![](https://gfx.gexe.pl/avatars/av-5590.jpg)
![droga królów, okładka](https://gfx.gexe.pl/2014/5/27/27191957m.jpg)
Tyle dróg mamy wokoło... polne, leśne, asfaltowe, brukowane, do domu, do pracy, szkoły, miasta tego, tamtego czy chociażby z pokoju do kuchni. Można też mówić o drodze nie w kontekście przemieszczenia się z punktu A do B, ale w znaczeniu przemiany. Ot, z drżącego z powodu byle szelestu młodzika w odważnego mężczyznę, z ubogiego w milionera, z rozhisteryzowanej panienki w kobietę rozważną. Są też ścieżki nazywane od rodzaju istot, które się nimi poruszają – kocie, bohaterów, złodziei... Można długo wymieniać. I – rzecz jasna – królowie też muszą mieć swoje szlaki. Jakie one są? O tym opowiada krzyslewy w swojej recenzji. Serdecznie zapraszam do lektury!
Mimo że zdarza mi się czytać krótsze niżbym sobie tego życzył książki, to jednak zdecydowanie wolę, gdy już na wstępie bronią się przynajmniej objętością. Z pewnością można do nich zaliczyć „Drogę królów”, niemałe, bo liczące ponad 900 stron, tomisko. Co prawda, mogło to oznaczać długą, przyjemną podróż w kolejny nieznany świat, jak również mozolną drogę przez męczarnię, jednak czasem trzeba zaryzykować. Wychodzi więc na to, że czytelnik to nieustanny... ryzykant.