Sesja Tokara

- Hehe, z przyjemnością szefie - Pakko ucieszył się wyraźnie - Panowie, pozwolicie...
Krótka chwila przerwy...
- Kallot, słucham?
- Tu Storm. Panowie, rozumiem, że pracujecie dla imperialnego wywiadu lub jesteście jakimiś pieprzonymi samobójcami. Chciałbym jednak zaznaczyć, że szpiedzy mi nie płacą i nie śpieszy mi się do grobu - powiedział zadziornie i gdy usłyszał ciszę po drugiej stronie, dodał spokojnie - Jeżeli polecimy przez środek miasta to przysięgam na wszystkie moce, że nie tylko imperialni będą wiedzieli, że spieprzamy z planety, ale i każdy zacny obywatel tego kurwidołku. Chyba, że macie jakiś zmyślny system kamuflażu, który skrywacie przede mną i innym kolegami. Proponuje więc usłuchać rad pana Pakko, który jest specjalistą w przemycie oraz zwiadzie.
- Że jak, kurwa?! - zapytał rzeczowo Kallot - Storm, co ty sobie... - tu pojawił się szum, trzask i dźwięk przypominający przyłożenie dużej siły statycznej do ciężkiego obiektu
- Dziękujemy, panie Kallot, zadzwonimy do pana - ponowie usłyszałeś Pakko - Dobra szefie, zaraz się zajmę perswadowaniem panom właściwego światopoglądu. Myślę, że najlepiej byłoby przelecieć nad lub pod miastem, dość daleko by nie trafić na żaden standardowy szlak komunikacyjny i dość blisko by w ostatecznej ostateczności zdążyć spieprzyć do centrum i wkręcić się jak karaluch w masło. Pasuje ci taka koncepcja?
- Powiedz mu, że karaluchy i masło może sobie wsadzić dobrze wie gdzie. - żartował podsłuchujący obok ciebie Tar. Zauważyłeś jednak coś, co zdecydowanie zabawne nie było - małą czerwoną kropkę, wędrującą od jego ramienia, wzdłuż szyi w stronę skroni.
To było niespodziewane, ale chyba zaczął się starzeć. Już drugi raz w przeciągu kilku dni, dał się złapać ze spuszczonymi spodniami. - Pewnie kochasiu, będziemy w kontakcie... - spokojnie powiedział i błyskawicznie przewrócił Tara na ziemię, aby wyciągnąć go z linii strzału. Nie było czasu na atak, to była sytuacja, w której panicznie trzeba wyszukać jakąkolwiek osłonę.
Ze spuszczonymi spodniami nadal byłeś dość szybki, by uratować Tarowi życie. Zanim obaj opadliście na ziemię promień lasera wypalił dziurę w kadłubie statku na wysokości na której przed połową sekundy znajdowała się głowa Tara. Razem z pilotem schowaliście się natychmiast po drugiej stronie statku.

[Wyprzedzając ewentualne pytanie - na płycie lądowiska poza wami nie ma nikogo. Strzał padł od strony łąki otaczającej posiadłość i lądowisko, w promieniu dwustu metrów nie ma żadnej przeszkody, za którą mógłby się ktoś schować poza jednym smętnym drzewkiem i niewielkim pagórkiem. Chowając się nie widziałeś także snajpera]

[Dodano po 7 dniach]

[Hmm... Czy zamordowałem już w Tobie wszelką chęć grania, czy tylko nie masz ostatnio czasu? ]
[Szczerze mówiąc to po trosze nie mam czasu (dziś właśnie sobie na własne życzenie dowaliłem kolejne kłopoty), a po trosze nie mam już serca do gry. Nie chcę tamować komuś sesji, więc jak to z kimś koliduje to zwyczajnie przejmij stery mojej postaci ]
[Nie mam takiej potrzeby, jeśli znajdziesz trochę czasu i ochoty - pisz. Daleko już nie masz, choć na siłę Cię nie ciągnę ]

[Dodano po 26 dniach]

(i na sam koniec zapraszam tutaj http://forum.gexe.pl....-podsumowanie/ )
← Star Wars
Wczytywanie...