Pokeball krzyslewego

Gdy już skończyłeś dziękować i zadawać pytania Yuki zdecydowała się na nie odpowiedzieć.
- A więc tak - zaczęła opowiadać dziewczyna - Zawody Mistrzyni Sayuri nie są takie typowe jak mistrzostwa Kanto i Johto. Jest około trzynastu wyzwań. Każde z nich dotyczy czegoś innego. Zazwyczaj chodzi o zdobycie jakiegoś przedmiotu czy pokonanie kilku pokemonów naraz. Czasami bywa to brutalne. Bardzo brutalne - tutaj na chwilę przerwała - W każdym bądź razie na zawody można się albo zapisać albo zostać zaproszonym. Droga postępowania jest inna. W pierwszym przypadku będziesz musiał pojedynkować się z jakimś dziwnym wicemistrzem . Nikt nie wie ile ich dokładnie jest. Każdy trenuje różne pokemony. Dodatkowo siedziba zostaje ujawniona jeżeli tylko wykażesz wolę walki. Drugi przypadek jest jeszcze całkiem porąbany. Zaproszenie i odznakę Gwiazdę Nowego Początku dostaniesz jak przejdziesz pierwsze losowe wyzwanie. Co do Mistrza Giovanniego to trenuje on ziemne pokemony . Pokonując go dostaniesz odznakę ziemi, ale musisz być już znanym zawodnikiem. Powinieneś mieć za sobą potyczki z mistrzem Brockiem, mistrzyniami Misty i Eriką oraz porucznikiem Surgem. No a jak było na targu ? Kupiliście coś
- Ja nabyłem Cindaquila - powiedział Kenny - A nasz Chris spłukał się z całej kasy kupując Mankeya i Vulpixa
- Gratuluję zdrowego rozsądku - powiedziała chłodno Yuki - Udowodniliście jacy jesteście mądrzy. Chętnie zobaczę jak będziecie sobie radzili z nieujarzmionymi pokemonami.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
To już mój problem - warknął zdenerwowany. Nie lubił być przez kogoś krytykowany. Tym bardziej, że ta osoba zawdzięczała pomoc jemu i Kenny'emu.
Wyszedł z pensjonatu, uznając, że musi się przewietrzyć. Ech... Może ona ma rację? - pomyślał. Poszedł odszukać tablicę informacyjną. Może znajdzie jakąś pracę na noc, bo rozgoryczony nigdy nie uśnie. Na dodatek nie będzie musiał pożyczać pieniądze od Kenny'ego.
Łatwo odnalazł właściwą drogę, miał dobrą pamięć. Idąc, myślał nad tym, w jaki sposób ujarzmi Mankeya. Z Vulpixem nie powinno być problemów, bo to Pokemony łagodne (ponoć - dodał w myślach), lecz małpie stwory są agresywne. Ma dwie drogi - ujarzmić go siłą lub namówić do współpracy. Wolał drugi sposób, jednak wiedział, że bez małej przemocy może się nie obejść. Jeśli Mankey go zaatakuje to najpewniej zabije. Będzie musiał liczyć na resztę swoich chowańców.
Postanowił zająć się tym później i skupić się na drodze. I tajemniczych typkach. Gdy tylko jakiegoś zauważał, omijał go szerokim łukiem. Spoglądał też na uliczki, aby nie wejść w ślepy zaułek ani nie oddalić się zbytnio od innych przechodniów. Tych nocą było mało, ale zawsze parę osób się znalazło, które szły w tym samym kierunku, co on. Szczególnie jeden młody chłopak wyraźnie szedł w stronę tablicy informacyjnej.
Na szczęście nie spotkałeś żadnego ciemnego typka ani członka gangu A-Ball . Zbliżało się późne popołudnie. Unikając alejek i trzymając się innych przechodniów szybko dotarłeś do tablicy informacyjnej. Zacząłeś czytać wiadomości o pracy :
1. Zatrudnię młodego i zdolnego chłopaka do ochrony sklepu z pamiątkami i gadżetami. Miłe widziane byłoby doświadczenie. Praca od zaraz. Telefon : 430 570 890
2. Poszukiwani łowcy i łowczynie nagród ,którzy rozprawią się z gangami nękającymi region Kanto. Więcej informacji na Posterunku Policji
3. Zakupię schwytane Beedrille w celu zrobienia odtrutek i leków . Płacę 100 jenów za jednego Beedrilla. Numer telefonu : 250 560 700
4. Zatrudnię kucharza od zaraz. Mile widziane doświadczenie . Telefon : 800 340 670
5. Zatrudnię kuriera do przekazania przesyłki do miasta Saffron City. Stawka 900 kredytów. Telefon : 560 363 879
Reszta ofert dotyczyła pracy jako opiekunki do dzieci, wyrębu drzewa, struganie figurek pokemonów, robienie koralikowych naszyjników.
Nagle poczułeś silne uderzenie w plecy . Z bólem odwróciłeś się i zobaczyłeś wysokiego, potężnie zbudowanego mężczyznę w wieku trzydziestu lat. Gość był łysy, miał dużą szczękę i groźne spojrzenie brązowych oczu.
Nieznajomy ubrany był w szary T-shirt , ciemnoniebieskie spodnie jeansowe oraz sportowe buty. W jego zaciśniętej dłoni widziałeś fragmenty kastetu.
- Ponoć narzucasz się moim chłopakom młody a ja nie toleruję czegoś takiego - rzekł do ciebie chłodnym tonem - Nie powinieneś wtrącać się w prywatne porachunki. Zapamiętaj to synu bo inaczej dostaniesz ostry wpierdol.
Gościu odszedł a ty zauważyłeś znak A-Ball na jego plecach. Właśnie naraziłeś się przywódcy grupy A-Ball

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Złość wezbrała się w nim, szukając gorączkowo ujścia. Tego było już za wiele. Pobiegł za mięśniakiem, zanim ten zdążył zniknąć mu z oczu.
- Zatrzymaj się - powiedział przez zaciśnięte zęby, próbując zachować spokój. Zareagował emocjonalnie i nie myślał o niczym innym, jak o zaatakowaniu "goryla". Gdy jednak ten ponownie zaszczycił go spojrzeniem, odwaga gdzieś się ulotniła. Choć nadal miał dosyć tej beznadziejnej sytuacji. Posprzeczał się z kolegami, teraz wdaje się w rozmowę ze zbirem. Komiczna sytuacja, stwierdził w myślach i wybuchnął śmiechem. Pewnie przywódca gangu wziął go za szaleńca - może to i dobrze.
Gdy się opanował, rzekł tajemniczo cytując bohatera z "Kung Fu Panda" - Dość padło słów, czas walczyć - i następnie rzucił w niego... pokebolem... z Mankeyem. I spierdolił w najbliższą uliczkę. Oby Mankey był tak agresywny jak twierdził sprzedawca. W przeciwnym razie pójdzie do niego po reklamację. Jeśli mięśniak nie wziął ze sobą Pokemonów (skoro był takim zadufanym w sobie dupkiem) powinien dostać niezły łomot. Tymczasem on w uliczce zadzwoni po policję. Gówniany plan, ale nie miał innego w zanadrzu.
Łowca nagród? Jeśli wyjdzie z tego cało, postanowił, że przyjmie tę robotę. Zatrudni się jako łowca, dołączy do jednego z nich i we dwójkę, niczym Tango i Cash będą rozwalali gang po gangu... Ponownie wybuchnął śmiechem i wybierając numer policji, spojrzał jak sobie radzi goryl z małpą.
Udało ci się w miarę szybko dogonić przywódcę gangu A-Ball i gdy stanąłeś z nim w twarzą w twarz wyzwoliłeś swojego pokemona Mankeya ,który niczym wściekły Tauros ruszył na swojego oponenta . Wykorzystałeś szansę i zwiałeś w najbliższą uliczkę po czym obserwowałeś pojedynek.

Mankey uderzał raz za razem zbira ,który próbował się osłaniać przed ciosami włochatej kulki. Korzystając z chwili gangster wyzwolił swojego pokemona. Okazał nim się Machop
[img] http://wiki.pokemonpl.../2b/Machop.png[/img]
- Przypierdol mu porządnie - krzyknął do swojego pokemona
Walczące pokemon wykonał pierwszy cios, który na szczęście nie zdołał powalić Mankeya. Małpiszon wykonał unik i odpowiedział odpowiednim kontratakiem. Stworzenie uderzyło swego oponenta w głowę powodując u niego zawrót głowy.

W bezpiecznej alejce udało ci się powiadomić lokalny patrol. Po kilkunastu chwilach zjawiły się trzy oficer Jenny w niebieskich typowych mundurach z dwoma Growlithe'ami i jednym Arcaninem.


Growlithy powstrzymały swymi ugryzieniami twojego pokemona a jedna z pięknych oficerek użyła więziennego pokeballa aby schwytać Mankeya. Udało jej się to. Zabrała twojego pokemona.
-Co ty się wydarzyło ? -zapytała jedna z ich przywódcę grupy A-Ball
- Rozmawiałem z pewnym młokosem a on w napadzie furii zaatakował mnie i napuścił tego Mankeya - odpowiedział spokojnym głosem przywódca A-Ball - Ukrył gdzieś się i pewnie obserwuje sytuację
- Sprawdź najbliższą okolicę - rozkazała starsza oficer swojej podkomendnej
- Rozkaz - odpowiedziała - Grrau idziemy
Ona i jej pokemon zmierzały w twoją alejkę. Pokemon pies wytropił ciebie dość szybko.
Gdy tylko cię zauważył wyszczerzył groźnie kły i zawarczał głośno.
- Ach więc tu jesteś - powiedziała oficer - Poddaj się szybko po dobroci i nie próbuj żadnych sztuczek. Chyba nie chcesz aby mój Grrau pozbawił cię klejnotów rodowych prawda ?

Znalazłeś się w ciężkiej sytuacji.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Poszedł za podkomendną do oficerki. Gdy do niej dotarł, pomyślał, że faktycznie jest ładna. Zaraz zaczął opowiadać jej swoją wersję zdarzenia. Góra mięcha trochę się przeliczyła. Chłopak miał zbyt dużo argumentów dla udowodnienia swojej racji. I nie zamierzał się z nimi ukrywać - Po pierwsze, to on zaatakował mnie pierwszy. Inaczej jak wyjaśni pani dwa fakty - że to ja zadzwoniłem po policję i to ja mam ślad ciosu na twarzy - rzekł rzeczowym tonem, pokazując na swoją twarz, która niedawno spotkała się z sierpowym mięśniaka. Następnie podał niedawno wybrany numer, jako drugi dowód. - Kolejna sprawa, proszę spojrzeć na jego kurtkę. A-Ball to gang, a ten najwyraźniej jest jego członkiem, jeśli nie przywódcą. Dzisiaj pokrzyżowałem im szyki, więc miałem dostać nauczkę i ostrzeżenie w postaci groźby. Zdecydowałem jednak przeciwstawić się im, a do tego posłużył mi Mankey. Jest agresywny, bo został kupiony jeszcze dzisiaj popołudniu na targu Pokemonów i nie miałem okazji go zacząć trenować - wyjaśnił - kiedy go wypuściłem, uciekłem w uliczkę i wybrałem numer, czekając aż się zjawią odpowiednie służby porządkowe - dokończył.
- Mądra decyzja - odezwała się podkomendna gdy zdecydowałeś się poddać bez żadnej walki.
Wszystkie panie oficer wysłuchały uważnie twojej wersji wydarzeń. Przez kilka chwil patrzyły się na Ciebie i wielkiego Byka z Machopem.
-Dobrze więc - odezwała się starsza oficer - Tym razem wam darujemy i nie będziemy wręczać mandatu, ale macie ostrzeżenie. Wykorzystajcie dobrze tę szansę bo następnej na pewno nie będzie. Rozejdźcie się w pokoju.
- Niech tak będzie - rzekł zadowolony przywódca A-Ball - Jeszcze się spotkamy młokosie - te słowa rzucił do ciebie.
Gangster wraz ze swoim pokemon odszedł w nieznanym kierunku.
- Oddaję ci twojego Mankeya ,ale następnym razem go zatrzymamy [i] - zwróciła się do ciebie starsza oficer oddając ci więzienny pokeball z twoim nowym , nie wytrenowanym podopiecznym - [i]Uważaj na siebie i nie szukaj więcej kłopotów. Gang A-Ball jest niebezpieczny a ja nie chcę ryzykować życia swoich ludzi. Widzę w tobie początkującego łowcę nagród, ale musisz nabrać doświadczenia przy innym zawodniku. Spróbuj odnaleźć Drake'a Laysona. On szuka dobrej i zgranej drużyny. A teraz życzę ci dobrego wieczoru.
Policjantki ruszyły do swojego posterunku zaś ty zostałeś sam. Musiałeś przyznać iż szczęście ci dopisuje. Oby nie opuściło cię jutro.
Teraz musiałeś zdecydować co dalej możesz zrobić. Znajdowałeś się parę ulic dalej od tablicy informacyjnej a robiło się już ciemno. Słońce rozpoczęło swój sen oddając miejsce pięknemu księżycowi.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Jeśli liczył na to, że policjantki zabiorą zbira do więzienia to... się przeliczył. Tchórzliwość ludzi nie zna granic. Miał nadzieję, że następnym razem, jak przyjdzie z przywódcą gangu A-Ball jako łowca nagród, wezmą go bez słowa sprzeciwu.
Teraz musiał postanowić, co począć dalej. Nie chciało mu się wracać do pensjonatu, więc zadzwonił pod numer 430 570 890 podany na tablicy informacyjnej. W ogłoszeniu widniała wiadomość o zatrudnieniu chłopaka do ochrony sklepu z pamiątkami i gadżetami. Pewnie nawet nie będzie musiał się zbytnio wysilać, wątpił, aby taki ochroniarz miał dużo incydentów, a jak już, to pewnie jacyś gówniarze, którzy postanowili zaszaleć. Potem poszuka niejakiego Drake'a Laysona. Więcej informacji o nim powinien znaleźć na policji lub u miejscowych.
Po wybraniu numeru usłyszał tradycyjne "pit-pit" w komórce. Dzwonił.
Wykonywałeś właśnie telefon w sprawie pracy. Słyszałeś przez kilka sekund tradycyjnie *Piiip* *Piiiip*
Właściciel odebrał telefon
- Halo ? - zapytał - Jeżeli dzwoni pan w sprawie pracy do zapraszam szybko do mnie. Sklep nazywa się "Robaczek" i znajduje się parę ulic dalej od Centrum Pokemon. Do zobaczenia na miejscu.
Odłożyłeś komórkę i ruszyłeś oczywiście do wspomnianego sklepu. Najpierw szedłeś w kierunku centrum Pokemon starając się nie zgubić w Viridian City.
przy Po kilku chwilach w końcu doszedłeś do budynku o charakterystycznym czerwonym dachu . Nad drzwiami wejściowymi widniał symbol Pokeballa.

Wiedziałeś iż musisz udać się w kierunku następnej uliczki. Idąc do sklepu z gadżetami i pamiątkami mijałeś wieczornych spacerowiczów ,którzy wracali do domów lub udawali się do najbliższego całodobowego sklepu. Nie zwracali na ciebie najmniejszej uwagi. Dla nich byłeś losowym gościem.
W końcu znalazłeś się przed "Robaczkiem" . Budynek miał jasnoniebieskie ściany, typowe okna z dobrze wyglądającymi szybami oraz dach ,który posiadał jasnoniebieskie dachówki. Właściciel okazał się mężczyzną w średnim wieku o gęstych nieco posiwiałych włosach . Gość miał brązowe tęczówki , śniadą karnację skóry i średni wzrost oraz szczupłą sylwetkę ciała. Sklepikarz ubrany był w szarą kurtkę pod którą krył się kremowy sweter . Dolną część jego garderoby stanowiły ciemnoniebieskie spodnie i zwykłe pantofle.
Wpadłeś w dobrym momencie. Mężczyzna zamykał właśnie sklep i uaktywniał alarm.
- Dobrze że już jesteś - powiedział do ciebie - Robota jest łatwa ,ale bardzo monotonna i nudna. Za poświęcenie twojego czasu zapłacę ci 700 jenów. Mam nadzieję że taka kwota pasuje ? Jeżeli tak to życzę spokojnej nocy. Będę jutro o godzinie dziewiątej
Przez kilka chwil mężczyzna patrzył się na ciebie i oceniał w myślach czy dasz sobie radę z tym zadaniem.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
- Niech pan się nie martwi. Sprawdzę się. - zapewnił sprzedawcę, gdy ten już uaktywnił alarm. Wszedł do środka i poprosił o klucz. Gdy mężczyzna poszedł, zamknął za nim drzwi, a następnie sprawdził wszystkie wejścia i okna, tak na wszelki wypadek. Sprzedawca sprawiał wrażenie starannego, ale bardzo się spieszył, więc wolał dmuchać na zimno niż potem mieć jakieś problemy - tych już miał wystarczająco dużo. Znalazł sobie jakieś krzesło i usiadł. Nie miał nic do roboty, dlatego czas spędził na oglądaniu wnętrza, a gdy zajrzał już do każdego zakamarku budynku, ponownie usiadł. Co jakiś czas obchodził sklep dla upewnienia się, że nic nie zaszło, a uszy wyczulił na najmniejszy szmer. Po dzisiejszym dniu nie był ani trochę senny, ale starał zachować największą czujność. Monotonna praca czy nie - był zdania, że musi zostać wykonana należycie i sumiennie.
Dostałeś zapasowy klucz po czym pożegnałeś się ze sprzedawcą. Sprawdzając wnętrze sklepu zauważyłeś iż znajdują się w nim różne poke-maskotki przedstawiające zielone Caterpie, urocze Metapody, groźne Weedle, słodziutkie Butterfee oraz niebezpieczne Beedrille. Zobaczyłeś także dziwny zegar. Przypatrując mu się bliżej doszedłeś do wniosku iż jest to zegar z kukułką ,którą okazał się Pidgey zjadający Caterpie. Dość ciekawy wynalazek.
Po zabezpieczeniu sklepu i sprawdzeniu wszystkiego dokładnie mogłeś udać się na drzemkę. Znalazłeś nawet odpowiednie drewniane krzesło. Budziłeś się co jakiś czas sprawdzając czy nic się nie dzieje. Wszystko było w porządku. Żaden gość z A-Ball nie odważył się napaść małego sklepiku.
****
Noc upłynęła szybko. Promienie słoneczne obudziły cię z ostatniej drzemki. Usłyszałeś dźwięk otwierania drzwi i zauważyłeś sprzedawcę ,który otwierał spokojnie sklep. Oczywiście przed otwieraniem wyłączył alarm. Gdy tylko cię dostrzegł uśmiechnął się promiennie.
- O mój ulubiony stróż właśnie zakończył swoją pracę - powiedział - Proszę oto twoja wypłata. 700 jenów zgodnie z umową - po tych słowach wręczył ci równo wyliczoną kwotę.
Nagle usłyszałeś burczenie w brzuchu. Poczułeś mały głód. Okropny mały głód.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
- Dziękuję - rzekł do sprzedawcy i nadal czując uporczywy głód, poszedł do pierwszej lepszej knajpy, gdzie za zarobione pieniądze zjadł solidny obiad. Z pewnością wywołał tym oburzenie - obiad na śniadanie? Kto by pomyślał!
Przy okazji zaczął wypytywać innych klientów, gdzie znajdzie Drake'a Laysona. To on stanowił jego kolejny cel. W czasie posiłku napisał również SMS-a do Kenny'ego, informując go, że żyje, nic mu nie jest i na razie spaceruje sobie po mieście. Dokładnego miejsca swojego pobytu jednak nie podał. Nadal był na niego trochę zły, w końcu ten też wyrzucał mu tak jak Yuki, że wydał całą kasę. A co się okazało? Że w tej chwili ma więcej pieniędzy od niego!
Oczywiście, nie zapomniał o swoich Pokemonach. Zamówił dla nich specjalne smakołyki, które lubią. Mankeya postanowił nie wypuszczać, bo jeszcze zdemoluje budynek i kogoś zabije, ale Vulpixa zdecydował się na chwilę uwolnić z pokebola. Był to jego pierwszy kontakt z kupionym ognistym chowańcem. Ciekawe, jak się zaprezentuje.
Po pożegnaniu się z właścicielem i przyjęciu od niego zapłaty ruszyłeś zgodnie z planem do pierwszej małej knajpy ,którą napotkasz swym wzrokiem. Na szczęście znalazłeś uroczy bar o nazwie " Ogród Butterfree" .Budynek miał białe ściany, zwykłe drzwi z szklaną szybą. Nad nimi wisiała tabliczka z namalowanym pokemonem motylem. Wchodząc do środka od razu szukałeś wolnego stolika. Znalazłeś odpowiednie miejsce dla siebie przy oknie. Młoda kelnerka o czarnych włosach z niebieskimi pasemkami ubrana w różowy strój składający się z bluzki i krótkiej kusej spódniczki przyjęła zamówienie posiłku dla ciebie i czegoś dla pokemonów.
Niestety na danie obiadowe mogłeś liczy dopiero koło południa. Kelnereczka przyniosła naleśniki z truskawkami polane sosem czekoladowym zaś twoi podopieczni dostali standardowe przysmaki w metalowych miskach. Cały ten posiłek kosztował Ciebie 100 jenów.
W trakcie jedzenia tego posiłku udało ci się powiadomić Kenny'ego poprzez wysłanie sms'a . Wkrótce nadeszła od niego odpowiedź .
To dobrze, bo nie przespałem całej nocy. Martwiliśmy się o Ciebie. Wracaj do nas szybko. Prawdopodobnie będziemy wybierać się na pokemony robaki . Wybierzesz się z nami? Mamy czekać na ciebie ?
Twoja Vulpix prezentowała się doskonale!

W końcu był to najpiękniejszy pokemon. Ognista lisica okazała się bardzo łagodna. Początkowo była wystraszona ,ale gdy zobaczyła miskę z jedzeniem zdecydowała się trochę pochrupać ofiarowane przysmaki.
Wypytując przypadkowego mężczyznę o Drake'a Laysona dowiedziałeś się że przybywa w tej knajpce. Ba! Siedział sobie spokojnie w zaciemnionym kącie. Odwracając się ujrzałeś go. Drake okazał się przystojnym młodym chłopakiem o czarnych lśniących włosach, szarych oczach i opalonej cerze. Layson miał dość wysoki wzrost i szczupłą sylwetkę ciała lecz nie zapowiadał się na jakieś chucherko. Widziałeś lekko zarysowane mięśnie przedramion. Łowca nagród ubrany był w czarną luźną bluzę z długim rękawem, skórzany płaszcz w odcieniu ciemnej wiśni , ciemnoniebieskie spodnie i jasnobrązowe glany. Oczywiście jak każdy trener miał pas z przypiętymi pięcioma oznakowanymi naklejkami pokeballami. Przy pasku widniał oczywiście srebrny łańcuch. Gość pił kawę i czytał gazetę a przy jego stoliku spoczywał dość niezwykły pokemon. To był Espeon. Nietypowa ewolucja lisa Eevee

Koci pokemon nie zwracał uwagę na twojego Charmandera, Pichu i Vulpix. Stworzenie zdawało się być bardzo wyniosłe.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Pogłaskał swojego nowego Pokemona i zdecydował się, po raz pierwszy, nadać mu imię. A raczej jej, poprawił się w myślach. - Będziesz się nazywała Inevera - powiedział, a w przypływie natchnienia postanowił nazwać wszystkie swoje Pokemony - Charmanderze, będziesz nazywał się Jardir, a Pichu Arlen. Zaś Mankey... - zastanowił się chwilę - Burak, bo gdy się złości, robi się taki czerwony na mordzie - rzekł i się roześmiał.
Szybko odpisał Kenny'emu, że niestety jest zajęty. Zrobił to jednak z bólem, bo z chęcią przyłączyłby się do swego przyjaciela, lecz wiedział, że to byłoby odwlekanie problemu, jakim jest A-Ball. Dla nich był wrogiem numer jeden. Potrzebował drużyny, a nie jedynie początkującego trenera za kompana. Oby wybór okazał się słuszny. Reszta to Inevera, wola boga Everama. Imię ognistego Pokemona będzie mu o tym przypominało.
Gdy się posilili, przywołał wszystkie swoje Pokemony do pokebola. Następnie podszedł do Drake'a Laysona, uśmiechnął się szelmowsko i rzekł - Hej, słyszałem, że tworzysz drużynę łowców nagród. Mogę się dołączyć?
W myślach stwierdził, że jak do niego dołączy, koniecznie zmieni ubiór. Czarny kapelusz, czarny płaszcz, czarne buty... I jeszcze z laską. W wyobraźni już widział jak będzie się prezentował:

Twoje pokemony zareagowały bardzo dobrze na nadane im nowe imiona. Stworzenia wyczuły iż bardzo powoli doskonalisz tworzącą się więź między wami.
Po odpisaniu do Kennego natychmiast przyszedł sms od niego. Treść była krótka
Szkoda ,ale no trudno. Miłej zabawy w mieście. Podaj miejsce naszego późniejszego spotkania
Wszystkie stworzenia wrócił do swoich domków .
- Tak to prawda - odpowiedział Drake Layson upijając łyk kawy - Jestem w trakcie zbierania ekipy na gang A-Ball.
Nagle usłyszałeś dźwięk telefonu komórkowego. To nie był twój. Drake wyjął z kieszeni urządzenie i odebrał.
- No i co tam masz dla mnie Gabby ? Yuki Yamato ? To ta dziewczyna z tym metalowym kijem bejsbolowym, którą widział Aaron. Parę minut wyruszyła do lasu Viridian ? Ale nie sama . W porządku przekaż dla Aarona iż na razie jest wolny a ja wraz z nowym rekrutem pogadam z potencjalną kandydatką. Do zobaczenia.
Taka usłyszałeś wymianę zdań. Drake uśmiechnął się do ciebie po czym rzekł
- Mam nadzieję że nie boisz się pokemonów robaków. Trochę ich krąży po lesie Wertanii. Twoje pokemony nie wyglądają na zbytnio doświadczone, ale chętnie ujrzę je w akcji - po tych słowach Layson odwołał swojego towarzysza do pokeballa. Następnie wyliczył odpowiedni plik pieniędzy i zostawił na stoliku.
- Liczę na to, że zapłaciłeś za siebie a jak nie to zrób to szybko i ruszaj za mną -rzekł do ciebie wstając ze swego miejsca.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Świat jest mały. Bardzo. Nie bardzo pragnął znów spotykać się z uratowaną dziewczyną, ale nie było odwrotu. Napisał tylko Kenny'emu, że spotkają się "szybciej niż myśli". Zapłacił rachunek i ruszył za łowcą nagród. Może przy okazji zdobędzie jakiegoś Pokemona robaka, zdążył jeszcze pogdybać.
- Moje Pokemony już walczyły z gangiem A-Ball - powiedział do Drake'a - Wygrały - dodał, aby ten nie miał wątpliwości, co do wyniku starcia.
Kelnerka przyjęła twoje pieniądze. Uśmiechnęła się i życzyła miłego dnia. Wyszedłeś z "Ogrodu Butterfree" w towarzystwie łowcy nagród.
Gdy powiedziałeś o swoim wczorajszym zwycięstwie Drake uśmiechnął się
- A walczyłeś z nimi sam czy z jakimś towarzyszem ? Wiesz to wszystko zmienia znaczenie - powiedział nieco chłodnym i rzeczowym tonem - Gang A-Ball jest liczny i jego członkowie podróżują w grupach. Moja pomocnica Gabby naliczyła około 30 członków plus przywódca i jego trzech zastępców. Właściwie to nie przedstawiłeś mi się.
Kenny odpisał tylko "Co masz na myśli? Wybierasz się jednak do lasu ? "
Szliście spokojnym krokiem przez ulice miasteczka. Drake prowadził ciebie do północno-zachodniego "nieoficjalnego" wyjścia z miasta.
Po kilkunastu minutach znajdowaliście się na leśnym trakcie. Pogoda na razie dopisywała. Na niebie nie było ani jednej deszczowej chmurki.
Swoje kroki skierowaliście w kierunku zielonego lasu. Zmierzając coraz bliżej usłyszałeś odgłosy Pidgeyów i Spearowów a także bzyczenie Beedrillów.
Cienie drzew w końcu osłoniły twoją osobę. Drake wyglądał na bardzo skupionego. Na najbliższym drzewie zauważyłeś dwa zielone i urocze Caterpie

Gdzieś tam dalej pełzał Weedle

Niestety w pobliżu nie było żadnych rozwiniętych form tych dwóch pokemonów robaków. Musiałeś zadowolić się tym co daje las.
- Na kogo polujesz ? - zapytał cię Drake

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
- Tak po prawdzie walczyłem z nimi dwa razy. Raz z przyjaciółmi, wszyscy mieliśmy równe szanse. A drugi raz samotnie z ich przywódcą - odpowiedział. Kenny'mu postanowił na razie nie odpisywać. Wkrótce sam się przekona, w jaki sposób i jak szybko się spotkają. Tymczasem rozglądał się w poszukiwaniu Pokemonów, ale, niestety, były tylko te dwa gatunki. Co zrobić? Złapać je czy nie? Stwierdził, że jednak sobie daruje. Chyba że spotka późniejszą formę ewolucji Pokemonów robaków.
- Zdecydowałem, że Pokemony robaki nie są dla mnie, więc na nikogo - odpowiedział na pytanie Drake'a - A Ty jakie masz zdanie na ich temat? - zapytał ciekaw opinii doświadczonego towarzysza.
- No to widzę że będzie z ciebie zadziorny łowca nagród - powiedział Drake kiedy opowiadałeś jeszcze o swoich niedawnych dokonaniach - Wciąż się nie przedstawiłeś młody kocie - dodał z ironią
Layson przyglądał się Caterpie. Zielone pokemony robaki zafascynowały go.
- Nie doceniasz pokemonów robaków. To doskonałe wsparcie dla reszty drużyny. Dajmy na to takiego Caterpie .Na początku taka niepozorna gąsienica ,która swą lepką siecią może zmusić do awaryjnego lądowania takiego Pidgeya. Gdy jest w postaci Metapoda to nie wygląda zbyt imponująco, ale ostatnia forma ewolucji Butterfree ma spore pole do popisu - rzekł łowca ,który zaczął podchodzić do pary robaczków.
- Wyglądają młodo, ale da się je wytrenować. Schwytam oba i podaruję jednego dla Gabby. Zasłużyła sobie na to dziewczyna - powiedział chłopak łagodnie się uśmiechając do ciebie i Caterpie – Co tam słychać robaczki ? Jesteście głodne ? - zapytał się Layson zielonych pokemonów
Stworzenia pokiwały swoimi głowami . Drake zdjął swój plecak brązowy plecak podróżny . Zaskoczył cię tym ,bo wcześniej nie zauważyłeś tego przedmiotu. Łowca nagród szukał jedzenia dla pokemonów. Gdy już to znalazł rozłożył na ziemi. Po tej czynności twój towarzysz cofnął się o parę kroków.
Zapach jedzenia skusił pokemony ,które bardzo powoli schodziły z drzewa. Drake wyglądał na zadowolonego z siebie. Musiałeś przyznać iż chłopak całkiem nieźle sobie radził z pokemonami.
Oba Caterpie zaczęły pochłaniać podarowane przysmaki. Layson przykucnął i położył dwa otwarte pokeballe.
- Chciałbym abyście zostali moimi towarzyszami. Jeden z was trafi do mojej przyjaciółki a drugi będzie przy mnie na dobre i na złe. Pasuje wam taki układ ? Jeżeli chodzi o jedzenie to mam tego więcej – rzekł Drake czekając na decyzje poke-robaków
Pokemony zgodziły dołączyć się do drużyny Laysona. Przerwały swój posiłek i ruszyły w kierunku pozostawionych pokeballi. Po kilku chwilach usłyszałeś charakterystyczne *DING* , *DING*
- Tak się łapie łagodne stworzenia – rzekł Drake podnosząc pokeballe z obydwoma Caterpie. Następnie chłopak zebrał jedzenie –Ruszamy dalej kocie czy chcesz o coś mnie zapytać póki mamy czas ? –zapytał cię łowca gdy był już gotowy do dalszej drogi.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
- Nazywam się Chris Valiente - przedstawił się i uścisnął dłoń Drake'owi. Widząc jego zachowanie przy Caterpie, poczuł do niego duży szacunek - Znasz się na Pokemonach - pochwalił swojego przewodnika - Mam nadzieję, że także na tych walczących, bo mam spory problem z Mankeyem. To jest Burakiem - poprawił się. - Jest niezwykle agresywny, ale również silny, skoro położył Wielkiego Pana A-Ball i jego "umięśnionego" ulubieńca, nawet się przy tym nie męcząc - rzekł.
Obserwując to, jak Drake cierpliwie mówi do Caterpie, uświadomił sobie, że ten właśnie zawinął mu Pokemony sprzed nosa. Zajebiście. Chociaż chwilę temu mu powiedział, że ich nie chce, więc z drugiej strony sam jest sobie winien. Postanowił więc szybko zająć się Weedle, póki jest jeszcze wolny. Naśladując Drake'a, wyjął ze swojego plecaka resztki smakołyków, jakie mu pozostały i postawił je na ziemi wraz z pokebolem. - Cześć mały. Jeśli chcesz ze mną podróżować to pakuj się do pokebola. Obiecuję, że takich smakołyków ci nie zabraknie i nigdy nie zostawię cię samego. Zostaniesz moim przyjacielem i kompanem na zawsze. Co ty na to? - spytał, oczekując na reakcję Pokemona.
← Pokemon - Nowy Początek
Wczytywanie...