Ubrałaś się niespiesznie, wcześniej dokonując potrzebnych zabiegów higienicznych. Zabrało ci to odpowiednio długo, jak na kobietę przystało. Chociaż byłaś na misji, musiałaś jakoś wyglądać, w końcu nie jesteś na tej stacji sama. Najmniej czasu, co ciekawe, zajął ci makijaż. Decyzja o permanentnym naniesieniu na skórę znaków skracała twój pobyt w łazience o połowę. Zaraz potem ubrałaś swój strój zabójczyni i przykryłaś go bardziej luźną tuniką, która pozwalała ci przebywać w publicznych miejscach bez wywoływania niepotrzebnych skojarzeń, czy to z praktykami sado-maso, czy też z wojownikami ninja. Zeszłaś na dół do bufetu, gdzie przywitał cię całkiem sympatyczny człowiek, o zadartym nosie i niepasującym do jego twarzy zawadiackim wąsie. Wskazał ci stolik, przy którym, jak chyba wszędzie na tej stacji, menu było wyświetlone na blacie.
Przynajmniej posiłki miałaś już opłacone. Chociaż w bufecie nie było zbyt wiele tradycyjnych posiłków twojego ludu, wybrałaś dla siebie coś odpowiedniego. Kelner przyniósł talerz z jedzeniem, które, jak skonstatowałaś ze smutkiem, składało się głównie z prefabrykowanych składników. Warzywa ze zbiornika, mięso hodowane na odżywkach i w 99% syntetyczna czekolada składały się na smaczny, nawet zdrowy, pełnowartościowy posiłek, ale wiedziałaś, że gdybyś pomieszkała tu ze dwa miesiące to odkryłabyś, że wszystkie te potrawy smakują tak samo i różnią się tylko przyprawami.
Posiłek jak posiłek.Zjadam go z apetytem, ale same dobre chęci zazwyczaj nie wystarczą.Cóż przecież muszę mieć dość energii na kolejny męczący dzień na stacji.Po skończonym posiłku udaję się do mego pokoju po "kreskę" czerwonego piasku i wyruszam w kierunku wind do doków.
Kreska zadziałała dopiero po chwili. Poczułaś, jak twoje biotyczne zmysły się wyostrzają, a drobinki eezo buzują pod twoimi nerwami. Zażywałaś wcześniej piach, ten był mocniejszy, widocznie mniej rozrobiony.
Wyruszyłąś w kierunku wind, a niedługo później stanęłaś tuż przy metalowych windach.
Wchodzę do windy i wybieram kierunek prowadzący do doków.Jazda windą dosyć się wlecze więc dla rozrywki nucę i śpiewam sama do siebie świetny kawałek ludzkiej gwiazdy Amy Winehouse "Rehab"
-"They tried to make me go to rehab but I said 'no, no, no'
Yes I've been black but when I come back you'll know know know
I ain't got the time and if my daddy thinks I'm fine
He's tried to make me go to rehab but I won't go go go-chociaż piosenka jest o odwyku mnie wcale nie dotyczy.
Jestem na miejscu i od razu pewnym siebie krokiem udaję się do doku pana Seneci.Widzę oczywiście dwóch ludzkich ochroniarzy.
-Mam ważną sprawę do pana Seneci-mówię chłodnym i zdecydowanym tonem-Muszę mu coś przekazać.
Zdaję sobie sprawę że jestem nie uzbrojona i cała moja akcja będzie polegała na biotyce i kilku ciosach w walce wręcz.Obawiam się, że mogę nie wyjść z tego cało.
[Poważnie, uważasz, że utwory Amy Winehouse przetrwały 150 lat? I że Asari lubują się w takiej muzyce? Zresztą, nieważne, nie czepiam się.]
Może jednak będziesz musiała. Po drodze, w windzie, zobaczyłaś nie tylko spokojne oświetlenie lampy, lecz również błękitne błyski tańczące na ścianach kabiny. Oczywiście, błyski te pochodziły z mimowolnych wyładowań biotyki wokół twojego ciała.
Oczywiście, ochroniarze pracowali na zmiany, więc byli inni niż wczoraj. Jeden z nich był turianinem, drugi ludzką kobietą. Turianin miał przy sobie kompaktowy shotgun bez kolby, natomiast kobieta pistolet maszynowy. To ona właśnie ci odpowiedziała.
- Dok jest zamknięty dla osób nieupoważnionych. Proszę opuścić to miejsce albo okazać przepustkę. Wiadomości można przekazywać zwykłym terminalem extranetu, jeśli zna pani adres odbiorcy.
[Pozwoliłem sobie na małe nucenie się.Fakt masz raczej i na pewno rację jeśli chodzi o utwór Amy Winehouse.Cóż wygłupiłem się.Sorki]
-Może to zabrzmi dosyć głupio ale to słowna wiadomość i muszę ją przekazać osobiście.Nie chcę nikomu sprawiać żadnego kłopotu.Wolałabym tylko załatwić tą sprawę jak najszybciej.-mówię głosem i tonem niewiniątka.
Zastanawiam się czy mała kwota kredytów zadowoli ochroniarz ale jestem świadoma stanu ilości moich kredytów, więc ta myśl szybko przechodzi mi z głowy.
- Panienko, my tu tylko wykonujemy swoją robotę. Nie masz przepustki, nie kręcisz się tutaj. - wtrącił turianin, rozkładając shotguna charakterystycznym dla ochroniarzy gestem, wystarczającym, by odstraszyć większość natrętów. - Rozumiemy się?
-Jasne jak słońce- mówię i odchodzę nieco dalej.
Wygląda na to że będę musiała się wycofać.Aria nie będzie tym zachwycona.Może mnie jak najszybciej zabić.
Dość tego.Do jasnej cholery jak długo będę się z tym cackać nic nie osiągnę.Wracam do turianina
-Jednak nie zrozumieliśmy się.A propos nie słucham turiańskich psów.-po tych słowach rzucam turianinem rzutem biotycznym o najbliższą ścianę a kobiecie ochroniarz zręcznym kopniakiem staram się wytrącić broń.Czuję jak mi adrenalina skoczyła do krwi.
Nie wiedziałaś, czy turianin zdziwił się bardziej twoim atakiem, czy rzuconą w jego stronę obelgą, ale nie miałaś czasu przyglądać się jego twarzy, gdy rzuciłaś nim o ścianę, obok której stał. Głuche uderzenie rozległo się w korytarzu. Kobieta próbowała odskoczyć, gdy zrobiłaś swój biotyczny manewr, ale dosięgła ją twoja stopa. Kopnęłaś w pistolet, jednak ona go nie puściła, obróciła się razem z nim, niezgrabnie, ale zawsze. W jej drugiej dłoni mignęło omniostrze, lecące łagodnym łukiem w kierunku twojego brzucha.
Staram się ominąć jej omniostrze skierowane w kierunku mojego brzucha licząc na to, że ostrze gdzieś poleci dalej ale nie we mnie.Na tej kobiecie używam zdolność podniesienie.Czekam na jego efekt.
[Zrozumiałem mój błąd.To był ostatni raz i postaram się jak najlepiej aby to się więcej nie powtórzyło.Dzięki za szansę na zmianę posta.Następnym razem jak moja postać zginie będzie to wyłącznie moja wina i mojej głupoty.
A tak a propos to jest moja pierwsza sesja PBF i mogłem popełnić błąd.]
[Myślałem, że kiedyś prowadziłeś sesję ME na takim małym forum, na które się niedawno natknąłem. Cóż, skoro to twoja pierwsza sesja to będę mniej cięty na szczegóły walki, a bardziej na fabularne. Na górze wystarczyłoby, żebyś napisał, że najpierw używasz podniesienia, potem wypowiadasz swój catchphrase, wtedy bym się nie przyczepił. I pomijam już sprawdzenie, czy turianin faktycznie jest unieszkodliwiony. BTW, omni-ostrze to coś, czego w ME2 jeszcze nie było, wygląda jak półmetrowe ostrze holograficzne wysuwające się z omni-toola. Obczaj sobie "omni-blade" na youtube.]
Bez trudu uniosłaś kobietę. Oplątana polem biotycznym pani ochroniarz nie mogła już cię ani ciąć ani zatrzelić. Krzyknęła jedynie głośno. Po twojej lewej na nogi zaczął zbierać się turianin. Nie miał w dłoniach swojej strzelby, którą zgubił, gdy nim rzuciłaś, ale był na tyle twardy, by nie stracić przytomności po takim uderzeniu. Jak to turianin.
Odwracam się do w jego kierunku i kopię go kilkakrotnie nogą z całej siły w głowę licząc na to, że to coś poskutkuje.Na wszelki wypadek uderzam go ponownie moim rzutem biotycznym.Odwracam głowę w kierunku pani ochroniarz.Przyglądam się chwilowo czy zakończyły się efekt podniesienia i jak daleko mogła się przesunąć.
{Ta sesja na tamtym forum to ma być tylko amatorstwo z mojej strony.Tak czy inaczej nie ma wielkiego zainteresowania i nawet jeszcze nie wystartowała.
mam nadziej że mój wpis nie jest zbyt chaotyczny.]
Pierwszy kopniak powalił go spowrotem na ziemię, drugi ogłuszył, trzeci i czwarty były już okrucieństwem. Biotyczny rzut zaraz potem chyba kompletnie go połamał. Nie wiedziałaś, czy żyje, gdy z nim kończyłaś. Obróciłaś się. W takich chwilach ja ta cieszyłąś się, że trenujesz raczej kontrolę niż moc. Pomimo rozkojarzenia walką, udało ci się utrzymać ją mniej więcej w miejscu, ale ważniejsze było to, że dalej nie mogła się ruszyć, chociaż ze wszystkich sił próbowała wycelować w ciebie z pistoletu.
Patrze się na nią z uśmiechem politowania i podchodzę nieco bliżej do niej i uderzam ją naładowaną biotyką pięścią. Odwracam wzrok w kierunku turianina, ale kątem oka obserwuję też kobietę ochroniarz.
Uderzenia wręcz wzmocnione biotyką może nie były specjalnie niszczące, ale posyłały wrogów lotem przez całe pomieszczenia. Teraz też by się tak stało, ale na drodze lotu kobiety stała ściana. Z paskudnym chrupnięciem i łoskotem ochroniarka zatrzymała się na niej, pozostawiając za sobą siateczkę pęknięć i wgnieceń w tworzywie. Nie ruszała się, gdy spadła na ziemię.
Zezując w jej stronę, spojrzałaś na turianina, który również się nie ruszał, krwawiąc obficie z nosa i uszu. Granatowa posoka spływała z jego porozbijanej twarzy i wsiąkała w mundur i wykładzinę.
Szukam wzrokiem omniostrza i pistoletu automatycznego ochroniarki.Gdy już je znajduję biorę te przedmioty ze sobą.Podchodzę nico bliżej do kobiety ochroniarz i przeszukuję jej ciało.Szukam przedmiotów, które mogą mi się przydać w doku.Zastanawiam się czy ma ona jakieś karty dostępu lub coś podobnego.Biorę też pod uwagę jej omniklucz o ile ona go posiada.Nie jestem co prawda uzdolnioną hakerską, ale mapa doku statku pana Seneci może mi się przydać więc muszą ją zgrać na swój omniklucz.Po tych czynnościach udaję się do ciała turianina.
[omni-ostrze jest nieodłącznym elementem omni-toola. Jeżeli nie chcesz jej zabrać całego omni-toola, trudno ci będzie mieć omni-ostrze.]
Pochyliłaś się nad ciałem ochroniarki z jej pistoletem w dłoni. Kobieta nie miała przy sobie tylko przepustkę ze zdjęciem. Mapa doku nie była ci potrzebna - jedyne pomieszczenie w nim było tuż przed tobą, a dalej była tylko śluza do statku. Mapy statku na omni-toolu nie było.
Stały się jednak dwie istotne rzeczy. Pierwsza było pojawienie się dwójki rzezimieszków, którzy zjechali tą samą windą co ty, zobaczyli krwawą jatkę, jaką urządziłaś i natychmiast odjechali spowrotem. Drugą było to, że grupa pracowników doku, która do tej pory oglądała tylko twoje starcie z ochroną z przerażeniem, włączyła alarm w dokach. Wszyscy zamknęli się w przeszklonym pokoiku po lewej, barykadując drzwi krzesłem. Światła na suficie migały na czerwono, rozległ się też głos syreny.
"Jansa cholera!" Klnę w myślach.Co ma być to będzie Jak mnie złapią to trudno, ale najpierw niech Clive Seneca będzie martwy.Po tych myslach udaję się na przez drzwi do śluzy na statek Seneci nie przejmując się alarmem.Przedtem jednak zdejmuję zakrwawioną tunikę, która miała być moim codziennym strojem.
Weszłaś na statek, na którym również panował alarm. Nie zauważyłaś żadnej istoty żywej, przynajmniej przy śluzie, która znajdowała się z przodu okrętu. Widziałaś znaki na ścianach - na lewo znajdował się mostek, na prawo ładownie, wąska klatka schodowa obok prowadziła do kwater załogi na górze, na dole natomiast znajdowały się pomieszczenia techniczne. Statek był duży jako całość, lecz jego część użytkowa nie przekraczała wielkością sporej fregaty. Chociaż korytarze były teraz trochę pobrudzone przez ekipy remontowe, widziałaś, że są dobrze utrzymane, a w przejściach nie ma niepotrzebnych przedmiotów. Ktoś dbał o to, żeby ten frachtowiec był schludny i porządny.
-Nie podoba mi się tu.Jest za cicho-mówię do siebie pod nosem.Zerkam jeszcze na znaki na ścianach i po chwili udaję się na mostek.Wiem że muszę mieć oczy dookoła głowy dlatego też staram się reagować na każdy niepokojący dla mnie dźwięk podczas tej obranej prze ze mnie trasy. Staram się stąpać po powierzchni statku bardzo cicho.