Z założenia cykl Fantastyka w Kadrze miał prezentować mniej znane filmy fantastyczne. Te warte Waszej uwagi i te, które obejrzycie na własną odpowiedzialność po zapoznaniu się z druzgocącą recenzją. W zeszłym tygodniu po lupę wzięty został "Legion", na którego podstawie powstał aktualnie tworzony serial "Dominion". Zdanie na jego temat i beznadziejność można poznać w recenzji.
Jednak w tym tygodniu dane Wam będzie przenieść się do nieco dawniejszej przeszłości kinematografii – do charakterystycznych lat '80. A to wszystko za sprawą amerykańskiej produkcji "Oni żyją", o której charakter zadbał dobrze znany John Carpenter. Samo nazwisko powinno stanowić o tym, że to porządny kawałek kina, a już z pewnością kultowe kwestie i ciekawe koncepcje. Ale jak było, o tym opowie wam Riżko.
(...) Wystarczy jeden rzut oka na halloweenowe, trupie maski naszych oprawców w "Oni żyją", by domyślić się, że Carpenter nie traktuje swojego antykonsumpcjonistycznego przesłania śmiertelnie poważnie. Film przedstawia ten ograny temat ze strony groteskowej satyry, nie brakuje tu zarówno krwi, jak i lekkiego podkpiwania z istniejących już w latach 80. hollywoodzkich klisz. Reżyser z powodzeniem balansuje na granicy śmieszności, przez co znajduje się miejsce na kilka poważniejszych scen. Długa i zaskakująco brutalna bijatyka między Nadą a jego kumplem Frankiem o to, aby ten drugi założył magiczne okulary i przejrzał spisek, jest zdecydowanie moją faworytką. Na przemian unosiłem brwi i śmiałem do siebie w zadziwieniu, z jaką satyryczną lekkością udało się tu Carpenterowi pokazać frustrację walki z kimś, kto nie chce dostrzec prawdy.