Koniec dnia czwartego.
[Dodano po 5 minutach]
Dzień 4:
Zlinczowani: Hrywi
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: Piastun
Zabici przez Wilkołaki: brak
Zabici przez Czuwającego: Piastun
Nie głosowali i nie pasowali: Dalej... (1), Boneclaw (1), Ielenia (1), Wiktul (1), Taramelion (1), Hrywi (1)
___________________________
Aktualnie grający:
-Boneclaw
- Charon
-Dalej...
-Hrywi
- Ielenia
-Kapciowaty
- Kota
-krzyslewy
-Magggus
-Noire Panthere
-Piastun
- Taramelion
-Vitanee
- Von Majden
-Wiktul
___________________________
Dzisiejszy dzień minął - w co być może trudno uwierzyć - względnie spokojnie. Pierwszy raz od kilku dni pacjenci zgodnie zakładali, kto tak naprawdę ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co trapiło ich od samego początku. Winnym nie mógł być nikt inny, jak Napoleon Bonaparte. W końcu.
Niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka - mawia się, choć nie można tego powiedzieć o obecnym przypadku. Wszyscy chórem postanowili, by Hrywi w końcu dostał swe Waterloo. I dostał. Padł martwy w mgnieniu oka. Jakiż wyraz musiały mieć twarze obecnych, gdy okazało się, że miast potencjalnym wilkołakiem jest winnym Bogu ducha człowiekiem?
Zaiste, mówi się, że Jezus Chrystus łączy ludzi. Od dziś nikt temu nie zaprzeczy, dziś wszyscy się z tym zgodzą. Piastun klęczał w swej sali nieopodal łóżka i modlił się zawzięcie. - Panie, daj nam ślad, synom Twym, dzięki któremu trafimy na Kłaki i przywrócimy pokój na świat Twój. Panie, daj nam ślad, synom Twym, dzięki któremu trafimy na Kłaki i przywrócimy pokój na świat Twój...
Pan usłuchał. Panującą wokół ciszę przerwały kroki nadchodzących. Gdy Jezus zdał sobie sprawę, że jest ich więcej, wiedział, co się zaraz wydarzy, nawet nie wiedząc, jak bardzo się myli ze swym osądem.
- Wykonajcie swą powinność i odejdźcie w pokoju, rozgrzeszam Was. - powiedział, kiedy stanęli przed nim.
- Łuhahaha, miętka faja. - kłaki odpowiedziały rechotem. - Ty z prawej, ja z lewej. Już się miały brać do roboty, już czuły Jego krew, kiedy nieoczekiwanie w progu ktoś się pojawił...
- Hola, hola, nie tym razem. - powiedział spokojnie Doktor, opierając się o próg. Jezusa Chrystusa tym samym ogarnęła świetlista łuna, która odgoniła kłaki. Te prędko zerwały się do ucieczki.
- Spieprzajcie, miętkie faje!
Piastunowi kamień spadł z serca. Uratowany. Pan usłuchał. Pan pomógł. - Dzięki ci, sługo Boży, z pewnością zostanie Ci to wynagrodzone. Pan z Tobą, pokój jego i miłość. - powiedział, kładąc rękę na ramieniu medyka.
Ten spojrzał poczciwemu mężczyźnie w tę magiczną twarz i ze skupieniem na nią spoglądał, gdy nagle z ust osberwowanego buchnęła krew, potrząsnął nim nagły spazm, a z piersi wyrósł ostry przedmiot. Za ramieniem Jezusa ukazała się twarz Czuwającego. - Pozdrów Tatkę. - powiedział i szybko wyszedł z sali, zostawiając tam Martwego i płaczącego na kolanach Doktora.
***
- No kabaret, normalnie, kurwa, kabaret. - podsumował doktor, zastanawiając się, co wydarzy się...
___________________________
... dnia piątego.
[Dodano po 5 minutach]
Dzień 4:
Zlinczowani: Hrywi
Osądzeni przez Sędziego: brak
Uratowani przez Kaznodzieję: brak
Uratowani przez Doktora: Piastun
Zabici przez Wilkołaki: brak
Zabici przez Czuwającego: Piastun
Nie głosowali i nie pasowali: Dalej... (1), Boneclaw (1), Ielenia (1), Wiktul (1), Taramelion (1), Hrywi (1)
___________________________
Aktualnie grający:
-
- Charon
-
-
- Ielenia
-
- Kota
-
-
-
-
- Taramelion
-
- Von Majden
-
___________________________
Dzisiejszy dzień minął - w co być może trudno uwierzyć - względnie spokojnie. Pierwszy raz od kilku dni pacjenci zgodnie zakładali, kto tak naprawdę ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co trapiło ich od samego początku. Winnym nie mógł być nikt inny, jak Napoleon Bonaparte. W końcu.
Niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka - mawia się, choć nie można tego powiedzieć o obecnym przypadku. Wszyscy chórem postanowili, by Hrywi w końcu dostał swe Waterloo. I dostał. Padł martwy w mgnieniu oka. Jakiż wyraz musiały mieć twarze obecnych, gdy okazało się, że miast potencjalnym wilkołakiem jest winnym Bogu ducha człowiekiem?
***
Zaiste, mówi się, że Jezus Chrystus łączy ludzi. Od dziś nikt temu nie zaprzeczy, dziś wszyscy się z tym zgodzą. Piastun klęczał w swej sali nieopodal łóżka i modlił się zawzięcie. - Panie, daj nam ślad, synom Twym, dzięki któremu trafimy na Kłaki i przywrócimy pokój na świat Twój. Panie, daj nam ślad, synom Twym, dzięki któremu trafimy na Kłaki i przywrócimy pokój na świat Twój...
Pan usłuchał. Panującą wokół ciszę przerwały kroki nadchodzących. Gdy Jezus zdał sobie sprawę, że jest ich więcej, wiedział, co się zaraz wydarzy, nawet nie wiedząc, jak bardzo się myli ze swym osądem.
- Wykonajcie swą powinność i odejdźcie w pokoju, rozgrzeszam Was. - powiedział, kiedy stanęli przed nim.
- Łuhahaha, miętka faja. - kłaki odpowiedziały rechotem. - Ty z prawej, ja z lewej. Już się miały brać do roboty, już czuły Jego krew, kiedy nieoczekiwanie w progu ktoś się pojawił...
- Hola, hola, nie tym razem. - powiedział spokojnie Doktor, opierając się o próg. Jezusa Chrystusa tym samym ogarnęła świetlista łuna, która odgoniła kłaki. Te prędko zerwały się do ucieczki.
- Spieprzajcie, miętkie faje!
Piastunowi kamień spadł z serca. Uratowany. Pan usłuchał. Pan pomógł. - Dzięki ci, sługo Boży, z pewnością zostanie Ci to wynagrodzone. Pan z Tobą, pokój jego i miłość. - powiedział, kładąc rękę na ramieniu medyka.
Ten spojrzał poczciwemu mężczyźnie w tę magiczną twarz i ze skupieniem na nią spoglądał, gdy nagle z ust osberwowanego buchnęła krew, potrząsnął nim nagły spazm, a z piersi wyrósł ostry przedmiot. Za ramieniem Jezusa ukazała się twarz Czuwającego. - Pozdrów Tatkę. - powiedział i szybko wyszedł z sali, zostawiając tam Martwego i płaczącego na kolanach Doktora.
***
- No kabaret, normalnie, kurwa, kabaret. - podsumował doktor, zastanawiając się, co wydarzy się...
___________________________
... dnia piątego.