Cykl "Batman: Arkham" to najlepsze gry o Mrocznym rycerzu. Kropka. Nie ma co pisać "ale", dzielić włosa na czworo, tak po prostu jest. Pierwsza część była świetna, miała owszem kilka wad, ale nikły one wobec zalet. Druga, co wydawało się prawie, że niemożliwe, wyniosła markę jeszcze wyżej. Wręcz na olimpijskie szczyty zajebistości.
Poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko. Naturalne zatem jest to, że rodzi się pytanie: Czy "Arkham Origins", prequel "Arkham Asylum", sprosta tym oczekiwaniom? Czy studio Warner Bros Montreal spisze się tak dobrze, jak do tej pory czyniło to Rocksteady? Po odpowiedzi zapraszam do recenzji "Batmana: Arkham Origins" pióra Couruna Yauntyrra.