Używki: młodzież - inicjacja.

Hem. Hem. Strange.
Patrząc na wiek inicjacji tych "młodszych ciałem" (sry, Hawk ;p) forumowych towarzyszy, to mogę powiedzieć, że odstaję mocno, ale nie tak, jak Gothi - bo już w życiu piłem.

A co? Pół puszki piwa (tak 1/3 Żubra i parę łyków Calsberga) i jedną drinkówkę Smirnoffa (takie małe buteleczki z drinkiem). No i parę łyków wina. Piwo nie smakowało, wino nawet nawet (bo, przyznać trzeba, z wyższej półki), drinkówka taka sobie. A było to ze 3 miesiące temu (pierwszy łyk), czyli miałem lat 16 i trochę. I nie chodzę na klasowe imprezy (wóda + zioło, jakże by inaczej T_T), czasem do jakiegoś klubu, by posiedzieć z kumplami. Ale nie piję na mieście...
Why? Bo mam cholernie liberalnych rodziców pod tym względem. Mogę pić - ale w domu, najlepiej z nimi. I do tej pory zrobiłem to raz (owe wino). Czy zrobiłem to dla szpanu/udowodnienia jaki jestem dorosły/inne? Raczej nie. Spróbować, określić, czy dobre, i tyle.

I dobre, ale nie na tyle, by robić to często. Okazjonalnie - jak najbardziej.
Odpowiedz
Aż człowiekowi dusza rośnie gdy czyta takie posty.. Chociaż było dane mi widzieć margines który miał najwyżej 13 lat... leżał sobie na ławce w cieniu i spał sobie przytulając sie do ćwiartki absa... Szczerze korciło mnie by do szczyla podejść i pierw dać mu kilka płaskich (a rękę mam ciężką) a potem zaciągnąć do domu przed rodziców... Ale nie byłem w swoim mieście i tylko podkręciłem głową. Ale takie sytuacje zdarzają sie coraz częściej i to mnie boli... Gdybym był na miejscy rodzica takiego gówniarza to nie wiem co bym mu zrobił... Ehh szkoda gadać.
Odpowiedz
Generalnie to pierwszy raz spróbowałem alkoholu za granicą w wieku chyba 14 lat (magiczna liczba?). Pewnie dlatego, że pierwszy raz zdarzyła sie ku temu okazja. Była to jakaś włoska pomarańczówka 20-sto procentowa. W smaku takie sobie, ale zabawa później jakby fajniejsza . Zdarzyło mi się jeszcze na jakimś sylwestrze przesadzić, czego nie wspominam najmilej... Próbowałem z alkoholi wszystkiego (chyba ). Dziś tylko piwo sobie żłopnę od czasu do czasu (czy to jakieś spotkanie towarzyskie, czy meczyk Widzewa z kolegami w pubie ), łyk wina co najwyżej po niedzielnym obiedzie od ojca, przy większych okazjach (jak zbliżająca sie wielkimi krokami studniówka) można i łyknąć ze trzy 50. Dlaczego? Ciężko powiedzieć... Chyba dla lepszej zabawy, 'przyzwoitości' (jakkolwiek dziwnie to w tym przypadku brzmi). I chyba stwierdzenie, że wszystko jest dla ludzi, jest tu jak najbardziej na miejscu. Trzeba tylko wiedzieć na czym i kiedy poprzestać . Jeśli bardzo bym chciał, myślę że nie miałbym problemów z odmówieniem nawet tego jednego piwa i na pewno nikt by na mnie krzywo nie patrzył (choć pewnie dopytywali by się, dlaczego ).

Denerwuje mnie natomiast generalizowanie osób pijących do stereotypowego kolesia, który co chwila chodzi narąbany jak ruski drwal. Bo bądź co bądź pice, czy to od święta, czy co drugi dzień i tak będzie nazwane piciem. Także wszytko zależy od tego, jakie picie, z kim, czego, dlaczego i ile.

Co do artykułu... normalny.

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
Odpowiedz
Ja spróbowałem alkoholu w wieku 14 lat i ostro sie schlałem..nie powiem wódka wino i piwo to zła mieszanka ..a najlepsze że to były urodziny kumpla a co sie w domu działo to masakra.......widze ze tu parę osób wypowiada sie na temat "zioła" ....alkohol i narko. w alkoholu nie widze nic złego ...jeśli potrafi sie pic ..jedno piwo jeszcze nikomu nie zaszkodził ...a zioło też nic strasznego...jak ktoś chce proszę bardzo a i też nie zaszkodzi...co innego jakaś feta czy piguły to juz są debile że hej ....no po prostu poje...... taki to do Monaru i spox
Odpowiedz

Cytat

a zioło też nic strasznego...jak ktoś chce proszę bardzo a i też nie zaszkodzi...


Z tym to akurat bym polemizował...
Odpowiedz

Użytkownik Tokar dnia Dec 17 2006, 12:24 AM napisał

Z tym to akurat bym polemizował... 

[post="51644"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]




Dlaczego...robią to na własną odpowiedzialność ...jedyny skutek to ...brak kasy i niszczenie płuc ale stymuluja prace mózgu i wątroby...czytałem to gdzieś .....głupi niech ćpa...
Odpowiedz
Marihuana to taki sam narkotyk jak papierosy czy alkohol. Z tym czy jest szkodliwa czy nie to nie trafisz, bo zależy który zespół 'amerykańskich naukowców' się weźmie do roboty. Teraz mówią, że nie szkodzi za pół roku będą mówić, że szkodzi.

A wychodząc z twojej filozofii Gartris - "wszystko dla ludzi" to i branie kokainy czy amfy nie powinno być postrzegane negatywnie. Niestety ale taka jest specyfika narkotyków, że w pewnym momencie granica się zaciera i jest już za późno. Nie ważne czy palisz fajki, pijesz na imprezach czy bierzesz amfe przed klasówką w szkole.

Im jesteś młodszy (i im bardziej wydaje ci się że jesteś dorosły) tym trudniej zauważyć granicę. Jedni ją widzą i nie przekroczą, inni przekroczyli i się tego przestraszyli, a inni sobie zbagatelizowali. I ci skończą w przyszłości jako potencjalni alkoholicy, PoCHP'owcy czy ćpuni (i nie mówię tu o junkach z dworca, tylko młodych i ambitnych ludziach).

I są jeszcze tacy którzy wiedzą, że gdzieś tam istnieją granicę ale mają to głęboko w poważaniu i poszerzają swoje horyzonty w zupełnie innych kierunkach. Tak, mówię o sobie .
Odpowiedz

Cytat

...a zioło też nic strasznego...jak ktoś chce proszę bardzo a i też nie zaszkodzi...


Tu stanowczo popieram Tokara. Alkohol nawet w odrobinę większych ilościach to jeszcze do wytrzymania ale jakiekolwiek narkotyki czy papierosy to już inna zupełnie sprawa i dla większości ćpunów palaczy (to jeszcze w miarę do przełknięcia ale i tak trudno) nie żywię zbyt przyjaznych uczuć, no chyba że znam ich dobrze i wiem ze jest to ich główna wada. A żeby nie było za chwile ze nie ma w tym spójności bo alkohol tez narkotyk itp. to powiem że co do do pijaństwa mam podobne uczucia. A odrobina piwa po kiełbaskach z ogniska działa dobrze na trawienie ;p A papierosy w żadnej sytuacji nie działają dobrze.
Odpowiedz
Hm, z tego co widze dla was nie ma różnicy pomiędzy papierosami a narkotykami, uważam, że się mylicie. Wiem, że po narkotyki, choćby nawet marychę nie sięgnę. Dlaczego? Otóż uważam, że marychya to również narkotyk. A wiem, że chce coś w przyszłości osiągnąć dlatego nawet nie chce próbować.


Widze, że temat przechodzi na używki dlatego zmieniam nazwę
...i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia-
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest [potrzebna] mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego : sześćset sześćdziesiąt sześć.
Odpowiedz
Gdyby zamiast tytoniu, kiedyś tam, sprowadzono do Europy marychę, to ta była by powszechnie dostępna w skutek tradycji. Szkodliwość obu jest porównywalna, z lekkim większym truciem w maryśce właśnie. Jednak papierosy są powszechnie tolerowane mimo wszystko, bo tak historycznie się złożyło...
Odpowiedz
A czy jest jakaś różnica między marihuaną a papierosami? Wszystko co prowadzi do naginania mojej woli, a w rezultacie czyni mnie swoim niewolnikiem jest narkotykiem. Nie ważne czy masz na myśli czekolade czy papierosy...
Odpowiedz
Dokładnie =] Jednak chodziło mi w tym momencie o substancje w samym syfie tym. I na dobrą sprawę, każdy z nas jest chyba od czegoś uzależniony... Ważne tylko, żeby tego uzależnienia nie było można wykorzystać przeciwko nam...
Odpowiedz

Użytkownik Gothi dnia Dec 18 2006, 03:40 PM napisał

Gdyby zamiast tytoniu, kiedyś tam, sprowadzono do Europy marychę, to ta była by powszechnie dostępna w skutek tradycji. Szkodliwość obu jest porównywalna, z lekkim większym truciem w maryśce właśnie. Jednak papierosy są powszechnie tolerowane mimo wszystko, bo tak historycznie się złożyło...

[post="51730"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]


Kilka państw już wprowadziło zakaz palenia w miejscach publicznych
Jak dla mnie, palenie to najgłupsza rzecz, jaką można robić
Czemu zaczynamy palić? Dobre pytanie
Co z tego mamy? Mniej kasy, mniej czasu i większy stres. Kto wymyślił tłumaczenie "palenie odstresowuje"?

Użytkownik Gothi dnia Dec 18 2006, 05:35 PM napisał

Dokładnie =] Jednak chodziło mi w tym momencie o substancje w samym syfie tym. I na dobrą sprawę, każdy z nas jest chyba od czegoś uzależniony... Ważne tylko, żeby tego uzależnienia nie było można wykorzystać przeciwko nam...

[post="51739"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]



Każde uzależnienie jest wykorzystane przeciw nam dlatego... Kończę z MMO

Nie piję, nie palę i nie będę
www.maxpayne.boo.pl
Odpowiedz

Cytat

Czemu zaczynamy palić?


1. Dlatego, że jest to modne.
2. Dlatego, że palą nasi znajomi. Jak idą na przerwę na dymka to chcemy iść z nimi.
3. Dlatego, że papierosy pomagają się odchudzać (argument dobry dla kobiet), a jak się je próbuje rzucić to zaczyna się tyć.
4. Dlatego, ze ciągle panuje jakiś mit wokół papierosów. Wystarczy sobie przypomnieć reklamy z 'marlboro manem' - mustangi, dziki zachód, kowboje... A papierosy dla kobiet? Lekkość, gracja, powabność... Spece od marketingu wiedzą co robią.
5. Dlatego, że ktoś próbuje z ciekawości i się daje złapać w nałóg.
6. Dlatego, że palą nasi rodzice, dlatego, że matka paliła będąc w ciąży.


Tak czy owak to cholerny nałóg. Przykro się robi jak się widzi jak ludzie się w ten sposób wykańczają.
Odpowiedz

Użytkownik Gothi dnia Dec 18 2006, 04:40 PM napisał

Gdyby zamiast tytoniu, kiedyś tam, sprowadzono do Europy marychę, to ta była by powszechnie dostępna w skutek tradycji. Szkodliwość obu jest porównywalna, z lekkim większym truciem w maryśce właśnie. Jednak papierosy są powszechnie tolerowane mimo wszystko, bo tak historycznie się złożyło...

[post="51730"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]




Dokładnie paierosy wyparły marichuane i haszysz a i tak dostep jewst jak do papierosów...wiec zadna róznica...no moze w cenie ...i działaniu ale za białe to w 100% powinni dilerów zabijac...to dopiero jest zaraz piguły koks czy feta
Odpowiedz
Co do papierochów wrażenia mam jednoznacznie negatywne. Oczywiście kiedyś się popróbowało, ale poza niesmakiem w ustach nic ciekawego nie pozostało mi po tych szaleństwach... Swego czasu (na studiach) popalało się fajeczkę (do dzisiaj mam niezła kolekcję - z wrzośca, bukszpanu...), ale ćmiłem akurat ze względów towarzyskich, ponieważ prawie wszyscy moi przyjaciele palili tytoń w fajach. Ciekawy był to widok, kiedy przychodziliśmy do knajpy, obsiadaliśmy wtedy stolik, a klientom i kelnerkom wyłaziły gały, gdy faceci (czyli my) wyciągaliśmy kapciuchy, faje, niezbędniki, zaczynaliśmy przypalać ikopcić na potęgę. Obecnie nie palę już niczego i jestem zdecydowanym wrogiem kurzenia. Upadla człowieka i pozbawia go wolnej woli - mały przykładzik - podróżując na długich trasach autobusem (do Niemiec, Francji) żałosny widok stanowią ludzie, którzy nie mogą wytrzymać godziny bez dymka i błagają kierowcę, aby zatrzymał się choć na chwileczkę... Obrzydliwe...
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
Każdy nałóg jest zły, a co do alkoholu to wystarczy, że wybiorę się do sklepu, np. w Wigilię, już przed samą kolacją poszedłem jeszcze do sklepu, a kilku pijaków już trzymało zapasy, bo sklep zamykali i tak całą noc.

Odpowiedz
← Karczma

Używki: młodzież - inicjacja. - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...