Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Mr. Nobody"!
Parafrazując słynne słowa Marka Twaina, pogłoski o powolnej śmierci kina fantastyczno-naukowego były mocno przesadzone. Dobitnie pokazuje to 2010 rok w polskich kinach, w którym to ukazały się trzy absolutnie wyjątkowe dzieła reprezentujące ten gatunek. „Incepcja” Christophera Nolana udowodniła, że letni blockbuster, prócz znakomitych efektów specjalnych, może posiadać również błyskotliwy scenariusz i poruszać emocjonalnie. Z kolei „Moon” Duncana Jonesa zaserwował nam prawdziwy powrót do „starej szkoły” – dzieło skromne, filozoficzne, refleksyjne i klimatyczne. Trzecim filmem miał być „Tron: Dziedzictwo”, lecz okazał się produkcją piękną wizualnie, ale fabularnie bez ikry – zawodząc tym samym oczekiwania większości kinomanów. Szczęśliwie jednak, tego samego dnia do kin wkroczył inny tytuł, wprost z europejskiego podwórka.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!