Sesja Dany'ego

Niemal od razu poczułaś wpływ Ciemnej Strony na fizjonomię tych istot. Ten, nad którym się pochyliłaś, zginął w jakiś nietypowy sposób, zupełnie jakby jego umysł spłonął pod naporem zewnętrznej ingerencji. Paru kolejnych Jawów nosiło znamiona innych, bardziej standardowych technik, jak choćby silnego natężenia negatywnej energii, zapewne w postaci zabójczych błyskawic.
- Dorzucę jeszcze parę elementów układanki.- Niklo uśmiechnął się do was - Był tu Sith z dredami ze statku. Nie wiem czy sam i nie wiem czy to jego dzieło. Może to on jest opętany. Trudno powiedzieć. Co do Siona...- Nautolianin zawiesił na chwilę głos myśląc o czymś intensywnie. Usiłowałaś skojarzyć o kim dokładnie mówił i przypomniałeś sobie, że faktycznie na pokładzie "Defilera" był z nimi jeszcze jeden Sith. -Jeśli tu w ogóle jest i będziemy z nim walczyć. Jeśli go powstrzymamy możliwe, iż mógłbym go wyciszyć na Moc. Potrafię to zrobić z sobą, może dałbym radę to zrobić na kimś. Jeśli nie to, to może... Gdybym został opętany to możliwe, że zatrzasnąłbym złego ducha odcinając się całkowicie. Możliwe iż z Exarem byłbym w stanie zrobić to samo. Potem wakacje na opuszczonej planecie do końca życia. Bez statku. Mógłbym przekazać wam jak wypłynąć z Mocy. Bez lat praktyki nie będzie to łatwe, ale jeśli zginę któreś z was powinno podjąć próbę.
Odpowiedz
Patrzę się na niego uważnie.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Wiem, że za bardzo nie mamy innego, ale zastanówmy się nad tym. Ryzyko może być zbyt duże.
Wzdycham.
- Jednakże nic nie zaszkodzi, byś przekazał nam, jak tego dokonać.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Powinniśmy więc założyć, że to ten z dredami został opętany. - dołączył się Solusar - Czuć to tu. Była tu istota, która zostawiała dwie aury wokół siebie - swoją i Kuna. Jednak Niklo, nie wiem, czy zamykając jego duszę w swoim ciele, poradziłbyś sobie z tym. Na pewno nie z Exarem Kunem. Wiem, jak to jest, opamiętałem się dopiero, jak wymordowałem połowę Rady, z Przewodniczącym na czele. Sposób eksterminacji zostawmy jednak na chwilę, najpierw musimy go odnaleźć. Jednak jaki ma cel? Myślę, że powinniśmy odnaleźć grobowiec Kuna tutaj, mogłyby być tam jakieś wskazówki, co do tego, gdzie mógłby się kierować. Ruszamy? I co robimy z Jawami? - ostatnie pytanie skierował bezpośrednio do ciebie
Odpowiedz
- W niczym im nie pomożemy tutaj. Musimy szukać Kuna, a raczej tego, w kim on siedzi. Grobowiec możę być dobrym początkiem na poszukiwania, innych śladów nie znajdziemy.
Zwracam się do Solusara:
- Wiesz, gdzie szukać grobowca?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Pewnie podstawy tej techniki mogę wam objaśnić w ruchu. Resztę jak będziemy mieli czas by pomedytować. - stwierdził Nautolanin w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie Kyle'a. - No i jak mówiłem, najpierw spróbowałbym tego dokonać na kimś. Mimo wszystko lubię życie i chciałbym je jeszcze pociągnąć. Musze też jeszcze kogoś pomęczyć o szkolenie. - zakończył z lekkim uśmiechem, patrząc w stronę Makankosa.
Nim jednak Solusar zdążył odpowiedzieć na twoje pytanie, do złomowozu weszło kilku Jawów, którzy najwyraźniej zebrali się na odwagę. Nigdy wcześniej nie widziałaś jak ten lud okazuje smutek czy rozpacz, dlatego dość mocno skonsternowały cię piskliwe zawodzenia, lamenty i energiczne kiwanie się w przód, tył i na boki, wraz z przedziwną, mocno ekspresyjną gestykulacją. Patrzyliście na całą scenę w niezręcznym milczeniu, nie bardzo wiedząc, co począć ze zrozpaczonymi karzełkami, które kiwały się i zawodziły nad ciałami swych pobratymców. Nawet z twarzy Makankosa na moment zniknął nieśmiertelny grymas pogardy wobec wszystkich i wszystkiego, co nadało jej tylko jeszcze bardziej jaszczurowaty wyraz. W końcu jeden z Jawów, wciąż piszcząc przenikliwie, podreptał w twoim kierunku, piszcząc:
- Zło-zło-zło! Złomowóz-jechał-do-kanionu! Rozbity-statek-tuż-za-kanionem-Tuż-tuż! Ktoś-musiał-napaść! Nie-Ludzie-Piasku-nie-nie! Przejedziemy-przez-kanion-do-statku-i-znajdziemy! Tak-tak! Jedziecie-jedziecie?
Odpowiedz
- Poszukamy go w innym miejscu. Tam już nikogo nie było. - mówię smutnym głosem, patrząc na ich cierpienie. Wszystkie ludy pustyni są jak rodzina.
- Znajdziemy sprawcę, obiecuję.
Odwracam się od nich i mówię:
- Idziemy do grobowca. Poćwiczysz to na mnie w drodze. Dopadniemy go.
Gniew? Niee, sprawiedliwość.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Niklo tymczasem poprosił was gestem, byście zaczekali i usiadł w pozycji medytacyjnej, pogrążając się transie.
- Czyli co? Chcecie teraz leźć w drugą stronę? - syknął uszczypliwie Makankos. - Skoro już mamy tu tych kurdupli i ich śmieciarę i po to tłukliśmy się tutaj pieszo, żeby trafić do tego wraku, to zróbmy to, do cholery. Albo ruszcie mózgami i wezwijcie Fensena, zanim stwierdzi, że ma nas w dupie i poleci z Iziz na zimne piwo do Mos Ila.
- Makankos, z łaski swojej, zamknij się. - odgryzł się Kyle, wyraźnie poirytowany - Osobiście ruszyłbym do tego Grobowca. Nie ryzykujemy niczym, ewentualnie będziemy za nim trzy, a nie dwa kroki, ale jak nie dowiemy się, gdzie zmierza Kun, to równie dobrze możemy próbować sprzedawać miejscowym piasek. Chociaż można pomyśleć też w inny sposób, spróbować przewidzieć gdzie pójdzie. Najprawdopodobniej będzie chciał się wydostać z tej przeklętej przez Moc planety. Jakie są tu najbliższe porty? Anchorhead i Mos Ila, jeśli się nie mylę?
Niklo wręcz jak poparzony powstał z miejsca i pędem ruszył w waszym kierunku... Najpierw upadł. Brak było mu tchu. Powstał. Widocznie wirowało mu w głowie. - Mamy problem i mało czasu. Dredziarz jest na końcu kanionu, ma coś w sobie. Pewnie Kuna, ale to nie wszytko. Przednim jest wrak, który jest otoczony znaną mi już aurą. Dwóch pradawnych Sithów nie mamy szans pokonać, jednego po drugim może. - wyrzucał z siebie słowa jak obłąkany, jednak jakby na potwierdzenie jego słów potężne zakłócenie Mocy, które nastąpiło tuż potem, było wyraźnie odczuwalne przez całą waszą trójkę. W pewnej odległości od was powstało wyładowanie dwóch przeciwstawnych energii - jednej, którą znaliście już z wnętrza pojazdu Jawów oraz drugiej, znacznie bardziej, niż Ciemną Stronę przypominającą świadomą, skumulowaną śmierć i rozkład. Doznawszy tej samej sensacji, Kyle zerwał się z miejsca.
- Biegiem! - krzyknął do was, pędząc w stronę kanionu. Ach, ta dzisiejsza młodzierz...
Odpowiedz
- Pośpiech nic nie da. - mówię to, podbiegając za Solusarem. - Chcę dokładniej przeanalizować te aury, w drodze. - po czym zmartwiona zwracam się w stronę końca kanionu.
*Dwóm nie damy rady, trzeba będzie wypbadać sytuację.*
- Chodźmy, zobaczmy, co tam się dzieje.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Jeśli się ścierają już teraz to możemy nie mieć szans.- dorzucił Niklo, biegnąc za wami. - Ale nie ma co czekać. Jeśli się starli, to nie by się wykończyć, a przejąć. Wolę walczyć z dwoma prastarymi Sithami w kłótni, niźli jednym o mocy dwóch.
Weszliście do wąwozu, zostawiając za sobą zniszczony pojazd oraz żywych i martwych Jawów. Droga nie była szczególnie trudna, przesadnie wąska ani nadmiernie kręta, jednak pełna szczelin, uskoków, urwisk i skalnych rozpadlin. Mimo to nie przejmowaliście się zbytnio możliwą zasadzką ze strony Ludzi Piasku lub kogoś innego, biegnąc przed siebie co tchu. Oprócz echa kroków stawianych w biegu na podłożu, jedynym towarzyszącym wam dźwiękiem był gwiżdżący w kanionie wicher, nieco mniej palący i jakby wilgotniejszy. Posłyszałaś też delikatny szmer wody rozbijającej się o skałę, a także coś z znacznie mniej namacalnego - echa potężnych zawirowań Mocy, która drgała po drugiej stronie kanionu jak dwie splątane struny, szarpane bezlitośnie przeciwstawnymi dźwiękami. Drgania jednej z nich mogłaś już dobrze zidentyfikować jako tę samą, podwójną aurę Sitha spotkanego przez Nikla. Faktycznie, była w nim niezwykła dwoistość, jeszcze silniejsza niż to, co pamiętałaś jako opętanie Solusara, który z resztą też zdawał się chyba ją wyczuwać. Druga z aur była znacznie bardziej głucha, ciemna, jak otchłań bez dna. Rozlewała się wokół niskim, przygnębiającym echem, nie mającym w sobie nic z życia ani światła.
Odpowiedz
Od tego napływu Ciemnej Strony Mocy aż drży całe moje ciało.
*Musimy ich jakoś powstrzymać. Nie ma innego wyjścia.*
Biegnąc, mówię:
- Jedna osoba zwiąże się walką z Exarem, natomiast pozostali uderzą na Siona. Niklo, dasz radę go zająć, czy ja mam to zrobić?
Jeżeli zaatakujemy razem, to mamy szansę z nimi wygrać.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Biegnąc. Mamy. Chwilę.- Niklo mówił między oddechami, by nie wybić się z rytmu. - Bądźcie. Czujni. Wyjaśnię. Technikę. Pobieżnie. W razie. Jakbym. Zginął. - Na chwilę zamilkł próbując ułożyć to, co miał w głowie.
- Moc nas. Otacza. Jest wszędzie. Dla mnie. Jak woda. Głęboka. Chcę wygłuszyć. Wypływam. Tworzę. Wyspę. Gdzie. Mocy nie ma. Większa wyspa. Trudniej. Wskoczyć. Wystarczająco. Duża. Wyspa. Odcięcie. Od Mocy. - Ponownie zamilkł, zapewne szukając bardziej zrozumiałej analogii.
- Może. Być las. Żywa. Dżungla. I. Wyjście. Z niej. Oddalenie się. Przez góry. Albo Pustynia. I wejście. Do jaskini. Im głębiej. Tym dalej. W waszym. Wyobrażeniu. Musicie. Koncentrować się. Na Mocy. Jakby. Odsuwającej się. Ginącej. Daleko. Od was. Ja robiłem. To. Latami. Ale. Może. Wam. Przyjdzie. Łatwiej. Możliwe. Że na kimś. Da się. Zrobić. To samo. Zmusić. Do. Posadzenia. Na wyspie. Odciągnąć. Na siłę. Od Wody. Tak. Przypuszczam.
- Kunem zajmę się ja. - Solusar, biegnąc, uważnie słuchał instrukcji Nautolanina. - Mam niejakie doświadczenie w walce z nim. Wybaczcie, ale wiem mniej więcej co potrafi, jakie techniki stosuje, a to czyni mnie bardziej odpowiednim od was. Poza tym, mam z nim niedokończone sprawy. - uśmiechnął się ironicznie.
- Nie wiem. Czy to. Dobry. pomysł.
Niklo nie przerywając biegu spojrzał na człowieka. Zaufał Mocy by pokierowała go swoim nurtem tak by na nic nie wpadł.
- Kun zna. Ciebie. także. I ma. Przewagę. Doświadczenia. My możemy. Go zaskoczyć. Uderzymy. Wspólnie. Będzie. Zmuszony. Do defensywy. Jeśli. Poznałeś. Go dobrze. Znajdziesz lukę. I uderzysz, ale. Nie powinieneś. Walczyć. Pierwszy.- Nautolianin spojrzał teraz na swojego towarzysza, złowrogą jaszczurkę. - Makankos. Na tę. Walkę. Chcę. Byś dał. Z siebie. Wszystko. Nie myśl. O gniewie. Myśl. O przeciwniku. Broni w dłoni. O tym. Że jest. Częścią. Ciebie. Myśl. O walkach. Między nami. I ramię. W ramię. Znasz. Mój styl. Moje możliwości. Przypomnij sobie. Gdy. Podczas. Walki. Nawiedzą cię. Myśli. Iż coś. Będę robił. To mój. Sygnał. Na działanie. Jak. Się skoncentrujesz. Też dasz rade. W więzi. Będziemy. Potężniejsi. Jeśli. Mi. Zaufasz. Wierzę w. Ciebie.
Jaszczur prychnął pogardliwie.
- Dobrze tato. Zrobię co zechcesz. Byle tylko uwolnić się od tego pieprzenia.
Byliście już nieco zmęczeni nieustannym biegiem, lecz wyjście z kanionu rysowało się już w zasięgu waszego wzroku. Gdy wyszliście na wydmy, zobaczyliście w oddali wielkie, celujące w niebo iglice połamanego wraku, który przy upadku rozpadł się na jedną główną i kilka mniejszych części. Pierwszym, co uderzyło cię najbardziej, była zaskakująca cisza, przerywana jedynie wyciem szalejącego wokół wiatru. Wzbijał on wszędzie tumany piachu, które co rusz przesłaniały ci wizję i atakowały twarz, nawet sam wiatr nie pasował do tego, co już nazbyt dobrze znałaś z pustynnych realiów - był zimny, ostry i porywisty. Za ruchomymi zasłonami kurzawy widziałaś majaczące sylwetki dziesiątek jurt i namiotów, rozstawionych szerokim, nieregularnym kordonem wzdłuż krawędzi leja powstałego w miejscu upadku okrętu. Nigdzie jednak nie widziałaś Tuskenów, nie słyszałeś ich wycia, nie dostrzegałeś też praktycznie żadnych zwierząt czy ruchomych obiektów.
- A mówiłem na statku, by uzbroili dwie głowice i drugą dali na tyle. Wtedy nic by nie zostało.- Niklo przyglądał się wrakowi. - Wszystkich ludzi pustyni musimy uznać za martwych i przemienionych. Będzie ich sporo. Może powinniśmy się skontaktować z siłami sithów? To dla nich też problem. No i pomyślałem o jednej rzeczy, która może dać nam przewagę, albo nawet załatwić problem. Ale jest to świrnięty plan i raczej wam się nie spodoba.
- Poradzimy sobie sami. Ostatnim, czego tu chcę to setka szturmowców i innych Darthów. Jednak myślę, że powinniśmy Kuna i Siona zaatakować w parach. Jeśli skupimy się na jednym, drugi będzie mógł go przejąć. Myślę, że Sionem powinniście zająć się wy - Solusar kiwnął na Nikla i Makankosa - podczas gdy my zajmiemy się Kunem. Ruszajmy dalej. Chyba, że twój plan jest lepszy? - ruszył już nie biegiem, ale spokojnym chodem i włączył obydwa ostrza delikatnym impulsem Mocy.
Wokół panowała nienaturalna, lodowata cisza. Tumany brudnej, ciemnoszarej kurzawy wciąż krążyły przed wami i wokół was, ale nawet gwizd wiatru jakby przycichł, a tobie zrobiło się jakby chłodniej. Szliście ostrożnie przed siebie lecz nie potrzeba było wiele czasu, byście dowiedzieli się, co stało się z Tuskanami.
Dziesiątki, być może setki martwych, jakby częściowo spopielonych ciał, wyściełało niemal całe zbocze wydmy prowadzącej do krawędzi leja z wrakiem w zaskakująco regularnych, półokrągłych liniach. Wyglądało to tak, jakby zbiegając z góry, od strony linii obozowiska, wszyscy w jednym momencie umarli w niewyjaśniony sposób. Kilka potencjalnych przyczyn leżało tuż obok. Odcięte ręce, nogi głowy, przepołowione i porozcinane korpusy świadczyły o śmiercionośnej precyzji energetycznej broni. Jednakże wielu z nich zdawało się nie mieć żadnych obrażeń... A jednak.
Ciała Tuskenów, które początkowo wzięłeś za wypalone, były po prostu zdegenerowane. Martwe. I to w sposób, który kazał ci sądzić, że były martwe nim jeszcze padły bezwładnie na zboczu tej wydmy. Część ciał rozsypała się po prostu w dziwny, czarnoszary pył, nieprzyjemnie podobny do wirującego wokół piasku.
- Nie wiem. Ja po prostu chciałem to wszystko znów wysadzić w cholerę. - Niklo uśmiechnął się i rozświetlił swoje niebieskie ostrze. - Może to ich nie powstrzyma, ale spowolni. Przypuszczam, iż Kun pragnie nieśmiertelnego ciała Siona. Jeśli je znów rozproszymy albo tym razem zniszczymy, duch będzie mniejszym problemem. Jak Kun był wcześniej uwięziony? Może bylibyśmy w stanie to powtórzyć? Zamknąć na Yavin IV albo jeszcze dalej.
Powoli podeszliście na krawędź leja, stając pośród pustego, widmowego obozu Ludzi Piasku, rozciągniętego wzdłuż krawędzi daleko poza zasięg waszego wzroku. Stąd mieliście pełen ogląd na przytłaczająco wielką jednostkę bojową, mierzącą połamanym dziobem w błękit tatooińskiego nieba. Wrak rozpadł się na kilka części - jedną główną, stanowiącą jakieś 2/3 głównego okrętu oraz kilka mniejszych odłamków. Widziałaś śluzy i drzwi, co do działania których mogłeś mieć wątpliwości, lecz do dostania się do wnętrza wraku wystarczyło przejść przez którąkolwiek z niezliczonych dziur i wyrw w kadłubie.
- Jego dusza była uwięziona w mieczu. I chyba on sam ją tam zamknął. Zapewne ten Sith znalazł jego jakiś artefakt. Zastanawia mnie tylko, czy gdybyśmy zniszczyli ten artefakt, zniszczylibyśmy duszę Kuna. - stwierdził Kyle.
- Dobrze byłoby to też wysadzić, by oczyścić teren z chodzących nieumarłych. Na razie mają nad nami przewagę liczebną... Jak mogliśmy przegapić, coś tak wielkiego wchodzącego w atmosferę? - Nautolianin spojrzał pytająco na Makankosa. - Jak samopoczucie? Rana nie doskwiera? To nie było jakoś dawno temu.
Trandoshanin wzruszył ramionami.
- Blizny, to biżuteria mężczyzny. Dopóki czujesz ból, dopóty jesteś pewny, że żyjesz.
Cała wasza czwórka schodziła możliwie ostrożnie, by nie stoczyć się po niestabilnym zboczu leja wprost na kupę jakiegoś wystającego z piasku złomu lub drągów. Na dole minęliście spory fragment kadłuba zagradzający wam drogę i stanęliście przed największą, główną częścią okrętu. Stanęliście, bo tuż przed wami pod sporą wyrwą prowadzącą do wnętrza wraku, stały dwie postacie. Słysząc wasze kroki obróciły się ku wam. Jedną z nich był Sith, którego widziałaś podczas wspólnej medytacji z Kylem, dowódca statku, który przepuścił was na orbicie. Ubrany w ten sam strój, w jakim widziałeś go ostatnio - prosty, wojskowy uniform i płaszcz, bez zbędnych ozdób. Jego towarzysz, nieco przewyższający go wzrostem, cały okryty był długim płaszczem w kolorze piasku. Jego twarz natomiast skrywała się pod dziwną, pozbawioną wyrazu maską, posiadającą jedynie małe otwory na oczy i usta.
- Proszę, proszę, a panowie do kogo? - Kyle, zapewne by nie podgrzewać atmosfery, wyłączył ostrza.
Tymczasem Niklo, ku twemu lekkiemu zaskoczeniu, odetchnął i uśmiechnął się. Najwyraźniej uważał obecność znajomego mu Sitha za coś pozytywnego.
- Witam. - ozwał się, kiwając nieznacznie głową.
-Witam.- odparł krótko imperialny kapitan, nie drgnąwszy nawet o cal. Jego zamaskowany towarzysz nie poruszył się również. - Mniemam, że i my i wy przyszliśmy tu do tej samej... osoby... Jednakże z żalem równym stanowczości muszę poinformować, że w tym miejscu wasze poszukiwania kończą się. Odejdźcie stąd. Natychmiast. - powiedział z wyraźnym naciskiem, lecz bez nuty groźby. Zupełnie jakby obawiał się czegoś, przed czym chciał was ostrzec. Jego zamaskowany towarzysz nie odezwał się ani nie poruszył.
- Nie. Jesteśmy świadomi, że Tatooine jest pod jurysdykcją Imperium, jednak cóż, jesteście trochę niedoinformowani. Przyszliście po Siona? Zajmijcie się nim, nie mam nic przeciwko. To również nam ułatwi sprawę, my przyszliśmy tu w podobnej sprawie. Jednak odradzałbym, żebyście szli tam we dwóch. Bardzo bym odradzał. - oponował Solusar.
Odpowiedz
- Zrobił się bałagan i trzeba go posprzątać. Każdy z nas ma swoje cele, ale są pewne nadrzędne sprawy, dlatego mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. - mówię do Sithów. - A więc jak będzie? - kończę stanowczym tonem.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Twoi towarzysze byli podobnego zdania.
- Niestety, ale nie możemy odejść. Musimy to zakończyć. -powiedział Niklo, stając w pozornie luźnej pozycji.
- Jesteśmy świadomi, że Tatooine jest pod jurysdykcją Imperium, jednak cóż, jesteście trochę niedoinformowani. - włączył się Kyle. - Przyszliście po Siona? Zajmijcie się nim, nie mam nic przeciwko. To również nam ułatwi sprawę, my przyszliśmy tu w podobnej sprawie. Jednak odradzałbym, żebyście szli tam we dwóch. Bardzo bym odradzał
Ciszę powstałą po tych słowach rozsiewał wokół was gwiżdżący miarowo wiatr. Tym, co zmąciło ją najpierw, nie była decyzja którejś ze stron, lecz gwałtowne zaburzenie Mocy dobiegające gdzieś z głębi wraku. Odruchowo wszyscy zwróciliście głowy w tamtym kierunku. W tym zamaskowany towarzysz kapitana, który z nie do końca jasnych przyczyn wydał ci się znajomy...
- Zaczęło się. - stwierdził modulowanym przez maskę głosem, nie odwracając się z powrotem do was. - Nie mamy wiele czasu. Zatrzymaj ich. Zabij tylko w ostateczności. - wydał polecenie do Huminro, by następnie wskoczyć do wraku i zniknąć w jego wnętrzu. Pozostawiony sam kapitan Sithów włączył swój miecz, którego szkarłatne ostrze miało długość niemal dwukrotnie większą od normalnego i stanął w wyczekującym bezruchu.
- Cholera! Huminro, wiesz jak Sion jest niebezpieczny! To nie jest czas na polityczne zwady.- Nautolianin włączył swój miecz i ustawił się w pozycji wyjściowej do IV formy. - Sam to poczułeś. Sion nie jest tam jedyny. Jest jeszcze dredziarz który był z nami. To trzeba zakończyć. Jest sporo dziur w poszyciu, idźcie za tamtym. Ja spróbuje porozmawiać z kapitanem.
Odpowiedz
*Idioci* - myślę sobie, po czym przebiegam obok nich i wbiegam do wraku. Jeśli tylko spróbuje mnie zaatakować, pchnę go tak Mocą, że wyfrunie na orbitę. Nie zamierzam teraz się hamować.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Pchnięcie Mocą rzeczywiście zaowocowało odlotem na orbitę. Jednak nie Sitha, lecz twoim.
I ty i Solusar zdecydowaliście się na wskoczenie za tajemniczym Sithem, gotowi na ewentualne trudności, jakie mógłby robić wam Huminro. Jednak na to, że oboje wylecicie w kierunku przeciwnym do kierunku skoku, i to z siłą solidnego, pneumatyczngo młota, przygotowani nie byliście.

[ Ilustracja ]

Gdy tylko znaleźliście się w powietrzu, potężna fala Mocy zdmuchnęła was w stronę ściany krateru, kilka dobrych materów za plecy Nikla i Makankosa. Oboje też wylądowaliście na piasku bez szwanku, amortyzując upadek synchronicznym, wyćwiczonym ruchem, zaś chmura piachu wzbita przez atak Huminro skryła na moment stojącą przed wami trójkę.
Odpowiedz
*O, a to coś nowego*
Otrzepuję się i tym razem już uważniej podchodzę w to samo miejsce. Który z nich to zrobił? A może to Ci dwaj w środku?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
Gdy podeszliście bliżej, a pył opadł nieco i przerzedził się, zobaczyłaś że cała trójka stoi tam, gdzie stała. Wszystko wskazywało na to, że poprzednia technika została wyprowadzona właśnie przez Huminro.
- To nie musi się tak kończyć. - zawołał do Sitha Solusar. - On tam zginie. Nie wiem, jak to jest wśród Sithów, ale wśród nas nie posyła się nikogo na bezsensowną śmierć. Wiecie, że jest tam Sion. Nie wiecie, że jest tam Exar Kun. Dlatego radzę nas nie zatrzymywać. Tym bardziej, że nas jest czwórka, zaś ty tylko jeden.
- Wielkość nie ma znaczenia.
- odpowiedział spokojnie, acz dobitnie Huminro. - I mylisz się, wiemy, że jest tam Kun. Właśnie dlatego lord Rainer tam wszedł. I właśnie dlatego wy nie możecie pójść za nim. Tam nie czeka na was nic, tylko śmierć. Dlatego radzę wam stanowczo, odejdźcie stąd jak najdalej. Jeżeli Exar Kun i Sion również dla was stanowią jakiś problem, możecie być pewni, że lord Rainer go rozwiąże.
Odpowiedz
- I co potem zrobi? Nie uśmiecha mi się oddanie go wam. Odsuń się, bo będziemy musieli użyć siły.
Gadanie, i tak nie odpuści. Przygotowuję się już psychicznie do konfrontacji z nim. Prawdopodobnie na pierwsze uderxenie będzie przygotowany, dlatego całą siłe trzeba będzie włożyć w drugie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
- Gówno zrobi, a nie go rozwiąże. - warknął Solusar, spluwając na piasek. Niklo najwyraźniej również bił się z myślami, podczas gdy Makankos, swą Trandoshańską filozofią, bez słowa sięgnął po miecz i aktywowawszy ostrze stanął w niedbałej pozycji, czekając na rozwój wydarzeń. Tobie tymczasem po głowie biło się jedno słowo, nastręczające niemałych problemów z pamięcią.
Lord Primus... Gdzie już słyszałaś to nazwisko?
Odpowiedz
Podwładny Imperatora. Szpieg u Jedi.
*Muszę go dopaść*
- Liczę do trzech. - chłód w głosie.
- Raz.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Odpowiedz
← Sesja SW 3

Sesja Dany'ego - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...