Patrząc na wiek inicjacji tych "młodszych ciałem" (sry, Hawk ;p) forumowych towarzyszy, to mogę powiedzieć, że odstaję mocno, ale nie tak, jak Gothi - bo już w życiu piłem.
A co? Pół puszki piwa (tak 1/3 Żubra i parę łyków Calsberga) i jedną drinkówkę Smirnoffa (takie małe buteleczki z drinkiem). No i parę łyków wina. Piwo nie smakowało, wino nawet nawet (bo, przyznać trzeba, z wyższej półki), drinkówka taka sobie. A było to ze 3 miesiące temu (pierwszy łyk), czyli miałem lat 16 i trochę. I nie chodzę na klasowe imprezy (wóda + zioło, jakże by inaczej T_T), czasem do jakiegoś klubu, by posiedzieć z kumplami. Ale nie piję na mieście...
Why? Bo mam cholernie liberalnych rodziców pod tym względem. Mogę pić - ale w domu, najlepiej z nimi. I do tej pory zrobiłem to raz (owe wino). Czy zrobiłem to dla szpanu/udowodnienia jaki jestem dorosły/inne? Raczej nie. Spróbować, określić, czy dobre, i tyle.
I dobre, ale nie na tyle, by robić to często. Okazjonalnie - jak najbardziej.