIÓW W SKALI OD 1 DO 10 PUNKTÓW. POD KONIEC KONKURSU ZAWODNICZKI Z ŚREDNIĄ PONIŻEJ 9 ZEJDĄ ZE SCENY A ZPOŚRÓD POZOSTAŁYCH NA SCENIE UCZESTNICZEK KONKURSU ZWYCIĘZCZYNIE WYBIERZE WIDOWNIA ODDAJĄC GŁOSY. ZAWODNICZKA Z NAJWIĘKSZĄ ILOŚCIĄ GŁOSÓW WYGRYWA. PROSIMY TERAZ ZAWODNICZKI O SUTALENIE WŚRÓD SIEBIE KOLIEJNOŚCI WCHODZENIA NA SCENE A POZOSTAŁYCH SĘDZIÓW O PRZYBYCIE.
Postać zeszła ze sceny myśląc sobie że to się nie uda, to się nie ma prawa udać, ale jak się uda to będzie fajnie.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Wookie niedługo się zastanawiał, gdzie się udać. Szybko stanął wśród zawodniczek myśląc już o tym, któremu z sędziów oddać swoje brudne-włochate-umięśnione-seksowne ciało, które niejedną tajemnicę skrywa, żeby wygrać. Trzeba też się jakoś zaprezentować. Wookie planował swój występ z NAJWIĘKSZYMI szczegółami. Na ten moment wytrzasnął skądś gorset (jedna pani stwierdziła, że nagle może oddychać PEŁNĄ PIERSIĄ), czerwoną szminkę i sandały (szpilki nie wytrzymały wagi kipiącego seksem futrzastego ciała).

[Dodano po 4 minutach]

Po chwili jedna z zawodniczek wydała głośne westchnienie. Wookie miał już koronkowe czarne majtki do kompletu. Nikt nie powiązał ze sobą tych wydarzeń.
Zorro, korzystając z zaproszenia, skłonił się kolejno damom i inicjatorowi "konkursu".
- Bastardo! - zakrzyknął z egzaltacją - Szatański to pomysł, zaiste! Jeśli jednak mnie przyszło sądzić, czyjeż to incognito najbardziej jest, a i najmniej zarazem, atrakcyjne dla nas tu obecnych, to któż może więcej wiedzieć o maskach i demaskowaniu, od Nocnego Lisa? Haha! - chwycił szpadę i wymierzył nią w Noire Panthere. - Piękna nieznajoma, choć poznać się już dałaś swym krwawym dziełem poprzedniego wieczora! Ciebie wskazuję jako winną owej zbrodni, byś za nią poniosła należytą karę.
Komentarz Wookiego tym razem przybrał formę niewerbalną. Przewrócił oczami i najpierw wskazał na Zorro, a potem na Ielenię. Sugerował romans między nimi albo współpracę. Trudno poznać, jednak chciał uratować Noire. Jak na bohatera prezentował się jednak bardzo dziwnie. I nie dość wiarygodnie.
Mężczyzna otrzymując to co utracił wspomagane małym bonusem porzucił myśl o wysadzaniu czegokolwiek i od razu zabrał się za konsumpcję. W podzięce zgodził się na propozycję Magggusa i dołączył do składu jury. Przez jakiś czas przyglądał się dokładnie kandydatkom, gdyż jego już mętny wzrok odmawiał mu posłuszeństwa. Nagle zdał sobie z czegoś sprawę i omal nie krzyknął z przerażenia.
- Nikt nie będzie mnie już torturował, nikt, a szczególnie arabskie terrorystki. Noire Pantere zafundujemy Ci Twój konkurs o tam - powiedział wskazując publiczny nieprywatny szalet.
PANIENKI SIĘ JUŻ ZORGANIZOWAŁY!? – zapytała się Postać ze sceny – A SĘDZIOWIE JESZCZE NIE PRZYBYLI. NO CÓŻ, TRUDNO. SHOW MUST GO ON! PROSIMY ZAWODNICZKE NUMER 1 – Krzyknęła Postać. Mina, w czym niebyło nic dziwnego, i maska, w czym coś dziwnego już było, jej zrzedły na widok włochatej sylwetki wchodzącej na scenę. To by tłumaczyło nagłe zakończenie walk o kolejność pomyślała Postać. Ale cóż, „przedstawienie musi trwać”. – PROSIMY ZAJĄĆ MIEJCSE. – Wookie stanął/stanęła pośrodku „sceny” i przybrał/a dość interesującą pozycję. – OBLERWACZU CZYŃ SWĄ POWINNOŚĆ. –W Wookiego chlusnął strumień wody. Funkcja oblewacza nie była początkowo planowana, Postać miała zamiar zachować tę przywilej dla siebie lub któregoś z sędziów, ale widząc jak jeden przedsiębiorczy widz wykorzystał toczone w parterze walki o kolejność wśród pań przynosząc ze sąsiedniego stołu misę pełną kisielu i używając jej w sposób będący, cóż… narracyjną koniecznością , nie mógł się powstrzymać i przydzielił mu tą zaszczytną funkcję.
Postać poprzyglądała się mokremu/j Wookie i krzyknęła: CZY POZOSTALI SĘDZIOWIE WIDZĄ WYSTĘP? – Postać zobaczyła jak pozostali dwaj sędziowie którzy tymczasem doszli kiwają głowami. – CZY SĘDZIOWIE OCENILI WYSTĘP? – Ta sama reakcja pozostałych sędziów – A WIĘC DOBRZE. MÓJ WERDYKT TO – Postać uniosła nad głowę tabliczkę z liczba 6, wykonaną w międzyczasie z porcelanowego talerza i czarnego markera. Starała się nie patrzeć na tabliczki pozostałych sędziów. Uniosła a sekundę później widząc mordercze spojrzenie Wookiego teatralnym gestem spojrzała do góry i obróciła talerz o 180 stopni. – BRAWO! A TERAZ PROSZĘ PRZEJŚĆ NA KONIEC SCENY BY ZROBIĆ MIEJCSE ZAWODNICZCE NUMER 2!
Kolejka szarpnęła i ruszyła. Na scenę weszła zawodniczka numer 2 później numer 3 i tak dalej. Wszystko szło stosunkowo gładko zaś Postać była zbyt zajęta podziwianiem i ocenianiem kolejnych zawodniczek by zobaczyć czy główny cel, rozbrojeni Teoretycznie Możliwej Katastrofy Noire, się powiódł.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Wątły człowieczek wytrzymał pod stołem tylko kilka minut.
- Ten odór, mieszanina strachu i perfum zwala z nóg! Ale atrakcji nie można przepuścić. Wziął wiadro i udał się tanecznym krokiem na poszukiwanie hydrantu.
- Kota czy Noire? mamrotał pod nosem, to pytanie zasadnicze. Reszta to wilkołaczy dym. Co za dużo to niezdrowo. Przesadziły kłaki. Czyli Kota. Obym się nie pomylił.
-Ciekawe która wygra konkurs... Tfu o czym ja myślę, żeby w takiej sytuacji? Z drugiej strony... cycki to cycki. Mamrotał taszcząc wiadro.
Mężczyzna przebywający w ciemnej strefie zbiorowiska w końcu postanowił dać znak życia, inny niż słyszalny z odległości miliona lat świetlnych oddech w inhalatorze, zapewne zamontowanym w jego czarnej masce. Wskazał on palcem na Noire Pantere i wypalił:
- Jesteś winna, nie będzie dla ciebie ciastek!
Koniec dnia drugiego.

[Dodano po 3 godzinach]

Dzień2:

Zlinczowani: brak (Noire 5+1, Kota 2, Ielenia 2)

Osądzeni przez Sędziego: Noire Panthere

Uratowani przez Kaznodzieję: Noire Panthere

Uratowani przez Doktora: Wiktul

Zabici przez Wilkołaki: brak

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej (2), Kapciowaty, Magggus, Maślan (2), Piastun, Von Majden, Wiktul

___________________________
Przypominam o konieczności zagłosowania w dzisiejszym dniu, inaczej zostanę zmuszona na użycie sformułowania "śmierć przez nielinczowanie".
___________________________
Aktualnie grający:

- Dalej...
- Ielenia
- Jezid
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Maślan
- Piastun
- Tamc.
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

Szanowni państwo, po krótkiej przerwie wracamy do relacji z tegorocznego balu na cześć święta Samhain. Tych, którzy dopiero teraz do nas dołączyli, informujemy, iż nie wiemy, co się dzieje. Dosłownie.
A cóż to się dzisiaj działo! Z tego co się orientuję, goście, mając dość kulenia się pod stołami i nieznośnych skurczy od nienaturalnych pozycji, wyszli na światło dzienne. Lamp oczywiście. Powoli i niepewnie powychodzili ze swoich kryjówek, rozglądając się za niebezpieczeństwem, a potem... wrócili do zabawy. Tak, jakby zupełnie zapomnieli o czyhającym za rogiem zagrożeniu.
Rolę Głównego Wodzireja Tej Imprezy przejęła postać płci nieznanej, jako że głowę zasłoniętą miała końską maską (w ogóle kto dał mu/jej? prawo do ogłaszania siebie Liderem? No kto?!). I za nic mając sobie dygotające ze strachu nogi współuczestników tej katuszy zabawy, urządziła KONKURS! Tak, proszę państwa, żałujcie, że was tu nie było! Oczywiście szczegółową fotorelację znajdziecie na naszym facebookowym fanpejdżu - nie zapomnijcie go polubić! Kobiety, zwierzęta i inne postacie nieznanego pochodzenia, wszyscy pchali się, by tylko zostać oblanymi wiadrem wody. Też mi zabawa.

Pośród nich znalazła się również kobieta, która z całą pewnością nie chciała pozbyć się najbardziej wartościowej (oprócz ubrania) rzeczy, którą posiadała - Zestaw Małego Samobójcy. Na nic prośby, na nic groźby - nie ściągnie i tyle. Niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem nie został on do jej ciała przyklejony na kropelce. Inni z kolei, mając przed oczami wizję Tamc.a wskazującego swym trupim palcem dwie z kobiet obecnych na sali, powątpiewało w jej dobre intencje. Już powoli zaczynali się wdrapywać na prowizoryczny podest, już sięgali po noże, widelce i łyżki - jakąkolwiek srebrną broń dostępną. Jednak w tłumie znajdował się również ktoś, kto poczuł cierpienie Noire. Nie wiem, proszę państwa, może wy macie jakiś pomysł, czy był tej samej wiary, co nasza Arabka, jednak jego mantry i modlitwy zostały wysłuchane. Tajemnicza istota schowała modlitewnik, w tym czasie Noire, jak Mahomet wieki temu, została uniesiona na tęczy, obrócona trzy razy w prawo i dwa w lewo i posadzona na tronie ze stokrotek. Tak, taki jest właśnie efekt działania Kaznodzei.
...
W międzyczasie, proszę państwa, tajemniczy Pan Zet od Zorro udał się, by sprawdzić w jakim stanie znajduje się jego wierzchowiec. Idąc korytarzem usłyszał za sobą kroki, wyciągnął swoją szpiczastą broń, powiedział cicho "luchar contra mí como un hombre" i już przygotowywał się do odparcia ataku wilkołaków. Wtem! Doktor złapał Wiktula za jego czarną pelerynę, pociągnął w jakąś boczną odnogę korytarza, a później do głównej sali jak gdyby nigdy nic.
Po całym tym zdarzeniu, Zorro odnalazł gdzieś sobie Sangrię i popijał ją, relaksując się i próbując nie zastanawiać się nad tym, co przyniesie...

___________________________
Dzień trzeci.
Po minionym dniu Szalony Wookie z Blasterem dość szybko wziął się w garść (strój modelki poszedł w odstawkę) i swoją broń skierował na Ielenia. Jego nieprzyjazne zamiary potwierdzały przerażające odgłosy, jakie przy tym wydawał. Wczorajsze wydarzenia chyba umocniły w nim słuszność własnego osądu.
Oszołomiony nagłym wybawieniem z opresji Zorro rozejrzał się wokoło. Zazwyczaj to on wybawiał z opresji. Zazwyczaj kobiety.
- Gracias, Segnior! - krzyknął w stronę nie wiadomo kogo. - Swój pozna swego, jak to powiadają, tak wśród łotrów, jak i obrońców uciśnionych! - uderzył w patetyczne tony, ale zaraz zreflektował się, że pieprzy trzy po trzy.
- Karramba... Skoro oczywisty winowajca uniknął kary i dziś również go ona nie dosięgnie, choć nawet sierżant Garcia wiedziałby, co robić, czas wskazać na wspólników!
- Von Maidenie! Tyś jest szalbierzem przebrzydłym! Tylko ty i twa wspólniczka nie wyznaczyłeś nikogo, gdy inni poczęli wczoraj wymieniać oskarżenia, niby to biorąc udział, a jednak czekając, w którą stronę wiatr powieje. Kiedy już pewnym się zdało, że zdmuchnie on twą wspólniczkę, zagłosowałeś na nią, nim noc zapadła, na miejscu zbrodni udając przypadkowego widza, przytakującego oskarżającym. Ielenia, szacowny przybyszu z Kashyyk, nie może być twym włochatym, krwiożerczym rodakiem. Jako pierwsza rzuciła oskarżenie, kierując naszą uwagę ku wczoraj wybranej osobie. Bez ważkiego powodu - a nie miała takiego, gdy dzień nowy nastał - nie ryzykowałaby śmierci partnerki w imię przypadkowego chaosu. A zatem stawaj waść! - machnął trzykrotnie szpadą w powietrzu, kreśląc w nim charakterystyczny zygzak - Zobaczmy, co który z nas kryje pod maską.
- GRRRYYYYYAAAGSKKADRUUABBREDD! [Von Maiden]
- Żyjemy. Na razie. Kto wygrał? - zapytał ściągając maskę przezornie zaciągniętą na oczy. Nic nie widziałem, niestety. Mam czego żałować?
- Na tę okoliczność różowe landrynki będą w sam raz. Szkoda, że dzieci nie ma. Częstujcie się - wyciągnął pomięte opakowanie z kieszeni obcisłych spodni.

Tak zupełnie na marginesie, chciałbym zwrócić uwagę wszystkich tu obecnych na nadmierną i nieuzasadnioną zmienność opinii jednego osobnika. Krzyslewy puszcza wilkołaczy dym, nie inaczej.
- Zaprawdę, giętki masz język mości Zorro. Zacnie kota ogonem odwrócić potrafisz, co czkawką odbić się może. Ha! Że oskarżeń żeśmy nie wymieniali? Radziłbym mniej pić, bo jestem pewna, że z mojej strony padło. Zresztą, czyż nie rozważniej jest obserwować zachowania zgromadzonych, by pewną ręką wskazać winnego, miast na oślep linczować pierwszą z brzegu osobę? Oj, mości Wiktulu, rozwagi więcej, rozwagi...
- FFFRRROOAAAMMFMMF - odpowiedź na oskarżenia była natychmiastowa. Sam Wookie wyglądał, jakby miał za chwilę wybuchnąć śmiechem i paść z zaskoczenia jednocześnie. Że niby pod futrem miałby skrywać... wilkołacze futro?! I jedna zmiana opinii pod wpływem niezaprzeczalnie inteligentnej i przekonującej wypowiedzi szlachetnego Zorro to nadmierna zmienność opinii?! I żeby niby Wookie miałby postępować logicznie, musiał uzasadniać swoje zdanie?!

Wookie po chwili, jakby rozumiejąc wagę słów, spojrzał miażdżącym wzrokiem na swego oskarżyciela. W jego oczach czaiła się groźba.
Konkurs dobiegał końca. Na scenie pozostały już tylko cztery zawodniczki: Wookie (ach ten szorstki seksapil), Kota, lelenia i Noire. Wynik głosowania wśród publiczności wynosił 16% do 17% do 17%, czyli zwycięstwo Noire było oczywiste. Tak po prawdzie było to oczywiste od chwili gdy strumień wody ukazał ukryte pod burką… atuty. Postać w srebrnej końskiej masce już miała poprosić o podniesienie rąk widzów będących za Noire, tak czysto pro forma gdy Noire została uniesiona na tęczy, obrócona trzy razy w prawo i dwa w lewo, i posadzona na skleconym w międzyczasie tronie ze stokrotek.
PANOWIE ZDAJE SIĘ ZE BOGOWIE WYŁONILI ZWYCIĘŻCZYNIE NASZEGO KONKURSU! CZY KTOŚ MA COŚ PRZECIWKO TAKIEMU WYNIKOWI? – Krzyknęła Postać za ławy jury. Zdecydowana większość widzów głośno i wyraźnie dała do zrozumienia że nie mają nic przeciwko, zaś głosy paru malkontentów utonęły w ogólnym aplauzie. – NIKT NIE MA NIC PRZECIWKO? A WIĘC DOBRZE !!! – Krzyknęła Postać wkładając na głowę arabki koronę która choć wykonana z elementów zastawy stołowej, głownie łyżek i potłuczonych kawałków barwionych talerzy w roli klejnotów, prezentowała się wcale dobrze. – OTO KRÓLOWA MOKREGO PODKOSZULKA! PORSIMY TERAZ OCHOTNIKÓW – Postać machnęła ręką w kierunku widowni – O SFORMOWANIE GWARDI HONOROWEJ. – Postać wybrała parunastu najbardziej postawnych spośród ochotników myśląc sobie, że choć będą oni ją bronili głównie przed wysuszeniem burki, to przy takiej obstawie nikt jej raczej nie zaatakuje. – CHCIAŁU BYM PODZIĘKOWAĆ PANIĄ ZA UDZIAŁ W KONKURSIE I PANOM ZA GROMKIJE OWACJE, KONKURS ZAKONICZONY. PRAGNE TAKŻE POINFORMOWAĆ ŻE WIECZOREM ORGANIZUJEMY TURNIEJ KARAOKE. WRACAJCIE DO BALOWANIA A JA PÓJDĘ WYNEGOCJOWAĆ W KUCHNI PRZYSŁANIE KOLEJNYCH DAŃ.
Postać zeszła ze sceny, minęła na paluszkach wyładowującego na kimś swą gorycz porażki Wookiego, i udała się do kuchni myśląc sobie że chwilo zapewnianie zajęcia balowiczom idzie dobrze ale kto wie jak długo da się w ten sposób odciągać ich myśli od faktu że posłańcy śmierci są wśród nas. Jeszcze gotowi sę przypomnieć o tym fakcie i zmienić się w przerażoną tłuszcze, a to by tylko pogłębiło kłopoty. W kuchni Postać bez problemów przekonała obsługę, która na wszelki wypadek nie wchodziła do Sali balowej, w końcu grunt to nie rzucać się w oczy mordercom, że gości są gotowi szturmować kuchnie jeśli ta nie wznowi pracy, przykazała głównemu kucharzowi przyrządzić dużo sałatki z liści koki, ot taka mała prywata, oraz głównemu kelnerowi by powymienianiał puste butelki na pełne a prócz tego posłał też kogoś ze skrzynką wódki, albo i dwiema, do pana Faweksa. Temu ostatniemu przyświecała myśl że ululany Faweks będzie mniej groźny dla otoczenia niż trzeźwiejący lub skacowany. Postać miała nadzieje że tym sposobem przekieruje uwagę balowiczów z panikowania na ucztowanie a uwagę potencjalnego zamachowcy z zamachów na białe myszki.
Po zrobieniu tego postać udała się w kierunku sceny myśląc jak tu ją przygotować do konkursu. Przechodząc koło Zorro i Wookiego, który w międzyczasie zdążył się uspokoić , usłyszała że ta dwójka znowu zaczyna rzucać oskarżeniami na kogo popadnie, a pozostali dają się w to wciągnąć. – znowu durne kłótnie, pomyślała. – Postać nie miała nawet sił tłumaczyć im że skoro Noire chwilowo należy chwilowo uznać za niewinną to należałoby się skupić na Kotej, dlatego też zapytała się Kółka Wzajemnych Oskarżeń czy wezmą udział w dzisiejszym konkursie.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Przebywanie na lądzie zawsze jest dla niego czymś nietypowym. Odkąd został przeklęty jego życie było związane z wodą, ale nie miał zamiaru uczestniczyć w tej dziwnej zabawie. Słuchał jak każdy każdego oskarża o zabójstwo, nie mając żadnych solidnych dowodów. Zupełnie jak na zgromadzeniu piratów, he, he, he. Tyle, że tam domysły są słuszne, a tutaj? Same przepychanki słowne bez cienia prawdy. Ale fakt pozostaje faktem, mamy pierwszego trupa. On niestety nie zdradzi nam swoich tajemnic, a szkoda. Trzeba wytropić mordercę i sprawdzić czy to rzeczywiście wilkołak. Miał co do tego wątpliwości.

Wygląda na to, że niesławny Dave musi przyłączyć się do tej wyliczanki, kto może być winny. Kłóci się to z jego naturą pirata, gdzie jedynym słusznym rozwiązaniem jest kulka w łeb albo bezludna wyspa z jednym nabojem w pistolecie. Ale nie ma wyjścia, trzeba przystąpić do tych pseudodemokratycznych wyborów. Zdecydował, że postawi na Kotę, idąc za wskazaniem Śmierci.
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne." Prokop
-> Lux Perpetua
"(...) stwierdzono wręcz niepoczytalną skłonność do okrucieństwa, agresji, gwałtownych wybuchów gniewu a także wybujały temperament." Stregobor
"u każdej baby można stwierdzić coś takiego." Geralt
-> Ostatnie życzenie
Kobieta spojrzała wściekle na Magggusa.
- A pewnie, pewnie. Uznaliśmy Noire za niewinną... czy też kaznodzieja uznał, też mi coś, jakiś podstawiony, jak tylko go dorwę to przyjmę jego postać i zrujnuję mu życie... - Kobieta zaczerpnęła głęboki oddech. - Dlatego zabijmy mnie, jasne. A potem, jak się okaże że byłam niewinna, zabijmy Noire, bo już wtedy będzie można. Cóż za pomysł! Jestem pod wrażeniem...

Kota zmełła w ustach przekleństwo i wzięła głęboki oddech.
- I szczerze mówiąc nie jestem pewna, kogo podejrzewam. Jednak... chyba jestem za tym, by dziś zlinczować Magggusa. Moja logika jest prosta - wiem, że jestem niewinna, a on był nie tylko pierwszym, który oddał na kogoś swój głos po tym, jak zginął Tamc., ale jeszcze oddał go na mnie - powiedziała, po czym przybrała postać dziewiętnastowiecznego sędziego.
- Niniejszym uznaję cię za winnego, Magggusie!

- A jeśli nie on, to krzyslewy. Powinniśmy zagłosować na niego zaraz po Noire w następnej rundzie. Kto, jeśli ma jasną wskazówkę od ducha, osoba a lub osoba b, głosuje na osobę trzecią? Tylko wilkołak, który robi dym!
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Wookie postanowił, że pomoże obecnym tu oskarżycielom w udowodnieniu swoich win. Wziął tabliczkę, napisał na niej jakieś pytanie i zaczął chodzić pokazując je ludziom, aż wrócił z cygarem w dłoni. Zapalił, zaciągnął się i wypuścił dym z ust prosto na oskarżycieli. Nie da się ukryć - robi dym. Nie on jedyny zresztą. Grubokościsty mężczyzna, od którego wziął cygaro, z nazwiskiem Maradona na koszuli i złotym zegarkiem na ręku, też skorzystał z okazji i dołączył do nowo poznanego futrzastego osobnika. Tabliczka z pytaniem "MA TA CYGARO???" wylądowała na stole.

← Wilkołak
Wczytywanie...