[ekhp1] Początek - Ven'Diego

Na pokładzie jest dosyć ciemno, na szczęście świeci księżyc. Pali się jedynie lampa na dziobie i na mostku. Dostrzegasz tam charakterystyczny zarys postaci kapitana. Przeszedłeś powoli pokład by się nie wyłożyć na którejś z zalegających go lin i wszedłeś po schodkach. Otworzyłeś drzwi prowadzące na mostek i dostrzegłeś kapitana ślęczącego nad jakąś książką (może dziennik pokładowy) i młodego mężczyznę trzymającego koło sterowe. Obaj spojrzeli na ciebie z zaciekawieniem.
-Witaj kapitanie, piękna noc nieprawda? - Spoglądam na niego z zaciekawieniem - Jak tam wiatry, pomyślne?
Kiedy będziemy na miejscu?


Przechadzam się trochę przy kapitanie, bacznie go obserwując.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Sternik wrócił do swojej pracy ignorując cię.

- Czy ja tam wiem czy piękna? Zapowiada się, że jutro będą wiały pomyślne wiatry. Na kontynencie powinniśmy być za 4 dni. Chyba się aż tak panu nie śpieszy? - kapitan odłożył pióro i spojrzał na ciebie. - A właśnie. jaki jest cel pańskiej podróży? Trzeba wpisać do dziennika, taki wymóg. - przysunął sobie bliżej zbiorniczek z inkaustem.

Kątem oka udało ci się zauważyć, że kapitan wypełnia jakieś tabele w dzienniku. Na jednej stronie jest chyba spis ładunku a na drugim pasażerowie.
-Hmmm skoro takie są wymogi - patrzę na kapitana - Jesteśmy grupą poszukiwaczy przygód, wie pan jak to jest nie idzie usiedzieć na jednym miejscu. A słyszał pan coś o Sahuaginach, tych wodnych drapieżnikach?
Podobno atakują statki z towarami które płyną do Zachodniego Królestwa.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Kapitan podniósł głowę znad dziennika i spojrzał na ciebie uważnie. Następnie skrzyżował wzrok ze sternikiem i, chyba, mrugnął do niego okiem.

- No pewnie, że słyszeliśmy! Nie dalej jak tydzień temu napadły na transport wełny płynący na kontynent. Na szczęście obok przepływała wojskowa karawela i pomogła im. Ale i tak połowy żołnierzy po bitwie nie znaleziono.
- Dużo szczęścia mieli ci kupcy. Ale nam to nie grozi. My mamy specjalny artefakt na pokładzie który nas obroni, a poza tym płynie z nami kapłan. Nie musimy się niczego obawiać.
- A pamieta kapitan jak wyglądał bosman z tamtego statku.
- Ojjj tak, przykro było na faceta patrzeć...
- kapitan zachmurzył się jakby wspominając obraz bosmana
-Nie będę wam przeszkadzał i udam się do mojej kwatery - Mówiąc to idę do swojego "legowiska" żeby się zdrzemnąć i nabrać sił.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Budzisz się, nie wiesz która jest godzina. Słyszysz krzątaninę na pokładzie i pokrzykiwania marynarzy. Jak widać oni już zaczęli swój dzień pracy. W pokoju-ładowni obok słyszysz jak Welrendil przewala się z boku na bok. Najwyraźniej on już wstał. Ossa'Rat albo jeszcze śpi albo już wstał, z jego ładowni nei dobiega żaden odgłos.
- Aaaaach - ziewam, po czym idę sprawdzić czy pozostali wstali, jeśli wstali pytam się jakie mają plany ta ten dzień, później idę na pokład.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Welrendil przewalił się na drugi bok kiedy cię zobaczy. Wymownie dał ci do zrozumienia, że ON jeszcze śpi i nie zamierza się zrywać by nie dostać jakiejś roboty. Drzwi w grodzi prowadzącej do Ossa'Rata są zamkniete.
Ziewając walę do jego drzwi.
-Ej stary jesteś tam...poco się zamknąłeś? - Krzyczę do niego
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...