Maximilian dotarł do pokoju swojego Ojca nie napotkawszy kłopotów, gdyż napotkany po drodze Ghul, który skłonił się dworsko, gdy tylko go zobaczył, wskazał mu właściwe drzwi. Pokój znajdował się na pierwszym piętrze, po prawej stronie, zaraz nad tarasem.
Gdy nowicjusz zbliżył się do drzwi, usłyszał wymianę zdań między dwoma wampirami, która toczyła się w pokoju do którego właśnie miał zapukać. Oba głosy wydawały się znajome. Jeden z całą pewnością należał do jego Ojca, nad drugim musiał się chwilę zastanowić. Po chwili jednak połączył głos z obrazem. Specyficzny ton, należał do wampira, który przemienił Ojca Maxa, a więc do jego dziadka(?), który zajmował ważną pozycję w mieście. Mimo że mężczyźni nie rozmawiali specjalnie głośno, Maximilian mógł usłyszeć padające imię „Angelina”. Z całą pewnością, rozmowa, którą toczyli, skupiała się na kwestiach politycznych. Po paru sekundach, drzwi otworzyły się, a na progu ukazał się jeden z członków Priomogenu.
-
Och to ty Maximilianie? Proszę wejdź. Skończyliśmy już rozmawiać. – starszy wampir obrócił się w stronę swojego potomka i kiwnął mu głową na pożegnanie.
Ojciec Maxa zmienił ubranie. Zamiast uroczystego fraka, założył prosty, szary garnitur. Marynarka była nonszalancko rozpięta, spodnie prasowane w kant odrobinę pomięte. Wampir trzymał w dłoni kieliszek wypełniony krwią.
- Co Cię sprowadza Synu mój? Ojciec przyniósł mi niepokojące plotki. Ponoć nasz gospodarz zniknął. Czy również przyszedłeś z informacjami na ten temat?
***
Sue przytakiwała głową, podczas gdy młody Gangrel „rozmawiał” z Angeliną. Po chwili szepnęła do niego:
-Ech dajmy sobie spokój z tą kretynką. Idziemy?
Weles postanowił, że udadzą się do piwniczki na wino. Jednak tam czekało na niego niemałe zaskoczenie. Klapa do pomieszczenia została zatrzaśnięta na głucho. Ze środka dobiegały chichoty wampirzyc Brujah i donośne, krzykliwe męskie głosy. Przy klapie kręciło się kilku Ghuli, najwidoczniej wściekłych i próbujących skłonić gości aby wpuścili ich na dół i pozwolili im zabrać trochę alkoholu i zmagazynowanej krwi, gdyż nie mieli co podać gościom.
Weles i Sue mogli spróbować w dwójkę przekonać Brujah, by ich wpuścili, bądź też wrócić na salę, gdzie w dalszym ciągu stało kilka butelek z krwią, a towarzystwo bawiło się w najlepsze.
***
Wampirzyca – Żółtodziób obserwowała uważnie dyskusję między dwójką Tremerów i przez to, praktycznie nie zwróciła uwagi na przeklinającego Welesa. Nie potrafiła zaangażować się w słuchanie kilku osób na raz, a na całą przepychankę między Alex i Maximilianem patrzyła ze zdziwieniem, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje. Angelina zamilkła więc na dłuższą chwilę, zastygając z półotwartymi ustami.
W końcu wstała i podążyła za Edwardem, który postanowił przejąć inicjatywę i ruszył po schodach na górę Młoda wampirzyca minęła go i poprowadziła całą trójkę do jednego z pokoi – był to pokój pierwszy od góry, z lewej strony. Angelina delikatnie nacisnęła na klamkę, uchyliła drzwi.
-
Ojcze? – Spytała, ale z pokoju odpowiedziała jej tylko głucha cisza. Pchnęła drzwi i zapaliła światło. Tym razem okiennice były zamknięte, więc słońce nie przywitało intruzów swoimi śmiertelnymi promieniami.
Pokój nie należał do zbyt wielkich. Pod jedną ze ścian stało duże, dwuosobowe łoże, a obok niego dwie małe szafki nocne. Po przeciwnej stronie stała szafa, a obok niej mieściły się drzwi do małej łazienki oddzielonej cienkimi ściankami. Pod samym oknem stał stolik i dwa wygodne fotele. Na wyposażenie łazienki składał się sedes, niewielka umywalka i prysznic.
Pierwsze co można było zauważyć to pomięta pościel, która wyraźnie wskazywała na to, że ktoś na niej leżał.
Po chwili do pokoju wszedł Ghul, ten, który wcześniej poszedł zamknąć okiennice.
-
Panienko – zwrócił się do Angeliny –
Nie chciałem siać paniki przy tych wszystkich młodych wampirach, ale musi Pani na to rzucić okiem. - Podszedł do okna i wskazał na framugę. –
Okno zostało wyważone z zewnątrz, a do tego, ktoś przystawił drabinę do ściany domu, tak by ułatwić sobie wejście. Obawiam się, że ktoś mógł się włamać. Pytanie po co? Panienko, czy coś zniknęło z pokoju?
Młoda wampirzyca potrząsnęła głową, rozglądając się uważnie po pokoju. Potrząsnęła przecząco głową.
-
Jestem pewna, że Ojciec wszedł do siebie do pokoju. Mieszkam za ścianą i słyszałam wyraźnie zatrzaskiwane drzwi. Kiedy skończyłam robić paznokcie i przyszłam do niego, już go nie było, a słońce poparzyło moje ręce. Ale też… Gdyby coś mu się stało, to albo leżałby tu regenerując się, prawda? – spytała z dużą nadzieją w głosie.