
Morttonowi i Kijowi: za fajny debiut w sesjach rpg, wymyślenie i ogranie swoich pierwszych postaci i dzielne znoszenie moich złośliwości

eimyrowi: za odważenie się na grę w realiach, o których wiedział niewiele, za bardzo dobre odnalezienie się w nich mimo tego i odgrywanie bardzo wyrazistej i ciekawej postaci. Przede wszystkim zaś za
Krixowi: za bardzo oryginalną koncepcję postaci, za rozbudowane, ciekawe odgrywanie dylematów egzystencjalnych i filozoficznych na temat Mocy, za konsekwentne prowadzenie postaci balansującej na granicy między różnymi stronami Mocy i jej brakiem, przede wszystkim zaś za

Venowi: za bycie - teoretycznie - jednym z badassów tej rozgrywki, za konsekwentne szerzenie doomu wokół siebie i nadawanie tempa rozgrywce, za skuteczne zastraszanie, mordowanie, mszczenie się itp., a zwłaszcza za
Al-Mahdiemu: za powalającą (pomysłowością i humorem) postać, za zmianę koncepcji ogrywania postów i utrzymanie jej, za konsekwentne dążenie do wytyczonych przez samego siebie i zebrane dane celów, za przedkładanie myślenia nad mordowanie, za przemyślanie mordowanie, a przede wszystkim za
Tokarowi: za świetne odgrywanie postaci, konkretnej, charakternej i wymagającej, za dużą dawkę myślenia w mówieniu i działaniu, za okazyjne skurwysyństwo, połączone z dowcipem i kreatywnością, zwłaszcza zaś za
Danny'emu: za zaskakujący i trudny pomysł na postać, z którą poradził sobie naprawdę dobrze, za sprostanie wymogom balansowania między intrygami, myśleniem a walką, za znoszenie pomysłów i humorów dwóch ekscentrycznych kompanów, głównie zaś za


Mattowi: za równie dobrą, nietypową i dynamiczną postać, za plastyczne, rozbudowane i intuicyjne opisy związane z filozofią Mocy, za trudne i niejednoznaczne pomysły i wybory, a w pierwszej kolejności za
Osobiście za porażkę uznaję fakt, że do końca nie dotrwał eimyr (którego nie zdołałem zatrzymać przy fabule wbrew problemom z nieznajomością świata i lekkim znudzeniem), Tokar (który tuż pod koniec znudził się chyba ostatecznie, a szkoda, bo cholernie mi się podobał jego wątek) i Al (który mając chyba najbardziej obiecującą i oryginalną koncepcję postaci znikał i znikał częściej, niż się pojawiał, w efekcie czego nie doszło do rozwinięcia jego wątku w stopniu, na który zasługiwał).
Cieszę się, że tak fajnie rozbudowaliście swoje wątki, tworząc naprawdę imponującą (treściowo i objętościowo) całość, że udało mi się Was (przynajmniej do pewnego momentu) wciągnąć w tę niby znaną, a jednak nową opowieść i że jakoś tam poradziłem sobie z 9 graczami na raz

Na koniec przepraszam wszystkich, których zabiłem i tych, których mi się zabić nie udało

Na sam koniec końców proszę Was o opinie, ale bez cukru, wazeliny i innych detergentów, odnośnie tego, co podobało się Wam, co Was rozczarowało, czy np. ilustracje muzyczne do czegoś się przydawały, czy przeszkadzały, czy ilustracje zwykłe spełniały swoją rolę itp. Możecie też poobrzucać wyzwiskami i pretensjami mnie i siebie nawzajem, kiedy już przeczytacie kto z kim grał i kto komu dał po mordzie

(Postacie, którymi graliście, jeśli będziecie chcieli jeszcze kiedyś nimi ze mną zagrać, oczywiście są jak najbardziej do użycia, wzbogacone o dotychczasowe doświadczenia i umiejętności).