Wampir w kinie? A raczej. Wampir w kinie amrykańskim. Bo rodzimych produkcji ani europejskich raczej za dużo nie kojarze poruszających takie tematy.
Więc do dzieła:
"Nieustraszeni pogromcy wampirów" - W sumie to jest to ironia. Bo przed chwilą napisałem, że rodzimych produkcji nie ma a ten film w końcu wyreżyserował nasz rodak, Papkin co do pianistó ciągoty ma czyli Roman Polański. Ale film jest amerykańsko-wielkobrytyjski . Co tu dużo mówić. Baaardzo fajna komedia nakręcona w 1967 roku poruszająca klimaty gryząco krwiste. Słynny pogromca wampirów wraz z asystentem (Polańskim) przybywa do mrocznego zamczyska ratować białogłowę. Film ciekawy, intrygujący, z ciekawym zakończeniem i bardzo dobrymi "momentami". (Scena balowa mrrrr)
http://www.osloskop.net/r/7721.html
"Wywiad z wampirem' - Tego to chyba nie trzeba specjalnie przedstawiać... Antonio, Brad i reszta. Kawal porządnego kina w którym (uwaga) efekty, sczelaniny i latające wnętrzności nie dominują nad fabułą. Jak dla mnie jeden z najlepszych (poza powyższym) filmów o wampirach. Nic dodać nic ująć.
http://www.osloskop.net/r/3767.html
"Nocna Straż" / "Nochnoj Dozor" - To nie jest klasyczny film o wampirach. A raczej wampiry pojawiają się tam epizodycznie. Pomijając abdurdalność i komizm niektórych scen to film bardzo dobry. Dowód na to, ze rosjanie mają genialnych pisarzy (Łukjanienko) i potrafią zrobić z tego użytek kręcąc dobre filmy. A pojedynek z wampirem z użyciem odłamków lustra i latarki chyba długo zapamiętam
http://www.osloskop.net/r/8427.html
"Van Helsing" - To już klasycznie kino amerykańskie. Dużo szczelania i efekciarstwa. Ale jest w tym filmie coś co mi się podoba. Chyba głównie postać samego łowcy i klimat zbliżony do Indiany Jonesa. A idea, ze Van Helsing to anioł Gabriel toczący pojedynek z Draculą... no nie powiem calkiem całkiem.
http://www.osloskop.net/r/8812.html
"Dracula 2000" - Tytuł conajmniej kontrowersyjny... Ale film nei powiem ciekawy. Owszem efekciarski ale niski budżet kazał twórcom bardziej się skupić na fabule niż na FX. Warto obejrzeć (napewno dużo bardziej niż te pozycje poniżej)
http://www.osiolek.com/?id=1238 (widzę, że też nakręcono jakaś drugą część. Co to? Nie wiem, nie widzialem)
I teraz przechodzimy do filmów które należy omijać dalekim łukiem.
"Blade I/II/III" - Powiem tak: jeśli nie chcecie oglądać jakiejś szmiry w tv to możecie obejrzeć cos z tej trójki ale tyko raz. Kino (h)amerykańskie pełną gębą. Szczelanie, szczelanie, miecze, efekciarstwo czyli dresizm stosowany jak ja to mówie. Główny bohater półwampir-pół człowiek, czarny, polujący na wampiry. Ok, wytzrymam. Efekty specjalne. Ok, mogą się podobać. Ale do jasnej ciasnej... Wampiryzm jako choroba?! Ja wiem, ze mamy epidemie ptasiej grypy i AIDS ale to juz lekko przegięcie. Rozumiem, ze społeczeństwa są coraz bardziej stechnicyzowane ale bez przesady. Dla mnie wampiryzm wiąże się z jakimś mistycyzmem i 100 razy bardziej wolę wywodzenie go od jakiegoś Kaina niż od zarazków... Czego jeszcze nie zniosę? Zastzryków z czosnku, granatów słonecznych innych tego typu pomysłów... Blejd jest bleeee.
http://www.osloskop.net/r/5903.html
http://www.osloskop.net/r/5973.html
http://www.osloskop.net/r/10436.html
"Underworld" - Taaaa.... Co jest lepsze od filmu wampirach? Film o wampirach i wilkołakach toczących wojnę + panienka wampirzyca + hybryda wampowilkołaka. FIlm widziałem dawno i na szczęście nei wiele z neigo juz pamiętam. Coś mi się tam w głowie kolebie o jakiś pociskach na ultrafiolet i z płynnym srebrem. Wampiryzm i likantropia znowu jako choroba bleee.
http://www.osloskop.net/r/5589.html
"Underworld 2" - Oglądałem wczoraj. Przerwałem po 40 min (dzielny byłem). Nie wiem czy dokończę. Znowu nędza. Uberwróg numer jeden wstaje z martwych itd. itd. Jakoś mam dość filmów w których albo pada strzał i gość znika w obłokach pyłu (i tak z szybkością 50 na minutę) albo leją się prze pół godziny i nic się z nimi nie dzieje. Nie polecam.
http://www.osloskop.net/r/5589.html
"Blood Rayne" - Nie widzialem, nie obejrzę i nikt mnie nie zmusi. I tak wiem, ze szmira
"Dracula 3000" - Taaaak. Naiwnym był, że w ogóle chciałem to obejrzeć. zasugerowałem się tytułem licząć, ze to jakaś kontynuacja 2000. Myliłem się. Film niskobudżetowy który w założeniu miał być Obcym z wampirami. Efekt? Aktorzy którzy zostali wzięci chyba z łapanki lecą jakimś statkiem kosmicznym gdzie panoszyć zaczynają się pijawki. Wytrzymałem jakieś 30min. (za długo)
http://www.osloskop.net/r/9865.html
"Vampire: Los muertos" - To połączenie wampirów i klimatów z dzikiego zahcodu (kliamty pustynne). Nie wiele mogę powiedzieć bo nie wiele pamiętam. Co znaczy tyle, że film raczej przeciętny przeciętnie (ale lepszy niż powyższe).
http://www.osloskop.net/r/6878.html
Było jeszcze parę filmów ale nie pamiętam ich tytułów. Jeden z nich był chyba
Johnym Deepem i aspirował do miana tych ambitniejszych.
Znalazłem jeszcze coś takiego:
http://www.osloskop.net/r/7869.html
http://www.osloskop.net/r/12219.html
http://www.osloskop.net/r/13035.html
Tych akurat nie widziałem i chyba nie obejrzę bez zachęty