Elevinar teraz mógł się czuć bezpiecznym. Ci ludzie rozumieli tak jak on, na czym polega ból, i to jakie wywołuje zło oraz zrozumieli, że trzeba pomagać wszystkim potrzebującym. Sam był przyzwyczajony do nieziemskich katuszy ciała. Człowiek, który wyrządził mu tyle cierpienia, poprzez wiele eksperymentów, próbował zbadać działanie istot myślących i określić jego właściwe zasady funkcjonowania, ale przy tym torturował młodego elfa. Wszystko dokładnie widział. Każda kroplę kwasu, która wżerała się w jego skórę, pozostawiając bliznę nie tylko na ciele. I spojrzenie jego oprawcy. Zimne. Beznamiętne. Podobne do zgłębiania ksiąg. Bez znaku wyrzutów sumienia. Wiedział dobrze, że są to ludzie do niego podobni, ponieważ sam kiedyś był wśród nich. Podróżując, natrafił na klasztor, w którym się osiedlił i zamknął się w izolatce. Znosił ascezę, prywatny ból fizyczny, aby odnaleźć spokój, a jednocześnie przynieść szczęście innym ludziom, tak to przynajmniej widział. Jednak przez różnice poglądowe musiał opuścić swój azyl. Jednak wiedział, że wyznawcy Ilmatera są ludźmi, którym można zaufać. Na pewno pomogą mu i Łucji. On tez z chęcią udzieli im wsparcia, w końcu od tego tutaj są- aby ratować ludzkie życia.
- Rozumiem…- uśmiechnął się do swoich gospodarzy, jednak gdy brat Ticcus spytał o jego małą przyjaciółkę, stanął natychmiast i jęknął zaskoczony- Zapomniałem o Łucji! Przepraszam na chwile!- wybiegł szybko do dziewczynki zombie, która stała na uboczu, posłusznie czekając na reakcję swojego towarzysza.
- Chodź Łucjo, ci panowie są mili- podał jej rączkę, aby zaprowadzić ją do towarzystwa uzdrowicieli- Proszę was, tylko uważajcie! Ona niedawno dużo przeszła, bandyci ją skrzywdzili i odebrali rodzinę, więc nie zadawajcie zbędnych pytań- krzyknął w ich stronę zatroskany. Gnijąca powoli twarz dziecka pojawiła się w świetle ogniska. Nieobecne oczy, ale nadal śledzące otoczenie, a ze szczególnością przyglądające się mnichom. Zwiotczałe mięśnie mimiczne. Rozpadająca się skóra. Wypadające przetłuszczone czarne włosy. Obraz nędzy i rozpaczy, a jednak właśnie w te zwłoki Elevinar przelewał tak dużo miłości.