Wiemy, kto zagra w "Warcraft"


Duncan Jones stawia na aktorów młodego pokolenia posiadających w miarę czystą kartę filmograficzną albo czeka z ujawnieniem swoich bomb castingowych do końca. Trzeba przyznać, że kolejne konkretne nazwiska, które zostały oficjalnie obsadzone w ekranizacji "Warcrafta" nie należą do pierwszej ligi Hollywood i dopiero wyrabiają swoją markę w tym wielkim świecie.

ben foster, warcraft

Kogo zobaczymy w głównych rolach? Zdecydowano się na Bena Fostera, Toby'ego Kebbella, Roba Kazinsky'ego oraz Dominica Coopera. Wspomniany kwartet dołączył do wcześniej ujawnionej pary – Travisa Fimmela i Pauli Patton.

Oczywiście, nie mam nic przeciwko nowym twarzom, bo to właśnie dzięki takim wysokobudżetowym dziełom prawdziwe perełki potrafią wypłynąć na powierzchnię, lecz w przypadku typowego blockbustera brak afiszowania znanymi postaciami może się okazać niemałym mankamentem. Mimo wszystko, "Warcraft" nie jest tak mocną marką jak "Gwiezdne Wojny" czy "Władca Pierścieni", aby przyciągnąć przeciętnego zjadacza chleba do sali kinowej samą siłą tytułu. Pozostaje tylko liczyć, że doświadczeni twórcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, co robią.

Odpowiedz
Wydaje mi się, że właśnie przy takich znanych, "growych" czy książkowych ekranizacjach warto zainwestować w mało znane twarze. Szczerze mówiąc, wolę patrzeć na jakąś nieznaną twarz niż na DiCaprio czy Pitta w roli trolla, bo zamiast skupiać się na fabule itd., będę wciąż myślał o tej gwieździe. Jakoś zawsze tak mam w filmach fantasy.
Odpowiedz
Absolutnie się z Tobą zgadzam, Lionel. Sam wychodzę z takiego założenia, także w przypadku seriali fantastycznych (chociażby mój ulubiony "Star Trek", gdzie pomyłką było zatrudnienie Scotta Bakuli jako kapitana Enterprise'a). Sęk w tym, że to jest niesamowicie ryzykowny ruch pod względem marketingowym, bo przeciętny widz najpierw zwraca uwagę na obsadę (bo to się rzuca w oczy na plakatach), a dopiero później na samą treść. Pal sześć, gdyby ten brak można było załatać osobą reżysera, ale prawdę powiedziawszy Duncan Jones, mimo iż diabelnie utalentowany i kręcący z głową, poza światkiem fantastycznym nie jest szerzej znany. W związku z tym trzeba będzie włożyć więcej środków na reklamę, a to zawsze zwiększa próg rentowności danego filmu

Nawet taki Farrell czy Pitt, który pojawiłby się na 10 minut filmu, pomógłby "Warcraftowi" bardzo.
Odpowiedz
Ale czy na prawdę sądzisz, że na ten film pójdzie ktoś, kto nie ma pojęcia, co to WoW? Raczej 100% widowni będą to osoby grające, mające styczność z uniwersum itd. Głównie prawie wszyscy w miarę intensywnie interesujący się typowym heroic fantasy i grami. Nie sądzę, by nagle przyszły jakieś osoby z ulicy. Poza tym dla tych WoWowych fanów i tak będzie mało istotne, czy na ekranie pojawi się Crow, Farrell czy Wayne. Dla nich będą istotne efekty, fabuła i postacie jako one same, a nie aktor.
Z tego powodu trzymałbym się mało rozpoznawalnych twarzy, by nie rozzłościć fanów, którzy często narzekają na znanych aktorów w ekranizacjach książkowych/growych.
Odpowiedz

Cytat

Dla nich będą istotne efekty, fabuła i postacie jako one same, a nie aktor.
Z tego powodu trzymałbym się mało rozpoznawalnych twarzy, by nie rozzłościć fanów, którzy często narzekają na znanych aktorów w ekranizacjach książkowych/growych


Dokładnie tak. Wystarczy przypomnieć, co działo się u nas po ogłoszeniu obsady do nieszczęsnego "Wiedźmina". Na pewno trafią się jacyś przygodni, zbłąkani widzowie, którzy akurat poszli na "ten film, co tam biegają z mieczami za smokami", ale ich odsetek będzie równie wysoki, jak osób, które widziały Arthasa w pół roku po premierze WotLK
Odpowiedz
← Nowości

Wiemy, kto zagra w "Warcraft" - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...