Tak. Udało ci się. Twój pokemon ukazał się lepszy ,ale tamten Pichu w dziwny sposób dał się złapać. Elektryczna mysz po prostu poddała się po kilku ciosach Charmandera. Towarzyszący ci Kenny Clemens był twoim najlepszym przyjacielem. Chłopak miał rude, krótkie włosy, zielone oczy ,szczupłą sylwetkę ciała i średni wzrost. Jego strój przedstawiał się następująco : jasnoniebieska bluza, brązowa skórzana kurtka, czarne spodnie i zwykłe buty. Na ramieniu miał zawieszoną torbę podróżną z niezbędnymi rzeczami. Kumpel niestety nie miał takiego szczęścia co ty. Jego pierwszym przeciwnikiem okazał się Pidgey. "Bulwa" bo tak miał na imię Bulbasaur Kennego pokonał swojego oponenta z niemałym trudem.
- Kurde no nie wierzę - powiedział Kenny gdy podnosił pokeball z schwytanym Pidgeyem - Zawsze masz takie szczęście ? Zobacz ty masz Pichu a ja schwytałem jakiegoś ptaka . Dokąd dalej ruszamy ? Do Viridian City ? Słyszałem że w tamtejszym lesie żyją pokemony robaki ,które można złapać. Sugeruję abyśmy tam potrenowali nasze poki. Chyba ,że masz jakąś lepszą propozycję
- Pokemony robaki nie są moimi ulubionymi Pokemonami. Ale czemu nie? Z takiego Butterfree byłbym zadowolony - uśmiechnął się - A co do twojego Pidgeya... Miej na uwadze to, że nawet taki "ptak" może stać się silnym Pokemonem, jeśli dobrze go wytrenujesz. Musisz tylko dbać o jego dobre samopoczucie i ćwiczenie poprzez atakowanie jakiejś skały czy drzewa, bieganie albo sparing ze mną. Zresztą, trzeba przyznać, że nie dał się łatwo pokonać, co wskazuje na jego dużą wytrzymałość - pocieszył Kenny'ego. Następnie wyjął baton z plecaka i zaczął go jeść, idąc do lasu. Ciekawe, co tam zastanie. Na razie początek podróży okazał się dla niego wyśmienity - zdobył swojego Pichu! Od razu polubił tego małego, elektrycznego Pokemona na tyle, że w połowie wędrówki postanowił wypuścić go z pokebola, aby ten mógł z nim podróżować. Pichu zareagował rażąc prądem. Przynajmniej wiadomo, że jest zadowolony z decyzji swojego trenera.
Decyzja została szybko podjęta. Ty i twój przyjaciel zdecydowaliście się udać do Wertańskiego Lasu ,ale najpierw musieliście dostać się do Wertanii. Po kilkunastu pokonanych krokach wypuściłeś niedawno schwytanego Pichu, który wraz z Charmanderem zaczął wesoło hasać . Kenny wolał trzymać swoich podopiecznych w pokeballach. Zresztą niedawno zmęczyły się walką.
Idąc drogą numer 1 zauważyliście pewną scenkę. Młoda dziewczyna została zatrzymana przez trzech pewnych siebie chłopaków. Prawdopodobnie należeli do jakiegoś miejscowego gangu.
Nieznajoma wyglądała jak typowa nastolatka. Karnacja skóry była jasna, oczy brązowe, długie włosy sięgające do pasa miały kolor różowy. Dziewczę było średniego wzrostu i posiadała szczupła sylwetkę ciała i niewielki biust. Strój nastolatki stanowiła czerwona bluzka, niebieska krótka spódniczka, brązowy pas ze złotą klamrą białe rajstopy, zwykłe proste buty. Na plecach młodej damy zawieszony był pomarańczowy plecak. W dłoni dziewczyna trzymała metalowy kij bejsbolowy z pewnym napisem.
Każdy z napastników był różnego wzrostu a ich włosy miały barwy : niebieski ,czerwony i zielony. Przywódca "zbirów" nosił dość nietypową kurtkę . Miała ona na ramionach ćwieki.
- Dawaj kasiorę jeżeli chcesz ruszyć dalej - odezwał się dowódca
- Mój Wpierdol dawno nie był używany - odpowiedziała hardo nastolatka - Podejdź bliżej jeżeliś taki cwany.
- Aż taki głupi nie jestem - powiedział po czym wypuścił z dwóch pokebalii pewne stworzenia.
Okazały się nimi : dziki i agresywny Beedrill i Spearow, który natychmiast wzbił się w powietrze.
Pozostali członkowie gangu również wypuścili swoje potworki. Na trawiastym polu bitwy pojawiły się Ekans, Koffing, Rattata i Nidoran.
Wszystkie te pokemony osaczyły dziewczynę ,która wyzwoliła swoich podopiecznych. Pokemonami nastolatki z metalowym bejsbolem były : śliczny brązowy lis Eevee i tajemniczy pokemon roślinny przypominający gruszkę Chikorita.
Sześć pokemonów kontra dwa. Na pewno przydałaby się jakaś pomoc tej nieznajomej.
Dama w opałach? Ha! Spojrzał na przyjaciela i rzekł po prostu - Trzeba małej pomóc. Mała pewnie by się gniewała na te przezwisko, ale obecnie była zajęta ważniejszymi sprawami. Postanowił szybko interweniować. Mieli przewagę - zaskoczenie. Ten "gang" nie spodziewał się, że ktoś się wtrąci. Głupki! - Pichu atakuj Spearowa elektrowstrząsem! - krzyknął.
Pamiętał, że Pokemony elektryczne są skuteczne w walce z Pokemonami latającymi. A może coś mu się pomieszało? Cóż, statystyki są nieważne. Czasem nawet faworyt może przegrać. - Charmander! Atakuj Beedrilla! Warknięcie, a potem Drapanie!
Druga decyzja wynikała z pierwszej. Po bardzo krótkim namyśle zdecydował się zmierzyć w przywódcą zbirów, a oba Pokemony - Spearow i Beedrill - należały do niego.
Rozpoczął się sparing. Kenny zdecydował się że jego pokemony także wezmą w nim udział. Chłopak wyzwolił swoją Bulbasaur i Pidgeya.
- Bulwa zajmij się Rattatą a ty Pay spróbuj zająć czymś koffinga. No szkraby liczę na was! - zakrzyknął swoim podopiecznym
Wasze pokemony w ramię w ramię ruszyły ku wrogim stworzeniom.
- No proszę nadeszła jakaś odsiecz dla Ciebie - zwrócił się przywódca do nastolatki - Osa Wściekły Atak! - nakazał swemu Beedrilowi - Spearow pikuj na tego Pichu.
- Koffing trująca chmura!
- Nidoran staranuj tego Eevee!
- Rattata ugryź swego przeciwnika!
- Ekans spróbuj udusić tę gruszkę!
Słyszałeś jak pozostali jak pozostali członkowie grupy wydali rozkazy dla swoich pokemonów. Atakowana nastolatka także postanowiła dać szybkie polecenie podopiecznym.
- Fimel zaatakuj ugryzieniem i nie daj się staranować temu Nidoranowi - powiedziała szybko do Eevee następnie zwróciła się do Chikority - Linu uniknij ciosu Ekansa i warknij na niego.
Pokemony rozpoczęły manewry bojowe. Twój Pichu ruszył na wrogiego zawieszonego w powietrzu Spearowa, który natychmiast obrał go sobie na cel. Mała elektryczna mysz użyła Elektrowstrząsu na dzikim ptaku. Atak okazał się skuteczny. Podopieczny przywódcy gangu nie zdążył wykonać swojego pikowania. Volty przyszyły jego ciało i zmusiły do wylądowania na trawie. Teraz Spearow stanowił łatwy cel a przywódca gangu zaklął głośną widząc porażkę swojego pupila. Jak na razie było jeden do zera dla ciebie. W morderczym pojedynku stanęły naprzeciwko siebie Beedrill i Charmander. Pokemon smok ryknął głośno na dużego robaka lecz Osa nie przestraszyła się go i ruszyła na niego . Jej żądła zraniły twojego pupila powodując zatrucie rany. Charmander pisnął przeraźliwie. Beedrill okazał się na razie lepszy. Pokemony Kennego poradziły sobie podobnie jak twoje stworzenia. Bulbasaur staranowała swojego przeciwnika odpychając go na zbocze pola bitwy i przygniotła go swoim ciałem. Słyszałeś tylko głośny pisk Rattaty. Pojedynek Koffinga i Pidgeya zakończył się wygraną trującego poka. Gdy tylko ptak zbliżył się blisko lewitującej kuli ona wydała z siebie trującą chmurę ,która znokautowała Paya zmuszając go do awaryjnego lądowania.
Chikorita o imieniu Linu uniknęła ataku Ekansa po czym głośno na niego warknęła zmniejszając pewność siebie tego węża. Z kolei Eevee Fimel został staranowany przez fioletowego Nidorana, który dodatkowo zranił pokemona lisa swym rogiem.
Jak na razie był remis między twoją grupą a wrogim gangiem.
Nie mógł na razie pomóc reszcie - miał swojego rywala. Charmander jest zraniony, więc większe szanse ma z Pokemonem, który jest w słabym stanie, pomyślał, wracając do toczonego pojedynku. - Charmander! Atakuj Drapaniem Spearowa! Dokończ to zaczął Pichu! Przypieprz mu! - krzyknął w emocjach, dopingując gorąco swojego pupila. - Pichu, jesteś świetny! - pochwalił swojego nowego Pokemona, aby dodać mu otuchy - Kolejny elektrowstrząs, ale tym razem na na Beedrillu!
Chris miał głęboką nadzieję, że i tym razem taktyka "Pokemon elektryczny wygra z latającym" się powiedzie.
Polecenia zostały wydane. Twój Charmander cudem uniknął ataku Beedrilla , który użył swoich żądeł aby ponownie zranić smoka. Jaszczurze stworzenie ruszyło do rannego Spearowa i dokończyło to co zaczął Pichu. Ostre pazury Charmandera zraniły dotkliwie ptaka. Widząc ten czyn przywódca młodocianych zbirów odwołał swojego chowańca klnąc głośno pod nosem. Twój pokemon zdawał się być już wyczerpany tym atakiem. Musiałeś coś z tym zrobić aby nie stracić swojego przyjaciela. Atak Beedrila zatruł smoka.
Zgodnie z twoim rozkazem Pichu miał się zmierzyć z dziką "Osą". Mała żółta mysz użyła elektrowstrząsu. Wiązka tej energii lekko zraniła pokemona robaka, który wciąż wykazywał wolę walki.
Kenny obserwował pole bitwy.
- Bulwa dobij tego Rattatę! - krzyknął do Bulbasaur - A ty Pay wracaj - po tych słowach twój przyjaciel odwołał do pokeballa swojego ptasiego pupila.
Bulbasaur Kennego wykonała rozkaz swojego pana. Stworzenie zgniotło Rattatę tak aby nie mogło już walczyć.
Wrogi bandzior musiał odwołać pokemon mysz. Tymczasem tajemnicza nastolatka wydała polecenia dla swoich pokemonów.
- Linu staranuj węża! - krzyknęła do Chikority- Fimel dasz radę dalej walczyć ? - zapytała się lisa czekając na jego reakcję . Eevee pisnął cicho. Dziewczyna odwołała go do pokeballa.
Wrogi Nidoran ruszył w kierunku Pichu.
- Bulwa ruszaj na tego kolocjeża - krzyknął ponownie Kenny do Bulbasaur
Jego pokemon ruszył na Nidorana. Atak Bulwy zakończył się niestety niepowodzeniem. Nidoran uniknął ataku stworzenia i kontratakował swoim rogiem lecz Bulbasaur udało się wykonać obronny manewr . Walka między tymi stworkami była zażarta.
Chikorita Linu bezbłędnie znokautowała Ekansa pozbawiając go przy tym przytomności.
-Taaak! - krzyknęła z radością nastolatka.
Młody zbir musiał odwołać swojego podopiecznego.
- Koffing trujący gaz ! - wydał polecenie
Lewitująca fioletowa kula użyła swojego ataku. Gaz spowodował iż Pichu , Chikorita i Bulbasaur zaczęły się krztusić. Wrogi Beedrill również wydawał z siebie podobne odgłosy. Natomiast Nidoran okazał się na to odporny. Kolejny ruch należał do ciebie.
- Charmander wracaj! - wpuścił swojego pierwszego Pokemona do pokebola. Na razie nie miał czasu, aby go wyleczyć, jednak postanowił, że zrobi to zaraz po walce.
Gaz z pewnością był irytującym atakiem, ale... - Kenny! Przywołaj Pidgeya! Na chwilę, niech tylko rozwieje opary! - spojrzał w oczy kolegi. Wiedzieli, że latający Pokemon był teraz ich ostatnią deską ratunku. Ironiczna sytuacja - jeszcze wcześniej Kenny narzekał na Pidgeya, a teraz pilnie potrzebowali jego pomocy. - Pichu! Biegnij jak najdalej od tej chmury gazu, a następnie weź głęboki oddech. Wstrzymaj powietrze i zaatakuj krztuszącego się Beedrila elektrowstrząsem! - polecił swojemu Pokemonowi. Pomysł wydawał mu się dobry. Beedril spadnie i wtedy przy bliskim kontakcie jest szansa na to, że Pichu go sparaliżuje za pomocą statyczności, co powinno przesądzić o wygranej. Niesamowite jak silne jest to małe elektryczne stworzenie!
Udało ci się odwołać Charmandera. Mały smok mógł teraz zregenerować siły w pokeballu.
- No dobra - powiedział z wahaniem Kenny ,który wypuścił Pidgeya. Chłopak przekazał mu krótkie polecenie rozwiania trujących chmur. Mały ptak wzbił się w powietrze i zaczął energicznie machać skrzydłami. Efekt tej czynności był niestety słaby ,ale rozwiał niewielką ilość oparów. Twój Pichu wstrzymał oddech i wykonał twoje polecenie. Mała mysz wystrzeliła wiązką elektryczną o średniej mocy w wrogiego Beedrilla ,który nie mógł obronić się przed tym atakiem. Prąd dobił Osę powodując iż wróg stracił przytomność. Przywódca gangu odwołał go. Na polu bitwy pozostali Nidoran i Koffing oraz Bulbasaur , Pichu , Pidgey i Chikorita.
- Wystarczy! - krzyknął przywódca bandy - Odwołajcie pokemony i zbierajmy się stad. Masz szczęście, że ktoś ci pomógł ,ale następnym razem dopadniemy Cię.
Jego kompani posłuchali rozkazu i wykonali ową czynność. Ten pojedynek zakończył się zwycięstwem waszej grupy. Opary trującego gazu znikły. Gang odszedł w kierunku miasta Wertanii.
-Dobra robota - powiedział Kenny po czym zwrócił się do swoich Chowańców - Świetnie się spisaliście
Chłopak oczywiście odwołał pokemony do pokeballi.
Tajemnicza nastolatka podeszła do ciebie i twojego przyjaciela. Towarzysząca jej Chikorita natychmiast pobiegła za nią.
- Dziękuję wam za pomoc. Naprawdę to doceniam. Nie spodziewałam się odsieczy - rzekła po czym wyciągnęła dłoń i przedstawiła się - Nazywam się Yuki Yamato a wy ?
W wyniku tejże walki wasze pokemony nabrały hartu ducha i przeszły prawdziwy chrzest bojowy. Następna mniejsza potyczka powinna dostarczyć im nowych zdolności.
- Chris Valiente - przedstawił się i uścisnął dłoń dziewczynie. Następnie wypuścił swoje Pokemony z pokebola i zaczął je leczyć odpowiednimi lekarstwami, które nosił w swoim plecaku - Spisaliście się znakomicie - pochwalił swoich chowańców - Obaj pokazaliście dużą wolę walki i pokonaliście groźnych rywali - uśmiechnął się - Chcecie wejść do pokebola i odpocząć czy może wolicie podróżować u mojego boku? Namyślcie się, możecie też zapoznać się z nowymi przyjaciółmi. - wskazał na Chikoritę. Następnie podszedł do Yuki.
- Znasz tych bandziorów? Jeśli chcesz, możesz podróżować dalej z nami. Będziesz bezpieczniejsza. Zmierzamy do Viridian City.
Twoje pokemony przyjęły lekarstwa i poddały się twojej opiece medycznej.
-Kenny Clemens - przedstawił się rudowłosy chłopak - Nie jesteś z tego regionu prawda Yuki ? Takiego pokemona jak twój nie widziałem w Kanto
- Prawda - zgodziła się panna Yamato - Właściwie pochodzę z regionu Johto ,ale przeprowadziłam się do Wertanii niecałe dwa miesiące temu .
- To wszystko wyjaśnia - rzekł Kenny uśmiechając się do dziewczyny
On i nastolatka także zajęli się opatrywaniem drobnych ran swoich stworków. Pidgey wzniósł się w powietrze po czym wylądował na ramieniu chłopaka. Pokemon wróbel uznał iż tak będzie mu wygodniej znieść podróż. Bulbasaur o imieniu "Bulwa" ruszyła do Chikority aby się z nią zapoznać. Charmander i Pichu przyjęli z radością twoją pochwałę . Pokemon smok dał znać ,że chce odpocząć w pokeballu. Żółta myszka postanowiła pobawić się z gruszkowatym stworkiem jakim była Linu . Po kilku chwilach widzieliście jak wasi chowańce bawią się w berka. Cóż to był dopiero początek przyjaźni, ale ważne było iż nie były ku sobie wrogo nastawione.
- Cóż tych złamasów można często spotkać w większych i mniejszych miastach - powiedziała Yuki - Należą do gangu A-Ball . Wiem idiotyczna nazwa.
Gdy padła propozycja wspólnej podróży dziewczyna nie wahała się z podjęciem decyzji
- Nie mam nic przeciwko temu aby do was dołączyć. Lepiej podróżować z kimś niż w pojedynkę. Jak tylko będziemy w Wertanii to chciałabym zajrzeć do Centrum Pokemon. Muszę uzupełnić medykamenty. Co będziemy robić później w mieście i jego okolicach ? Wybaczcie ,że wybiegłam z myślą "my". Nie chcę być nachalna czy coś w tym stylu.
- Nie wiem. Na pewno coś przekąsimy i się prześpimy, bo zwyczajnie nie widzi mi się ciągłe spanie na ziemi. Potrzebuję raz na jakiś czas miękkiego łóżka - odpowiedział, przeciągając się - A na razie, jak wspominałem, zmierzamy do Viridian City. Chyba, że masz inny pomysł na miejsce, w którym można zdobyć nowe Pokemony. Ja mam dopiero dwóch! - rzekł z wyrzutem - Ale za to świetnych - dopowiedział zaraz uśmiechając się szelmowsko. Jeśli wszystko będzie szło dalej w dobrym kierunku, stanie się jednym z lepszych trenerów Pokemonów, co było jego największym marzeniem. A może nawet pokona gang A-Ball? To jednak było już dalekie wychodzenie w przyszłość, uznał. Nawet w troje byłoby to trudnym wyzwaniem, ale jeśli w przyszłości dołączą do nich inne osoby, sprawa z pewnością ulegnie zmianie. Ale na razie musi zdobyć doświadczenie. Jedna potyczka to za mało, aby uznać siebie za jakiegoś mistrza. No i musi zdobyć jakąś odznakę, aby wystartować w turnieju. Może w mieście znajdzie o tym jakieś informacje? Stwierdził w myślach, że musi kupić jakąś gazetę - tam powinien znaleźć interesujące go wiadomości.
Zapytana przez ciebie Yuki o inne miejsce pokręciła tylko głową po czym powiedziała
- Nie znam innego lepszego miejsca na sam początek niż Viridian City. Znam tam nawet właścicielkę noclegowni i kawiarenki. Może uda nam się załatwić jakąś zniżkę albo przenocuję was w domu moich rodziców.
- No to nie traćmy czasu tylko się zbierajmy - rzucił Kenny
- Racja - zgodziła się Yuki spoglądając na pokedex w celu zdobycia informacji o czasie - Kurczę jest godzina jedenasta. Sama podróż zajmie nam godzinę i nie martw się ilością pokemonów Chris. Pamiętaj że nie liczy się liczba pokemonów a ich siła chociaż przy liczebności stworków można pokombinować z walką. No dobra nadaję jak najęta .Chodźmy bo nigdy nie dojdziemy. Linu w drogę!
Tak więc obrałeś kierunek do Wertanii. Nowa towarzyszka Yuki wydawała się całkiem miłą sympatyczną osobą.
****
Mineło dwie godziny i trzydzieści minut wspólnej podróży. Znajdowaliście się już w mieście. Oczywiście podróż upłynęła by wam całkiem szybciej gdyby nie zabawy od czasu do czasu Chikority , Bulbasaura i małego Pichu. Chowańce bawiły się w berka, próbowały złapać motyle i zatrzymywały się co jakiś czas.
Samo miasto było dość niewielkie. Cała uwaga skupiona była na pokemonach robakach żyjących w pobliskim lesie. Rozglądałeś się uważnie po mieście. Budynki mieszkalne i sklepowe Wertanii miały najczęściej ściany koloru białego, jasnego fioletu i błękitu. Zauważyłeś oczywiście niewielką fabrykę , kilka mniejszych sklepów z żywnością pamiątkami. Był oczywiście także oddział laboratorium profesora Oaka oraz centrum pokemon.
W końcu udało ci znaleźć tablicę informacyjną ,która stała w centrum miasta aczkolwiek trudną ją było można znaleźć. Z wywieszonych informacji dowiedziałeś się, że co roku odbywa się zjazd hodowców i łapaczy pokemonów robaków. Wspomniana została także akademia pokemon i sala mistrza Kogi ,który pojedynkował się ze znaczącymi trenerami. Mimochodem padła także wiadomość o legalnych ,ale tajemniczych zawodach zwanych "Wezwaniem Mistrzyni Sayuri" . Nie wiadomo na czym one polegają.
Reszta notek dotyczyło ofert " zatrudnię" , "wynajmę", "sprzedam", "wymienię"
Jedna z wiadomości dotyczyła informacji o targu pokemonów. Trenerzy mogli kupić lub wymienić się jakimiś stworzeniami.
- Panowie - powiedziała Yuki spoglądając na pokedex aby sprawdzić godzinę - Mamy wpół do drugiej po południu . Jaki jest dalszy plan waszego działania ? Ja jak dobrze wiecie wybieram się do centrum pokemon. Jeżeli nie macie nic do roboty to chodźcie ze mną a jak nie chcecie to zaczekajcie w małym pensjonacie "Shimoko". Jest niedaleko stąd i na pewno jakoś traficie.
Postanowił zmierzyć się z mistrzem Kogi, ale to jak nabędzie trochę więcej doświadczenia. Jeśli to prawda, że pojedynkował się ze znaczącymi trenerami, z pewnością nie będzie miał ochoty walczyć z jakimś żółtodziobem. Tajemnicze zawody bardzo go zainteresowały - będą dobrą okazją do sprawdzenia się i wyrobienia sobie reputacji. Ale to także później... - A mogłabyś wziąć moje Pokemony ze sobą? - zapytał - Lepiej im będzie w Centrum Pokemonów, gdzie dostaną odpowiednią opiekę. No i będą wśród przyjaciół - spojrzał na nadal bawiących się chowańców - Będę bardzo wdzięczny - dodał - Ja wybieram się na targ Pokemonów. W prawdzie nie pochwalam sprzedawania swoich ulubieńców, ale może znajdę tam stworzenia, które zwrócą moją uwagę, a którym na pewno będzie lepiej z trenerem, który nie sprzedaje ich na jakimś bazarze jak pomidory - rzekł - W takim wypadku spotkalibyśmy się, tak jak mówiłaś, w pensjonacie "Shimoko". Potem musisz mi koniecznie opowiedzieć o zawodach nazywanych "Wezwaniem Mistrzyni Sayuri" oraz trenerze Kogi. Zamierzam trochę powalczyć - uśmiechnął się - Idziesz ze mną Kenny?
- Mistrz Koga nie Kogi – poprawiła Cię Yuki – Nie ma żadnego problemu. Mogę wziąć twoich pupili i tak spotkamy się w pensjonacie. Do zobaczenia później. Ferajna za mną proszę.
- Chwila – powiedział Kenny zatrzymując dziewczynę
Chłopak schował w pokeballach Pidgeya i Bulbasaura po czym wręczył je Yuki. Ty także przekazałeś jej Charmandera. Pichu i Chikorita ruszyły za nią do Centrum Pokemon.
- Idę oczywiście z tobą. Tak łatwo mnie się nie pozbędziesz – odpowiedział Kenny
Ruszyliście w kierunku targu Pokemon licząc na to ,że uda wam się zmienić dotychczasowe życie jednego pokemona. Przemierzając ulice miasteczka rozglądałeś się uważnie po sklepach i innych miejscach.
Plac targowy okazał się dość dużym miejscem w tym małym mieście. Było kilka stanowisk sprzedających różne rodzaje pokemonów. W jednym mogłeś nabyć pokemony robaki .W następnym wodne, ogniste i trawiaste. W kolejnym pokemony lodowe, ziemne , stalowe i walczące. A w ostatnim pokemony normalne i latające. Przeglądając oferty doszedłeś do wniosku że są stworzenia z regionu Johot i Hoenn ,ale z tego trzeciego było kilka egzemplarzy. Domyślałeś się że musisz zapytać się sprzedawcę przy wybranym stanowisku o konkretnego pokemona. Każdy z nich sprzedawał po kilkanaście sztuk. Kenny rozglądał się w asortymencie pokemonów ognistych i wodnych. Patrzył na stan swojego portfela.
- Jakie ma pan pokemony ? –zapytał chłopak sprzedawcę stworzeń – Może mi pan podać konkretne nazwy ?
- Jak najbardziej proszę pana – odpowiedział sprzedawca – Jestem w posiadaniu Charmanderów ,którego egzemplarz sprzedam za 350 jenów. Mam Cindaquila za 450 jenów. Proponuję także Vulpixa za 600 jenów lub Torchica za 200 jenów. Wszystko w rozsądnych cenach.
-Muszę się z tym zgodzić – odpowiedział twój przyjaciel – Wezmę Cindaquila i proszę oto odliczona kwota [i]
Kenny wręczył 450 jenów dla sprzedawcy a ten podał mu pokeball z Cindaquilem.
- [i]Wiem ,że to może brzmi nieetycznie ,ale jestem pewny ,że okażę się dobrym trenrem dla tego szkraba. Kocham takie małe potworki – zwrócił się do ciebie Ken – Wybierz teraz coś dla siebie.
- Okey - odpowiedział. Spojrzał na sprzedawców i podszedł do tego, który sprzedawał Pokemony walczące. Stwierdził, że jego drużyna powinna być urozmaicona. Miał Pokemona ognistego i elektrycznego, więc przydałby się walczący. Może znajdzie Mankeya? Mógłby wziąć z nim udział w zawodach. Trochę się wahał, bo chciał również wziąć Vulpixa, stworzenie z natury delikatne, lojalne i przyjazne, ale nie był pewien czy starczy mu pieniędzy. - Witam - rzekł do sprzedawcy - Czy ma pan Mankeya? A jeśli tak to za ile mogę go dostać? - zapytał.
-Mankeya ? –zdziwił się na początku sprzedawca walczących stworzeń – Owszem mam przy sobie dwa okazy. Jeden z nich jest za 650 jenów. Zapewniam że jest tresowany i będzie słuchał pańskich poleceń. Drugi zaś tańszy, wart 200 jenów to dobry pokemon, ale nieprzewidywalny i niepohamowany. Może być groźny dla ciebie i twoich podopiecznych. Decyzja należy do Ciebie. Klient nasz pan jak to mówią .
Sprawdzając stan swojej sakiewki stwierdziłeś iż masz 800 jenów. To była kłopotliwa sprawa. Miałeś trudny wybór.
MG : Krzysiu pomerdało mi się z trenerami w miastach. W Wertanii swoją siedzibę ma Giovanni. Specjalizuje się on w pokemonach ziemnych a nie trujących. Koga jest w Fuchsia City. Przepraszam za pomyłkę.
Wezmę tańszego Mankeya - zdecydował. Może i będzie trudny w trenowaniu, ale jeśli jego temperament uda się okiełznać, może być nawet silniejszy od tego wytrenowanego. Potem wrócił do poprzedniego sprzedawcy i poprosił o Vulipxa. Ach, i cała kasa poszła! Musi albo znaleźć jakąś pracę albo wziąć udział w turnieju - może jedną z nagród będą pieniądze? Liczył na to.
Sprzedawcy wręczyli ci pokeballe z zakupionymi stworzeniami i przyjęli należną kwotę zapłaty. Znajdowałeś się w posiadaniu dwóch pokemonów
- Pięknie się załatwiłeś - powiedział Kenny kręcąc głową w dezaprobacie - Ciekawe czy będziesz w stanie zapłacić za własny pokój ? Mogę za ciebie założyć ,ale tylko raz a teraz chodź stąd, bo zaraz i ja wydam całą kwotę.
Wraz z twoim najbliższym przyjacielem opuściłeś targowisko i ruszyłeś do pensjonatu Shimoko.
Po kilkunastu chwilach znaleźliście się przed jedno piętrowym budynkiem o brązowych drewnianych ścianach i czarnym dachu. Obiekt posiadał małą ogrodową kawiarenkę, która miała białe stoliki z krzesełkami.
Przy jednym z stolików siedziała Yuki z waszymi pokemonami schowanymi w pokeballach. Dziewczyna uśmiechała się radośnie.
Kenny odwzajemnił uśmiech. Na stoliku Yuki znajdowały się filiżanki z herbatą oraz mały talerzyk z górą ciastek.
- Spoko. Jutro pójdę przejrzeć oferty pracy, wcześniej na tablicy było ich całkiem dużo i wątpię, aby nagle wszystkie zniknęły. Oddam ci całą kwotę jak najszybciej - obiecał. Postanowił jutro wcześnie wstać. Nastawi sobie budzik i wybierze się do miejsca, w którym jest tablica informacyjna i tam znajdzie sobie coś na cały dzień.
Gdy doszli do Yuki, wziął od niej pokebole i serdecznie jej podziękował za zajęcie się Pokemonami. Następnie zaczał ją "nękać", aby opowiedziała mu o turnieju, którego nazwa wyleciała mu z głowy (turniej jakiejś japońskiej mistrzyni na s - powiedział) i o mistrzu Giovannim.