[World War Z] Recenzja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "World War Z"!

"World War Z" ciężko nazwać ekranizacją książki o tym samym tytule, której autorem jest Max Brooks, syn znanego komika, Mela Brooksa. Film ciężko nazwać ekranizacją, bo chociaż opowiada o tym samym świecie, to w całkiem odmienny sposób niż książka. Dla dociekliwych dodam, że o ile literacki pierwowzór jest czymś w rodzaju zbioru krótkich historii i wspomnień osób, które przeżyły tytułową wojnę, o tyle film skupia się na "czasie rzeczywistym", czyli momencie, w którym ta wojna wybucha. A jak wybucha? I czy rzeczywiście jest to wojna? Po kolei.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
A mnie film tak nie porwał. Miał momenty, ale w ogólnym rozrachunku spodziewałem się czegoś więcej. Bardzo podobał mi się początek. Praktycznie od razu zostajemy wrzuceni w centrum akcji i brak częstego w tego typu filmach: "Ojej, nie strzelaj do niego, może to jeszcze człowiek, tylko chory?". Pif, paf, włamujemy się do sklepu, robimy zapasy na tę apokalipsę i próbujemy przetrwać - świetny start.

Później niestety było gorzej. Na świeżo po filmie miałem w głowie wiele rzeczy, jakie mi się nie podobały, ale teraz po kilku dniach, ciężko mi przypomnieć sobie poszczególne sceny, co też nie świadczy o nim dobrze. Generalnie taki średniak na wakacje. Moim zdaniem lepiej poczekać aż wyjdzie jakieś DVD niż iść do kina, ale obejrzeć warto ze względu na świetnego Brada Pitta i zdjęć z Jerozolimy.

5/10

SPOILER
Rozbroiła mnie scena, gdy żona dzwoni po raz drugi do Gerry'ego i mówi, że wcześniej dzwoniła, ale nie odbierał, a ten tylko przytakuje, zamiast powiedzieć: głupia ***** przez ciebie zginęło kilku świetnych ludzi, jak mówiłem, że będę dzwonił, to na ch** dzwonisz!

No, musiałem to powiedzieć


Tonari no Totoro!
Odpowiedz
Także spodziewałem się czegoś więcej. Obejrzałem film w całości, ale raczej z umiarkowanym zainteresowaniem, co chwila patrząc, która godzina. Gdyby nie zombie, pojawiające się co jakiś czas na ekranie, aby mnie pobudzić, pewnie bym usnął. Generalnie mogło być lepiej - scenariusz na początku ciekawy, jednak później, schodzący coraz to w dół, a cała akcja opiera się na szukaniu sposobu na wirusa, rozmowie z żoną i ucieczką przed zombie. W prawdzie ogląda się to bardzo dobrze, ale dla mnie to za mało na dobry film. Poza tym nie ma posiada nawet zapadających w pamięć scen, jak na przykład "Jestem legendą", który choć mnie czasami nudził, to nadrabiał wzruszającymi momentami (o losie psa chyba nigdy nie uda mi się zapomnieć).

Moja ocena: 5,5/10
Odpowiedz
O, ja również podzielam Wasze zdanie! Mi się również film wizualnie całkiem podobał (plus za epicką muzykę w trailerze). Ale najbardziej brakowało mi jakiś twistów, zaskoczeń w samej fabule. No proszę, kogo przekonało wytłumaczenie tego pana w bodajże Jerozolimie? Generalnie szczątki jakiegoś większego sensu podane były ekspresowo i bez większego przekonania. Szkoda, bo jakby popracować nad fabułą, to film by na tym tylko skorzystał. A tak to jest to zwykła akcja w różnych miejscach i uciekanie przed zombi. Bez większego sensu, a już na pewno - bez żadnych zaskoczeń.

Chociaż na dobrą sprawę wizualnie bardziej porwał mnie "Pacific Rim". Zdecydowanie ten film bardziej polecam.
"Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie."
Odpowiedz
← Artykuły

[World War Z] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...