Ha, nie zwykłem się tak bezwstydnie chwalić, ale z tej sygnatury jestem wybitnie dumny bo to moje własne, autorskie tłumaczenie monologu V z filmu "V jak Vendetta". Tłumaczenie jest mocno niedosłowne, bo skupiłem się raczej na warstwie formy niż dokładnego przekładania treści.
(Oryginał:Voilà! In view, a humble vaudevillian veteran, cast vicariously as both victim and villain by the vicissitudes of fate. This visage, no mere veneer of vanity, is a vestige of the vox populi, now vacant, vanished. However, this valorous visitation of a bygone vexation stands vivified, and has vowed to vanquish these venal and virulent vermin vanguarding vice and vouchsafing the violently vicious and voracious violation of volition. The only verdict is vengeance; a vendetta held as a votive, not in vain, for the value and veracity of such shall one day vindicate the vigilant and the virtuous. Verily, this vichyssoise of verbiage veers most verbose vis-à-vis an introduction, so let me simply add that it's my very good honour to meet you and you may call me V.)
Z ciekawości pytam, da się napis w sygnaturze mojej w ogóle odczytać?
Faktycznie trzeba mocniej wysilić wzrok... albo skopiować sobie twój obrazek i przeczytać w pewnym powiększeniu
Niemniej ciekawy pomysł i bardzo dobre wykonanie, więc takie chwalenie się jest uzasadnione, brawo
Istna tutaj jakaś rodzina Adamsów, czy co? ;] I zgodzę się z Ati, że opis trochę, jak to powiedziała, "emowaty". Dziś każde zdanie, które zawiera "nie rozumieć" daje jednoznaczny domysł ;]
Mój indywidualny odbiór odczytał to jako problemy w komunikacji interpersonalnej. Nie zastanawiałaś się nigdy, czy problem nie wynika z Ciebie, a nie z otoczenia?