- Ukradniesz dla mnie statek?
[SESJA ME] Al-Mahdi
- Pozdrowienia od pana Lipse. - zachichotała, odrywając się od ciebie i odchodząc parę kroków, z figlarnym uśmiechem, tak, żebyś musiał podążyć za nią, żeby słyszeć to, co mówi dalej. A jej mina pokazywała, że ma wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia - i do pokazania, chociaż nie wiedziałeś, czy to wszystko jest głupim żartem, zasłoną dymną czy naprawdę.
- Mógłbyś stać się najemnikiem, kiedy o to proszę. Nie masz za grosz szacunku. - parsknęła - No, pokaż mi jeszcze, kto inny na tej sztywnej i zalanej biurokracją stacji da ci możliwość popracowania na oprogramowaniu prawdziwego Getha? Taką planowałam zapłatę za tak niewielkie wykroczenie jak drobna zmiana w planie lotów C-Secu, ale skoro nie jesteś chętny...
Asari zakręciła się beztrosko w piruecie, po czym powolutku zaczęła odchodzić od ciebie, tyłem, patrząc wzrokiem obiecującym... Twoja wyobraźnia nie była zapewne w stanie objąć wszystkiego, co obiecywał ten wzrok.
Asari zakręciła się beztrosko w piruecie, po czym powolutku zaczęła odchodzić od ciebie, tyłem, patrząc wzrokiem obiecującym... Twoja wyobraźnia nie była zapewne w stanie objąć wszystkiego, co obiecywał ten wzrok.
- Ge... Getha? Prawdziwego, Getha? Nie, nie, nie, nie, nie. Nie! Nie wierzę. - Chyba nawet nie zdawałem sobie sprawy, że idziemy promenadą, że są wkoło nas ludzie. Mówiłem do niej jakby była jedyną istotą na Cytadeli, jakby tylko ona mnie słuchała. Jej słowa były zbyt intrygujące, by zbyć je milczeniem, nie mówiąc już o zwykłych przytaknięciach i zaprzeczeniach. - Musiałabyś być SPEKTRĄ, żeby zdobyć nienaruszonego Getha, a to i tak...
Urwałem na chwilę, spoglądając na nią z niepomiernym zdziwieniem. Nie wiem nawet, czy to dostrzegła, z powodu kombinezonu. W kilku szybszych krokach byłem już przy niej, patrząc jej w te ich nieskazitelnie piękne oczy.
- Przecież... Nie. Zaraz. Ja muszę wiedzieć więcej. Ja nie mogę pracować w ciemno.
[Tylko nie każ mi używać tych wszystkich polskich nazw etc., nie znoszę oficjalnego polskiego tłumaczenia. Będę spalszczał w miarę możliwości i jeśli możemy, pozostańmy przy w miarę oficjalnym nazewnictwie.]
Urwałem na chwilę, spoglądając na nią z niepomiernym zdziwieniem. Nie wiem nawet, czy to dostrzegła, z powodu kombinezonu. W kilku szybszych krokach byłem już przy niej, patrząc jej w te ich nieskazitelnie piękne oczy.
- Przecież... Nie. Zaraz. Ja muszę wiedzieć więcej. Ja nie mogę pracować w ciemno.
[Tylko nie każ mi używać tych wszystkich polskich nazw etc., nie znoszę oficjalnego polskiego tłumaczenia. Będę spalszczał w miarę możliwości i jeśli możemy, pozostańmy przy w miarę oficjalnym nazewnictwie.]
[Ja też go nie lubię, ale większość grała w wersję PL. Możesz pisać Widmo, możesz pisać Spectre, obojętne, nawet śmiem twierdzić, że lepiej znam angielskie nazwy niż polskie.]
- Widmem? Nie żartuj. Nie wyglądam przecież na sługusa Cytadeli, prawda? A pracujący fragment czegoś, co stanowczo pochodzi od Gethów mam... z innych źródeł. Nie wiem jeszcze co robi, ale to żadna część mechaniczna, raczej coś w rodzaju mózgu elektronicznego. Zwracam się do ciebie, bo doszły mnie słuchy, że ktoś regularnie robi różne rzeczy w wewnętrznej sieci Cytadeli. Zakładam, że to jedyny Quarianin mieszkający w dzielnicy, którą podejrzewa C-Sec jako źródło sygnału. Mam rację? Jeśli pomożesz mi to wywieźć z Cydateli, pozwolę ci popracować na niej, zanim ją sprzedam. Wyniki bedziesz mógł zawieźć do tej swojej floty, pod warunkiem, że ze mną również się podzielisz.
Geth. Geth! Gdybyś mógł nad tym posiedzieć, twoje wyniki byłyby bezcenne. Żaden quarianin nie dobrał się do aktywnego mózgu Getha. Wróciłbyś do Floty jako bohater o dokonaniach porównywalnych z całym życiowym dorobkiem takich postaci jak Rael'Zorah. Pomimo podekscytowania i niezwykłości sytuacji, w której się znalazłeś, coś ci zaczęło świtać.
Asari cały czas mówi o sobie. Ja pozwolę, zrobisz to dla mnie. Nie dla zleceniodawcy. Nie jest Widmem, jak twierdzi... Hm. Zleceniodawca. Emmanuel Cornelis Lipse. E.C. Lipse. Keelah' jakie to proste.
- Widmem? Nie żartuj. Nie wyglądam przecież na sługusa Cytadeli, prawda? A pracujący fragment czegoś, co stanowczo pochodzi od Gethów mam... z innych źródeł. Nie wiem jeszcze co robi, ale to żadna część mechaniczna, raczej coś w rodzaju mózgu elektronicznego. Zwracam się do ciebie, bo doszły mnie słuchy, że ktoś regularnie robi różne rzeczy w wewnętrznej sieci Cytadeli. Zakładam, że to jedyny Quarianin mieszkający w dzielnicy, którą podejrzewa C-Sec jako źródło sygnału. Mam rację? Jeśli pomożesz mi to wywieźć z Cydateli, pozwolę ci popracować na niej, zanim ją sprzedam. Wyniki bedziesz mógł zawieźć do tej swojej floty, pod warunkiem, że ze mną również się podzielisz.
Geth. Geth! Gdybyś mógł nad tym posiedzieć, twoje wyniki byłyby bezcenne. Żaden quarianin nie dobrał się do aktywnego mózgu Getha. Wróciłbyś do Floty jako bohater o dokonaniach porównywalnych z całym życiowym dorobkiem takich postaci jak Rael'Zorah. Pomimo podekscytowania i niezwykłości sytuacji, w której się znalazłeś, coś ci zaczęło świtać.
Asari cały czas mówi o sobie. Ja pozwolę, zrobisz to dla mnie. Nie dla zleceniodawcy. Nie jest Widmem, jak twierdzi... Hm. Zleceniodawca. Emmanuel Cornelis Lipse. E.C. Lipse. Keelah' jakie to proste.
Poruszyłem kilka razy ustami, bezgłośnie. Dlaczego nie poszukałem głębiej? Dlaczego zadowoliło mnie to fałszywe dossier? Kiedy mówiła, milczałem, by wreszcie po przeciągającej się chwili ciszy odezwać się z wahaniem:
- Nie... Nie odpowiadasz mi na moje pytania. - Spóźnione myśli dopiero teraz galopowały szaleńczo starając się nadrobić błędy spowodowane niewyspaniem i zaprzątaniem sobie głowy innymi sprawami. - Chcesz powiedzieć, że to... TO jest na Cytadeli? Jak udało się go przechwycić? Czy to pozostałość po bitwie?
Nie było mnie tu w czasie bitwy, ale zniszczenia wciąż było widać tu i ówdzie. Czekałem teraz z niecierpliwością na to co powie. Bałem się tego, co powie.
- Nie... Nie odpowiadasz mi na moje pytania. - Spóźnione myśli dopiero teraz galopowały szaleńczo starając się nadrobić błędy spowodowane niewyspaniem i zaprzątaniem sobie głowy innymi sprawami. - Chcesz powiedzieć, że to... TO jest na Cytadeli? Jak udało się go przechwycić? Czy to pozostałość po bitwie?
Nie było mnie tu w czasie bitwy, ale zniszczenia wciąż było widać tu i ówdzie. Czekałem teraz z niecierpliwością na to co powie. Bałem się tego, co powie.
- Nie tak szybko, kochasiu. Nikt inny nie złoży ci lepszej oferty. Możesz odmówić, jasne, jeśli jesteś niespełna rozumu, ale więcej dowiesz się dopiero, kiedy będę pewna, że ze mną współpracujesz. Godzisz się albo nie, tu i teraz.
"Ze mną". A swoją przynależność dała ci na talerzu zanim się spotkaliście. Bawiła się tobą, wiedząc, że ma rację.
"Ze mną". A swoją przynależność dała ci na talerzu zanim się spotkaliście. Bawiła się tobą, wiedząc, że ma rację.
- To... To jest wybór hobsona. - Popisałem się znajomością ludzkiego terminu; znalazłem go kiedyś w sieci. - Ale oczywi... Oczywistość wyboru jest tu jednoznaczna.
Rozejrzałem się znów dookoła.
- Oferujesz coś, czemu... Nie potrafię odmówić, zmuszając mnie, żebym to zaakcepotwał. - Podniosłem głowę i spojrzałem jej prosto w twarz, w oczy. - Zgadzam się więc. Będę najemnikiem.
Rozejrzałem się znów dookoła.
- Oferujesz coś, czemu... Nie potrafię odmówić, zmuszając mnie, żebym to zaakcepotwał. - Podniosłem głowę i spojrzałem jej prosto w twarz, w oczy. - Zgadzam się więc. Będę najemnikiem.
- Doskonale. Udało mi się pozyskać pierwszej klasy artefakt pochodzący ze statku Gethów. Poza tym, że jest urwany od reszty, działa, bo nawet udało mi się go uruchomić. A właściwie, sam się uruchomił, ale poza tym nic nie robi. - asari znów się do ciebie prawie przytuliła, ale tym razem wyczułeś, że to dla konspiry - Nie możemy go przenieść bez zwracania na siebie uwagi C-Secu. Wiedzą, że mam coś takiego, ale sygnatura tego kawałka nie pasuje do niczego co widzieli, więc nie mogą tego znaleźć dopóty, dopóki nie zaczniemy tego przenosić z miejsca na miejsce - a nawet wtedy będą nas pewnie mogli namierzyć tylko z grubsza. Twoim zadaniem będzie odblokowanie statku, na którym to umieścimy - bo to, że go uziemią jest więcej niż pewne. Potem możesz się tym bawić ile żywnie się podoba, a na końcu, masz to wycenić i powiedzieć mi do czego to służy. W nagrodę zabierzesz doświadczenie i wszystko, co uda ci się zapamiętać. Ja zamierzam to sprzedać najdrożej jak się będzie dało, ale jeśli będziesz grał na zwłokę, sprzedam cię razem z tym złomem. Będziesz miał do pomocy ochroniarza, żebyś nie kipnął podczas akcji. A twój pierwszy krok to będzie wymyślenie jakiejś lepszej nazwy na to niż "to", bo już mi brzydnie.
Słuchałem jej w milczeniu, chłonąc wszystkie informacje, których mi udzielała. Wymieniła też co będę musiał zrobić; w myślach zacząłem formować ścieżkę, jaką będę podążał w sieci, sposób, w jaki obejdę zabezpieczenia... Otrząsnąłem się z tych myśli, słysząc, że mówi dalej, że prosi mnie o coś.
- C... Co, słucham? A, tak... Może po prostu "Obiekt"? "Artefakt"? - Wzruszyłem ramionami i rozejrzałem się wkoło. W końcu szliśmy cały czas, byłem ciekaw gdzie nas prowadzi. - Jeśli mój ochroniarz ma być faktycznie do pomocy, nie może być bezmózgim mięśniakiem. Chciałbym pracować z kimś kto przynajmniej trochę orientuje się w poważnych sprawach.
Zaśmiałem się z własnego żartu, czując się jak osioł.
- C... Co, słucham? A, tak... Może po prostu "Obiekt"? "Artefakt"? - Wzruszyłem ramionami i rozejrzałem się wkoło. W końcu szliśmy cały czas, byłem ciekaw gdzie nas prowadzi. - Jeśli mój ochroniarz ma być faktycznie do pomocy, nie może być bezmózgim mięśniakiem. Chciałbym pracować z kimś kto przynajmniej trochę orientuje się w poważnych sprawach.
Zaśmiałem się z własnego żartu, czując się jak osioł.
- Tym już ja się zajmę. Mam na oku pewnego pana i jego statek. Polecicie w kierunku mgławicy Omega. Ale najważniejsza jest robota tutaj. Spójrz. - okazało się, że zatrzymaliście się przed oknem, z którego roztaczał się piękny widok na doki. Mniejsze i większe statki, pasażerskie promy, większe fregaty i frachtowce, nawet lśniący srebrem jacht jakiegoś prominenta.
- Zgodnie z najnowszym protokołem zabezpieczeń, nie będziesz w stanie zdjąć blokady z pokładu blokowanego statku. Będziesz musiał wybrać, jak blisko terminalu kontroli lotów musisz się podpiąć i czy dasz radę tyle wytrzymać. Po to będziesz miał ochroniarza. Wejdziecie zbyt głęboko i nie wyjdziecie żywi. Użyjesz peryferyjnego złącza i odetną twój sygnał zanim dobierzesz się do właściwych holderów we właściwym doku. Spotkaj mnie o czternastej trzydzieści w klubie Dark Star, dogadamy się. Swoją drogą, mam na imię Elaia. - asari posłała ci całusa i robiąc kilka kroków w tył zniknęła w tłumie turystów z Terry, oglądających to miejsce jako jeden z lepszych widoków na Cytadeli.
- Zgodnie z najnowszym protokołem zabezpieczeń, nie będziesz w stanie zdjąć blokady z pokładu blokowanego statku. Będziesz musiał wybrać, jak blisko terminalu kontroli lotów musisz się podpiąć i czy dasz radę tyle wytrzymać. Po to będziesz miał ochroniarza. Wejdziecie zbyt głęboko i nie wyjdziecie żywi. Użyjesz peryferyjnego złącza i odetną twój sygnał zanim dobierzesz się do właściwych holderów we właściwym doku. Spotkaj mnie o czternastej trzydzieści w klubie Dark Star, dogadamy się. Swoją drogą, mam na imię Elaia. - asari posłała ci całusa i robiąc kilka kroków w tył zniknęła w tłumie turystów z Terry, oglądających to miejsce jako jeden z lepszych widoków na Cytadeli.
Kiwnąłem tylko głową kiedy odchodziła i sam spojrzałem na ten tak zwany "lepszy widok". Patrzyłem dość długą, przeciągającą się chwilę, by potem spojrzeć na bieżącą godzinę i zastanowić się co mam robić dalej. Odszedłem od tej barierki i stwierdziłem, że poszukam sobie końcówki komputera.
Dosłownie kilka kroków dalej dostrzegłeś terminale Extranetu. Chociaż sprzęt dostępny publicznie rzadko spełniał twoje wymogi, była tam końcowka dla bezpośrednich łączy. W pół minuty świat sieci stanął przed Tobą otworem.
Tak naprawdę, jeżeli nie chciałeś łapać taksy, miałeś nie więcej niż 40 minut. Do Okręgu Zakera jechało się kolejką dość długo.
Tak naprawdę, jeżeli nie chciałeś łapać taksy, miałeś nie więcej niż 40 minut. Do Okręgu Zakera jechało się kolejką dość długo.
Czterdzieści minut wystarczyło całkiem nieźle, żeby sprawdzić w sieci co nieco na temat całej tej organizacji, manifesty statków obecne w dokach Cytadeli i zabezpieczyć się przed wykryciem, jeśli ktoś uznałby, że robię coś niezbyt legalnego. Dla postronnego obserwatora wyglądało to tak, jakbym przeglądał jakieś artykuły w sieci. Nie byłem przecież żadnym superzłodziejem, żeby móc sobie otwarcie paradować po Cytadeli i robić coś bezecnego, a wszyscy mieliby to, no... Gdzieś.
W końcu, mając lub nie to co chciałem, zebrałem się w sobie i ruszyłem na stację kolejki. Nawet miałem już w głowie plan działania...
W końcu, mając lub nie to co chciałem, zebrałem się w sobie i ruszyłem na stację kolejki. Nawet miałem już w głowie plan działania...
Ano wystarczyło. W sieci roiło się od informacji o Zaćmieniu. Jak się okazało, to spora organizacja, oficjalnie ochroniarska, o szemranych interesach. Na Cytadeli ponoć nie prowadziła działalności, ale układy Terminusa, włączając w to te w przestrzeni asari, opanowała dość dokładnie. Nie zdziwiłeś się, że szukają inżyniera - byli zamieszani w handel eezo oraz niedozwolonymi technologiami. Oczywiście, oficjalnie nikt nic nie wiedział i nie miał dowodów, ale mniejsze gazety pisały o nich dość regularnie. Ich przedstawicielstwo było pełne salarian, asari i ludzi, inne rasy właściwie nie występowały.
W dokach było zbyt wiele jednostek, byś mógł przejrzeć wszystkie, ale pobieżna analiza nie wskazała na żaden konkretny, gdzie mogłaby być naruszona jakaś prawidłowość. Dla ciebie wszystko wyglądało normalnie, nie byłeś w stanie wywnioskować o któy statek może chodzić - zawęziłeś jednak, drogą dedukcji, grupę do kilkudziesięciu niewielkich jednostek, zakładając, że nie będą tego przewozić skifami, ale też nie frachtowcem.
Kolejka przyjechała prędko. Dwadzieścia minut rozmyślań i wysiadłeś na deptaku przed klubem Dark Star. Zgłuszona muzyka dobiegała od strony drzwi wejściowych, a tuż przy nich jakaś grupka młodzieży bawiła się doskonale.
W dokach było zbyt wiele jednostek, byś mógł przejrzeć wszystkie, ale pobieżna analiza nie wskazała na żaden konkretny, gdzie mogłaby być naruszona jakaś prawidłowość. Dla ciebie wszystko wyglądało normalnie, nie byłeś w stanie wywnioskować o któy statek może chodzić - zawęziłeś jednak, drogą dedukcji, grupę do kilkudziesięciu niewielkich jednostek, zakładając, że nie będą tego przewozić skifami, ale też nie frachtowcem.
Kolejka przyjechała prędko. Dwadzieścia minut rozmyślań i wysiadłeś na deptaku przed klubem Dark Star. Zgłuszona muzyka dobiegała od strony drzwi wejściowych, a tuż przy nich jakaś grupka młodzieży bawiła się doskonale.
Cóż, wypadało wejść do środka i rozejrzeć się za jakimś miejscem. Nie byłem tu zbyt mile widziany, zdawałem sobie z tego sprawę, ale na to już nic nie dane mi było poradzić. Rozejrzałem się wkoło, szukając - wpierw - bramkarza, a potem asari, którą spotkałem wcześniej i której imię wyleciało mi z głowy w natłoku bieżących przemyśleń. Nie było jednak ważne... A przynajmniej miałem taką nadzieję.
Bramkarz obdarzył cię chłodnym spojrzeniem, ale nie chłodniejszym niż przywitałby dowolnego innego quarianina. Dark Star to była dolna półka średniej półki, więc nie spodziewałeś się luksusów, ale wpierdolu również nie.
Po kilku krokach wgłąb baru rozpoznałeś Elaię. Miała na sobie wyzywającą czerwień i najwyraźniej popijała drinka z jakimś kroganinem. Ona też cię zauważyła - pomachała do ciebie raźno.
Po kilku krokach wgłąb baru rozpoznałeś Elaię. Miała na sobie wyzywającą czerwień i najwyraźniej popijała drinka z jakimś kroganinem. Ona też cię zauważyła - pomachała do ciebie raźno.
Wahałem się przez chwilę, czy aby na pewno do niej podejść. W końcu była z kimś i z kimś rozmawiała. No, ale skoro wykonała w moim kierunku zapraszający gest, ruszyłem do niej lawirując między stolikami. Kiedy się już do niej zbliżyłem, skinąłem głową, czekając na słowa powitania.