Są gry, których nie kończy się szybko. Nie dlatego, że są bardzo rozbudowane, czy skomplikowane, ale zwyczajnie dlatego, że nie chce się ich kończyć. My tak mieliśmy z "Borderlands 2". I niezależenie, czy przechodziliśmy ją po raz pierwszy czy drugi z niemalejącym zapałem śledziliśmy rozwój fabuły, strzelaliśmy do Bullymongów i generalnie dobrze się bawiliśmy. W efekcie powstała też recenzja, którą dzisiaj publikujemy. Ponieważ trochę nas poniosło przy jej pisaniu ochrzciliśmy ją "Badass recenzją". Ha! Czy jesteście wystarczająco dużymi badassami, aby się przez nią przebić?
Pewnie, można mówić, że “Borderlands 2” nie jest takie idealne, jak by się chciało, że nie wszystkim się spodoba, że postacie to kalka tych z pierwszej części, że akcja jest znów na Pandorze, a cel gry się nie zmienił i jest tak samo oklepany jak w jedynce. Że nie jest po polsku i takie to dranie z dystrybutora, że nie spolszczyli, że będą DLC i w ogóle i w ogóle. Ale co z tego? ...czytaj dalej!