Tej informacji nie spodziewali się nawet najbardziej optymistyczni fani polskiego dubbingu. Logika nakazywała bowiem przypuszczać, że nadchodzący wielkimi krokami hit Bethesdy zostanie zlokalizowany jedynie kinowo, podobnie jak poprzednie gry z serii „The Elder Scrolls”. Skoro nawet CD Projekt nie zdecydował się na pełną polonizację „Morrowinda”, a w końcu ten dystrybutor nigdy nie wzdryga się przed takimi działaniami (on nawet zlokalizował w taki sposób „Age of Conan”, co do dziś jest ewenementem na skalę krajową), to co dopiero Cenega, która w ostatnich latach cięła koszty, gdzie się da i nie rozpieszczała fanów komputerowych gier fabularnych. Hity takie jak „Oblivion”, „Risen” czy „Deus Ex: Bunt Ludzkości” nigdy nie doczekały się rodzimych głosów i szczerze nad tym faktem ubolewałem, ale szczęśliwie firma w końcu poszła po rozum do głowy. Miejmy nadzieje, że to pierwszy krok w stronę dbania o swojego konsumenta, a nie traktowania go jako mniejsze zło.
To, że Cenega potrafi tworzyć znakomite pełne polonizacje, o ile włoży w ten aspekt odpowiednio wiele wysiłku, udowadniała już kilkakrotnie. Wspomnę tylko o fantastycznych lokalizacjach „Fallout 3” oraz „The Bard’s Tale”, gdzie w moim mniemaniu rodzima śmietanka aktorska zjadała jankesów na śniadanie, nie popijając nawet poranną kawą. Dlatego też, pocieszający jest fakt, iż „Skyrim” jest oczkiem w głowie tego dystrybutora i najwidoczniej nie szczędzi on pieniędzy na odpowiedni dubbing produkcji. O ile „wielki powrót do złotej ery polonizacji gier RPG” jest tak wyświechtanym frazesem, że nie sięgaliby po niego nawet najmniej rozgarnięci politycy, to wielkie nazwiska, które usłyszymy w mroźnej ojczyźnie Nordów, mówią już same za siebie.
Cóż, nie da się ukryć, że szykuje nam się prawdziwa drużyna marzeń. Piotr Fronczewski – uważany w naszym światku za kultowego aktora, który jest klasą samą w sobie i nigdy nie zawodzi. Wiktor Zborowski oraz jego dźwięczny, niebywale mocny głos, potrafiący wywoływać ciarki na plecach graczy (Sarevok czy Vhailor), jak i podnieść na duchu w trudnych momentach (Khelgar Żelazna Pięść). Henryk Talar, czyli legendarny narrator z „Icewind Dale” czy chociażby lekko ekscentryczny, ale niebywale pocieszny gnom Grobnar. No i oczywiście rubaszny Krzysztof Kowalewski, który potrafi swoim głosem podbić wiele serc, nie tylko graczek. Co najlepsze, jestem przekonany, że Cenega nie odkryła wszystkich asów, jakie potajemnie trzyma w swoich lokalizacyjnych rękawach i czekają nas kolejne słodkie niespodzianki. Nie wiem jak Wy, ale ja już zacieram ręce.
Pod tym adresem znajdziecie krótki przedsmak polskiej wersji, który przyszykował serwis Gry OnLine.
Niewątpliwie, ta informacja osłodziła mi początek dnia, gdyż pomimo tego, że Bethesda często nie szczędzi grosza na hollywoodzkie gwiazdy (Sean Bean, Liam Nesson czy Max von Sydow), to zazwyczaj nie prezentują one jakiegoś niebotycznego poziomu i raczej odwalają fuszerkę niż faktycznie wczuwają się w swojego wirtualnego bohatera. Nie będę nawet wspominał o postaciach pobocznych, które nierzadko potrafią bezpardonowo zgwałcić nasze delikatne narządy słuchu. Z drugiej strony, jeżeli mamy tutaj fanatyków „voice actingu” autorstwa potentatów z Rockville, to mogą oni śmiało odetchnąć z ulgą – dystrybutor zapowiedział, że podczas instalacji otrzymamy pełną dowolność w wyborze wersji językowej.
Niestety, czas na łyżkę dziegciu w tej beczce miodu – takiej swobody nie będą mieli posiadacze PS3 i Xbox 360, oni są skazani na angielską wersje językową. Za ustawiczny brak umiejętności zaimplementowania pełnej polonizacji do wersji konsolowych, należy się mocny kop w „cztery litery”.
Wybaczcie, ale to nie jest pierwszy wybryk Cenegi i ukazuje, że w kwestii „Skyrim” oraz późniejszego wsparcia dla tej produkcji na komputery osobiste, może być jeszcze „wesoło”. Każdy pamięta, jakie cyrki przeżywaliśmy z „Fallout 3”…