Pierwsza odsłona cyklu już za nami. Sądząc po ilości wyświetleń, spotkała się z całkiem niezłym odbiorem, więc idziemy za ciosem. Tym razem prezentujemy przygodę zwycięzcy naszego dedekowego konkursu – Kamila "Kamulca" Chmiela – "Na dobry początek".
W oczekiwaniu na premierę D&D Next coraz częściej wracam myślami do gier poprzednich. Prawda jest taka, że (jak pewnie spora część z was) zacząłem erpegować na poważnie od polskiej wersji 3. e. Chyba nikomu nie trzeba mówić, że to dobra gra H&S. Daje sporo możliwości kreacji własnego bohatera (klasy, umiejętności i, last but not least, atuty), ma świetnie napisany "Przewodnik Mistrza Podziemi", a także bestiariusz, pełen najróżniejszym szkarad, gotowych do bycia usieczonym. Trójka stała się dla mnie i dla graczy, którym prowadziłem, źródłem masy frajdy i wielu nieprzespanych nocy.
Oczywiście, gra nie była idealna, a jej wady – za dużo skilli, średnio przydatny łowca i dużo mechanicznych babolków – sprawiły, że szybko przesiadłem się na edycję 3.5. Postaciom dodano wiele nowych zdolności zdobywanych co poziom, wywalono część umiejętności, poprawiono czary itp. Gra zyskała drugi oddech. Trzeci nadał jej "Pathfinder", którego kampanie "Skulls and Shackles", miałem przyjemność ukończyć w tym roku. I znów zarywałem noce przy kolejnej wariacji mechaniki d20...
Trójka, w rozmaitych wariacjach, to wciąż najpopularniejsza gra RPG na świecie. Za nią drugie miejsce dzierży 4. edycja. Gra, która zmieniła tak dużo, iż spora część fanów wolała pozostać jednak przy poprzedniku. Tym bardziej, że wydawnictwo "Paizo" zaprezentowało nową wariację "trójki", zwaną "Pathfinderem". "Czwórka" to mechanika wzbogacona o system mocy, znaczące uproszczenie skillów, podział rozgrywki na trzy etapy (heroic, paragon i epic – umożliwiające na bazie samego głównego podręcznika awans bohatera na 30. poziom), osobne zasady dla postaci graczy a potworów i npców – wiele z tych elementów siłą rzeczy musiało odrzucić fanów 3. e. "Czwórka" jest zdecydowanie jeszcze bardziej nastawiona na rozgrywkę w stylu h&s, scenariusze sporej części pierwszych opublikowanych przygód, sprawiały wrażenie raczej doklejonego na doczepkę uzasadnienia dla serii potyczek, niż porządnego wprowadzenia.
Czy 4 e. sporo na tym straciła? Cóż, choć dopiero ją poznaję (moja postać jest dopiero na 5. poziomie), myślę, że dawno nie grałem w tak dobrą grę z tak sprofilowaną rozgrywką. Sądząc po lekturze podręczników i wrażeniach naszego DMa, łatwo się ją prowadzi (tworzenie npców to prościzna, koniec z dobieraniem atutów i wydawaniem punktów umiejętności), mechanika nie przygniata swoją szczegółowością. Rozgrywka z punktu widzenia gracza, daje również sporo frajdy – postacie dzięki szeregowi mocy – mają spore możliwości bojowe, a przez to wzajemna współpraca poszczególnych członków drużyny, jest jeszcze bardziej wskazana, niż uprzednio.
A co z piątą edycją? Sądząc po beta testach, dużo bliżej jej do "trójki", sporo w niej też ducha drugiego "Adeka". Koniec z mega epickimi poziomami, zasady mają być bardziej elastyczne, a rola atrybutów, na wzór starych edycji, jest kluczowa przy rozwoju postaci. Przekonamy się w pełni co oferuje gra już wkrótce, w końcu jej premiera przypada latem.
Na dziś to tyle moich dedekowych refleksji, jak wszystko pójdzie po mojej myśli, zobaczymy się znów za tydzień. Pod spodem zamieszczam wszystkie trzy zwycięskie w konkursie dedekowym prace. Życzę udanej lektury
- I miejsce – "Na dobry początek" – przygoda na zasadach "D&D 3.5"
- II miejsce – "Niewdzięczni Zmarli" – przygoda na mechanice gry "Pathfinder"
- III miejsce – "Na odsiecz!" – przygoda do "D&D 3.5"