Demon
Ilość postów: 15146
Klasa: Demonolog
- Hehe, z przyjemnością szefie - Pakko ucieszył się wyraźnie - Panowie, pozwolicie...
Krótka chwila przerwy...
- Kallot, słucham?
Marszałek Wojny
Ilość postów: 12240
Klasa: Kosmiczny Marines
- Tu Storm. Panowie, rozumiem, że pracujecie dla imperialnego wywiadu lub jesteście jakimiś pieprzonymi samobójcami. Chciałbym jednak zaznaczyć, że szpiedzy mi nie płacą i nie śpieszy mi się do grobu - powiedział zadziornie i gdy usłyszał ciszę po drugiej stronie, dodał spokojnie - Jeżeli polecimy przez środek miasta to przysięgam na wszystkie moce, że nie tylko imperialni będą wiedzieli, że spieprzamy z planety, ale i każdy zacny obywatel tego kurwidołku. Chyba, że macie jakiś zmyślny system kamuflażu, który skrywacie przede mną i innym kolegami. Proponuje więc usłuchać rad pana Pakko, który jest specjalistą w przemycie oraz zwiadzie.
Demon
Ilość postów: 15146
Klasa: Demonolog
- Że jak, kurwa?! - zapytał rzeczowo Kallot - Storm, co ty sobie... - tu pojawił się szum, trzask i dźwięk przypominający przyłożenie dużej siły statycznej do ciężkiego obiektu
- Dziękujemy, panie Kallot, zadzwonimy do pana - ponowie usłyszałeś Pakko - Dobra szefie, zaraz się zajmę perswadowaniem panom właściwego światopoglądu. Myślę, że najlepiej byłoby przelecieć nad lub pod miastem, dość daleko by nie trafić na żaden standardowy szlak komunikacyjny i dość blisko by w ostatecznej ostateczności zdążyć spieprzyć do centrum i wkręcić się jak karaluch w masło. Pasuje ci taka koncepcja?
- Powiedz mu, że karaluchy i masło może sobie wsadzić dobrze wie gdzie. - żartował podsłuchujący obok ciebie Tar. Zauważyłeś jednak coś, co zdecydowanie zabawne nie było - małą czerwoną kropkę, wędrującą od jego ramienia, wzdłuż szyi w stronę skroni.
Marszałek Wojny
Ilość postów: 12240
Klasa: Kosmiczny Marines
To było niespodziewane, ale chyba zaczął się starzeć. Już drugi raz w przeciągu kilku dni, dał się złapać ze spuszczonymi spodniami. - Pewnie kochasiu, będziemy w kontakcie... - spokojnie powiedział i błyskawicznie przewrócił Tara na ziemię, aby wyciągnąć go z linii strzału. Nie było czasu na atak, to była sytuacja, w której panicznie trzeba wyszukać jakąkolwiek osłonę.