Taka zawziętość zawsze bawiła go, choć była to przyjemność pozbawiona protekcjonalnej wyższości. Ludzie związani emocjonalnie ze swymi poglądami, określającymi ich sposób życia, zwykle reagowali bardziej lub mniej żywiołowo w konfrontacji z innymi. Ich, braci Długiej Śmierci, uczono spokoju, wyważenia, dystansu. Van nie czuł konieczności przekonania kobiety za wszelką cenę o słuszności swego stanowiska. To, czy zdołałby to zrobić, czy nie, nie zmieniłoby w żadnym stopniu ostatecznej prawdy.
- Wiemy na pewno...? - powtórzył stwierdzenie, zmieniając je w pytanie. - Cóż, przyznam, pani, że nic mi o tym osobiście nie wiadomo, gdyż nie było mnie wówczas na świecie. Czasy Kłopotów, podobnie jak inne historie, podania i legendy na temat bogów, są, niezależnie od ich wiarygodności, jedynie słowami ich autorów. W wypadku bogów zaś, autorami tych słów i przekazów, co do których prawdziwości jesteś, pani, tak pewna, są właśnie kapłani. Ale zostawmy jałowe rozważania o kwestiach, których nie jesteśmy w stanie ostatecznie rozstrzygnąć. - machnął ręką, zaraz potem chwytając nią kubek z napojem, z którego ochoczo wychylił kolejny łyk.
- Przyjmijmy, że bogowie istnieją, w takiej wielości i postaciach, jak opisują to kapłani i ich religie. Przyjmijmy, że istnieje też forma istnienia po śmierci, o której naturze nie wiemy nic poza tym, że podlegają jej również bogowie, w tym nawet sami "bogowie śmierci". Czy takie istnienie, jakiekolwiek by ono nie było, można nazwać życiem? Moim zdaniem nie. Śmierć nie oznacza niebytu, próżni i zatracenia. Przynajmniej nie zawsze. O tym, co dzieje się z nami w chwili, gdy docieramy do kulminacyjnego momentu naszego życia i przekraczamy go, decyduje wyłącznie Milczący Władca. Na jakiej podstawie? Według jakich kryteriów? To wie już tylko On. Mój Zakon wierzy, iż ocenia On nas na podstawie tego, jak służyliśmy mu również poprzez zrozumienie istoty życia. Jednak prawda, jakkolwiek cierpka i niechciana przez kobietę tak piękną, błyskotliwą i pełną witalności - skłonił lekko głowę w stronę rozmówczyni - pozostaje ta sama: śmierć jest celem każdego życia. Wszystko, co dzieje się przed jej nadejściem, jest ledwie jej przyczyną. To, co nadchodzi po spotkaniu z Cichym Władcą, stanowi wyłącznie jej konsekwencję. Rzecz nie w tym, by popaść w rozpacz i fatalizm, lecz by zrozumieć śmierć i jej znaczenie. A potem, na podstawie tej wiedzy, zrozumieć jak żyć.