Sesja Kiyuku
Nie znalazłeś Nautolanina, ale on znalazł ciebie za pośrednictwem droida. Blaszak przekazał, byś szukał Niklo w pobliżu statku "Heavy Metal Queen", który gościł właśnie na waszym lądowisku. Udałeś się tam bezzwłocznie. Zobaczyłeś dużą jednostkę handlowo-towarową, o konstrukcji i wykonaniu tak przedziwnym, że jeszcze nie miałeś okazji oglądać czegoś podobnego. Poszczególne segmenty statku różniły się od siebie, zarówno kształtem, rozmiarem jak i komponentem z których je zrobiono. Na pierwszy rzut oka widać było, że ta jednostka przeszła niejedno i jeszcze niejedno przejdzie. Przy trapie natomiast znalazłeś Nautolanina, niewysokiego człowieka z brzuszkiem i nieco aroganckim wyglądzie, oraz jednorękiego Trandoshanina, łypiącego na ciebie w sposób tak nieprzyjemny, jak tylko można wyrazić tym słowem.
- Witam. Jestem Niklo to Kapitan Fensen i Makankos. Brat Solusar? Nie mieliśmy chyba okazji poznać się wcześniej. - Nautolianin z, na tyle ile jego twarz pozwalała, miłym uśmiechem przywitał się z tobą. - Chciałem akurat porozmawiać z Fensenem o sprawie przedstawionej przez Radę ale może wspomnieli, że sami chcą z nim zamienić słowo? Wtedy byłby czas porozmawiać.
- Nie pamiętam żeby którykolwiek z mistrzów mi o tym wspominał, ale może lepiej sprawdzić. - rozglądam się po lądowisku w poszukiwaniu któregokolwiek mistrza. Nie zauważam żadnego.
- Najlepiej, gdyby pan przeszedł się do mistrza Heske, on jest najlepiej rozeznany w sytuacji. - mówię, po czym opisuję przewodniczącego Rady.
- Najlepiej, gdyby pan przeszedł się do mistrza Heske, on jest najlepiej rozeznany w sytuacji. - mówię, po czym opisuję przewodniczącego Rady.
- Fensen, poradzisz sobie? - Niklo zwrócił się do kapitana. - Heske to twoje źródło kredytów za tą robotę i może więcej. Zależy jak się dogadacie. Spytaj droida to cię doprowadzi.
Kapitan splunął.
- Synku, negocjowałem już z Huttami, zarówno w sprawach biznesowych, jak i bardziej newralgicznych, bo dotyczących moich własnych jaj. Poradzę sobie z zakonnikiem pacyfistą, możesz być spokojny.
- Wierzę w ciebie o mój Kapitanie.
Nautolianin uśmiechnął się złośliwie, a potem zwrócił się do ciebie.
- A teraz do rzeczy. Obecny tu Makankos uczestniczył w walce, może nam pomóc. Jeśli o mnie chodzi. Czułem pustkę. Coś odbierało życie z otoczenia. Chodzi mi o to, że nie dość iż panowała tam atmosfera śmierci. Tam była jakby śmierć mocy. Kiedy jesteś w wodzie, wokoło śmierci, martwych ryb, roztacza się aura. Mam na to słowo, wy nie. Jakoś to obejdziemy. Chodzi o to, że śmierć też coś emanuje w mocy. A tam była pustka. W samym epicentrum mimo to było można się z nią połączyć. Ale była dziwna gęstość, która utrudniała nam funkcjonowanie, trochę tak jak pływanie w smole albo przebywanie na planecie o silniejszej grawitacji.
Kapitan splunął.
- Synku, negocjowałem już z Huttami, zarówno w sprawach biznesowych, jak i bardziej newralgicznych, bo dotyczących moich własnych jaj. Poradzę sobie z zakonnikiem pacyfistą, możesz być spokojny.
- Wierzę w ciebie o mój Kapitanie.
Nautolianin uśmiechnął się złośliwie, a potem zwrócił się do ciebie.
- A teraz do rzeczy. Obecny tu Makankos uczestniczył w walce, może nam pomóc. Jeśli o mnie chodzi. Czułem pustkę. Coś odbierało życie z otoczenia. Chodzi mi o to, że nie dość iż panowała tam atmosfera śmierci. Tam była jakby śmierć mocy. Kiedy jesteś w wodzie, wokoło śmierci, martwych ryb, roztacza się aura. Mam na to słowo, wy nie. Jakoś to obejdziemy. Chodzi o to, że śmierć też coś emanuje w mocy. A tam była pustka. W samym epicentrum mimo to było można się z nią połączyć. Ale była dziwna gęstość, która utrudniała nam funkcjonowanie, trochę tak jak pływanie w smole albo przebywanie na planecie o silniejszej grawitacji.
- Kiedy tylko szanowni Jedi zechcą zapłacić nam za nasze trudy. - powiedział mężczyzna z brzuszkiem, nie wyjmując z ust cygara. Miał lekki zarost, krytyczne spojrzenie, w którym pobrzmiewała nieskrywana buta i nuta arogancji, na równi z inteligencją. - Mackowaty - wskazał głową w stronę Nautolanina - mówił, że mistrz... em... Heske, ma zapewnić nam umówioną kwotę, części i zapas paliwa.
Stojący obok Trandoshanin nie odzywał się. Patrzył jedynie w sposób tak nieprzyjemny, że mógłby stanowić synonim tego słowa.
- W takim razie proszę się spodziewać tych zapasów w ciągu kilku godzin. - Powiedziała Sa'as, choć byłeś pewny, że naprawdę myślała *Co za gbur.* Następnie zwróciła się do ciebie.
- W jakim stopniu potrafiłbyś się teraz oprzeć Mocy Kuna?
Stojący obok Trandoshanin nie odzywał się. Patrzył jedynie w sposób tak nieprzyjemny, że mógłby stanowić synonim tego słowa.
- W takim razie proszę się spodziewać tych zapasów w ciągu kilku godzin. - Powiedziała Sa'as, choć byłeś pewny, że naprawdę myślała *Co za gbur.* Następnie zwróciła się do ciebie.
- W jakim stopniu potrafiłbyś się teraz oprzeć Mocy Kuna?