Sesja Vena

Na ostatnią groźbę, karzełek podskoczył jak sprężyna i intensywnie gestykulując dał ci do zrozumienia, że absolutnie nie chciał uchybić twojej inteligencji, zaszło wielkie nieporozumienie, oczywiście, wiedzą doskonale, jak ważne persony przybyły w te strony, a generalnie chciałby zacząć swoje trzyczęściowe przeprosiny od stwierdzenia, że jesteś wspaniałą istotą ludzką.
Zanim dotarł do połowy tych uniżonych natrząsań, sklecony przed momentem droid zmienił się z powrotem w kupę złomu. Zamiast niego, zza pobliskiego zaułka prowadzącego między górami śmieci wzdłuż muru, wyłonił się przyprowadzony przez jednego z Jawów kompletny, na oko w pełni sprawny droid klasy SBD.
Odpowiedz
- Ten droid! Do kogo go prowadzicie? - Wskazuję ręką przechodzącego karzełka oraz maszynę.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Z pełną gamą uniżonego wazeliniarstwa, Jawowie przyprowadzili maszynę do ciebie. Zachwalając ją piskliwie na wszelkie możliwie sposoby, prezentowali go z każdej możliwej strony, zapewniając gorąco, że będziesz więcej, niż zadowolony.
Za jedyne pięć tysięcy kredytów.
Odpowiedz
(Jakimi środkami dysponuję?)
Staram się sprawdzić własnoręcznie stan droida.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[Co prawda nie określałem tego wcześniej, ale możemy przyjąć, że Harlan udostępnił ci swoje fundusze. Ile tam ma kredytów na karcie - nie sprawdzałeś, choć z całą pewnością dużo.]

Na pierwszy rzut oka maszyna wyglądała na w pełni sprawną i zadbaną, nie budzącą zastrzeżeń w zakresie używalności, eksploatacji i możliwości bojowych. Paradoksalnie, wzbudziło to twoje podejrzenia, więc przyjrzałeś się bliżej i dokładniej, jednak wciąż nie mogłeś dostrzec żadnych zewnętrznych usterek, uszkodzeń czy nawet rys na metalu. W trakcie twoich oględzin droid obserwował cię bacznie przez cały czas, nie podejmując jednak żadnej interakcji bez wyraźnego polecenia, co przynajmniej do pewnego stopnia świadczyło o sprawności układów wewnętrznych oraz sterującego oprogramowania.
Wobec takiego stanu rzeczy, jakże odbiegającego od "standardów" pustynnych złomiarzy, do których zdążyłeś przywyknąć, wniosek nasuwał się jeden. Droid musiał zostać skradziony i to całkiem niedawno.
Odpowiedz
- Skąd buchnęliście tego droida? Lepiej żebyś nie kłamał. Ja potrafię wyczuć takie rzeczy. - Mówię powoli do skrzata. - Jestem tyle od zaalarmowanie odpowiednich służb, więc lepiej przemysł co masz do powiedzenia.
W dupie mam skąd wzięli tego droida. Jeśli jednak poddenerwuję ich dostatecznie, to może sypną co wiedza bez naciskania. Poza tym może uda mi się nabyć po "promocyjnej" cenie całkiem sprawnego droida bojowego.

[Czy te droidy czasami nie były rekonstruowane w czasach Wojny Klonów?]
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[Były jak najbardziej. Jednak, tak jak w większości przypadków związanych z techniką i technologią, zakładam wzorem twórców świata, że stanęły one już wtedy na tak wysokim poziomie, iż w 2,5 tysiąca lat później niewiele więcej w tej materii wymyślono. No, może poza guzikami od pralki ]

Częstotliwość podskakiwania, łapania się za zakapturzone głowy i kiwania z boku na bok dobitnie świadczyły o rosnącej nerwowości Jawów. Dzięki temu, udało ci się bez konieczności dalszej perswazji uzyskać szarpaną historyjkę o tym, jak pustynne karły, korzystając z zamieszania, jakie powstało w miejscowym garnizonie wraz z przybyciem jakiejś "wielkiej szychy" włamały się do zewnętrznego magazynu broni i ukradły to, co wydało im się najcenniejsze i najprostsze w transporcie. Jawowie, jak to Jawowie, posiadają tę dziwną przypadłość, że wszystko, co jest większe od nich, wydaje im się proporcjonalnie wiele warte. A że zwłaszcza w ich wypadku o takie rzeczy nie trudno, cóż, ot i cała geneza tatooińskiego złomiarstwa.
Jednakże Jawowie jak niewiele innych nacji, a z pewnością jak żadna inna w tak prymitywnych technologicznie warunkach, opanowali do perfekcji sztukę obsługi, przebudowy i przeprogramowywania droidów. Nic więc dziwnego, że maszyna bojowa o nawet tak wysokim poziomie zaawansowania, nie stanowiła dla nich problemu i posłusznie wyszła za złodziejami z imperialnej zbrojowni.
To, czego dowiedziałeś się dodatkowo, to że wspomniana "wielka szycha" musiała być sithem. Świadczyła o tym zarówno niespodziewana, wedle relacji Jawów, wizyta, towarzysząca przybyszowi świta podobnych jemu indywiduów oraz sam gość specjalny, charakteryzujący się jednolitą, zakrywającą całą twarz maską, jak również paniczny strach dowódcy garnizonu i żołnierzy przed jego osobą.

Detali nie było wiele, Jawowie również nie chcieli przebywać dłużej w tak napiętym i niebezpiecznym towarzystwie, a poza tym interesował ich głównie okazjonalny szaber, ale informacja była dość pewna. Raz, że pustynne karły cechował niezwykły talent do rozpoznawania użytkowników Mocy, zapewne dzięki wieloletnim doświadczeniom w kontaktach tak z jedi, jak i sithami, zawsze ceniących tę nację jako cenne źródło informacji. Dwa, że faktycznie takowe stanowili, lekceważeni przez niemal wszystkich i jak mało kto radzący sobie w tatooińskim piekiełku, jak mało kto gromadzili wszelkie dostępne informacje. Te, zupełnie jak złom, okazywały się raz kompletnie bezużyteczne, a niekiedy wręcz przeciwnie.
Odpowiedz
← Sesja SW 4

Sesja Vena - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...