Ja osobiście jestem nastawiony, że walka jest elementem, który jest jak ozdoba. Pamiętam, że na jednej sesji jako szlachcic z imperium, który nie stoczył żadnej walki tylko wyglądał groźnie zachowywał spokój etc. nawet w podziemiach miasta gdzie byli kultyści była taka piękna scena...
Wpada moja postać, wszyscy wrogowie zamierają, znany szermierz i wielki mistrz walki z opowieści, niezrównany wojownik straszna mina i złe spojrzenie, ocaleni ze straży miejskiej wołają "Rardar jest tutaj". Zapada martwa cisza. Obsrany strasznie stoi przeciw wrogą, dalej w sali widać przywódce kultystów. Nagle, któryś z czcicieli demonów pyta kolegę czy widział jak on walczy, tamten odpowiada nie ale słyszał, że jest straszliwie silny. Lider wyznawców widząc, że jego sługi są sparaliżowani strachem na jego widok decyduje się wyzwać go na pojedynek. Stają na przeciw siebie, moja postać panika straszliwa ale co zrobić dalej brnie w swojej roli niepokonanego wojownika. Kultysta wydobywał miecz a nasz dzielny wojownik zaczyna dialog:
- Stój! Nie zauważyłeś tego?
- Czego?
- Spójrz na swoje stopy.
- ...-
- Jest tam pełno gruzu i kamieni. Jest to niebezpieczne lepiej uważaj. Zauważyłem, że nie zwracasz na to uwagi i wolałem cię ostrzec.
Cisza mierzą się wzrokiem, po chwili przeciwnik zrzuca broń poddaje się i w momencie wpada reszta drużyny z odsieczą gdzie moja postać nabawiła się kolejnej blizny na twarzy.