Wilkołak [runda 17]

- Ale straciła mną zaintesowanie, co jest równoznaczne z uniewinnieniem, Chuck. Więc albo nie jesteś Chuck i jesteś zły wilk, albo ona się myliła, a Hrywi jest winny. Ja niestety mogę w tej waszej bajce grać tylko niewinną świnie, do tego tą najbardziej leniwą - rzekł z uśmiechem pokazując swoje gabaryty, faktycznie odbiegające od wyobrażenia wilkołaka.
- Już trzy razy dziś zmieniałeś głos. Zdecyduj się, chłopie.
Trzy? Taki z ciebie Bonaparte, że nie potrafisz liczyć? - zapytał ze śmiechem, coraz bardziej pewny, że Hrywi jest winnym.
- Napoleon ? To świr nie Napoleon. - stwierdził Herr germaniec
- Jawohl, Mein Führer - odparł Hans, ale wydawać by się mogło, że nikt prócz Hitlera go nie słyszy.
- Mamy kryzys pracuje tylko jedna komora z gazem, więc Napoleon musi poczekać do jutra. Chyba, że znajdzie się taki, który poda mu jeszcze dziś pewien specyfik:

- Kto nie potrafi, ten nie potrafi. Maggus, Dalej i ja. Owszem, trzy. Zmieniasz głos w zależności od tego, kto Cię oskarża.
Naprawdę nie umiesz liczyć. Zmieniłem głos dwa razy, głosowałem na trzy osoby. Widzisz różnicę? - tłumaczył jak dziecku. - Mam zademonstrować na przykładzie jabłek jak w przedszkolu? - uśmiechnął się z niekłamaną wyższością. - A oskarżały mnie też inne osoby, a na nie nie głosowałem. Na przyklad Wiktul. Kto uważa więc, że Hrywi jest winny i powinien dzisiaj zginąć?
- Matematycznie oczywiście się mylisz - powiedział Napoleon. - Zmieniałeś głos trzykrotnie. Po raz pierwszy, głosując na Magggusa. Po raz drugi, głosując na Daleja. Po raz trzeci, głosując na mnie. Zero jest wspaniałą liczbą, ale często nie bierze jej się pod uwagę. Nie musisz wykładać jabłek, na wyspie świętej Heleny umiemy matematykę.
- Nie można zmienić głosu, skoro się go nie oddało. Widzę, że bez jabłek się nie obejdzie. Kupiłeś czerwone jabłko - to nie jest zamiana, tylko nabycie. Stwierdziłeś jednak, że nie pasuje i zamieniłeś je na zielone. To jest pierwsza zamiana. Potem zamieniłeś na żółte - druga zmiana! - powiedział z udawanym zachwytem. - Przełóż to teraz na głosy, wilkołaku. Wczorajsza zbrodnia widocznie zaćmiła Twój umysł.
Adolf pokręcił głową i przygładził swój rudy wąs widząc dwa świrołaki, które obrzucały się wzajemnie winą za śmierć Fräulein Skłodowskiej.
- Do gazu z nimi Hans !!!
- Adolfie, bądź przynajmniej rozsądny i wskaż na pierwszą śmierć Bonaparte. Przecież to Francuz! Przeciwnik Niemiec! - nalegał Włoch.
Mężczyzna dotarł wreszcie do schodów prowadzących na inne piętro. Przestał śpiewać, gdy usłyszał pierwsze oznaki kłótni. Od razu postanowił iść schodami, żeby zbliżyć się do źródła hałasu. Po kilku minutach tego spaceru widział przed sobą grupę ludzi. Z ich podniesionych głosów wywnioskował, że jeden na drugiego zwala winę za coś, co wydarzyło się wczoraj. Najlepiej docierał do niego jakiś niemiecki głos [Von Majden]. Mężczyzna przygładził fałdy swojej szaty, a później podszedł bliżej, by zobaczyć co jest powodem ich zwady. Na przywitanie powiedział - Bądźcie pozdrowieni. Potem skierował się od razu ku martwemu ciału. Jego twarz nie ukrywała zatroskania, ponieważ nikt z zebranych nie postanowił zatroszczyć o duszę zmarłej. Dlatego wyminął pozostałych i klęknął, składając dłonie.
- Wieczny odpoczynek racz jej dać Ojcze... - reszty słów nie dało się już usłyszeć, ponieważ szept był zbyt cichy.
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne." Prokop
-> Lux Perpetua
"(...) stwierdzono wręcz niepoczytalną skłonność do okrucieństwa, agresji, gwałtownych wybuchów gniewu a także wybujały temperament." Stregobor
"u każdej baby można stwierdzić coś takiego." Geralt
-> Ostatnie życzenie
"Osama" podrapał się po brodzie, jednocześnie wpuszczając na swoją wykrzywioną smutkiem twarz grymas zamyślenia - milion zmarszczek przyozdobił jego ciapate czoło. Było kilku krzykaczy, każdy mógł być odpowiedzialny. W końcu, po chwilowej konsternacji rzucił:
- Mariano Italiano, coś mi tutaj śmierdzi dookoła ciebie. I nie chodzi o wielbłądzi kał z mojej podeszwy - rzucił do Krzysia. - Wybuchowe towarzystwo z was panowie i panie, iście wybuchowe. Dla mnie bomba.
Cóż... łapu capu Kapciowaty do piachu!
- Nie wiecie, co robicie! - krzyknął do swoich oskarżycieli na kilkadziesiąt minut przed egzekucją. - Nie będę po was płakał, gdy prawdziwe wilkołaki jak Hrywi was zabiją - mówiąc to strzelił focha i demonstracyjnie splunął na podłogę z wyrazem konsternacji na twarzy w kierunku krzykaczy, którzy domagali się jego śmierci.
A wiesz ty co Al Capone? Powinienem się posłuchać demokracji a ty jesteś przestępczym śmieciem, ale na wypadek jakby komuś chciało się cię ratować a ty byś miał rację to zajmę się obserwacją Napoleona. [Hrywi]
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
- Weri bladi ten szoł! Ale gód, więsej ludszi będzie oglądacz. Ale aj mast tesz się włąszyś, bo cała fejm pszejdzie mi koło maj nołs - stwierdziła kobieta, krokiem połamanej modelki wchodząc między kłócących się.
- Ju - wskazała krzyslewy - jeszteś hołples. Nie pójdziesz far w szołbiznes.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

- Uszanujcie moją prośbę, gdy już dowiecie się prawdy: niech Hrywi będzie następny!
Jeśli zginę z rąk kłaków, stawiałbym na Von Majdena - powiedział Bonaparte.
Koniec dnia drugiego.

[Dodano po 55 minutach]

Dzień 2:

Zlinczowani: krzyslewy

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Dalej...

Zabici przez Czuwającego: Magggus

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej... (1), Boneclaw (1), Ielenia (1)

___________________________

Aktualnie grający:

- Boneclaw
- Charon
- Dalej...
- Hrywi
- Ielenia
- Kapciowaty
- Kota
- krzyslewy
- Magggus
- Noire Panthere
- Piastun
- Taramelion
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

O ile pierwszego dnia mężczyźni mieli nadzieję, że coś dobrego jeszcze z "tego" wyniknie, o tyle dziś wręcz czekali na TE złe wydarzenia.

- Doktorze, nie wiem, co z nami będzie...

Jasna sprawa, że nie wiedział. Pracował jako pielęgniarz kilkanaście lat i widział różne nieprzyjemne rzeczy, ale ta zmasakrowana pacjentka w "szóstce" - tego było za wiele nawet dla niego.

Brzemię wczorajszego nieudanego linczu padło na dwóch głównych bohaterów - Al Capone i Chucka Norrisa. Pacjenci ci obrzucali się wzajemnie błotem, obwiniając o niepotrzebną śmierć jednopiersiej kobiety.

Nie mnie orzekać, czym sugerowała się reszta, ale gdybym miał do wyboru Pana Gangsterów i Pana Panów, pewnie też wybrałbym tego drugiego. Większość pacjentów stanęła murem za brodatym mężczyzną, który tylko poprawił swój słomiany kapelusz i... kop z półobrotu to słowo klucz tego wydarzenia. Dopiero gdy opadł kurz, a głowa krzyslewego przestała się toczyć po podłodze, grupa pacjentów zorientowała się, że ma przed sobą martwego Incognito.

Mężczyzni oglądający zdarzenie na monitorze znieruchomieli ze zdziwienia, co idealnie odzwierciedlały ich opuszczone szczęki. Pewnie dlatego nie zwrócili uwagi na wydarzenia rozgrywające się w sali 11.

- Psia mać, a to co? - wrzasnął pielęgniarz, gdy tylko odzyskał jasność umysłu i wskazał palcem na ekran. Będący we wskazanej sali garbaty mężczyzna leżał martwy, jednak nie zakrwawione ciało przykuło ich uwagę, ale coś, czego jeszcze przed chwilą na ścianie nie było.



Usta trupa zachowały wyraz, jakby chciały rzec: przybyłem, zobaczyłem, poległem. Czy o tym myślał Dalej w chwili śmierci? Doktorowi zaczęły się trząść ręce.

- Polej whisky.

***


Być może, gdyby polewali wolnej, wyraźniej zobaczyliby sytuację, która rozegrała się na pierwszym monitorze. Pacjent w słomianym kapeluszu szedł korytarzem, obracając swój pistolet psikawkę wokół palca, gdy natknął się na Czuwającego, który podał mu kartkę.

- Co to jest, frajerze?

- Lista gatunków, którym pozwalam żyć - wykreślisz się sam, czy mam pomóc?

Odpowiedź Magggusa zagłuszył wybuch płaczu jego Brata, który przeciął otaczającą ich ciszę tak, jak lata temu Chuck Norris przeciął pępowinę będąc w łonie matki.

***


Gdy doktor z asystentem zasypiali na klawiaturach, a po ich brodach sunęły się stróżki śliny, nie mieli pojęcia, jak dramatyczna zrobiła się sytuacja pacjentów, którzy - jak na wariatów przystało - walczyli sami ze sobą, a nie z bestiami. Być może w alkoholowym śnie ujrzą to, co zdarzy się...

___________________________

... dnia trzeciego
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Czyż nie mówiłem? Hrywi jest bestią!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


← Wilkołak
Wczytywanie...