Rozmach gier MMO wciąż mnie zaskakuje. Nie ma nic lepszego od ogromnych bitew, jakie rozgrywają się między frakcjami graczy. Wczoraj odbyła się jedna z nich – w EVE Online na przeciwko siebie stanęły dwa najpotężniejsze sojusze walczące kontrolę regionu zwanego Fountain, na którym znajdują się cenne złoża minerałów – Test Alliance Please Ignore (TEST) oraz Clusterfuck Coalition (CFC).
Międzygwiezdna bitwa przybrała naprawdę duże rozmiary – jeden z producentów gry ujawnił, że wzięło w niej udział 4070 pilotów. Walki trwały około pięciu godzin, poległo łącznie 2900 statków, a zwycięską stroną okazała się frakcja CFC. Jeszcze nie oszacowano strat finansowych, aczkolwiek w styczniowej batalii, w której wzięły udział te same korporacje, lecz stroną przegraną okazał się CFC, stracono 20 tysięcy dolarów. A w styczniu w pojedynku ochrzczonym bitwą pod Asakai wzięło udział "jedynie" 3615 osób. A więc około tysiąca mniej niż wczoraj.
Starcie relacjonowało kilka serwisów, a na Twitchu można było je oglądać na żywo. Z pewnością takie konflikty to świetna reklama dla EVE Online, ale nie ma w tym nic złego, bo trzeba przyznać, że takie wydarzenia aż proszą się o stosowną informację i pokazują duże możliwości growych produkcji.
Bardzo prosto - EVE może przeliczyć każdą sumę na dolary ze względu na oficjalny serwis sprzedaży PLEXów. Jeden PLEX, czyli 500 milionów ISKów (obecnie trochę więcej) kosztuje 15$.
PLEX, czyli Pilot License Extension pozwala graczom na opłacenie swojej subskrypcji przy pomocy pieniążków z gry.
Wyobraź sobie bitwę w Diablo III, gdzie można naprawdę zginąć i tracisz wtedy sprzęt cały. Na podstawie średniej wartości w Domu Aukcyjnym wycenia się ile $ zostało "staconych" w danej bitwie. Ale to nie znaczy, że ktoś Ci coś zabiera z konta bankowego (pod warunkiem, że nie płaciłeś prawdziwej kasy za itemy z DA ;p).
Withord nie rozumiesz chyba, że pieniądz to jest również miernik wartości, a nie tylko środki w portfelu, czy na koncie. Jak idziesz do sklepu i widzisz cenę 2,50zł, to wiesz, że to nie jest pieniądz, a miernik wartości.
Co do "straty" graczy, to jak najbardziej można ją realnie wycenić. To tak jakbyś kupił sobie książkę, wrócił z nią do domu. Nagle książka staje w płomieniakach i zamienia się w proch. Czy nie straciłeś w ten sposób pieniędzy? Mimo, że nikt Ci ich "fizycznie" z konta nie zabrał?
Jop, Frey ma rację - szczególnie, że wiele sojuszy czasami robi fizyczną zrzutę i na przykład kupują PLEXy w hurtowych ilościach; dla członków sojuszy, jako lepszą formę przechowywania środków (bo cena PLEXa powoli, ale stale rośnie), czy po to, by zaopatrzyć się w środki do budowy tytanów, największych i najdroższych kryp w grze.
Dodatkowo, EVE to gra w której może dojść do bardzo realnych przestępstw - sytuacja sprzed kilku miesięcy, polskiemu sojuszowi, C0venowi, ktoś włamał się na konta i ukradł kilka tytanów, sprawa została zgłoszona na policję jako kradzież własności wartej w przeliczeniu kilkanaście tysięcy złotych.
Nawet nie wiem, szczerze mówiąc - nie wypłynęła konkluzja tej sprawy na wierzch w większych EVE-kanałach informacyjnych, a ja też nie śledziłem tego aż tak bardzo.
Inna sprawa - w jakiej innej grze mapą może trząść sojusz o nazwie Test Alliance Please Ignore? I może go cisnąć twór o nazwie Clusterfuck Coalition?
I co najpiękniejsze - twórcy gry nie mają o to pretensji, przeciwnie, przybijają liderom piątki na fanfestach. No i takie luźne nazwy dają trochę poczucie, ze w poważnej grze o internetowych statkach ktoś jeszcze ma poczucie humoru - przykładowo wolę zdecydowanie być częścią sojuszu Gentelmans Agreement i krzyczeć na lokalnym czacie TALLY HO!, albo HUZZAH!, niż być w niektórych sojuszach, na które trafiam w GW2 - jak na przykład Zemsta Mroku Akaszy, Ostatni Lot Feniksa, Powstanie Orłów, czy inne takie, jedna bardziej napuszona od drugiej