Zło ma wiele imion
Zło ma wiele twarzy
Żyjąc i nie żyjąc
Znałeś kiedyś ten wiersz w całości, bo, na ile pamiętałeś, jego autorem był któryś ze znanych ci członków twego Klanu. W tej chwili jednak nie mogłeś przypomnieć sobie ani ciągu dalszego, ani nazwiska autora. Nie mogłeś skupić się na niczym, poza wszechogarniającym chaosem, ściskiem, instynktowną walką o każdy, zupełnie niepotrzebny ci oddech, o poskromienie tłumu rąk, głów i ciał wijących się wszędzie wokół ciebie.
Koszmar, podobnie jak zło, ma wiele imion i postaci. Jedne z są gorsze, inne nieco mniej, zaś jeszcze inne...
... to Polskie Koleje Państwowe...
[ Ilustracja ]
Drzwi do wagonu, przez które przed momentem przecisnąłeś się w ostatniej chwili, zamknęły się z trzaskiem niczym wieko trumny, wypełnionej po brzegi tłumem oszalałych zombie. Odkąd twój umysł myśli i sięgasz pamięcią, podróże z Łodzi do Krakowa przez Warszawę nigdy nie należały do szczególnie łatwych i przyjemnych, jednak tu i teraz musiałeś nieźle się nagimnastykować, by choćby przypadkiem nie użyć na kimś swego miecza.
Przypadkiem, czy też nawet nie zupełnie "przypadkiem".
- Przepraszam, ja tu siedziałem...
- Sory sory, sory stary, ja do tamtego przedziału...
- Aj! Weź się pan nie rozpychaj tak no!
Torby, plecaki, łokcie, inwektywy - wszystko to, bardziej lub mniej mierzone, leciało ze wszystkich stron wąskiego korytarza prosto w twoim kierunku.
Dlaczego nie mogłeś zostać w Łodzi? Przecież po pokonaniu tej przedziwnej inkarnacji Sehona na pewno dawało się już tam jakoś żyć...
- Panie, wsiadasz pan? Czy wysiadasz? Jak wysiadasz, to zamknij pan drzwi!
... albo i nie. Nie było tam tego, czego szukałeś. Nic poza napotkanymi koszmarami z przeszłości oraz sporą porcją nowych, okraszonych niemałą dawką zwątpienia i zmęczenia w twarzy pewnego bardzo nietypowego księdza.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHA!
- No mówię... Hehehe! No mówię wam kurwa, jęczała jak pojebana, że aż mi kurwa sąsiadka zaczęła napierdalać z góry laską w sufit!
- HAHAHAHAHAHAHAHAHA!
Wiedziałeś jedno - w tym kraju nie działo się dobrze. Podobnie jak w tym pociągu, wszystko zdawało się pędzić na łeb na szyję, jednak mocno przestarzałymi środkami, mając za pasażerów zgraję półdzikich prymitywów, że aż strach pomyśleć o kierującym. Wiedziałeś też jednak, że ostatnimi czasy aktywność Sabatu wzrosła, choć w nieco innych rejonach - na Śląsku, w Małopolsce i dalej, na południe od granicy ze Słowacją. Wiedziałeś też, i to wystarczało za motyw do podróży, że bardzo duże wpływy w tym regionie mają Tzimisce. Wszystkie dostępne informacje, wpierw ustnie, potem pisemnie, przekazał ci jeszcze ksiądz Marius tuż przed twym wyjazdem.
- Ożeszkurw... Przepraszam pana najmocniej!
Dobrze byłoby zebrać myśli, ale najpierw trzeba było zebrać się z podłogi, na którą posłał cię właśnie cios otwieranego przez któregoś z pasażerów nietoperzowego skrzydła drzwi do wagonu. Trzeba było robić to szybko, bo odgłosy dudniących tuż za tobą butów świadczyły niezawodnie o bezlitosnej zagładzie, nieczułej na los poniewierających się na ich drodze frajerów.