Przejrzałem sobie ostatnio temat z naszą słynną dyskusją o rasach kilku i przypomniały mi się stare dobre czasy. Oj dobre to były czasy... orków w bród, ostre topory i piwo... a teraz zostało tylko piwo i topory... Postanowiłem wznowić dysputę na ten jakże "żywotny" temat. Postanowlilśmy! Śmy postanowili! Jako obrońcy sprawy krasnoludziej na tym forum! .
Chciałbym mianowicie wypowiedzieć się na temat najsłynniejszej produkcji pana Petera Jacksona (pomijajac jego horrory klasy "ź"). A dokładniej na temat ukazania ras (elfów, krasnoludów, ludzi, hobbitów) w filmie.
Wolałbym abyśmy skupili się na własnych odczuciach a nie dywagacjach o samym filmie.
Na pierwszy ogień: krasnoludy. No ba! Hird zawsze idzie pierwszy.
Sprawa jest tutaj dosyć trudna, ponieważ krasnoludów w całym filmie mamy chyba 3 albo 4. A tak naprawde na scenie zostaje tylko jeden zawodnik. Filmowyy Gimli jako krasnolud jest kapitalny. Zwłaszcza w rozszerzonej wersji filmu gdzie dostało mu się pare wstawek. Pije, obżera się, rąbie toporem, i ciągle sie kłóci po prostu full service, Krasnolud przez duże K. Średnio mi się podoba robienie z niego postaci humorystycznej ale po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że nadaje się do tego najlepiej. Co prawda w pewnym momencie człowiek jak już tylko widzi Gimlego zaczyna oczekiwać czegoś zabawnego, nie ulega jednak wątpliwości, że humor krasnoludzki działa odstresowująco w filmie w momentach najbardziej naładowanych emocjami (np. w Helmowym Jarze). JAKI HUMOR SIĘ PYTAM?! Każdy krasnolud wie przecież, że nie ma lepszych biegaczy niż my?! każdy wie, że krasnoludzka jazda jest najlepsza. Kto śmie w to wątpić pytam się! Mówiąc o krasnoludach nie można nie wspomnieć o Morii. Na mnie zrobiła ona kapitalne wrażenie i ogólnie uważam, żeby mogło być jej więcej (z resztą jak całego filmu).
Pozostaje nam (fanom starego ludu) czekać na ekranizacje Hobbita gdzie będzie wszystko to co krasnoludy uwiebiają. piwo?! orki?! topory?! złoto?! smoki?!. To wszystko i jeszcze więcej...
Teraz kolej na elfy.
To co napisze bynajmniej nie wynika z mojej animozji do elfów (długouchych), ale z kontrastu pomiędzy moimi wyobrażeniami a tym co zobaczyłem w filmie. A mianowicie sposób ukazania najstarszego ludu(czyli długouchych) nie podoba mi sie ani troche. W filmie ukazani są jako istoty wysokie, chude, długowłose(przylizane), i wiecznie smutne. Rozumiem, że elf (długouchy) nie moze być gruby ale w filmie wyglądają jakby byli niedożywieni. Elfie fryzury też są jakieś marne (dlaczego wszyscy mają długie proste włosy do ramion?). Jak dla mnie po prostu do banda smutasów. Rozumiem, że ich świat kończy się i muszą odejść za morze (nie mają się więc z czego cieszyć) ale w książce elfy (długousi) ukazani są zupełnie inaczej. Są to istoty piękne (chociaż to kwestia osobista. Ale uroda Galadrieli i Arweny jest raczej wątpliwa jak dla mnie), dumne i wesołe. Elfie stroje też mi się nie podobają Powłóczyste szaty jakoś mi nie pasują do leśnego ludu. Lepiej jest już z ich siedzibami. Podoba mi się ten styl. Drzewne siedziby Elronda są bardzo ładne chociaż też brakuje im troche życia. Moje wyobrażenie o elfach różni się bardzo od tego co zobaczyłem w filmie.
Ludzie!.
Co tu dużo mówić. Kawał dobrej roboty. Ludzie w filmie to głównie Rohirrimowie i Gondorczycy. Obydwa narody bardzo mi się podobają, po prostu pasują do moich książkowych wyobrażeń. Mam jednak zastrzeżenie do jednej rzeczy. Tak jak Minas Tirith bardzo mi się podoba (swoja drogą wygląd miasta jest żywcem zerżnięty z kalendarza LoTR, o czym pisałem już w innym temacie) tak dwór Theodena to jakaś pomyłka. Jest takie ujęcie jak kamera ukazuje cały "gród", no i cóż, wygląda on jak jakaś wiocha za ostrokołem. Nie spodziewałbym się tego po stolicy drugiego najsilniejszego państwa śródziemia. Pomijając lekką absurdalność drewnianej siedziby na stepie (Skąd by mieli niby drewno wziąć. Chociaż moze to byc pewien symbol bogactwa właśnie.) to wygląda ona skromniutko. Jakoś sobie nie wyobrażam tego "czegoś" jako miejsca gdzie znajdował się dwór królewski. Nasz Biskupin lepiej się na obrazkach prezentuje. Spodziewałem się ogromnego grodu z podzamczem itd. a nie paru chatynek za ostrokołem. Minas Tirith natomiast rządzi A jak myślisz kto te kamyczki tam układał, hę?. To jest STOLICA Gondoru.
Last but not least: Hobbici.
Sposób ukazania hobbitów odpowiada moim wyobrażeniom. Ot taki sobie wesoły beztrosny ludek żyjący z roli. Shire jako krainka niczym nie przerywanego spokoju jest ukazana prawidłowo. Co do samych hobbitów to mam żywie pozytywne uczucia. Jakoś tak bardziej bym ich tylko zaokrąglił i zarumienił .
Chciałbym mianowicie wypowiedzieć się na temat najsłynniejszej produkcji pana Petera Jacksona (pomijajac jego horrory klasy "ź"). A dokładniej na temat ukazania ras (elfów, krasnoludów, ludzi, hobbitów) w filmie.
Wolałbym abyśmy skupili się na własnych odczuciach a nie dywagacjach o samym filmie.
Na pierwszy ogień: krasnoludy. No ba! Hird zawsze idzie pierwszy.
Sprawa jest tutaj dosyć trudna, ponieważ krasnoludów w całym filmie mamy chyba 3 albo 4. A tak naprawde na scenie zostaje tylko jeden zawodnik. Filmowyy Gimli jako krasnolud jest kapitalny. Zwłaszcza w rozszerzonej wersji filmu gdzie dostało mu się pare wstawek. Pije, obżera się, rąbie toporem, i ciągle sie kłóci po prostu full service, Krasnolud przez duże K. Średnio mi się podoba robienie z niego postaci humorystycznej ale po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że nadaje się do tego najlepiej. Co prawda w pewnym momencie człowiek jak już tylko widzi Gimlego zaczyna oczekiwać czegoś zabawnego, nie ulega jednak wątpliwości, że humor krasnoludzki działa odstresowująco w filmie w momentach najbardziej naładowanych emocjami (np. w Helmowym Jarze). JAKI HUMOR SIĘ PYTAM?! Każdy krasnolud wie przecież, że nie ma lepszych biegaczy niż my?! każdy wie, że krasnoludzka jazda jest najlepsza. Kto śmie w to wątpić pytam się! Mówiąc o krasnoludach nie można nie wspomnieć o Morii. Na mnie zrobiła ona kapitalne wrażenie i ogólnie uważam, żeby mogło być jej więcej (z resztą jak całego filmu).
Pozostaje nam (fanom starego ludu) czekać na ekranizacje Hobbita gdzie będzie wszystko to co krasnoludy uwiebiają. piwo?! orki?! topory?! złoto?! smoki?!. To wszystko i jeszcze więcej...
Teraz kolej na elfy.
To co napisze bynajmniej nie wynika z mojej animozji do elfów (długouchych), ale z kontrastu pomiędzy moimi wyobrażeniami a tym co zobaczyłem w filmie. A mianowicie sposób ukazania najstarszego ludu(czyli długouchych) nie podoba mi sie ani troche. W filmie ukazani są jako istoty wysokie, chude, długowłose(przylizane), i wiecznie smutne. Rozumiem, że elf (długouchy) nie moze być gruby ale w filmie wyglądają jakby byli niedożywieni. Elfie fryzury też są jakieś marne (dlaczego wszyscy mają długie proste włosy do ramion?). Jak dla mnie po prostu do banda smutasów. Rozumiem, że ich świat kończy się i muszą odejść za morze (nie mają się więc z czego cieszyć) ale w książce elfy (długousi) ukazani są zupełnie inaczej. Są to istoty piękne (chociaż to kwestia osobista. Ale uroda Galadrieli i Arweny jest raczej wątpliwa jak dla mnie), dumne i wesołe. Elfie stroje też mi się nie podobają Powłóczyste szaty jakoś mi nie pasują do leśnego ludu. Lepiej jest już z ich siedzibami. Podoba mi się ten styl. Drzewne siedziby Elronda są bardzo ładne chociaż też brakuje im troche życia. Moje wyobrażenie o elfach różni się bardzo od tego co zobaczyłem w filmie.
Ludzie!.
Co tu dużo mówić. Kawał dobrej roboty. Ludzie w filmie to głównie Rohirrimowie i Gondorczycy. Obydwa narody bardzo mi się podobają, po prostu pasują do moich książkowych wyobrażeń. Mam jednak zastrzeżenie do jednej rzeczy. Tak jak Minas Tirith bardzo mi się podoba (swoja drogą wygląd miasta jest żywcem zerżnięty z kalendarza LoTR, o czym pisałem już w innym temacie) tak dwór Theodena to jakaś pomyłka. Jest takie ujęcie jak kamera ukazuje cały "gród", no i cóż, wygląda on jak jakaś wiocha za ostrokołem. Nie spodziewałbym się tego po stolicy drugiego najsilniejszego państwa śródziemia. Pomijając lekką absurdalność drewnianej siedziby na stepie (Skąd by mieli niby drewno wziąć. Chociaż moze to byc pewien symbol bogactwa właśnie.) to wygląda ona skromniutko. Jakoś sobie nie wyobrażam tego "czegoś" jako miejsca gdzie znajdował się dwór królewski. Nasz Biskupin lepiej się na obrazkach prezentuje. Spodziewałem się ogromnego grodu z podzamczem itd. a nie paru chatynek za ostrokołem. Minas Tirith natomiast rządzi A jak myślisz kto te kamyczki tam układał, hę?. To jest STOLICA Gondoru.
Last but not least: Hobbici.
Sposób ukazania hobbitów odpowiada moim wyobrażeniom. Ot taki sobie wesoły beztrosny ludek żyjący z roli. Shire jako krainka niczym nie przerywanego spokoju jest ukazana prawidłowo. Co do samych hobbitów to mam żywie pozytywne uczucia. Jakoś tak bardziej bym ich tylko zaokrąglił i zarumienił .
Góry były zielone, a świat jeszcze młody,
Żadna plamanie ćmiła księżyca urosy,
Ni skały, ni strumienie nie miały imienia,
Kiedy Durin się zbudził, spojrzał i oniemiał.
Więc najpierw nadał nazwy wzgórzom i dolinom,
Potem wodę pił z źródeł czystą i niewinną,
A kiedy sie pochylił nad tafli zierciadło,
Ujrzał swoje odbicie jak cudne widziadło
W gwiezdnej, lśniącej koronie jak z drogich kamieni,
Których blask to srebrzyście - to złotem sie mienił...
Żadna plamanie ćmiła księżyca urosy,
Ni skały, ni strumienie nie miały imienia,
Kiedy Durin się zbudził, spojrzał i oniemiał.
Więc najpierw nadał nazwy wzgórzom i dolinom,
Potem wodę pił z źródeł czystą i niewinną,
A kiedy sie pochylił nad tafli zierciadło,
Ujrzał swoje odbicie jak cudne widziadło
W gwiezdnej, lśniącej koronie jak z drogich kamieni,
Których blask to srebrzyście - to złotem sie mienił...