Na pokładzie jest dosyć ciemno, na szczęście świeci księżyc. Pali się jedynie lampa na dziobie i na mostku. Dostrzegasz tam charakterystyczny zarys postaci kapitana. Przeszedłeś powoli pokład by się nie wyłożyć na którejś z zalegających go lin i wszedłeś po schodkach. Otworzyłeś drzwi prowadzące na mostek i dostrzegłeś kapitana ślęczącego nad jakąś książką (może dziennik pokładowy) i młodego mężczyznę trzymającego koło sterowe. Obaj spojrzeli na ciebie z zaciekawieniem.
[ekhp1] Początek - Ven'Diego
Sternik wrócił do swojej pracy ignorując cię.
- Czy ja tam wiem czy piękna? Zapowiada się, że jutro będą wiały pomyślne wiatry. Na kontynencie powinniśmy być za 4 dni. Chyba się aż tak panu nie śpieszy? - kapitan odłożył pióro i spojrzał na ciebie. - A właśnie. jaki jest cel pańskiej podróży? Trzeba wpisać do dziennika, taki wymóg. - przysunął sobie bliżej zbiorniczek z inkaustem.
Kątem oka udało ci się zauważyć, że kapitan wypełnia jakieś tabele w dzienniku. Na jednej stronie jest chyba spis ładunku a na drugim pasażerowie.
- Czy ja tam wiem czy piękna? Zapowiada się, że jutro będą wiały pomyślne wiatry. Na kontynencie powinniśmy być za 4 dni. Chyba się aż tak panu nie śpieszy? - kapitan odłożył pióro i spojrzał na ciebie. - A właśnie. jaki jest cel pańskiej podróży? Trzeba wpisać do dziennika, taki wymóg. - przysunął sobie bliżej zbiorniczek z inkaustem.
Kątem oka udało ci się zauważyć, że kapitan wypełnia jakieś tabele w dzienniku. Na jednej stronie jest chyba spis ładunku a na drugim pasażerowie.
Kapitan podniósł głowę znad dziennika i spojrzał na ciebie uważnie. Następnie skrzyżował wzrok ze sternikiem i, chyba, mrugnął do niego okiem.
- No pewnie, że słyszeliśmy! Nie dalej jak tydzień temu napadły na transport wełny płynący na kontynent. Na szczęście obok przepływała wojskowa karawela i pomogła im. Ale i tak połowy żołnierzy po bitwie nie znaleziono.
- Dużo szczęścia mieli ci kupcy. Ale nam to nie grozi. My mamy specjalny artefakt na pokładzie który nas obroni, a poza tym płynie z nami kapłan. Nie musimy się niczego obawiać.
- A pamieta kapitan jak wyglądał bosman z tamtego statku.
- Ojjj tak, przykro było na faceta patrzeć... - kapitan zachmurzył się jakby wspominając obraz bosmana
- No pewnie, że słyszeliśmy! Nie dalej jak tydzień temu napadły na transport wełny płynący na kontynent. Na szczęście obok przepływała wojskowa karawela i pomogła im. Ale i tak połowy żołnierzy po bitwie nie znaleziono.
- Dużo szczęścia mieli ci kupcy. Ale nam to nie grozi. My mamy specjalny artefakt na pokładzie który nas obroni, a poza tym płynie z nami kapłan. Nie musimy się niczego obawiać.
- A pamieta kapitan jak wyglądał bosman z tamtego statku.
- Ojjj tak, przykro było na faceta patrzeć... - kapitan zachmurzył się jakby wspominając obraz bosmana
Budzisz się, nie wiesz która jest godzina. Słyszysz krzątaninę na pokładzie i pokrzykiwania marynarzy. Jak widać oni już zaczęli swój dzień pracy. W pokoju-ładowni obok słyszysz jak Welrendil przewala się z boku na bok. Najwyraźniej on już wstał. Ossa'Rat albo jeszcze śpi albo już wstał, z jego ładowni nei dobiega żaden odgłos.