Asari przywitała cię nieco mniej entuzjastycznie niż się tego spodziewałeś. Najwyraźniej nie miała powodu, żeby grać twoją kochankę w barze. No tak, w końcu nikogo nie dziwi męskie towarzystwo ładnej asari w barze. Kroganin przyglądał ci się nieufnie, ale nie odezwał się ani słowem. Zauważyłeś, że jest uzbrojony po zęby - miał przy sobie nawet granatnik.
- No, jesteś wreszcie. Poznajcie się. To jest twój ochroniarz, a to to jest twój technik. - asari zwróciła się po kolei do was obydwu.
- Krau - mruknął kroganin krzyżując łapska na piersi, a po chwili, chyba dla nawiązania jakiegoś lepszego kontaktu, dodał - W sensie, że tak możesz do mnie mówić, panie technik.
- Ty'Gwan... nar Qwib-Qwib. - Zdołałem wydukać, gapiąc się na kroganina. No świetnie. Kroganin. Po prostu cudownie. Widok jego uzbrojenia tylko mnie jeszcze bardziej wystraszył; unikałem Krogan jak jakieś grobowej zmory - dostatecznie dużo słyszało się o nich i ich zachowaniach, a mnie daleko było od chęci zostania ofiarą ich ataku szału, albo czegoś jeszcze w tym klimacie. - Mi... Miło mi.
Takie dopowiedzenie podobno było grzecznościowe. Rozejrzałem się wkoło i poszukałem wzrokiem, czy jest gdzie usiąść obok tej osobliwej pary.
Kroganin przez moment wyglądał jakby chciał ci pojechać z byka między oczy. W końcu chyba zrezygnował, ale dalej ci się przyglądał. Asari zrobiłą ci miejsce obok siebie, przy stoliku, tak, że siedziałeś naprzeciw zwalistego żabola.
- Będzie z was wspaniała drużyna bohaterów! Każdy wie co ma robić? Ściągnęłam was tu, żebyście omówili szczegóły. Przypomnę tylko: razem idziecie we wskazane przeze mnie miejsce, zabieracie skrzynkę z artefaktem. Potem najszybciej jak potraficie przenosicie ją na twój statek, - zwróciła się do kroganina - i unieruchamiacie obiekt najlepiej jak potraficie, nie wiem, przyśrubujcie to do stołu, żeby ograniczyć wibracje. Im mniej będzie się poruszać, tym trudniej będzie was namierzyć. Kontrola lotów nałoży blokadę - jeśli będziecie mieli szczęście, to na wszystkie statki w sektorze. Od tego momentu nie interesuje mnie jak to zrobicie, macie wolną rękę - quarianin ma się wpiąć w system i zdjąć blokadę, a kroganin dać mu czas i chronić jego dupę przed żądnymi krwi funkcjonariuszami. Czas jest najważniejszy - musicie mieć wystarczająco dużo czasu, żeby wrócić i odlecieć zanim reaktywują blokadę. Ja będę robić zasłonę dymną i dołączę do was na planecie, której koordynaty wyślę wam jak tylko wystartujecie. Zrozumieliście? Najtrudniejszym elementem jest etap z blokadą - im bliżej się wepniecie C-Secu, tym szybciej i skuteczniej ją przełamiecie - ideałem byłby pokój kontroli lotów. Z drugiej strony, w głębi stacji będzie więcej psów i będzie wam trudniej przeżyć - tu ideałem byłby terminal przy doku. Ustalcie sami jak bardzo będziecie na sobie polegać. - popiła swojego drinka, kończąc przemowę. Brzmiała tak obco i wyrachowanie... jakby robiła to dziesiątki razy.
- Centrum kontroli... Wieża... Korzystają z 256 kwantowego... No i oczywiście zamknięty obwód... Pętle drugiego i trzeciego rzędu... Terminale inspektorów celnych są podłączone bezpośrednio do intranetu C-Secu. - Zdołałem wreszcie wydukać. - To chyba najwygodniejsze miejsce do pracy, ale zawsze zajęte.
To była oczywiście tylko sugestia. Sieć C-Secu momentami była dziurawa jak kawałek dobrego, tradycyjnego placka, a czasami - pewnie w momencie zatrudnienia nowego specjalisty - zabezpieczona tak ciasno, jakby bali się hakującej armii superkomputerów. Nie byłem jedynie pewien, jak to się ma do sieci celnego inspektoratu i całego dokowego syfu... No i pewnie pozostanę niepewny dopóki się nie przekonam.
Gdy tak sobie dywagowałeś, kroganin zaczął się wykłócać z asari o swoją rolę w tym zadaniu.
- Trochę to, kurwa, skomplikowane. Nie ma innego sposobu? Nie jestem samodzielną jednostką wojskową! - to ostatnie twierdzenie przeczyło jego wyglądowi. Spojrzał na ciebie, jakby nic nie zrozumiał i najchętnie po prostu wszystko rozpiździł.
- Dobra, będę Ci mówił po prostu "Ty", bo se język połamię. - zarechotał - Dobra, koleś. Dzielimy zadania, bo się pogubimy - odkrztusiłem i odchrząknąłem. - Ty zajmij się tymi wszystkimi komputerowymi bzdetami, bo się na tym znasz, a przy okazji wyznaczysz najlepszą drogę z jednego miejsca do mojego statku. Ja się zajmę C-Sec'iem. Tak se to wymarzyłem. - bądź co bądź nie powiedział nic nowego. Czy naprawdę musiała zatrudnić aż takiego przygłupa? Krau spojrzał na ciebie, jakby w swoich myślach mianował cię już szefem wyprawy.
Pokręciłem głową. - Mogę stworzyć, mhm... Dywersję. Alarmy włamaniowe w kilku sklepach, fałszywe wezwanie jednostki antyterrorystycznej do jakiegoś hotelu, powiedzmy... Sytuacja z zakładnikami... - Oczami wyobraźni widziałem piekło, które byłem w stanie rozpętać. Mogłem je rozpętać. Jeśli całość powiodłaby się wedle zapowiedzi nie musiałem już tu nawet wracać. - Muszę jednak znać dokładny harmonogram, pozycje statku i jego specyfikację.
Milczałem przez chwilę, a potem nawiedził mnie przebłysk taktycznego geniuszu, którego nie posiadałem. Albo zwykły strach. - Nie jestem pewien, czy poradzimy sobie we dwóch, szczególnie przy przechwyceniu i transporcie, khem, khem "obiektu".
- Po to jest was dwóch, żeby C-Sec nie widział wielkiej armii najemników wparowującej do portu. I po to jest kroganin, żeby mimo wszystko wasza dwójka stanowiła jakąś siłę bojowo-taktyczną. - odparła Elaia. - Weź pod uwagę, że w momencie blokady będą doskonale wiedzieli, że jesteście gdzieś w porcie i mogą zignorować twoje wysiłki albo do tych wszystkich "alarmów" wysłać posiłki z innego Okręgu. Nie zaszkodzi spróbować, bylebyś zdążył ze wszystkim. - asari słuchała was nieco wycofana, rzucając tylko czasem komentarze. Może i mieliście wolną rękę co do szczegółów planu, ale zachowywała się niczym korepetytorka korygująca niedoświadczonych uczniów.
- No dobra, nie znam się na tej całej dywersji, ale C-Sec raczej nie da się zrobić w ciula. Jest monitoring, jak zobaczą quarianina i kroganina, w dodatku uzbrojonego, pałętającego się w okolicy doków raczej na pewno rzucą tam przynajmniej patrol - kroganin skrzywił się - Rozumiem, że nie da się sfabrykować sygnatury tego towaru, przypisać jej do innej skrzyni i napuścić psy na fałszywkę albo jakoś zakłócić sygnaturę oryginału? A w ogóle to w jaki sposób zamierzasz zrobić tę zasłonę dymną?- zwrócił się do asari.
- Próbowaliśmy. Tego się nie da podrobić ani zakłócić i Ty'Gwan na pewno potwierdzi moje słowa. Zasłonę, jakakolwiek nie będzie, zostaw mnie, ale postaram się odciągnąć uwagę C-Secu od was na tyle, że bardziej nie będzie to możliwe i najcięższe jednostki wyślą w inne miejsce. - odpowiedziała na jego wątpliwość.
- Pod... Podrobienie sygnału. Keelah, podrobienie sygnału. - Zaśmiałem się bardziej sam do siebie niż do nich, by zaraz się jednak zamknąć. Nie chciałem, żeby Kroganin pomyślał, że śmieję się z niego. - Jak dużo będę miał czasu... W przybliżeniu?
- Licząc od teraz, maksymalnie parę godzin. Nie możemy sobie pozwolić na dalszą zwłokę. - asari pociągnęła przez słomkę - Poza tym dobrze wiesz, że nikt nigdy nie dał rady podrobić sygnału takiego elementu. A ten nie przypomina niczego, co kiedykolwiek widziałeś. Przykro mi, ale najpierw to wydostaniecie z Cytadeli, a dopiero potem będziesz miał czas na swoje technosztuczki.
[Dodano po 2 dniach]
Kroganin wyprostował się, klepnął łapami po udach i odchrząknął.
- No dobra, to ja nie mam więcej pytań. Daj współrzędne i bierzmy się do roboty - wykonał kilka ruchów dłonią i uruchomił swój omni-szmelc, bo z całą pewnością nie był to model, który ty byś kupił - Bez grubego łomotu się nie obejdzie, więc załatwmy to jak najszybciej.
Łypnął na ciebie groźnie i wskazał cię paluchem, robiąc przy tym groźną minę.
- A ty... nie nawal, bo na miejsce mojej czwórki - na chwilę zerknąłem na asari. - każę wszczepić twoje dwa cymbałki.
Wyszczerzył zęby drapieżnie i zarechotał. Wyglądał, jakby cały był nabuzowany andrenaliną i gtowy coś rozpiździć - nieważne, teraz, zaraz czy za chwilę. Asari skwitowała to aprobującym uśmiechem i wysłała mu koordynaty schowka z artefaktem. Spojrzała na ciebie, jakby oczekując, że otrząśniesz się z zamyślenia i zaczniesz się entuzjazmować tak jak jaszczur.
Pokręciłem tylko głową. - To się nie uda jeśli będzie strzelanina... Nie uda się. - Wstałem i ukłoniłem się asari, by potem spojrzeć na żabopodobnego Kroganina. - Musimy przeskanować lokalizację końcówek komputera i publicznych terminali... Potem wybrać najlepszą do obrony i umieszczoną najbardziej optymalnie... Chyba, że wpadłeś jakimś cudem na pomysł pozbycia się obsługi punktu celnego bez, no... Zbyt dużego hałasu.
- W takim razie będziesz musiał się nauczyć pracować w stresie. Jak już mówiłam, oficerom C-Secu dam zajęcie. A waszym zadaniem jest znaleźć i utrzymać przyczółek, żeby żaden z błąkających się tam oficerów nie przeszkodził. Teraz, kiedy już znacie plan, nie ma odwrotu. - asari nie wydawała się specjalnie przejęta.
- Pamiętaj, że jesteśmy w stanie wejść do komputera celnego tylko przez terminal celny. To wydzielona sieć. Zresztą, spójrz sam. - twój omniklucz zapiszczał, sygnalizując chęć wyświetlenia obrazu - To siatka tej sieci. Jak widzisz, terminal jest przy każdym statku, ale te mają bardzo ograniczone działanie i musiałbyś ręcznie pododwać wszystkie uprawnienia nie tylko sobie, ale też terminalowi. Potem jest terminal dokowy, wiążący dwanaście z nich, ale jest on w kanciapie i zwykle siedzi tam kilku celników. Następny węzeł jest na poziomie całego doku i jest dość głęboko w paszczy lwa, bo to spore pomieszczenie z kilkoma wejściami i zwykle jest chronione przez paru funkcjonariuszy - i na pewno ma CCTV. Ostatnim miejscem byłby pokój kontroli lotów, gdzie wystarczyłoby kliknąć... pod warunkiem, że będziecie jeszcze oddychać. Jest jeszcze terminal cargo, coś pośredniego , ale położony bardzo daleko od statku i kiedy zacznę swoją dywersję, może być krucho z ucieczką. - zaskoczyła cię. Nie sądziłeś, że będzie miała aż tak dokładne wejrzenie w system C-Secu, ty sam pewnie byś musiał poświęcić parę godzin żeby stworzyć siatkę nie tylko terminali, ale także ich lokalizacji.
- Hmmm... Po cichu to ja się nawet wysrać nie potrafię, a co tu mówić o stuknięciu paru gości. - rzekł kroganin - Normalnie pieprznąłbym z granata albo dwóch i z psami byłby spokój, ale wtedy od razu zlecą się wszystkie z okolicy, nie mówiąc o tym, że sama kanciapa pójdzie w pizdu. Ja to widzę tak: nawalanka jest raczej pewna, a skoro tak, to lepiej by była mniejsza niż większa, nie? - jeszcze raz zerknąłem na wyświetloną siatkę. - No, a więc jeśli o mnie chodzi, proponuję terminal dokowy. Myślałem nad ostatnią opcją, ale zwyczajnie, kur*a, bieganie na czas nie jest moją dobrą stroną. - kroganin spojrzał na ciebie pytająco.
- Poza tymi paroma gostkami są w okolicy terminalu dokowego inni? Albo czy jest dobrze widoczny z innych punktów w dokach? Bo jak nie - ja bym walił tam - tym oto sposobem objawiłem pozostałej dwójce starą, dobrą krogańską myśl taktyczną. - A w ogóle to skąd ty to wszystko, kurna, wiesz?
Asari skwitowała to uśmiechem.