Sam bóg śmierci naznaczył 17-letnią Ismae niezwykłym brzemieniem i zdolnościami.
Jako assassin, może uchronić swój lud przed zatraceniem i zdradą. Jednakże, aby tego dokonać, musi zabijać. Nawet tych, których kocha.
Noszę ciemnoczerwone piętno, biegnące od lewego ramienia po prawe biodro, ślad po truciźnie, którą matka dostała od znachorki, by pozbyć się mnie ze swego łona. Według znachorki, fakt, że przeżyłam, to nie żaden cud, a znak, że zostałam poczęta przez samego boga śmierci.
Zakłamanie, żądze i zdrada.
Muszę przyznać, że "Posępna Litość" na początku mnie kompletnie nie zachwyciła. Mijając ją na półce w księgarni może bym na chwilę zwróciła na nią uwagę, a później odłożyła zapisując tylko w pamięci jako ewentualny "zapychacz" w przypadku braku ciekawszych pozycji do czytania. Serio, serio. Nie wiem, co się stało z okładkami Fabryki Słów, ale kiedyś ich mistrzowskie grafiki wydawały mi się synonimem dobrej fantastyki. Teraz, co stwierdzam z przykrością, niektóre bardziej kojarzą mi się z tanimi romansami niż dobrym kawałkiem fantastyki. Podobnie było z "Posępną Litością" – ot, kolejne czytadło leżące na półce z fantastyką podszyte średniowiecznym klimatem.