Okey, zgadzam się. Temu filmowi brakuje dramaturgii, narracja jest jakaś dziwna i pocięta (te poetyckie wstawki królowej Gorgo faktycznie pożal-się-Boże), Murro ewidentnie mieli tego samego kotleta sprzed ośmiu lat, natomiast Stapleton jako Temistokles wypada strasznie blado przy Leonidasie Butlera...
...no i co z tego, skoro czuć w tym filmie MOC? Potyczki są znakomicie zrealizowane i dopieszczone do totalnej perfekcji, czego doskonałym przykładem są pierwsze minuty produkcji, przedstawiające bitwę pod Maratonem. Pełnokrwiste męskie kino, które najzwyczajniej w świecie doskonale się ogląda. Czas mija błyskawicznie, a po seansie miałem lekkie uczucie niedosytu, bo chciałem więcej. "Początek Imperium" jest obrazem czystego hedonizmu i gloryfikacji fizyczności człowieka, którego najwyższym celem było doprowadzenie kinomana do ekstazy oraz zatracenia go w kulcie bezkompromisowej wojny. Z tego zadania Murro wywiązał się koncertowo - w oparach potu, hektolitrów posoki, latających kończyn oraz slow-motion. Każdy fan "300" powinien obowiązkowo wybrać się do kina, mimo że to "już nie jest to samo".
No i zjawiskowa Eva Green, która kradnie praktycznie każdą scenę - wprost idealna do roli zimnej, skrzywdzonej i opętanej żądzą zemsty suki
Bardzo spodobał mi się również specyficzny ukłon w stronę fanów i rozwinięcie kilku wątków bohaterów, których poznaliśmy w "300". Nawet tak trzecioplanowych postaci jak perski poseł, w którego ponownie wcielił się Peter Mensah.
Co do małego udziału Kserksesa, to cóż... na początku filmu jest idealnie wyjaśnione, że tak naprawdę facet jest tylko przydupasem Artemizji, która wykorzystała go do wypełnienia swoich egoistycznych celów. Stąd też, jego marginalna rola w tym przedsięwzięciu trzyma się mocno kupy. Nie rozumiem również, dlaczego krytykujesz jego przemianę - według mnie, całkiem zręcznie i plastycznie to rozkminili. Osobiście, nie widzę żadnego sensu w głębszym eksponowaniu i rozwijaniu tej kwestii, bo nie o to w tym filmie chodziło, gdzie indzie należy kłaść nacisk. Taka konwencja.
Cytat
Gdzie tu logika? Gdzie godność człowieka?
Spoko, powiedz wdowie zaraz po stracie męża i najbliższych przyjaciół, aby wysłała wszystkich swoich synów oraz całe wojsko na mocno niepewną sprawę Ateńczyków, których jej lud ma w sumie głęboko w poważaniu, a co za tym idzie, o ocierającą się o samobójstwo, bitwę. Z pewnością zgodzi się natychmiastowo
Cytat
Prócz standardowych ginących z prędkością światła wojowników perskich i znanych już Nieśmiertelnych, w zasadzie brak jakichś innych adwersarzy.
Nooo... nie zgodzę się. Patrz na bitwę, gdzie główną rolę gra Dziki Ogień i samobójczy oddział Artemizji
Cytat
Zabrakło mi też jakiejś szczególnie zapadającej w pamięć sceny, jak ta z setkami tysięcy (jeśli nie milionami) strzał przysłaniających całkowicie słońce.
Rzecz gustu. Mi bardzo podobała się scena z tonącym Temistoklesem okrążonym przez szczapy statków jego floty i trupy współtowarzyszy, które spokojnie szamały sobie rozszalałe potwory morskie. Mistrz! Polecam ją w 3D.
Shaveras miał niewdzięczne zadanie porównania przygód Leonidasa ze zmaganiami Temistoklesa, bo takie są prawidła recenzji i musiał to zrobić. Strasznie niewdzięczne zadanie. Według mnie tych dwóch filmów nie powinno się ze sobą zestawiać, gdyż obraz Snydera obrósł już taką legendą, że cokolwiek się nie pojawi, ludzie i tak będą kręcić nosem. Ja również kręciłem podczas seansu, ale im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej mi się on podoba. Ważne jest to, że "Początek Imperium" trzyma naprawdę wysoki poziom tam, gdzie powinien i jest bardzo solidną kontynuacją. Życzyłbym sobie, aby każdy "totalnie zbędny sequel stworzony dla odcięcia kuponów" był skonstruowany tak dobrze i z takim szacunkiem dla marki.