Sesja Hubrisa

- Tajes. - zatrzymaliście się przy wnęce. Widziałeś, że za jakieś kilka metrów kąt nachylenia torów gwałtownie opada. Wyglądało, że to ostatni przystanek przed zejściem w głąb skorupy tej planety.

- Jakieś trzysta metrów w tamtą stronę zaczyna się zawalisko. Nie majstrujcie przy nim, bo jak rypnie drugi raz to będzie po was. NA razie jest w miarę stabilne, ale na tej lodowej planecie nigdy nie wiadomo.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- No to ruszam. Do zobaczenia później. - rzucił na odchodnym, a potem patrzył przez chwilę jak kolejka powoli się oddala, a potem niknie w tunelu.

- Zobaczmy co tutaj mamy - powiedział przyglądając się miejscu, w którym się znaleźli.

Podszedł do jednej ze ścian i opukał ją delikatnie. Następnie wyciągnął skaner i zaczął badać skład chemiczny otoczenia. Powolnym krokiem przesuwał się w stronę właściwego osuwiska, zwracając uwagę na jakieś twory, które mogłyby odstawać od normy. Co jakiś czas patrzył się za siebie, upewniając się czy kroganin jest za nim. Nie, żeby go nie słyszał, ale w jakimś stopniu go to uspokajało. Skanowanie szło mu całkiem sprawnie, choć z drugiej strony nie wymagało to zbyt wiele filozofii. Gdy tylko przykładał urządzenie do formacji skalnej na niewielkim ekranie pojawiał się wykres ukazujący zawartość procentową danego pierwiastka. Czasami, gdy skaner pokazywał, że któryś z pierwiastków przekraczał normę, wykonywał mały nawiert, aby pobrać próbkę z wnętrza skały, choć spodziewał się, że część z tych niezgodności mogła być robotą górników.

Dziwną rzeczą u Raza było to, że kiedy był pochłonięty pracą, stawał się odważniejszy i śmiały. To tak jakby cała jego logiczna półkula mózgowa była zajmowana w całości przez czynność której się poddawał, zostawiając abstrakcyjną część samopas. W efekcie, w trakcie badania zapytał Gormota. - Jak to się stało, że zostałeś przydzielony jako ochrona do osoby, której nie znasz, w kopalni na tej zlodowaciałej planecie?
Kroganin wypluł z siebie jakiś pseudodowcipny, prymitywny komentarz w stronę sztygara, gdy ten odjeżdżał z resztą pracowników.

Podczas gdy ty robiłeś swoje pomiary, on drapał się kroczu, chrumczał i generalnie dawał do zrozumienia, że wyobrażał sobie ochroniarską robotę jako bardziej porywającą. Twoje pytanie wydało się ujść niezauważone, podczas gdy on rozmyślał o niebieskich migdałach.

Na szczęście pomiary poszły c całkiem sprawnie, przynajmniej w tej części korytarza. Chociaż na obecność bardziej zaawansowanych mikroorganizmów i nanobotów nie mogłeś testować próbek poza laboratorium, wiedziałeś, że nie są zanieczyszczone niczym oczywistym - poza toksynami obecnymi w atmosferze Tamgauty i rudzie kopalnianej. Korytarz ciągnął się dalej w mroku, co zauważyłeś bez entuzjazmu. Widocznie przy tąpnięciu zerwane zostały linie energetyczne.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
- Tu nic nie ma. Musimy iść dalej. - rzucił w stronę ochroniarza, mając nadzieję, że chociaż to usłyszy. Włączył latarki zamontowane w kombinezonie i powoli ruszył w stronę ciemnego korytarza. Zatrzymywał się tylko przy znaleziskach znacznie odbiegających od normy.

- Nie jesteś zbyt rozmowny co?
-A jak to się stało, że zostałeś przydzielony do szukania zarazy, której nie znasz, dłubiąc w skałach kopalni na tej zlodowaciałej planecie? - odpowiedział pytaniem na twoje pytanie, spoglądając na ciebie tak, że zrozumiałeś, że przyczyną odpowiedzi nie był kiepski słuch. Kroganin najwyraźniej uważał cię za amatora, który zadaje durnowate pytania i nie wie jak się zachować przy ochroniarzu.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
← Sesja ME
Wczytywanie...